Forum PercyJackson.fora.pl Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

1. Ukryta przepowiednia

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum PercyJackson.fora.pl Strona Główna -> Apollo i boskie próby
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Sophie
Miss Holmes
<b>Miss Holmes</b>



Dołączył: 13 Sie 2010
Posty: 2360
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Niemcy
Płeć: Annabeth

PostWysłany: Nie 21:53, 28 Lut 2016    Temat postu: 1. Ukryta przepowiednia


Nieoficjalny opis: Czy wiesz, jak najlepiej ukarać nieśmiertelnego?
Uczyń do śmiertelnikiem.
Bóg Apollo zostaje zrzucony z Olimpu, po doprowadzeniu swojego ojca Zeusa do granic wściekłości. Słaby oraz zdezorientowany ląduje w Nowym Jorku będąc zwykłym, ludzkim nastolatkiem. Teraz, bez swoich boskich mocy, czterotysięczno-latek musi nauczyć się, jak przetrwać w dzisiejszym świecie do czasu uzyskania w jakiś nieodgadniony sposób przebaczenia Zeusa.
Jednak sprawa nie jest tak prosta, gdy posiada się całe mnóstwo wrogów - w tym bogów, potwory i śmiertelników, którzy chętnie pozbyliby się go na dobre. Apollo potrzebuje pomocy i schronienia, a na myśl przychodzi mu jedno miejsce - Obóz Herosów.

A teraz kilka ciekawostek: Apollo, jako nastolatek będzie się nazywał Lester. Już w trzecim rozdziale pojawia się Percy (poniżej możecie przeczytać moje tłumaczenie pierwszego fragmentu książki "Ukryta wyrocznia"), jednak Rick Riordan poinformował na swoim Twitterze, że w trakcie tej pięciotomowej serii pojawią się wszyscy bohaterowie "Percy'ego Jacksona i bogów olimpijskich" i "Olimpijskich herosów", a na koniec dodał "Tak, Leo też!". Czyż to nie wspaniała wiadomość? Dowiedzieć się, co u wszystkich słychać! Tutaj ważna rzecz, akcja "Apolla i boskich prób" ma miejsce pół roku po "Krwi Olimpu", a więc Percy ma nadal 17 lat. Jak powiedział sam Riordan, czas książek rządzi się własnymi prawami.

Rick Riordan zdradza również, dlaczego zdecydował się na trzecią serię w świecie Percy'ego Jacksona: "Nawet po przeczytaniu tak wielu książek dotyczących mitologii greckiej, wciąż udaje mi się odkrywać nowe historie. W trakcie pisania "Greckich bogów według Percy'ego Jacksona" natknąłem się na dwa mity opowiadające o tym, jak Zeus za karę zamienił Apolla w śmiertelnika. Ten pomysł mnie po prostu zafascynował i postanowiłem po raz trzeci ukarać Apolla w ten sposób i napisać serię z jego punktu widzenia, jako 16-letniego wyrzutka. To dało mi zupełnie nowe spojrzenie na świat Percy'ego Jacksona. Pisało mi się naprawdę świetnie."


Na blogu Ricka, pojawił się wpis o tym, jak drukowano okładki do "Ukrytej wyroczni". Post ten jest bardzo interesujący (opisuje między innymi proces powstawania wypukłych liter na okładce) oraz zabawny, gdzie autor zdradza, że ten pomarańczowy kolor widoczny na okładce jest nowym odcieniem, którego nie można znaleźć w naturze. Nazwano go roboczo pomarańczą Apolla, a fachowy opis, to odcień gdzieś pomiędzy kolorem 803, a kolorem 804. Z tyłu okładki znajdziemy nowe zdjęcia autora - w okularach przeciwsłonecznych. Powstało ono na prośbę wydawcy, aby było bardziej cool, w stylu Apolla, a więc tak narodziło się połączenie hawajskich koszuli oraz okularów przeciwsłonecznych. Rick zdradził, że zdjęcie zrobiono zimą w Bostonie, więc to nie uśmiech, lecz wyraz jego zamarzniętej twarzy.

Fragment: Jest to część trzeciego rozdziału. Apollo (jako Lester) wraz z nowo poznaną półboską towarzyską Meg jest na Manhattanie w drodze do mieszkania Percy'ego. Potrzebują jego pomocy, aby dostać się do Obozu Herosów na Long Island.

***

Skręciliśmy na wschód w osiemdziesiątą drugą ulicę.

Kiedy dotarliśmy do Drugiej Alei okolica zaczęła wyglądać znajomo - rzędy niskich budynków mieszkalnych, zaniedbane sklepy żelazne, niewielkie sklepy całodobowe i indyjskie restauracje. Wiedziałem, że Percy Jackson gdzieś tutaj mieszkał, ale moje podniebne wycieczki w słonecznym rydwanie, sprawiły, że moja orientacja podobna była do widoku z Google Earth. Zazwyczaj nie przemieszczałem się na poziomie ulicy.

Dodatkowo teraz w mojej śmiertelnej formie, moja doskonała pamięć stała się... niedoskonała. Troski i potrzeby ludzkiego ciała zajmowały moje myśli. Byłem głodny. Musiałem skorzystać z toalety. Całe ciało mnie bolało. Moje ubrania śmierdziały. Czułem się, jakbym miał głowę wypełnioną watą. Serio, jak ludzie to znoszą?

Kiedy przeszliśmy kilka bloków, zaczął padać śnieg z deszczem. Meg próbowała złapać płatki śniegu na język, co ja uznałem za niezbyt skuteczny sposób napicia się brudnej wody. Wzdrygnąłem się i postanowiłem skupić się na przyjemnych wspomnieniach: Bahamach, dziewięciu muzach w idealnej harmonii, wielu paskudnych karach, które czekają tych bandytów Cade'ego i Mickey'a, gdy znów stanę się bogiem.

Wciąż zastanawiałem się nad tym, kto mógł ich przysłać i skąd wiedział, gdzie dokładnie wyląduję na ziemi. Żaden śmiertelnik nie mógłby się tego dowiedzieć. W sumie, im więcej o tym myślałem, bym bardziej byłem przekonany, że nawet bogowi (innemu niż ja oczywiście) trudno byłoby to przewidzieć. W końcu to ja byłem bogiem przepowiedni, patronem wyroczni delfickiej, dystrybutorem najwyższej jakości podglądu przeznaczenia przez tysiąclecia.

Oczywiście, wrogów mi nie brakowało. Naturalną konsekwencją bycia tak boskim, jest przyciąganie zazdrości ze wszystkich stron. Ale na myśl przychodził mi tylko jeden przeciwnik, który mógł zobaczyć przyszłość. I jeżeli to on na mnie polował w moim obecnym, ludzkim stanie... Odrzuciłem tę myśl. Mam już wystarczająco zmartwień na głowie i nie ma sensu zadręczać się na śmierć myślami, co jeśli...

Zaczęliśmy przeszukiwać poboczne ulice, odczytując nazwiska na skrzynkach pocztowych i domofonach. W Upper East Side mieszka zatrważająca liczba osób z nazwiskiem Jackson, co niesamowicie mnie zirytowało.

Po kilku nieudanych próbach, skręciliśmy za róg, a tam zaparkowany pod krepowym mirtem stał stary model niebieskiego Priusa. Jego maskę zdobiły wgniecenia od kopyt pegaza (Skąd mogę to wiedzieć? Znam się na tym. Oprócz tego zwykłe konie raczej nie galopują po Toyotach. Pegazy za to nie mają z tym problemu).
-Zbliżamy się - powiedziałem do Meg.
Po przejściu połowy ulicy, zauważyłem w końcu właściwy budynek. Pięciopiętrowy murowany dom z rzędem zardzewiałych klimatyzatorów zwisających z okien.
-Voilà! - krzyknąłem, prawie płacząc z ulgi.
Wchodząc po schodkach przed budynkiem, Meg nagle stanęła, jakby zatrzymała ją niewidoczna bariera. Obejrzała się na Drugą Aleję, a jej ciemne oczy patrzyły chmurnie.
-Co się stało? - zapytałem.
-Wydaje mi się, że znów ich widziałam.
-Ich? - Podążyłem za jej spojrzeniem, lecz nie dostrzegłem nic niezwykłego. - Tych bandytów z alei?
-Nie. Parę... - Zacisnęła palce. - ... jakby lśniących plam* wielkości człowieka. Zobaczyłem je po raz pierwszy na Park Avenue.
Moje serce przyśpieszyło z tempa andante do żywego allegretto.
-Lśniące zarysy postaci? Dlaczego nic nie powiedziałaś?
Postukała w swoje okulary.
-Widziałam mnóstwo dziwnych rzeczy, mówiłam ci. Jednak zazwyczaj się nimi nie przejmowałam, ale...
-Ale jeżeli nas śledzili - powiedziałem. - To zanosi się na coś niedobrego.
Jeszcze raz uważnie obejrzałem okolicę, ale nie dostrzegłem niczego odbiegającego od normy, jednak nie wątpiłem w to, że Meg widziała lśniące zarysy postaci. Wiele duchów mogło się objawiać w ten sposób. Mój własny ojciec, Zeus, raz przyjął formę lśniącej plamy, aby poderwać ludzką kobietę. (Dlaczego jednak ona uznała to za atrakcyjne, tego nie zrozumiem).
-Powinniśmy wejść do środka - powiedziałem. - Percy Jackson na pewno nam pomoże.
Jednak Meg nie ruszyła się z miejsca. Nie okazywała strachu, gdy obrzucała śmieciami bandytów w ślepej uliczce, jednak teraz wydawała się mieć wątpliwości, czy nacisnąć dzwonek. Być może spotkała już innych półbogów i nie były to zbyt miłe wspomnienia.
-Meg - zacząłem. - Zdaję sobie sprawę, że nie wszyscy potomkowie bogów są w porządku i ile mógłbym ci opowiedzieć historii, o tych których musiałem zabić lub zamienić w zioła...
-W zioła?
-... ale Percy Jackson jest godny zaufania. Nie musisz się go bać. Poza tym lubi mnie. Nauczyłem go wszystkiego, co wie.
Zmarszczyła brwi.
-Naprawdę?
Jej niewinność była naprawdę urocza. Nie znała w końcu tak wielu oczywistości!
-Oczywiście. Więc chodźmy!
Nacisnąłem dzwonek. Po chwili przez głośnik domofonu odpowiedział zniekształcony głos kobiety:
-Tak, słucham?
-Cześć - powiedziałem. - Tu Apollo.
Cisza.
-Bóg Apollo - dodałem, stwierdzając, że muszę być bardziej konkretny. - Jest Percy w domu?
Kolejna chwila ciszy, a po chwili dało się usłyszeć dwa ściszone głosy. Drzwi zadźwięczały, więc popchnąłem je, aby się otworzyły. Chwilę przed wejściem do środka, zobaczyłem coś kątem oka, jednak gdy się obejrzałem, ulica wyglądała całkowicie normalnie. Może coś się odbiło. Może to zawirował śnieg z deszczem. A może były to lśniące zarysy postaci. Poczułem swędzenie głowy, jakby ktoś mnie obserwował.
-Co jest? - zapytała Meg.
-Prawdopodobnie nic - odpowiedziałem pogodnym tonem. Nie chciałem, aby Meg zmieniła zdanie, gdy byliśmy już tak blisko bezpieczeństwa. Byliśmy teraz połączeni. Musiałbym za nią pójść, gdyby się rozmyśliła, a wcale nie uśmiechało mi się życie z nią na ulicy do końca świata. - Chodźmy na górę. Nie chcemy, aby nasi gospodarze czekali zbyt długo.
Po wszystkim, co zrobiłem dla Percy'ego Jacksona, oczekiwałem zachwytu na mój widok. Płaczliwe powitanie, kilka całopalnych ofiar oraz mały festyn na moją cześć również nie byłby złe.
Zamiast tego, ten młodzieniec otworzył drzwi i zapytał:
-Dlaczego?
Jak zwykle, uderzyło mnie jego podobieństwo do Posejdona. Miał takie same zielone oczy, identyczne zmierzwione, ciemne włosy, te same przystojne cechy, które mogły w jednej chwili zmienić się z dobrego humoru w gniew. Jednak Percy nie podzielał gustu swojego ojca w kwestii plażowych szortów i hawajskiej koszuli. Miał na sobie poszarpane dżinsy i niebieską bluzę z logo drużyny pływackiej ASH.
Meg wycofała się w głąb korytarza, chowając się za mną.
Ja spróbowałem się uśmiechnąć, mówiąc:
-Percy, przyjmij moje błogosławieństwo. Potrzebuję pomocy.
Percy spojrzał na Meg.
-Kim jest twoja przyjaciółka?
-To Meg McCaffrey - przedstawiłem ją. - Półbogini, która musi zostać zabrana do Obozu Herosów. Uratowała mnie od ulicznych bandytów.
-Uratowała... - Percy dokładnie przyjrzał się mojej okaleczonej twarzy, - Czyli to przebranie na pobitego nastolatka nie jest tylko przykrywką? Koleś, co ci się stało?
-Wspomniałem przecież ulicznych bandytów.
-Ale jesteś bogiem.
-Co do tego... Byłem bogiem.
Percy zamrugał.
-Byłeś?
-Mam również wrażenie, że śledzą nas złośliwe duchy.
Gdybym nie wiedział, jak Percy Jackson mnie uwielbiał, mógłbym przysiąc, że rozważał uderzenie mnie w mój już złamany nos. Westchnął.
-Może wejdziecie do środka...

*po angielsku blob, co oznacza również zarys postaci, ale kurczę Zeus, jako lśniąca plama, a nie zarys brzmi o wiele zabawniej!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum PercyJackson.fora.pl Strona Główna -> Apollo i boskie próby Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Forum.
Regulamin