|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Annie
WannaBeMD
Dołączył: 25 Paź 2009
Posty: 382
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 7 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Annabeth
|
Wysłany: Pon 19:37, 06 Wrz 2010 Temat postu: [M] Początek wielkiej przygody [BO] |
|
|
Cytat: | W końcu się uporałam, kolejna miniaturka o Holly, zgodnie z obietnicą Mam nadzieję, że się Wam spodoba, i że nie zmarnowałam tej postaci...
Enjoy! |
Początek wielkiej przygody
- Znowu pada... Mamo, kiedy w końcu wyjedziemy na wakacje?
Siedmioletnia Holly Beddingfeld wyglądała przez okno swojego pokoju, podpierając głowę na rękach. Z nudów liczyła krople deszczu spływające po szybie i tworzące fantazyjne esy-floresy.
Deszcz padał nieprzerwanie od dwunastu dni i Holly zaczynała mieć go powoli dość. Tak czekała na zakończenie roku szkolnego! Miały być długie spacery z mamą, zabawa w dom z koleżankami z sąsiedztwa, wycieczki na plażę. I co? Pogoda skutecznie zniszczyła wszystkie plany dziewczynki.
Mama Holly, Mary, westchnęła.
- Wiem, że się nudzisz, ale nic na to nie poradzę. Może zaprosisz Stellę i pobawicie się lalkami?
- Stella wyjechała w góry.
- To może porysujesz?
- Rysowałam wczoraj. Skończył mi się blok rysunkowy.
- A co powiesz na zbudowanie wieży z klocków lego?
- Przedwczoraj zbudowałam pałac dla moich lalek, chatkę czarownicy, wóz strażacki i żyrafę. Chcesz zobaczyć?
Holly nawet nie odwróciła wzroku od okna. Mama przez chwilę patrzyła na nią bez słowa, a potem nagle się uśmiechnęła.
- Wiem! Włóż kalosze, ten płaszczyk w kwiatki i idź na spacer. Możesz wziąć mój błękitny parasol, jeśli chcesz.
Holly popatrzyła rozpromieniona na mamę.
- Naprawdę mogę pożyczyć twój parasol?
- Jasne. Dawno go nie używałam, na pewno będzie mu przyjemnie.
Dziewczynka w podskokach pobiegła do holu, ubrała się szybko i wyszła.
- Tylko nie odchodź za daleko! - krzyknęła jeszcze za nią mama.
Ale tego Holly nie słyszała, już była na zewnątrz.
Mary uśmiechnęła się. Jej córka była niezwykle energiczną dziewczynką i trudno było ją utrzymać w jednym miejscu choć przez chwilę.
Mary była pisarką, nawet całkiem niezłą. Niestety, ostatnio zupełnie nie mogła skupić się na pisaniu. Żałowała, że nie może zabrać Holly na wspaniałe wakacje, ale wydawca postawił sprawę jasno: żadnego urlopu, dopóki nie odda skończonej książki.
Właściwie Mary miała jeden pomysł na rozwiązanie tego problemu, ale nie była pewna, czy powinna go wprowadzić w życie. Holly była jeszcze małą dziewczynką. Nad wiek dojrzałą, to prawda, ale jednak miała dopiero siedem lat.
Mary podeszła do okna i wyjrzała na ulicę. Jej córeczka skakała przez kałuże, starając się zamoczyć jak najbardziej. Kobieta roześmiała się szczerze. Tak, temu dziecku z pewnością przyda się zmiana. Jest twarda, poradzi sobie.
Pisarka usiadła przy kuchennym stole i sięgnęła po telefon. Z pamięci wybrała numer i, stukając nerwowo palcami w blat, czekała, aż ktoś się odezwie.
- Halo?
***
Kiedy się tak chodzi w nowych kaloszach, z parasolem mamy, deszcz wcale nie jest już taki nudny. Krople spadające do kałuży tworzą na jej powierzchni malutkie fale, które szybko znikają, a na ich miejscu pojawiają się nowe.
Holly przez chwilę przyglądała się temu, wyobrażając sobie, że kałuża to basen, w którym pływają wróżki, zupełnie takie, jak Dzwoneczek z "Piotrusia Pana". Mogą nurkować, wyławiać skarby z dna, ochlapywać się nawzajem wodą. Potem dziewczynka wstała i w podskokach pobiegła dalej. Minęła sąsiadkę, która w butach na wysokich obcasach drobnymi, zabawnymi kroczkami biegła w stronę swojego mieszkania, pana z teczką i chłopca mniej więcej w jej wieku. Też miał na sobie przeciwdeszczową pelerynę i kalosze. Holly chciała podejść i zapytać, jak ma na imię, ale jego mama zawołała go do domu.
Zawiedziona dziewczynka usiadła na ławce pod topolą i przyglądała się spacerowiczom. Pogoda zniechęcała ludzi do spacerów, ale za to psów było sporo. Im nie przeszkadzała odrobina wody. Holly mogłaby godzinami patrzeć, jak się ganiają, tarzają w błocie i szczekają radośnie.
- Ty jesteś Holly, prawda? - usłyszała nagle nad sobą czyjś głos.
Podniosła głowę. Przed nią stał chłopak, sporo starszy od niej. Pamiętała go ze szkoły, nazywał się Sean i chodził do ostatniej klasy. Spotykała go czasami na korytarzu, a wtedy zawsze się do niej uśmiechał. Koleżanki strasznie jej tego zazdrościły - to było tak, jakby miała prawie dorosłego kolegę. Nigdy wcześniej ze sobą nie rozmawiali, ale przecież uśmiechał się do niej, prawda?
- Tak, Holly Beddingfeld - przedstawiła się, z powagą wyciągając rękę do Seana. Gdyby dziewczyny to widziały! - Cześć, Sean.
- Wiesz jak mam na imię? - zdziwił się chłopak.
- Oczywiście. Chodzimy razem do szkoły. Wszystkie dziewczyny w mojej klasie się w tobie kochają!
Holly paplała jak najęta, szczęśliwa, że w końcu Sean zwrócił na nią uwagę.
- Naprawdę? - Sean uniósł brwi, rozbawiony. - A ty?
- Ja... ja... Ja też... Tak trochę. Bo ty zawsze się do mnie tak ładnie uśmiechasz. Tylko do mnie!
Bez wątpienia dziewczynka była z tego bardzo dumna.
- A jak ci powiem, że w szkole patrzę tylko na ciebie i tylko dla ciebie tam przychodzę? - zapytał Sean, z trudem powstrzymując się od śmiechu. Nie powinien żartować z Holly, ale nie mógł się powstrzymać. Tylko ten jeden raz.
- Słucham?! - Holly gapiła się na niego z szeroko otwartymi ustami. Jak powie dziewczynom, to umrą z zazdrości. Sean zwraca uwagę tylko na nią , na Holly Beddingfeld!
- Serio. Powiedz mi – zmienił temat, tak na wszelki wypadek – co robisz sama na takim deszczu?
- Nudzę się jak mops. Wszystkie moje koleżanki wyjechały, mama ma mnóstwo pracy z nową książką i nie może mnie nigdzie zabrać, a na dodatek cały czas leje. Już lepiej jest moknąć niż siedzieć i gapić się w okno.
- Biedna Holly... Też bym umarł z nudów na twoim miejscu. A ja właśnie przyszedłem z propozycją – co byś powiedziała, gdybyśmy wyjechali razem na obóz?
- Obóz? Dokąd? Ty i ja? Na jak długo? I co będziemy robić? - Podekscytowana Holly natychmiast zasypała Seana pytaniami.
- Wszystkiego dowiesz się w swoim czasie. - Sean uśmiechnął się. - Ale jestem pewien, że tam, gdzie pojedziemy, nie będzie padać. I na pewno będziesz miała towarzystwo do zabawy.
- Eee, mama na pewno się nie zgodzi. - Holly nagle przypomniała sobie, że przecież nie może robić wszystkiego, co jej się podoba. - W ogóle cię nie zna, powie, że nie jesteś wystarczająco odpowiedzialny. A przecież chodzisz już do ostatniej klasy!
- O to akurat się nie martw, znamy się z twoją mamą od bardzo dawna. Na pewno nie będzie miała nic przeciwko.
Holly otworzyła szeroko oczy ze zdumienia.
- Znasz moją mamę? Dlaczego nigdy mi nie powiedziałeś?
- Bo nie pytałaś – odpowiedział żartobliwie. - Chodźmy do ciebie, pogadamy z nią.
- Ale super! - Zachwycona Holly biegła tuż obok Seana. Musiała się nieźle namęczyć, żeby dotrzymać mu kroku, był od niej sporo wyższy i miał okropnie długie nogi. Na szczęście do domu dziewczynki nie było daleko.
Po drodze spotkali Jessicę, dziewczynkę z klasy Holly, której strasznie nie cierpiała. Jessica zawsze się przechwalała, uważała, że jest lepsza od innych, bo ma starszego brata. Na szczęście brat Jess był o rok młodszy od Seana.
- Cześć Jessica! - zawołała wesoło Holly. - Przepraszam, ale nie możemy pogadać, bo idziemy z Seanem do mnie porozmawiać z moją mamą o wspólnym wyjeździe.
Zadowolona zostawiła Jessicę z głupią miną i w podskokach ruszyła za kolegą.
***
- Mamo, mamo, mamy gościa! Zobacz, kto przyszedł! - krzyczała Holly od progu.
Ponieważ Sean patrzył, zdjęła płaszczyk w holu, kalosze ustawiła równo na półce i odłożyła na miejsce parasol. Dopiero wtedy, jak dobrze ułożona panienka, weszła do salonu.
Jej mama właśnie nakrywała stół do obiadu. Na widok gościa uśmiechnęła się.
- Witaj, Sean. Dawno cię nie widziałam. Co słychać u Chejrona?
- Wszystko po staremu, u nas niewiele się zmienia. Prosił, żeby cię pozdrowić.
Mary i Sean uścisnęli się serdecznie, jak starzy przyjaciele. Holly była zachwycona: jej mama zna Seana, TEGO Seana z ostatniej klasy, jest z nim na „ty”, a w dodatku mają wspólnych znajomych! Ten deszczowy dzień wcale nie był taki zły.
- Właśnie przygotowałam obiad, zjesz z nami?
- Bardzo chętnie. - Sean mrugnął do Holly. - Będziemy mogli omówić szczegóły naszego wyjazdu.
- No właśnie... Holly, nie będziesz się bała wyjechać beze mnie?
Przez krótką chwilę dziewczynka się zawahała. Trwało to najwyżej sekundę. Potem uśmiechnęła się szeroko.
- Nie będę sama. Będzie Sean. Prawda? - zwróciła się do kolegi.
- Jasne. Będziemy jak brat i siostra. Nie martw się, Mary. Czuję, że Holly szybko znajdzie wspólny język z nowymi kolegami.
- Mam nadzieję. - Mary westchnęła. - Ale zanim wyjedziecie, musimy z tobą poważnie porozmawiać, córeczko.
- A o czym?
- O twoim tacie... I nie tylko.
- O tacie? Opowiesz mi o nim? - Dziewczynka wyraźnie się ożywiła.
- Opowiem. Opowiem ci wszystko od początku do końca.
- Znasz mitologię, prawda? - zapytał nagle Sean.
- Oczywiście - odpowiedziała Holly nieuważnie. Teraz myślała już tylko o tacie. - Na początku był Chaos, potem pojawili się ci, no... tytani, i dopiero się zrobił chaos nie z tej ziemi. I tak dalej, i tak dalej. Byli greccy bogowie, każdy od czegoś innego. Demeter od kwiatów, Posejdon od morza, Hades od piekła, i jeszcze Zeus, i Dionizos, i Atena.
- A Hermes? - zapytał Sean.
- O, to mój ulubiony! Niezły był z niego numer. Najbardziej lubię tę historię, jak rąbnął stado Apolla.
- Holly! Jak ty się wyrażasz?! - oburzyła się Mary.
- Ale sens jest zachowany - uśmiechnął się Sean.
- Tak... Holly, a jeśli ci powiem, że bogowie istnieją naprawdę, uwierzysz?
Holly otworzyła szeroko oczy ze zdumienia.
- Naprawdę? Ale wszyscy? I żyją sobie gdzieś tam na Olimpie? - natychmiast zasypała matkę pytaniami.
Jak na siedmiolatkę przystało, uwierzyła właściwie od razu.
- Zgadza się. Dokładnie tak, jak jest to opisane w mitologii... No, może z drobnymi wyjątkami. - Sean zrobił zabawną minę. - Niektórzy są bardziej niegrzeczni niż myślisz.
- Ekstra! I można ich zobaczyć? Ciekawe, czy Hera naprawdę jest taka nerwowa...
Mary mimo woli parsknęła śmiechem. Oj tak, podobno nawet po tylu tysiącach lat Hera potrafiła zrobić mężowi niezłe piekło.
Szybko się jednak opanowała, otarła z oczu łzy śmiechu i wróciła do tematu rozmowy.
- Pewnie zastanawiasz się, po co teraz ci to mówimy...
- Ja też jestem boginią? - zażartowała dziewczynka. - Eee, chyba nie. Nie było bogini bałaganu w pokoju. Ani bogini kawałów.
Nagle się rozpromieniła.
- Chyba że... Dlatego pytaliście o Hermesa, prawda? Mam z nim coś wspólnego?
- Dużo więcej, niż myślisz.
Mary przyciągnęła córkę do siebie i przytuliła ją.
- Bo widzisz... - Wzięła głęboki oddech. - Hermes to twój tata.
- Naprawdę? Ale czad! To nie jest żart, prawda? - Holly popatrzyła uważnie na matkę.
- Absolutnie nie. Nie żartowałabym z tak poważnej sprawy.
W oczach dziewczynki stanęły łzy. Z jednej strony była strasznie podekscytowana - ile razy w życiu dowiadujecie się, że bogowie greccy istnieją? A z drugiej... Często pytała mamę o tatę, ale prawda przekroczyła jej najśmielsze oczekiwania. Więc tatuś żył, był gdzieś tam, może nawet o niej myślał...
- Masz jego oczy - Mary przerwała ciszę. - No i charakterek.
Sean do tej pory nie odzywał się, nie chcąc zepsuć tak ważnej chwili. Teraz popatrzył na Holly z uśmiechem i zapytał:
- Udała nam się niespodzianka, prawda?
- I to jak! Więc ja jestem... Półboginią?
- Zgadza się.
- A czy inni bogowie też mają dzieci?
Sean i Mary wymienili porozumiewawcze spojrzenia.
- O tak, jak najbardziej – odpowiedział chłopak. - Nawet ty masz całkiem sporą gromadkę przyrodniego rodzeństwa.
Holly wprost nie mogła uwierzyć we własne szczęście. Jeszcze kilka dni wcześniej nie miała się z kim bawić, a teraz dowiadywała się, że ma całe mnóstwo sióstr i braci!
- A będę mogła ich poznać? Proszę, proszę, proszę!
- Jasne. A to prowadzi nas do następnego punktu rozmowy, czyli wyjazdu. Widzisz, dla takich dzieci jak ty, dla dzieci bogów, zorganizowano specjalny obóz. Obóz Herosów.
- Brzmi genialnie! A co oni tam robią?
- No wiesz, uczą się strzelać z łuku, walczyć na miecze, jeździć konno. Palą też ogniska, grają w siatkówkę, pływają... Mają bitwę o sztandar, czyli takie podchody, wyścigi rydwanów i inne boskie atrakcje. Każdy obozowicz mieszka w domku swojego rodzica, z przyrodnim rodzeństwem. Wszystkich domków jest dwanaście, jak dwunastu bogów. Ty będziesz mieszkała w jedenastce, razem z resztą dzieci Hermesa. Oczywiście, jeśli nadal chcesz tam jechać.
- Jeszcze się pytasz?! No pewnie! Mogę się zacząć pakować nawet zaraz!
Holly była przeszczęśliwa. Po chwili jednak uspokoiła się i zapytała mamę:
- Mogę jechać, prawda?
Mary pocałowała ją w czoło.
- Pewnie. Mam nadzieję, że będziesz miała najlepsze wakacje w swoim życiu.
***
Kilka godzin później Mary, Sean i Holly byli gotowi do drogi. Kiedy ruszyli, Holly znowu zasypała nowego przyjaciela pytaniami.
- Ile dzieci ma Hermes?
- Całkiem sporo. Nie będziecie się razem nudzić.
- A który bóg ma największy domek?
- Właściwie wszystkie są takie same. No, może domki Wielkiej Trójki są troszkę większe.
- Wielkiej Trójki?
- Tak, Zeusa, Posejdona i Hadesa... Chociaż Hades nie ma domku w Obozie.
- Czemu?
- Bo nie ma tam jego dzieci.
- Żadna go nie chciała?
- HOLLY!
- Sorry, mamo. A czy dzieci Hermesa są sympatyczne?
- Bardzo. Najfajniejsi są bliźniacy Hood, zawsze się wygłupiają.
Urocza siedmiolatka z pewnością zamęczyłaby Seana, gdyby nie to, że właśnie dotarli na miejsce.
- To już tutaj. - Mary odwróciła się i popatrzyła na córkę. - Pora się pożegnać.
W oczach Holly pojawiły się łzy.
- Nie musisz zostawać, jeśli nie chcesz – powiedziała szybko jej mama.
- Chcę, chcę. Ja wcale nie płaczę, tylko... tylko oczy mi się pocą.
- Ach, rozumiem.
- Ale będziesz do mnie pisać?
- Codziennie.
- W Obozie mamy coś jeszcze lepszego niż listy – dorzucił Sean. - Nazywa się iryfon.
- A co to takiego? - Holly otarła łzy i spojrzała zaciekawiona na chłopaka.
- Trudno to opisać, zobaczysz sama. Idziemy?
Dziewczynka po raz ostatni rzuciła się mamie na szyję i wyściskała ją mocno.
- Gdyby było ci smutno, daj mi znać, malutka.
- Jasne. Do zobaczenia, mamusiu.
- Do zobaczenia. Aha, Holly? - zawołała jeszcze za córką Mary.
- Tak?
- Oddaj Seanowi jego fujarkę.
Holly spuściła wzrok i zawstydzona wręczyła koledze instrument.
Zamiast się wściec, Sean wybuchnął śmiechem.
- Słowo daję, Mary, Hermes jej się nie wyprze!
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Annie dnia Wto 15:27, 07 Wrz 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Necklice
Pani mórz
Dołączył: 28 Sty 2010
Posty: 3175
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 7 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Krk Płeć: Annabeth
|
Wysłany: Pon 20:08, 06 Wrz 2010 Temat postu: |
|
|
Jak zwykle super, tylko jedna uwaga: Hermes ma chyba jedenastkę.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Sophie
Miss Holmes
Dołączył: 13 Sie 2010
Posty: 2360
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Niemcy Płeć: Annabeth
|
Wysłany: Wto 14:39, 07 Wrz 2010 Temat postu: |
|
|
My wielbiciele Holly jesteśmy zadowoleni Super jak zwykle ;p
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Annie
WannaBeMD
Dołączył: 25 Paź 2009
Posty: 382
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 7 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Annabeth
|
Wysłany: Wto 15:26, 07 Wrz 2010 Temat postu: |
|
|
Ajj, zapomniałam poprawić tę siódemkę! Już zmieniam
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Nelennie.
Przypalona Ambrozja
Dołączył: 24 Maj 2010
Posty: 52
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Wrocław City O.o Płeć: Annabeth
|
Wysłany: Wto 16:13, 07 Wrz 2010 Temat postu: |
|
|
Wspaniałe Annie, cud, miód i orzeszki
Holly, Holly, Holly... Chyba skocze zmienić sobie mój podpis Nie mam weny na konstruktywny komentarz, ale strasznie mi się podobało, zwłaszcza dialogi. No i postać Seana, genialna! I mama Holly... Perełka, miniaturki o Holly, to perełki normalnie, w n dziale w FF. Znaczy, w moim jakby 'rankingu', mam swoje ulubione opowiadania/miniaturki, wiecie o co cho.
Ściskam i życzę weeeny i czaaasu
Nel ;]
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Podróżniczka
Róg Minotaura
Dołączył: 27 Lip 2010
Posty: 517
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: "Trzy plichy" Płeć: Annabeth
|
Wysłany: Pią 17:19, 10 Wrz 2010 Temat postu: |
|
|
To super miniaturka. Pisz dalej, a szczególnie o Holly, proszę.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Avress
Błyszczyk Afrodyty
Dołączył: 27 Lip 2010
Posty: 387
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Annabeth
|
Wysłany: Nie 16:44, 12 Wrz 2010 Temat postu: |
|
|
Oj, po prostu świetne, super etc. Wcześniej Holly wydawała mi się taka bardziej "diabełkowata" niż w tym opowiadaniu, ale to nic, i tak jest wspaniale.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|