Forum PercyJackson.fora.pl Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

[M] Twórczość Unforgivable [BO]

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum PercyJackson.fora.pl Strona Główna -> Fan Fiction
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Unforgiveable
Przypalona Ambrozja
Przypalona Ambrozja



Dołączył: 26 Lis 2011
Posty: 77
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: północ
Płeć: Annabeth

PostWysłany: Nie 19:06, 04 Gru 2011    Temat postu: [M] Twórczość Unforgivable [BO]

Coś od Autorki

Witam wszystkich czytelników w następnym temacie z moją twórczością. Ucieszę się, jeśli któraś/któryś z was postanowi wejść tutaj jak i odwiedzić moje inne nieudolne próby pisania.

To, co dziś wstawiam zostało wysłane na konkurs, którego tematem było "Oni są prawdziwi?" W opowiadaniu konkursowym chodziło o to, aby podczas sprzątania z książki wyszedł jeden z bohaterów Percy'ego Jacksona. Mieliśmy opisać jak odnajdywałby się on/ona w polskich realiach. Jednakże, ja nie potrafię napisać niczego bez wątku miłosnego i nadprzyrodzonych mocy. Wybaczcie. :)
Nie uważam tego za najlepszą pracę, ale myślę, że nie jest jakaś okropna.
Mam nadzieję, że spodoba się wam chociaż w części tak, jak mnie.

Miłego czytania!


Miniaturka 1 - Oni są prawdziwi?



Zostawił mnie. Po prostu mnie zostawił.

Wbiegłam do pokoju i trzasnęłam drzwiami. Przekręciłam klucz w zamku. I tak nikt by się tym nie przejmował. Rodziców właściwie nie było w domu. Prowadzili jakąś światową firmę i aktualnie byli w Tokio na spotkaniu.

Byłam w swoim pokoju. W oczy rzucał się niezwykle pozytywny, zielony kolor. Był wszędzie. Ściany, regały na książki, komoda, rolety w oknie. Dokładnie naprzeciwko wejścia zostało ustawione jednoosobowe łóżko. Nie, nie było zielone, uprzedzając wszelkie pytania. Ciemnoniebieski odcień komponował się całkiem nieźle z całą resztą. Usiadłam na środku pościeli, przykrytej, tak, zielonym kocem. Ukryłam twarz w dłoniach.

- Nie wierzę. Nie wierzę. Nie wierzę – wyszeptałam.

Czułam, jak po policzku spływają słone łzy. Nie mogłam ich powstrzymać. Nie dało się. Nigdy jeszcze nie czułam się tak przybita. Damian. To imię wryło mi się w mózg, jego twarz miałam wypaloną pod powiekami. Nie mogłam przestać o nim myśleć. Zostawił mnie. Rzucił jak zużytą parę skarpetek. Rok. Tyle trwał nasz związek. Myślałam, że to ten jedyny. Byłam tego pewna. A dziś… Zobaczyłam go z tą nową, jak ona tam miała. Stał i flirtował z nią, jakby nigdy nic. Jakby zapomniał, że miał dziewczynę, którą rzekomo kochał.

Pokręciłam głową. Kiedy tylko ich zobaczyłam, nawet nie raczyłam do niego podejść. Poszłam od razu do higienistki, która wszystkim wypisywała zwolnienia, nawet z powodu kataru. Teraz byłam w domu. W pokoju. Tyle razy bywaliśmy tu razem. Śmialiśmy się, przytulaliśmy, spędzaliśmy ze sobą czas. A teraz już nic nie zostało.

Mam na imię Dominika i zostałam wystawiona, pozostawiona i porzucona przez chłopaka.

Zerwałam łańcuszek, który od kilku miesięcy nosiłam. Prezent. Teraz może się nim wypchać.

Nie miałam co robić. Chciałam mieć jakiekolwiek zajęcie, byleby o nim nie myśleć. Zerknęłam w stronę regału z książkami. Nie czytałam od wieków. Podeszłam do półek i przetarłam dłonią kurz, który zdążył się tam zebrać. Przez przypadek zrzuciłam jeden z tomików. Nie zwróciłam na to uwagi.
Nie zauważyłam też, że pół pokoju rozbłysło dziwnym, rażącym światłem. Nagle ktoś dźgnął mnie w ramię. Odwróciłam się błyskawicznie.

- Kim jesteś? – wrzasnęłam, widząc przed sobą chłopaka, który nie wyglądał całkiem nieznajomo. Skądś kojarzyłam ten wyraz twarzy i brązowe, krótkie, kręcone włosy. Czułam coś jakby deja vu.

- Chodź, musisz mi pomóc – odparł i pociągnął mnie w stronę drzwi.

- Zaraz! – krzyknęłam – Kim jesteś? Mam wychodzić z nieznajomym, który pojawił się tu niewiadomo skąd? Jesteś włamywaczem? Złodziejem? A może mordercą? Chcesz mnie zabić? Nie ma sprawy, ja miałam taki zamiar.

Brunet patrzył na mnie jak na nienormalną. Nie dziwiłam mu się.

- Nie? – odpowiedział, jakby zadając pytanie. – Prawdopodobnie wyszedłem z… - rozejrzał się po pokoju. Jego wzrok zatrzymał się na książce na podłodze. - … z tego.

Podniosłam tomik.

- Percy Jackson i Bogowie Olimpijscy – przyjrzałam się chłopakowi ponownie. – Ale ty nie wyglądasz jak Percy – moje spojrzenie przesunął się po jego postaci. – Grover? – uniosłam pytająco brew.

Pokiwał głową z szerokim uśmiechem. Po chwili spoważniał.

- To co? Możemy iść? – spytał ze zniecierpliwieniem.

- Taaa. Właściwie, czemu nie.

Nie wiedziałam, że satyrowie potrafią biegać aż TAK szybko.

Trzymał mój nadgarstek w żelaznym uścisku. Jeśli tak puszki działały na siłę, chyba musiałam przejść na dietę aluminiową. Trochę tężyzny fizycznej jednak by się przydało.

- Czekaj! – krzyknęłam z zadyszką. – Gdzie… tak… biegniemy? Czemu się tak… spieszymy?

- Cóż – zaczął. – Jestem kimś w rodzaju męskiej wersji Kopciuszka, mam czas do północy. A ty musisz w tym czasie przejść szkolenie.

- Jakie szkolenie? O co ci chodzi? Zwariowałeś? Ten portal książka – świat realistyczny tak działa na mózg? Coś im się popsuło, tak?

Nie odpowiedział, tylko pognał dalej, ciągnąc mnie za sobą.

Kiedy biegliśmy, widziałam, jak bardzo czuł się zagubiony na polskich ulicach. Czasami chciało mi się po prostu śmiać. Pewnie, jak ktoś przyjeżdża, albo przyfruwa, czy co on tam zrobił, z Nowego Jorku, ciężko się połapać nawet w takiej małej mieścinie, jak ta.

Zatrzymałam go ostatkiem sił.

- Czego szukasz? Wiesz, mieszkam tu od właściwie zawsze, więc jestem pewna, że mogę ci pomóc.

- Szkoła. Szukam szkoły. Gimnazjum. Największego, jakie tu macie – odparł stojąc przed przejściem dla pieszych i patrząc to w lewo, to w prawo.

- Nie mogłeś tak od razu? Przecież wiem, gdzie ono jest.

- Nie w tym rzecz. Chcę ci pokazać schemat, który jest mimowolnie powtarzany w każdym mieście, nawet najmniejszym. Szkoły, szczególnie gimnazja, są często położone na krańcach miejscowości. Przynajmniej jedna na miasto. To po to, żeby łatwiej było uciekać w razie… trudności. Gimnazja szczególnie, bo w tym wieku znajduje się najwięcej herosów, których trzeba przetransportować do…

- Czekaj, czekaj, czekaj – przerwałam mu. – Herosów? Z choinki się urwałeś? To jest prawdziwy świat. Nie istnieją bogowie, herosi, centaury, satyrowie… Chyba, że wyjdą z książki – chwyciłam się za głowę. – O matko, to na pewno sen. To tylko sen.

Grover podszedł do mnie, położył ręce na ramionach i potrząsnął.

- Słuchaj, nie mamy czasu na żarciki typu „Grover, nie istniejesz, mimo że widzę cię przed sobą.” Musisz się skoncentrować i słuchać dokładnie tego, co mówię. Teraz, gdzie jest metro?

Spojrzałam na niego i parsknęłam śmiechem.

- Metro? – roześmiałam się głośno. – Och, biedny satyrze, widać, że nigdy nie byłeś w Polsce. Nie mamy metra. Nie wiem nawet, czy mamy je w stolicy, a co dopiero… tutaj.

- To w takim razie, jak dostaniemy się do szkoły na drugim końcu miasta? – popatrzył na mnie całkiem zdezorientowany.

- Złapiemy stopa, pójdziemy na autobus – zerknęłam na podziurawioną drogę. Mój towarzysz zrobił to samo i pokręcił głową.

- Nie ma czasu. Poza tym, już czuję, jak to będzie boleć. Biegniemy.
Tak też zrobiliśmy.

***

Po dziesięciu minutach stanęliśmy przed ogromny zespołem szkół. Wyróżniały się spośród szarych osiedlowych bloków, bo dopiero co przeszły termomodernizację. I malowanie.

Ruszyłam w stronę głównego wejścia, jednak Grover nie szedł za mną.

- Co się stało? – spytałam, odwracając się. – Nie idziesz? Musisz. To ty mnie przyprowadziłeś. Ja chciałam siedzieć w domu i zapychać się lodami.

- Pójdę. Ale musisz się przygotować. Wyjmij telefon. Inni nie będą mnie widzieć, ale musisz ze mną rozmawiać. Nie chcemy, żebyś wyglądała jak wariatka, więc będziesz udawała, że rozmawiasz przez telefon.

- Dobrze. Ale jakie jest to moje zadanie? – przerwałam. Dotarło do mnie coś jeszcze. - I… Czemu inni nie będą cię widzieć?

Westchnął.

- Kupiłaś książkę o herosach, o nas. W każdym kraju wybiera się kilku spośród grupy czytelników. Potrafią obejść Mgłę i ich zadaniem jest szukanie na swoim terytorium półbogów i sprowadzanie ich do Obozu. To twoje zadanie.

- O-okej. Ale skąd mam wiedzieć, który z setek uczniów to heros?

- Tu wkraczam ja. Jestem satyrem i moje zadanie to sprowadzanie młodych zdolnych na Long Island. Będę ci podpowiadał w czasie twojego spaceru po korytarzach. Jedyne co musisz robić, to bardzo uważnie się przyglądać, słuchać mnie i zapamiętywać to, co mówię.

Ruszyliśmy w stronę drzwi. Wyjęłam telefon i przytknęłam do ucha.

Korytarze były pełne. Przerwa obiadowa. Rozglądałam się, zwracając uwagę na najdrobniejsze szczegóły. Któryś gracz ze szkolnej drużyny piłki ręcznej miał dziś ubrane obrzydliwe, czerwone skarpetki. Mój chłopak, przepraszam, były chłopak, o dziwo, nie stał z tą nową tylko szedł prosto w moją stronę. Chciał mnie zaczepić, ale zbyłam go spojrzeniem pełnym wyrzutu, bólu i rozczarowania. Poza tym, nic nie było widać. Aż…

- Bingo! – krzyknęłam.

- Widzisz dziewczynę pod ścianą – zaczął zaraz satyr. – Ciemne ubrania, czyli chce się wtopić w tłum. Raczej typ samotnika. Jak wszyscy herosi, nikt penie nie chce się z nią spotykać, bo widzi rzeczy, których inni nie widzą. Widzisz zakładkę wystającą z książki? Prawdopodobnie pomaga sobie nią w czytaniu, bo jest dyslektykiem. Gratulacje, to twój pierwszy heros.

Stałam w szeroko otwartymi ustami.

- Nigdy, przenigdy nie słyszałam takiej dedukcji. Oprócz Sherlocka Holmesa, ale on przecież nie istnieje… Chociaż, na razie zostawmy temat istnienia postaci książkowych w spokoju. Co teraz mam zrobić?

- Podejdź, zagadaj. Powiedz, że nie masz rodziców. Ona powinna nie mieć jednego. Jeśli tak będzie, zdobądź jej zaufanie i po jakimś czasie powiedz o jej przeznaczeniu.

Podeszłam. Zaczęłam rozmowę. Miała na imię Alicja. Nie miała matki. Była kiepska w nauce, nie potrafiła nigdy usiedzieć na jednym miejscu. Nie miała przyjaciół. Nikt nie chciał się z nią zadawać, uważano ją za dziwaka. Czasem zdarzało jej się widzieć różne dziwne rzeczy. W czytaniu lektur musiała sobie pomagać zakładką, to przez dysleksję. Wnioski wyciągnięte przez Grovera były bezbłędne.

Wyszłam ze szkoły, słysząc tupot kopyt za mną.

Uśmiechnęłam się.

- Podoba mi się ta robota – powiedziałam.

- Do czasu – odrzekł kopytny. – Nie wszystkie przypadki są tak łatwe. Czasem będziesz musiała uciekać przed… kłopotami.

Machnęłam ręką.

- Chcę im pomagać. Chcę być tym, który odkrywa herosów. To tak, jakbyś odkrywał talenty w The X Factor i był do tego kimś w rodzaju agenta CSI. – mimowolnie się uśmiechnęłam. – Jesteś głodny?

- Tak! Co masz na obiad? Konserwy? Puszki po konserwach są świetne, muszę ci je polecić.

- Pomidorową. Chodź.

***
- Naprawdę nie rozumiem, jak można jeść zupę z pomidorów. Albo z ogórków. Jak ją nazywacie? – Grover stał nade mną, patrząc, jak wyjadam ostatnie łyżki zupy.

- Ogórkowa. Zupa ogórkowa. To takie trudne?

- Dla kogoś, kto żyje na puszkach, tak. Fascynujące.

Wywróciłam oczami.

- Jeśli tak cię to fascynuje, to może nakręcę dla ciebie dokument o kuchni polskiej, co? Założę się, że umrzesz jak zobaczysz bigos. Albo ogórki kiszone. O tak, to byłoby ciekawie.

Satyr patrzył na mnie, w ogóle nie rozumiejąc o czym mówię. Zaśmiałam się.

***

Do północy zostało nam koło dwóch godzin. Graliśmy w gry planszowe. Przetestowałam na nim wszystkie, jakie miałam, począwszy od Cluedo, przez Monopoly, do Spadających Małpek i Bierek. Zabawa była przednia.
Spojrzałam na zegarek. Za pięć dwunasta. Wstałam.

- Czas się pożegnać – powiedziałam wyciągając dłoń. – Miło było cię poznać, Groverze Underwood.

- I mnie było miło, a jak – uśmiechnął się i przygarnął mnie do siebie, zamykając w żelaznym uścisku.

- Odwiedzaj mnie co jakiś czas – powiedziałam na pożegnanie.
Posłał mi jeszcze jeden szeroki uśmiech i zniknął. Tak po prostu. Puff i już go nie było. Żadnych świateł, żadnych portali. W jednej sekundzie był, w następnej już nie.

Usiadłam na łóżku z pogodnym uśmiechem na ustach. Właściwie, ten dzień wcale nie był taki zły.

Nagle usłyszałam niepokojące dźwięki dobiegające z podwórka. Wyjrzałam przez okno. Dojrzałam stojącego z gitarą Damiana, śpiewającego, a raczej próbującego śpiewać, dla mnie piosenkę. Uśmiechnęłam się szerzej.

Nie, ten dzień wcale nie był taki zły.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Demeter
Aresowa skarpeta
Aresowa skarpeta



Dołączył: 03 Gru 2011
Posty: 9
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Annabeth

PostWysłany: Nie 20:41, 04 Gru 2011    Temat postu:

Hmm...fajne. I podoba mi się pomysł konkursu :) A co do romansu, powiem ci że akurat ja jestem totalną romantyczką i również piszę i czytam tylko jeśli jest wątek miłosny. Mi się bardzo podoba :)

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Yap
Zezowaty Cyklop
Zezowaty Cyklop



Dołączył: 03 Cze 2011
Posty: 229
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: zakopane
Płeć: Annabeth

PostWysłany: Pon 17:20, 05 Gru 2011    Temat postu:

Czekałam na to!
I się spełniło.
No więc według mnie twoje opowiadanie powinno stanąć na podium w konkursie. Podobał mi się wątek romantyczny, wiadomo. Jednak największy plus masz wiesz za co- za Grovera. I udało Ci się odwzorować tą postać niemalże bezbłędnie.
Dzięki wielkie, że to tu wstawiłaś- całuski od największej Grovermanki- Yap


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aguniaa
Apollo w spodenkach
Apollo w spodenkach



Dołączył: 04 Gru 2011
Posty: 145
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Toruń
Płeć: Annabeth

PostWysłany: Pon 17:21, 05 Gru 2011    Temat postu:

Podoba mi się twój styl wypowiedzi, nie za dużo opisów.
Ogólnie fajne.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Unforgiveable
Przypalona Ambrozja
Przypalona Ambrozja



Dołączył: 26 Lis 2011
Posty: 77
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: północ
Płeć: Annabeth

PostWysłany: Pon 18:35, 05 Gru 2011    Temat postu:

Dziękuję za jakże szczere komentarze.
Jestem wdzięczna, że oddałyście mojej marnej twórczości te kilka minut waszego czasu. Doceniam to. Naprawdę.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum PercyJackson.fora.pl Strona Główna -> Fan Fiction Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Forum.
Regulamin