Forum PercyJackson.fora.pl Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

[NZ] [AF/PJ] Dwa różne światy. [+13] [1/10]

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum PercyJackson.fora.pl Strona Główna -> Fan Fiction
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Eveleine
Boy z hotelu Lotos
Boy z hotelu Lotos



Dołączył: 04 Mar 2010
Posty: 276
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Polska
Płeć: Annabeth

PostWysłany: Sob 21:44, 28 Kwi 2012    Temat postu: [NZ] [AF/PJ] Dwa różne światy. [+13] [1/10]

Nie miałam do tego wracać. Naprawdę. Ale po komentarzach czytelników postanowiłam kontynuować. Usunęłam tamtą wersją z licznych powodów. Była niedopracowana, nie za bardzo przypadła mi do gustu etc. Aczkolwiek pomysł nadal mi się podobał, więc postanowiłam spróbować jeszcze raz. Mam nadzieję, iż mi się uda – fanfic nie będzie długi ok. dziesięciu części. Pierwsza jest krótka, ale jutro wyjeżdżam, a chciałam ja dodać jeszcze przed wyjazdem. Następna nie wiadomo kiedy, ale jeśli mi się uda, to wstawię za tydzień.
Z nudów upatrzyłam sobie zdjęcia bohaterów na tumblrze – moje nowe ulubione zajęcie. Jest to MOJA własna wizja bohaterów. Poza tym do każdego rozdziału będzie fragment piosenki. Bo tak.
Eve.


[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]


Rozdział Pierwszy.
Every time that I look in the mirror
all these lines on my face getting clearer
the past is gone
it went by like dusk to dawn
isn't that the way
everybody's got their dues in life to pay

Aerosmith, Dream On

Nowy Jork, Nowy Jork, Stany Zjednoczone

Szedł w stronę nowej szkoły i klął pod nosem. Nie mógł uwierzyć, że jego matka posunęła się aż do tego! Dlaczego został zmuszony do uczęszczania do tej głupiej szkoły? No dobra, może przyprawił swojego dyrektora o załamanie nerwowe, ale na litość boską, było to AŻ dwa lata temu. Angelina Fowl próbowała mu spokojnie wytłumaczyć, że powinien w końcu poznać kogoś w swoim wieku. Na nic zdały się jego zapewnienia, iż w świetle prawa jest pełnoletni, a do rozmów w zupełności wystarczy mu Minerva*, z którą przez cały czas korespondował.
– Ja naprawdę tego nie rozumiem, Butler – stwierdził, a przechodni odwrócili się z zaciekawieniem w jego stronę. No cóż wyglądało to tak, jakby mówił sam do siebie. Nikt nie zauważył srebrnego pierścienia, w którym był zamontowany telefon. – Poza tym Europa jest o wiele lepsza od Stanów. Nie mogła mi znaleźć szkoły na moim kontynencie? Miałeś może ostatnio jakieś wieści od Holly?
Rozłączył się, nie czekając na odpowiedź przyjaciela. Wiedział, iż Holly jest teraz zajęta sprawą Opal Koboi, ale czasem chciałby z nią pogadać. Brakowało mu jej krzyków.
Przekroczył bramę szkoły z internatem i, nie zwracając uwagi na baczne spojrzenia uczniów, ruszył od razu w stronę gabinetu dyrektora. Oczywiście udało mu się dostać do planów szkoły, Butler przecież musiał wiedzieć, gdzie znajdowały się potencjalne drogi ucieczki. Nie można było wykluczać pewnych „niedogodności”, gdy ma się na karku wściekłą chochliczkę, pragnącą zemsty.
Zapukał i bez czekania na odpowiedź otworzył drzwi. Jego oczom ukazał się mężczyzna po czterdziestce. Dyrektor spojrzał na niego z zainteresowaniem, a chłopak przedstawił się:
– Artemis Fowl – rzekł chłodno kładąc na biurku swoje akta. Spora ilość była podrobiona, ale nikt nie byłby w stanie tego udowodnić.
Młody Fowl usiadł na krześle i czekał aż dyrektor przejrzy wszystkie papiery. Oczywiście wiedział, że mężczyzna już wcześniej się z nimi zapoznał rozpatrując jego przyjęcie do szkoły.
– Masz spore osiągnięcia – stwierdził po chwili dyrektor. – Matematyka, Filozofia, Historia, Język Francuski, Niemiecki, Hiszpański oraz Arabski…
– Tak, tak - Artemis przerwał dyrektorowi lekceważącym tonem. Nie obchodziły go nieszczere gratulacje, które słyszał aż za często. – Mógłbym już udać się do swojego pokoju, czy chciałby pan jeszcze coś uzgodnić?
– Nie, rozmawiałem już wcześniej z twoją matką. Urocza z niej kobieta – mężczyzna uśmiechnął się i wręczył mu plan zajęć oraz klucz do pokoju. – Twój współlokator już przyjechał, mam nadzieję, że się dogadacie.
– Ja też – mruknął do siebie Artemis, wychodząc z gabinetu i kierując się w stronę schodów. Torba na ramieniu, w której trzymał podręczne rzeczy. Nie mógłby lecieć przez Atlantyk bez swojego laptopa. Sam fakt, iż to nie on pilotował samolot wystarczająco psuł mu nastrój.
Jego pokój znajdował się na drugim piętrze. Popatrzył krytycznym okiem na drzwi, jakby to ona były wszystkiemu winne. Potem policzył szybko do dziesięciu, aby powstrzymać się od zjadliwego komentarza w stronę współlokatora. Nie chciał sobie robić z niego wroga przed rozpoczęciem szkoły.
Wygładził machinalnie przód swojej marynarki z nazwą szkoły. Owszem, mundurki, które nosił wcześniej były o wiele gorsze, ale i tak ten nie zaliczał się do jego ulubionych ubrań.
Przekręcił klucz w zamku i otworzył drzwi.
Jego oczom ukazał się niezbyt duży pokój, z dwoma łóżkami. Jedno z nich było juz nakryte niebieską pościelą, a wokół niego leżały porozrzucane rzeczy. Artemis westchnął cicho i położył swoją torbę na drugim łóżku.
Jego walizka stała już oparta o jedną z dwóch szaf. Powinien się rozpakować, ale nie chciał się przemęczać po kilku godzinnym locie. Usiadł na łóżku i uśmiechnął się do siebie pod nosem. Z tego miejsca doskonale widział Empire State Building.
Wyciągnął z torby laptopa i podłączył go do wtyczki znajdującej się przy biurku. Potrzebował jakiegoś miejsca do pracy, choć wątpił, aby było mu ono potrzebne.
Jego oczom ukazało się logo Apple i prośba o podanie hasło. Wystukał szybko motto rodzinne, które nie było juz jego życiowym celem, ale nadal lubił je sobie powtarzać. W końcu Aurum potestas est.
Połączył się szybko ze szkolną siecią i sprawdził swoją skrzynkę pocztową. Odpowiedział szybko na kilka listów, a potem kliknął na ten, który otrzymał od Minervy.

Drogi Artemisie,
jesteś pewien, iż nie chcesz przyjechać do Francji? Ten kraj jest naprawdę wspaniały, a ty, jako znawca sztuki powinieneś to docenić. Poza tym przydałoby ci się, choć trochę słońca. Pewnie znowu wyglądasz jak jakiś upiór, bo odkąd ostatnio się widzieliśmy minęło kilka miesięcy.
Jak zareagowała twoja matka na wiadomość o Ludzie? Mam nadzieję, iż przyjęła to wszystko dość łatwo, nie wiem, co zrobiłby mój ojciec, gdybym mu wyznała całą prawdę. Pewnie pomyślałby, że jego córka zwariowała.
Żałuję, iż nie mogłam ci pomóc, ale sam przyznasz, że nie mogłam nic zrobić. Aczkolwiek, ty leniwy ignorancie, mogłeś do mnie zadzwonić! Musiałam dowiedzieć się wszystkiego od Butlera, bo szanownemu panu nie raczyło się powiadomić mnie o swoich kłopotach. I przypominam, abyś nie podróżował znów w czasie. Twoje atomy w końcu mogłyby tego nie przeżyć, a tego przecież nikt nie chce.
Pamiętaj, iż gdybyś kiedykolwiek potrzebował jeszcze jednego geniusza, to jestem dostępna przez cały czas. I powinniśmy się znowu spotkać, nasza niedokończona rozmowa o błędnym zrozumieniu prawa Culomba powinna wreszcie zostać dokończona. Może uda mi się przyjechać do Nowego Jorku w ramach jakiejś głupiej szkolnej wycieczki. Na pewno wtedy zadzwonię.
Z pozdrowieniami,
Minerva.


Uśmiechnął się do siebie pod nosem i zaczął jej odpisywać. Posiadanie osoby w podobnym wieku, której mózg był większy od orzecha nerkowego było naprawdę pomocne.
Nie wspomniał jej o sytuacji z Holly. Choć jego kontakty międzyludzkie były dość ograniczone, to nie czuł się pewnie wspominając o tym. Nie powiedział nikomu o pocałunku. Nie potrafił.

***
Central Park, Nowy Jork

Percy Jackson spojrzał na swoją dziewczynę i uśmiechnął się. Annabeth była w trakcie jednego ze swoich licznych wykładów na temat architektury. Udawał, że jej słuchał, co jakiś czas potakiwał, aby się na niego nie obraziła. Była bardzo drażliwa na punkcie swojego zajęcia.
– Glonomóżdżku, naprawdę uważam, iż nie powinieneś być takim ignorantem i spróbować się cokolwiek zapamiętać z tego, co powiedziałam. To naprawdę jest bardzo interesujące.
Pocałował ją lekko.
– Owszem, Ann. Jednakże musisz zdać sobie sprawę z tego, iż tylko twoje rodzeństwo potrafi zrozumieć twój intelekt. Normalni ludzie po prostu są nim przerażeni i nawet nie starają się zrozumieć twoich przemów.
Parsknęła śmiechem i wstała z ławki. Znajdowali się w Central Parku, dzień przed rozpoczęciem roku szkolnego. Cieszyła ją myśl, iż w końcu będzie mogła się uczyć, nie czując w powietrzu zbliżającej się wojny lub potworów, które w ostatnim czasie nie dawały o sobie znać.
– Chyba musimy już iść – powiedziała, a Percy posłusznie wstał i chwycił ją za rękę. Poczuła zapach morza, który zawsze od niego wyczuwała.
– Dobrze, że w końcu uczymy się blisko siebie – stwierdził, gdy znaleźli się pod jej szkołą. Pocałował ją na pożegnanie i machał do niej, dopóki nie znalazła się za drzwiami.
Tak, to z pewnością będzie dobry rok.

–––––––––––––––––
* Nie wiem jak jest zapisane jej imię w książkach, więc po prostu zastosowałam pisownię oryginalną


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mosqua
Boy z hotelu Lotos
Boy z hotelu Lotos



Dołączył: 12 Kwi 2012
Posty: 330
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 15 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Annabeth

PostWysłany: Nie 12:26, 29 Kwi 2012    Temat postu:

Na początku powiem, że czytałam oryginalną wersję. Podobała mi się zarówna tamta, jak i tak.
Niestety nie czytałam książek o Artemisie Fowl, ale może się połapie o co chodzi.
Zdjęcie Percy'ego fenomenalne!
Miłego wyjazdu!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum PercyJackson.fora.pl Strona Główna -> Fan Fiction Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Forum.
Regulamin