Forum PercyJackson.fora.pl Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

[Nz] Problemy w raju [+13] [2/?]

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum PercyJackson.fora.pl Strona Główna -> Fan Fiction
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Caroline Reynolds
Przypalona Ambrozja
Przypalona Ambrozja



Dołączył: 12 Sty 2013
Posty: 57
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Cz-Dz
Płeć: Annabeth

PostWysłany: Sob 20:28, 12 Sty 2013    Temat postu: [Nz] Problemy w raju [+13] [2/?]

Hej ;3 Więc wrzucam tutaj na razie prolog mojego ff ;) Jeśli macie jakieś zastrzeżenia to komentujcie, jeśli nie to też ;P

PROLOG



Droga Caroline.
Wiem, że jeśli napiszę że jest mi niezmiernie przykro, to zapewne od razu wyrzucisz ten list do kosza, ale musisz wiedzieć, że naprawdę tak jest. Może to zabrzmi głupio, ale widziałam że tak się stanie. Ten pożar był zaplanowany, to wszystko ma związek z twoim ojcem, jednak nie możesz go za to winić. Jego krewni są trochę… skomplikowani. Coś złego dzieje się w naszej… Emm… rodzinie.
Caroline, przeżyłaś ze mną piętnaście lat swojego życia. Może nie zwróciłaś uwagi, ale szkoliłam cię przez całe twoje życie. Tak, te wszystkie ćwiczenia szermierki, strzelanie z łuku podczas wakacji, sztuki walki, to jest, było i będzie ci potrzebne. Na razie nie mogę ci powiedzieć kim jest twój ojciec, ale musisz mi obiecać że zrobisz jedno : zrobisz wszystko zgodnie z instrukcjami które zapisałam ci poniżej. Nie wątp w siebie.

Jako że nie jesteś pełnoletnia, nie masz nikogo kto mógłby się tobą zająć, a za niedługo do drzwi naszego mieszkania zapuka opieka społeczna, musisz odnaleźć opiekuna. Spakuj się, i ucieknij. Musisz udać się nad zatokę Long Island. Jeździłyśmy tam na wakacje, pamiętasz?
Proszę cię, zrób to. Kiedy się tam znajdziesz, od razu odnajdziesz drogę do swojego nowego domu. Nigdy tam nie byłam, ale pociesze cię że twój ojciec obiecał że kiedy nadejdzie czas odnajdziesz tam swoje miejsce. Jesteś wyjątkowa, tak jak on. I nie, nie bój się, to nie jest ośrodek psychiatryczny, nie jesteś wyjątkowa w ten sposób.
Weź resztkę pieniędzy, mi i tak się nie przydadzą. I nie zapomnij zejść do piwnicy, nigdy nie pozwalałam ci się tam zapuszczać, ale dzisiaj znajdują się w niej rzeczy, bez których się nie obejdziesz.

Dalej siedzisz i to czytasz? A wiesz ze powinnaś być już w połowie drogi? Nie stój jak ten słup soli i ruszaj się.
Kocham cię.
Mama.


Caroline złożyła list na pół. Znała go już na pamięć. Jej matka zmarła dwa dni temu, i dzięki zamieszaniu wokół pogrzebu, nikt nie zawracał sobie głowy sierotą bez prawnej opieki. Może nie taką sierotą, skoro miała ojca.
Tak, ten mężczyzna zrobił niewiele w ich życiu. Chociaż matka Caroline – Savnnah, zawsze powtarzała że ojciec bierze na siebie odpowiedzialność za dziewczynę i chroni ją na swój sposób. Caroline nigdy tego nie rozumiała, i w sumie wątpiła czy kiedykolwiek jej się to uda.
Wstała. Matka ma rację, czas zniknąć z życia Nowojorskiej społeczności. Ucieczkę planowała już przed przeczytaniem listu, jednak dopiero przeanalizowanie jego słów dodało jej odwagi. Mama chciała żebym uciekła. Przypominała sobie.
Dawno już, zapakowany plecak czekał w przedpokoju. Wystarczyło zarzucić go sobie na plecy i wyjść.
I to właśnie zrobiła.
Zamknęła za sobą drzwi mieszkania, w którym się wychowała. W kieszeni czuła ciężar kluczy od piwnicy.
Jej matka nigdy nie pozwalała jej tam chodzić. Caroline zawsze myślała że to z powodu ich sąsiada który był seryjnym mordercą.
Zeszła powoli po stromych schodach w ciemność. Trzymała się ścian aby nie upaść, i przeklinała na architekta, bo kto normalny zrobiłby takie krzywe schody do ciemnej piwnicy? Szczęśliwie dotarła na dół, gdzie kliknęła włącznik światła. Dobrze pamiętała gdzie znajdowała się ich piwnica. Była tam kiedyś, jako mniejsza dziewczynka. Wtedy było to miejsce z którego wysypywały się ziemniaki, przetrzymywane tam cały rok. Jednak kiedy tym razem odnalazła metalowe drzwi, i po długim szukaniu odpowiedniego klucza, otworzyła, jej oczom ukazał się niecodzienny widok. Pomieszczenie było nieduże, czego się spodziewała, jednak nie spodziewała się że ściany będą wyłożone szklanymi witrynami, w których wystawiona była broń. I to nie byle jaka. Łuki z drewna Cisu, szable, oraz kilka mieczy ze spiżu, Caroline nie była pewna skąd wiedziała z czego były zrobione, po prostu to było zakodowane w jej mózgu.
Mimo szoku, wywołanego zawartością piwnicy, przymknęła drzwi i wybrała sobie jeden z dłuższych łuków. Małym kluczykiem przyczepionym do pęku kluczy od piwnicy, odemknęła gablotę i wyjęła go. Następnie spakowała do pokrowca i przerzuciła sobie przez drugie ramię. Ufała swojej matce bezgranicznie, i mimo że zawsze uważała lekcje strzelectwa i szermierki za zbędne, teraz powoli składała wszystko w jedną całość.

[/b]


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Caroline Reynolds dnia Sob 12:48, 04 Maj 2013, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
*Verte*
Błyszczyk Afrodyty
Błyszczyk Afrodyty



Dołączył: 15 Sie 2012
Posty: 347
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 7 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Stolica, Warszawa :)
Płeć: Annabeth

PostWysłany: Sob 20:42, 12 Sty 2013    Temat postu: Re: [Nz] Problemy w raju [+13] [1/?]

Bardzo ciekawie się zapowiada! Naprawdę nie mogę się doczekać rozdziału! Ale mam jedno zastrzeżenie:

Caroline Reynolds napisał:

Caroline zawsze myślała że to z powodu ich sąsiada który był seryjnym mordercą.


Seryjny morderca? Może "człowiek, który ma konflikt z prawem" Very Happy


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mosqua
Boy z hotelu Lotos
Boy z hotelu Lotos



Dołączył: 12 Kwi 2012
Posty: 330
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 15 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Annabeth

PostWysłany: Sob 20:45, 12 Sty 2013    Temat postu:

Pozytywny odbiór.
Napisane ładnie, zgrabnie i czegóż chcieć więcej?
Czekam na następny rozdział, na pewno mnie zaciekawiłaś.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
electra
Boy z hotelu Lotos
Boy z hotelu Lotos



Dołączył: 18 Paź 2012
Posty: 303
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: z nad morza <3
Płeć: Annabeth

PostWysłany: Sob 20:55, 12 Sty 2013    Temat postu:

WOW tylko tyle powiem :) Masz super styl pisania, fajnie się czyta a błędów w pisowni nie zauważyłam a w ortografii za dobra nie jestem. Fabuła chyba będzie fajna ale za wcześnie by to określić zekam na ciąg dalszy.
Electra


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Raphael
Kryzys Tantala
Kryzys Tantala



Dołączył: 05 Wrz 2012
Posty: 567
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 7 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Percy

PostWysłany: Nie 9:03, 13 Sty 2013    Temat postu:

Caroline, muszę Ci powiedzieć, że to jest wybitne. Po prostu WOW! Najbardziej podoba mi się wątek z listem. Cóż więcej powiedzieć. Czekam na następne rozdziały tego Arcydzieła.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Caroline Reynolds
Przypalona Ambrozja
Przypalona Ambrozja



Dołączył: 12 Sty 2013
Posty: 57
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Cz-Dz
Płeć: Annabeth

PostWysłany: Sob 12:43, 04 Maj 2013    Temat postu:

Ok, początkowo chcę przeprosić że musieliście tak długo czekać na pierwszy rozdział. Mam nadzieję że ktoś wgl pamięta o tym opowiadaniu :) Następny dodam szybciej, obiecuję. + Dzięki za super komentarze! Very Happy



Rozdział I

Trasa na Long Island nie była aż tak długa, oczywiście dotarłaby tam szybciej gdyby nie korki i spóźniony autobus. Jak na złość cześć trasy musiała przejść pieszo, ponieważ ostatni przystanek znajdował się dwa zakręty od plaży. Powietrze było rześkie co pozwalało jej jasno myśleć nad celem swojej wyprawy. Już kiedy weszła na ostatni odcinek drogi, poczuła ciarki na plecach, coś podpowiadało jej że idzie nie w tę stronę co trzeba, raz nawet o mało nie zboczyła z drogi na polanę. "Trzymaj się planu" powtarzała sobie.
Wreszcie dotarła na plażę. Wody Oceanu Atlantyckiego były spokojne jak nigdy, ludzie wylegiwali się na jasnym piasku, wokoło panowała urocza atmosfera weekendu. Piasek wsypał się w buty Caroline, więc zdjęła je zatapiając stopy w nagrzanym piasku. Ruszyła przed siebie, pozwalając intuicji prowadzić. Starała się nie spoglądać na dzieci i ich rodziców, ponieważ od razu wracały do niej wszystkie złe emocje z którymi musiała się uporać.
Wreszcie zorientowała się że zeszła z plaży i spaceruje po trawie. Postanowiła założyć buty, bo pośród zieleni leżało szkło, szybko ruszyła w stronę pagórka. Właściwie to nie szła tam z własnej woli, pagórek ją przyciągał.
Wysoka sosna na jego szczycie błyszczała sprawiając niesamowite wrażenie. Czy sosny błyszczą? Caroline była przekonana że nie. Na szczęście miała dobrą kondycję i w oka mgnieniu znalazła się na szczycie pagórka, tuż obok sosny, która jak się okazało była najzwyklejszym drzewem na które ktoś zarzucił złota płachtę.
Spojrzała w dół, a widok okazał się bardzo obiecujący, pod pagórkiem rozciągało się pole truskawek. Caroline porządnie zgłodniała podczas wyprawy tutaj, dlatego uznała że nic się nie stanie jeśli zerwie kilka truskawek. Zeszła więc na dół i natrafiła na niski płotek, bramka nie była zamknięta, więc odepchnęła ją i przeszła. Nagle na całym ciele poczuła mrowienie, a kiedy ono zniknęło, ujrzała coś, czego się nie spodziewała. Pole truskawek co prawda nadal było na swoim miejscu, ale oprócz niego za bramką znajdowało się mnóstwo domków.
Początkowo Caroline uznała że weszła w jakieś osiedle, ponieważ oprócz drewnianych, niskich budowli były tam również boiska do koszykówki i siatkówki, ścianka wspinaczkowa, miejsce na ognisko, a wszystko to znajdowało się na skraju lasu, którego ( Caroline dałaby sobie za to odciąć rękę ) wcześniej tam nie było. Ruszyła przed siebie brukowaną ścieżką. Definitywnie nie znalazła się na osiedlu, raczej w obozie, roiło się tu od nastolatków w pomarańczowych koszulkach z napisem Obóz Pół Krwi.
Otworzyła szeroko oczy z niedowierzania na widok dwóch chłopaków walczących na miecze, inni strzelali z łuku, niektórzy wypoczywali nad wodą. Nikt nie zwrócił na nią uwagi. Mogła się tego spodziewać, nikt nigdy nie zwracał na nią uwagi. Postanowiła dowiedzieć się gdzie jest. Podeszła do dziewczyny która stała najbliżej jej, rozmawiając z czarnowłosym chłopakiem.
- Przepraszam - przerwała im rozmowę. - Co to za miejsce?
Blondynka odwróciła się w jej stronę, miała przenikliwe szare oczy i rozczochrane loki. Wyglądała na niewiele starszą od Caroline.
- Obóz Herosów - poinformowała ją. - Jesteś... - urwała, przyglądając się jej uważnie - Jesteś nowa?
A czy wyglądam na starą? - pomyślała Caroline.
- Chyba. - odpowiedziała.
- Jestem Annabeth, a to jest Percy - przedstawiła siebie i swojego towarzysza. Chłopak był niewiele wyższy od niej i miał hipnotyzujące morskie oczy. Caroline nie spoglądała na niego zbyt długo, ale tamten uśmiechnął się przyjaźnie.
- Caroline - odparła nieśmiało.
- Chodź z nami - to nie była prośba. Annabeth chwyciła ją delikatnie za ramię i zaprowadziła pod jeden w większych budynków w obozie. - To jest Wielki Dom.
Na ganku żółtego budynku siedział łysiejący mężczyzna z brzuchem piwnym, tasował karty.
- Co jest Johnson? - rzucił w ich stronę, nawet nie podnosząc wzroku.
- Jackson - poprawił go Percy - dobrze wiem że wiesz jak się nazywam.
- Nie ważne - facet odrzucił karty na stół i spojrzał na nich. - A to kto? - wskazał na Caroline.
- Jestem Caroline Reynolds. - przedstawiła się ponownie. Mężczyzna wzruszył ramionami i pozbierał karty ze stołu.
- To jest Pan D. - szepnęła jej do ucha Annabeth - Dionizos.
- Dionizos?! - zdziwiła się Caroline, i chyba zrobiła to zbyt głośno, bo Pan D ponownie zwrócił na nią uwagę.
- Wolę Pan D.
- Albo gościu od wina - burknął Percy
Dionizos wstał, a jego kolorowa koszula poniosła się i oponka na jego brzuchu wyskoczyła na wolność.
- Jestem Dionizos... bla bla bla ... to jest obóz Herosów bla bla bla... ty jesteś półbogiem tutaj będziesz się szkolić i tak dalej. - wymęczył się od podawania informacji i usiadł ponownie, chowając brzuch pod ubraniem.
Caroline spojrzała niepewnie na Annabeth i Percyego.
- Półbogiem? - spytała
- No wiesz, dziecko człowieka i boga greckiego. Wszyscy nimi jesteśmy - powiedział Percy, a Annabeth położyła jej dłoń na ramieniu.
- Przyzwyczaisz się do prawdy. - posłała jej ciepły i pokrzepiający uśmiech.
Mimo to, Caroline nie była pewna czy będzie w stanie przyzwyczaić się do czegoś, czego nie rozumiała.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Caroline Reynolds dnia Sob 12:46, 04 Maj 2013, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum PercyJackson.fora.pl Strona Główna -> Fan Fiction Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Forum.
Regulamin