|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Raphael
Kryzys Tantala
Dołączył: 05 Wrz 2012
Posty: 567
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 7 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Percy
|
Wysłany: Wto 13:32, 01 Sty 2013 Temat postu: |
|
|
Rozdział świetny Verte. Nie będę powtarzać, dlaczego. Jednak rozdziałem jestem lekko zawiedziony. Znowu kolejna bitwa z tytanem, w sensie armia przeciw armii. Podobnie jest u Ali, tyle, że tam jest planowana, a tu niespodziewana.
Świetne opisane ożywienie Luke'a. Nie tam jakieś wchodzenie do Podziemia itp. Tylko opisane z emocjami i prosto. Bardzo duży plus. Duży plus też za wykorzystanie Kamienia Filozoficznego.
Humor gdzieś tam jest, ale znikomy, ponieważ to już nie przelewki. Bardzo dobrze.
Czyli 3/4 rozdziału to perfekt, a 1/4 to lekki zawód. Ale nie przejmuj się. Jest bardzo dobrze.
Mam nadzieję, że bitwa nie będzie zbyt łatwa. Że będzie dużo opisów walk, przemoc i itp. Nie chodzi mi o przemoc w stylu filmów gore, ale nie chcę, byś była zbyt banalna.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
*Verte*
Błyszczyk Afrodyty
Dołączył: 15 Sie 2012
Posty: 347
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 7 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Stolica, Warszawa :) Płeć: Annabeth
|
Wysłany: Wto 14:35, 01 Sty 2013 Temat postu: |
|
|
Namaste mój mnichu, namaste
Już naprawdę nie miałam pojęcia jak to zakończyć, więc czmychnęłam takie coś i jest git
No więc, naprawdę nie wiem kiedy pojawi się następny rozdział. W weekend napiszę coś, ale prawdopodobnie pojawi się w moje urodziny czyli 12 stycznia. Będę miała dużo czasu na pisanie, bo będzie po wystawianiu ocen (ja pierniczę, muszę poprawić historię) No i znowu nikt mi nie powiedział jak mam dzielić tekst! Proszę was, napiszcie
A bitwa, skarbie. Tu to się dopiero zszokujesz
Pozdrawiam
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez *Verte* dnia Wto 14:36, 01 Sty 2013, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
electra
Boy z hotelu Lotos
Dołączył: 18 Paź 2012
Posty: 303
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 1/5 Skąd: z nad morza <3 Płeć: Annabeth
|
Wysłany: Wto 14:47, 01 Sty 2013 Temat postu: |
|
|
Czekaj... zapiszę.... " Verte - 12 styczeń urodziny " =D
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Raphael
Kryzys Tantala
Dołączył: 05 Wrz 2012
Posty: 567
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 7 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Percy
|
Wysłany: Wto 14:57, 01 Sty 2013 Temat postu: |
|
|
electra napisał: | Czekaj... zapiszę.... " Verte - 12 styczeń urodziny " =D |
Electra, czemu ty zapisujesz datę urodzin Verte?
A tak poza tym, Verte, mi naprawdę obojętnie jak będziesz pisała. Z odstępami czy bez to nie ważne. Liczy się jakość. Pisz jak chcesz.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
electra
Boy z hotelu Lotos
Dołączył: 18 Paź 2012
Posty: 303
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 1/5 Skąd: z nad morza <3 Płeć: Annabeth
|
Wysłany: Wto 15:10, 01 Sty 2013 Temat postu: |
|
|
Czy ja to zapisałam - nie. Zapamiętałam i złoże jej życzenia bo jakby inaczej.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
*Verte*
Błyszczyk Afrodyty
Dołączył: 15 Sie 2012
Posty: 347
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 7 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Stolica, Warszawa :) Płeć: Annabeth
|
Wysłany: Wto 15:32, 01 Sty 2013 Temat postu: |
|
|
Wystarczą mi liczne komentarze tego dnia :3 Dziękuję, pamiętajcie o mnie
Raph, no to dobra. Ja wolę z odstępami, będzie z odstępami tak więc. I strzeżcie się. W następnym rozdziale znów was zaskoczę
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Mosqua
Boy z hotelu Lotos
Dołączył: 12 Kwi 2012
Posty: 330
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 15 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Annabeth
|
Wysłany: Pon 20:20, 07 Sty 2013 Temat postu: |
|
|
Tak to jest. Człowieka nie ma jakiś czas, a gdy wraca, to wszystko do góry nogami.
Napięcie, napięcie, napięcie! Aż buzuje z tego i wcześniejszych rozdziałów. Pomysł z wskrzeszeniem Luke na pewno ciekawy, chociaż wydaje mi się, że trochę za łatwo to poszło. No, ale nie wiem. Jak miałoby inaczej pójść?
I zbliża się wielka bitwa! Przyznam szczerze, że jestem naprawde zaciekawiona, zwłaszcza, ze ja też jedną piszę, a chyba nie jestem w tym najlepsza...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
*Verte*
Błyszczyk Afrodyty
Dołączył: 15 Sie 2012
Posty: 347
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 7 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Stolica, Warszawa :) Płeć: Annabeth
|
Wysłany: Pon 20:26, 07 Sty 2013 Temat postu: |
|
|
Jesteś Już się bałam, że mnie opuściłaś, ale nie, nie. Ja w ciebie wierzę!
Pojechałam z tą bitwą. W ogóle nie była zaplanowana na początku... ani Luke.. ani to co się tanie.
A tak powracając do komentarza. Wiesz...nie umiem pisać jakiś takich rzeczy. Lubię wstawiać, ale ich pisanie... jest trudne Z (dla mnie) No nie wiem, ale grunt, ze się podoba *macha ręką*
Tylko trochę, nie wierzę, że nie ma błędów... XD
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez *Verte* dnia Wto 13:15, 08 Sty 2013, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
*Verte*
Błyszczyk Afrodyty
Dołączył: 15 Sie 2012
Posty: 347
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 7 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Stolica, Warszawa :) Płeć: Annabeth
|
Wysłany: Sob 17:12, 12 Sty 2013 Temat postu: |
|
|
Ach! Przepraszam, ze post pod postem, ale jak ma się "mało fanów", sorry, są efekty.
Teraz moje drogie skarbeńki wpisujecie w youtube hasło: Requiem for a dream. Trwa ok. 6 minut. Tak więc...
Mam dziś rodziny Dziękuję tym, którzy składali życzenia i dziękuję tym, którzy ich nie składali,a le złożą xD Zła jestem Dobrze, nie przedłużam. Z tejże okazji mam dla was rozdział. Przesunęłam bitwę. Będzie ona w 9 rozdziale !
Rozdział VIII
„Totalna rozruba”
Percy
Nigdy nie sądziłem, że coś co kiedyś się zdarzyło, może zdarzyć się ponownie.
A jednak się myliłem.
Przybyliśmy do portu nazajutrz rano, po tym jak uwolniliśmy Herę i wskrzesiliśmy Luke’a.
Chyba nie tylko mi wydawało się to nienormalne.
Jason w kółko spoglądał raz po raz na syna Hermesa. Jakby bał się, że ten nagle wybuchnie, albo coś.
Hazel i Megan jak raz się przedstawiły tak później się nie odzywały. Nico wtrącił się parę razy do rozmowy, ale to Thalia gadała jak najęta.
Nikomu nie dała dojść do głosu. Cały czas ględziła o tym co się stało przez ten rok. O Obozie Jupiter i o tym, że sporo się zmieniło w naszym obozie.
Luke wzdrygnął się na wiadomość o tym, że zrezygnowałem z postawy nieśmiertelnego. Natomiast uśmiechnął się na wiadomość o nowych domkach i o tym, że każdy półbóg musi być uznany przez skończeniem trzynastu lat. W obozie przybyło wiele nowych ludzi, a okazało się, że dzieci Hermesa jest jak na razie najmniej (nie licząc Wielkiej Trójcy, Artemidy i Hery).
-Ciekawe co słychać w domku Hermesa.- powiedział nagle Luke.
-Dobrze. –powiedziała Megan.- Travis i Connor są grupowymi, a do niedawna było nas dosyć mało. Znaczy ich.- poprawiła się.
No tak. Trzy miesiące spędziła w domku Hermesa. Przyzwyczaiła się do nich, wiedząc, że nie jest ich siostrą. Było to trochę dziwne. Ona i Hood’owie byli jak rodzeństwo. Wszędzie razem, każdy żart razem. Wszystko- razem.
My tacy nie byliśmy. Jedyna co nas łączyło to Posjedon. I to nawet nie. Ona to córka Neptuna. Nawet nie ma żadnej mocy. A co ważniejsze- nie wiem o niej nic. Ale jesteśmy spokrewnieni. I mimo wszystko ją kocham.
Szliśmy ulicami próbując złapać jakiś autobus, albo pociąg. Niestety. Jakby cały świat się na nas uwziął. Na szczęście szybko zapakowaliśmy się do trzech taksówek.
Dojechaliśmy do zatoki Long Island. Od razu rozpoznałem to miejsce. W sumie, każdy zwykły człowiek uznał by, że to drzewo jest kolejną zwykłą sosną na skraju wzgórza. Dla mnie była dowodem na to, że za nią jest mój dom.
Sosna Thalii była wyjątkowa.
Szybko zapłaciłem, upewniłem się, że wszyscy są i podbiegłem do drzewa.
Spojrzałem na krajobraz. Widziałem domki, arenę, wielki dom, teatr, skałę wspinaczkową i ocean.
Chciałem zbiec na dół i krzyknąć „wróciłem!”.
Jednak coś mnie powstrzymało.
Odwróciłem się i spojrzałem na moich towarzyszy.
-Hazel, Nico, Megan, idźcie na dół. Powiedzcie Chejronowi i obozowiczom, że jesteśmy.-powiedziałem.
-A wy…?- zapytał Nico.
-Zaraz dojdziemy.- odpowiedziałem.
Zeszli po wzgórzu. Ja, Jason, Thalia i Luke zostaliśmy. Widziałem, że syn Hermesa jest lekko zmieszany.
-Luke, wiem, że to dla ciebie trudne, ale musisz tam iść.
Spojrzał na mnie.
-To jest NAPRAWDĘ trudne.
-Przecież… Przecież…
-Percy, cenię to, co dla mnie robisz, ale oni mnie nienawidzą.- odparł Luke.
Zamyśliłem się. Miał w sumie rację. Niektórzy stracili rodzeństwo w wojnie ubiegłego lata. Mieli prawo go nienawidzić. W końcu zdradził.
-Luke.- wtrąciła Thalia.- Pamiętasz jak siedzieliśmy nad wodą? Była wtedy pełnia.
Chłopak uśmiechnął się pod nosem.
-Annabeth miała siedem lat- ciągnęła.- Spała już, otulona w kurtkę. Luke, to się działo dziesięć lat temu! Nie chciałbyś tego powtórzyć? Znów posiedzimy nad wodą. Znów będzie dobrze.
-Mam nadzieję.
Nico
Wkurzało mnie trochę to, ze Percy traktuje mnie jak małe dziecko. Rany, zapomina chyba, że jestem od niego starszy. Ale dobra, niech mu będzie. Nie narzekając, poszedłem po tych idiotycznych herosów.
Na szczęście Hazel i Megan poszły ze mną. Chwała bogom za to!
-Młoda, skocz do Chejrona.- z rozmyśleń wyrwała mnie Hazel.
Meg posłała jej spojrzenie pełne podejżliwości, ale wywróciła oczami i pobiegła do Wielkiego Domu.
-Co jej jest? Coś źle powiedziałam?
-Mówisz do niej młoda, a jesteście w tym samym wieku. Gratulacje. Ona ma czterdzieści lat.- wyjaśniłem.
-Gratulacje, a ja sto czterdzieści!
Po obozie kręciło się zaskakująco mało osób. Jak na przygotowania do bitwy…
Jednak ci dwaj nigdy nie dadzą mi spokoju.
Te ich wariackie uśmiechy. „Trzymaj dłoń na portfelu”, pamiętne słowa Percy’ego.
Connor i Travis szli właśnie w naszą stronę.
-Hej, Hazel!- krzyknął Travis.
-Cześć Nico!- pomachał ręką Connor.
-A gdzie Megan?- zapytał Travis.
-Poszła do wielkiego Domu, po Chejrona.- wyjaśniła Hazel.
Chłopcy popatrzyli na siebie nerwowo.
-A Luke?- spytali jednocześnie.
Spojrzałem na Hazel. Ta kiwnęła głową. Zaczęła opowiadać o tym jak to było. Nie dokończyła jednak, bo przerwał jej głos rogu.
Zaraz potem zalała nas fala obozowiczów. Słychac było pytania:
„Co się stało?”
„Bitwa się zaczęła?”
„Gdzie mój łuk?”
Albo po prostu „Ę?”
-Rozstąpić się!- usłyszałem donośny głos.
Chejron podszedł do mnie i Hazel. Dopiero teraz zauważyłem Megan. Szła obok niego. Głowę miała spuszczoną, ale nie pytałem czemu.
-Nico, Hazel. Nich reszta zejdzie. Tutaj. Do nas.
Percy
Nie wiem czemu, ale bałem się tego spotkania. Co prawda nic nie zrobiłem, tylko wskrzesiłem Luke’a, ale to taki szczegół.
Wszyscy patrzeli się nam z głębokim zainteresowaniem. Próbowałem wypatrzeć Annabeth, ale na próżno.
Zamiast tego na przedzie stali Chejron, Nico, Hazel, Megan, bracia Hood i paru innych. Herosi jeszcze się zbierali.
Kiedy zeszliśmy po wzgórzu, próbowałem zachować powagę. Jednak wewnętrznie czułem, że cały się trzęsę.
Wszyscy ustawiliśmy się w rzędzie. Ja obok Jason’a i Luke’a.
Obozowicze przyglądali się nam z zainteresowaniem. Na twarzach niektórych pojawiały się ciepłe uśmiechy.
Przez tłumu ktoś najwyraźniej przechodził. U góry dostrzegłem mnóstwo jasnych loków.
-Przepraszam, ludzie! Co tak stoicie, przejdźcie! Jaka banda matołów, no! Co w do cholery wyprawiacie! No, przeprasz…
Annabeth spojrzała mi prosto w oczy. Uśmiechnęła się szeroko i pobiegła prosto ku mnie.
-Wiesz jak się martwiłam? Nawet nie masz pojęcia co tutaj przeszliśmy.
Pocałowała mnie i spojrzała nerwowo na Luke’a.
-Miło cię znów widzieć wśród żywych.
***
Ja, grupowi oraz Thalia, Luke, Hazel i Chejron poszliśmy do Wielkiego Domu, aby omówić strategię.
-Megan, a ty nie idziesz?- spytałem dziewczynę, kiedy wchodziliśmy przez drzwi. Zobaczyłem, że szła w odwrotnym kierunku.
-Później. Muszę coś przemyśleć.- odparła.
Wszyscy zajęli miejsca.
Położyłem przed sobą mapę obozu, a inni uczynili to samo.
-Słuchajcie. Musimy być gotowi na wszystkie ataki. Na ataki z każdej strony. – powiedziałem.
-Co proponujesz?- zapytała Katie Garden z domku Demeter.
-Musimy rozstawić się wokół obozu. Niech domek Dionizosa czatuje przy polach z truskawkami. Wasz żywioł, poradzicie sobie.
-Nie ma sprawy!- krzyknął Polluks z drugiego końca Sali.
-Connor, Travis, Piper.- skierowałem się do nich- Domek Afrodyty i Hermesa
czatuje przy sośnie Thalii, teatrze i skale wspinaczkowej. Tam macie być.
-Tak jest!- powiedzieli ochoczo Travis i Connor. Piper tylko uśmiechnęła się przelotnie.
- Domek Aresa, Ateny, Hefajstosa razem ze mną siedzi w lesie. Mogą spróbować pójść przez las. Apollo niech trzyma czaty przy wielkim Domu.
-Dobrze.- powiedzieli wszyscy razem.
-Percy, a co z zatoką? Mogą spróbować wodą.- powiedziała Thalia.
Zastanowiłem się. Tylko ja władam wodą. Megan, nie. Nie przyda mi się. Nie jest nawet potężna.
-Zmiana planów. Ja idę razem z Lukiem, Nico i Thalią nad wodę. Ty Hazel- zwróciłem się do dziewczyny- Znajdź Megan i dołączcie do Dionizosa. Pamiętajcie jedno. Za wszelką cenę- nie dajcie się zabić! Nie chcę żadnych strat, zrozumiane!
-Ma się rozumieć. Też nie chcemy umierać!- powiedział Leo.
Uśmiechnąłem się.
-Cherjronie. Mamy jeszcze walkie- talkie?- spytałem centaura.
-Coś się znajdzie.- odparł.
Czy o czymś zapomniałem? Jak znam życie, na pewno.
-Ej Percy, a co ma robić reszta?- spytała jakaś ruda dziewczyna.
Czy siedziała tam od początku? Całkiem możliwe. Albo jakieś sztuczki. W końcu córka Hekete.
Deyna przyglądała mi się badawczo.
-Zostałaś grupową.- powiedziałem z uśmiechem.
-Fajnie, nie? A gdzie Megan?- zapytała.
-Chciała się przewietrzyć czy coś.
-A-ha.
-Powracając do pytania. Cała reszta zostaje w obozie. Macie dostarczać broń, odbierać sygnały od innych, pamiętajcie, nie dajcie się zmanipulować. Każdy ma własny rozum.
-Co chcesz przez to powiedzieć?- zapytała Annabeth.
Ugryzłem się w język. Nie chciałem wygłaszać gadki o tym, że ostatnim razem mieliśmy szpiega. Teraz w sumie jest to możliwe. Skoro Kronos się trochę tam odrodził , to na pewno była to sprawka jakiegoś herosa. Zapewne potężnego.
-Nie ważne.- powiedziałem. – Po prostu dajcie z siebie wszystko. Proszę was o to.
Wszyscy spuścili głowy. Nagle poderwała się Deyna.
-Percy. Nie, to nie może tak być. Jeśli rozstawimy więcej herosów w lesie, Kronos może spróbować przy sośnie Thalii. Tam zaczyna się obóz. Jeśli uda im się przejść, zniszczą większość, zanim do nich dobiegniemy. Powinniśmy przenieść domek Hefajstosa, Ateny i Aresa pod sosnę. Będzie korzystniej.
Rozłożyłem w głowie cały plan. Miał on sens.
-Travis, Connor, Piper. Wasze domki zamieniają się z Ateną, Aresem i Hefajstosem. Deyna ma rację. Cóż mi pozostaje. Za obóz herosi!
-Za obóz!
Cały czas chodziłem od grupki do grupki sprawdzając czy wszystko jest dobrze.
Byliśmy doskonale zorganizowani. W sumie, mogliśmy wygrać. Ale jak to mawiają: Nie chwal dnia przed zachodem słońca.
A pro po zachodu słońca.
Pomału się już ściemniało, a armii wroga nigdzie nie było. Zastanawiałem się też gdzie może podziewać się Megan, ale jej też nigdzie nie było. Pewnie już czekała z Hazel i dzieciakami od Dionizosa.
-Percy, chodźmy nad wodę.- powiedział Nico.- Już ich nie znajdziemy.
-Chciałem, życzyć powodzenia.- odparłem, niemal cicho, aby nie słyszał.
Wyposażony byłem w zbroję, hełm oraz Orkan. Już odetkany. Musiałem być gotowy na każdą sytuację. Razem z Nico, Thalią i Luke’iem poszliśmy nad wodę i tam czekaliśmy, aż coś się zdarzy.
Thalia zaczęła podśpiewywać piosenkę „Wszystko się może zdarzyć”, ale mnie nie było do śmiechu. Czujnie obserwowałem to co się może faktycznie zdarzyć.
Usłyszałem głośny ryk i masę krzyków przerażenia.
-Percy sz…sz… potwory, one są przy sz…sz…sz… sośnie… sz..sz…
-Percy sz…sz… w lesie sz…sz… chyba jest z nimi heros… bo jeszcze nie wpuścili ich..sz…sz… Percy. Najwięcej w lesie sz…sz…
Potwory są przy bramach. Najwięcej w lesie. Nie było czasu do stracenia.
Chwyciłem wolkie-tolkie i powiedziałem.
-Wszyscy herosi do lasu. Szóstka potężnych spotykamy się przy sośnie.
Nie czekając na reakcję Nico i Thalii pognałem przed siebie, aby jak najszybciej zdążyć.
Przepychałem się przez obozowiczów, przebiegłem przez strumień Zefira i gnałem ile sił w nogach.
Dobiegłem wreszcie do sosny.
Przez drzewa dostrzegalne były potwory. Jednak nie przechodziły przez granicę.
Usłyszałem dziewczęcy głos.
-Ja, daję wam wszystkim, pozwolenie na wejście na teren obozu.
Z cienia wyłowiła się twarz ze szyderczym uśmiechem.
Patrzyłem się na tę twarz.
Patrzyłem w twarz Megan.
_______________
*Sprawdziłam pisownię. Piszę się Luke’a. Co do Jason’a- Jasona, nie jestem pewna.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
electra
Boy z hotelu Lotos
Dołączył: 18 Paź 2012
Posty: 303
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 1/5 Skąd: z nad morza <3 Płeć: Annabeth
|
Wysłany: Sob 17:55, 12 Sty 2013 Temat postu: |
|
|
Megan?! dlaczego? Ona jest taka fajna...taka... Super nie wiem co powiedzieć i jednak nici z mojego postanowienia co do długich postów =[
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Raphael
Kryzys Tantala
Dołączył: 05 Wrz 2012
Posty: 567
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 7 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Percy
|
Wysłany: Sob 19:42, 12 Sty 2013 Temat postu: |
|
|
Rozdział jest świetny, inaczej nie można powiedzieć. Po prostu nie można. To jest arcydzieło normalnie. Boskie, jak ty to mówisz.
*Verte* napisał: | Hazel i Megan jak raz się przedstawiły tak później się nie odzywały. Nico wtrącił się parę razy do rozmowy, ale to Thalia gadała jak najęta. |
Nie jestem pewny, ale chyba pominęłaś słowo "za". Powinno być "ale za to Thalia gadała jak najęta.
Świetnie oddałaś taki dziwny spokój tego rozdziału. Niby wszystko dobrze, zaraz rozpocznie się bitwa, a tu łomot, trach, Megan to zdrajczyni.
Brakowało mi trochę uczuć Luke'a. Chciałbym przeczytać więcej jego obaw. A tu jedynie głupio moim zdaniem wspomniane.
Cały rozdział jest moim ulubionym fragmentem, więc ulubionych fragmentów dawać nie będę.
No i zapartym tchem czekam na kolejny rozdział. Mam nadzieję, że po raz kolejny mnie zaskoczysz.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Raphael dnia Sob 19:43, 12 Sty 2013, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Mosqua
Boy z hotelu Lotos
Dołączył: 12 Kwi 2012
Posty: 330
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 15 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Annabeth
|
Wysłany: Sob 20:08, 12 Sty 2013 Temat postu: |
|
|
Boli mnie głowa i nie mam zielonego pojęcia co napisać...
No świetnie no. Percy percowaty, NIco nicowaty i...
Chyba nie myślę. Moja elokwencja pojechała na wakacje, albo wyczerpała się w trakcie pisania rozdziału.
Rozdział bardzo mi się podobał. Co prawda mogłoby być więcej o Luku, no ale wiadomo. life's brutal, cięcia w budżecie:)
Szczególnie mi się Annabeth spodobała, nawet nie wiem czemu... Uuf co tu jeszcze napisać? Jeden z najlepszych rozdziałów chyba.
A wątpię, żeby Megan okazała się zdrajczynią. Za tym kryje się coś wiecej. A jeśli nie, to no cóż... Co z tego? Uwielbiam motyw zdrajcy i złego nastroju itd, więc mi to idealnie odpowiada, a twój o. zaczął mi sie podobać o 100 procent bardziej!
Ciekawa jestem, jak opiszesz bitwę. Ja dochodze do wniosku, żer to stasznie męcząca robótka jest, no normalnie.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
*Verte*
Błyszczyk Afrodyty
Dołączył: 15 Sie 2012
Posty: 347
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 7 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Stolica, Warszawa :) Płeć: Annabeth
|
Wysłany: Sob 20:17, 12 Sty 2013 Temat postu: |
|
|
Postanowiłam rozdzielić rozdział 9 i 10 na 4 mniejsze. Chcieliście odczucia Luke'a, ale nie starczyło mi w tym rozdziale miejsca na to. Wszystko mam zaplanowane. Dokładnie, co gdzie i jak.
Wpiszcie sobie w yt Apocalyptia- Nothing Else Matters. Powinno wyskoczyć.
P.S. Napisałam ten rozdział w 3 osobie, ponieważ odkryłam, ze w tej formie pisze lepiej.
Rozdział IX
"Bitwa"
Percy
Nie wydarzyło się nic konkretnego.
Potworów i Megan nigdzie nie było widać. Percy czuł jednak, że to nie będzie takie łatwe. Oczekiwał jakiegoś wybuchu, albo głośnego śmiechu. Może nagle zza drzew wyskoczy jego siostra i krzyknie „Prima Aprilis!”, jednak nic takiego się nie wydarzyło.
Percy czujnie obserwował każdą rzecz. Herosi dziwnie na siebie patrzyli, ale on był pewny, że zaraz się coś wydarzy.
Jak na zawołanie. Z góry zaczęły zbiegać najróżniejsze potwory. Małe, duże. Percy spostrzegł nawet lajstrygony i skolopendry.
Nie było co czekać.
Percy wraz z dziećmi Ateny, Aresa i Hefajstosa ruszyli na potwory. Łucznicy od Apolla trzymali się z tyłu, aby zaskakiwać wrogów z powietrza. U chłopaka z każdym pokonaniem potwora rosła złość. Chciał, aby nikt już mu nie zagrażał. Chciał, aby to wszystko się skończyło. Myślał tylko o tym, że jak znajdzie Megan, to nie ręczy za siebie.
Przypomniał sobie co powiedziała mu kiedyś jego przyrodnia siostra.
-Neptune.- powiedziała.
-W gruncie to Posejdon, ale to to samo, nie?- odparłem.
-Władasz tylko wodą? Bo wiesz Posejdon to także bóg chmur i deszczu. Również trzęsień ziemi.
-Nigdy nie próbowałem władać chmurami. To działka Zeusa. A co do trzęsień ziemi, to chyba Gaja jest odpowiedzialna za ziemię, nie?
Sam nie wiedział jak to zrobił, po prostu ziemia się rozstąpiła, tworząc przepaść. Na szczęście biegł pierwszy, tak więc herosi wyhamowali i nie wpadli w nią. Zamiast tego do dziury wpadały potwory.
Niestety ziemia zaczęła się zamykać. Percy nad nią już nie panował. Czy to w ogóle ja zrobiłem?, pomyślał.
Przynajmniej zyskali przewagę. Potwory były zszokowane, ale to ich nie powstrzymało. Syn Posejdona kątem oka zauważył, że wrogów przybywa coraz więcej, a herosów nie, można by powiedzieć, że nawet ubywało.
Nagle znikąd obok niego pojawiła się Annabeth.
-Percy, nie jest dobrze.-powiedziała ścinając głowę drakinie- Piper mówiła mi, że od zachodniej strony zaatakował ich hiperborejczyk, z nim przywędrowało masę hydr. – kolejna empuza zmieniła się w proch.
-Kronos, gdzieś zwiał.- odparł, próbując pokonać lajstrygona.- Musimy zabrać parę osób czekających w obozie. Sami nie damy rady, tak wielkiej armii.- przeciął na pół potwora.
Percy sięgnął do kieszeni i wyciągnął z niej plastikową kulę.
Annabeth zmarszczyła brwi, ale mimo tego odcięła głowę jakiemuś człekokształtnemu potworowi.
-Czy to jest grecki ogień?- spytała.
Chłopak uśmiechnął się złośliwie i cisnął kulę jak najdalej od siebie w stronę armii wroga.
-Co ty zrobiłeś?!- krzyknęła córka Ateny.
Nastąpił wybuch i chwilę potem pojawiły się zielone płomienie, które szybko zgasły.
-To coś podobnego do greckiego ognia.- wyjaśnił.- Dzieło Leona. Jest słabsze, ale równie skuteczne. Mam tego pełno.
Herosi wybili już połowę potworów, ale ciągle zostawał problem z druga stroną obozu.
Nagle na drodze Percy’emu stanęła ogromna skolopendra. Miała włochate nozdrza, płaski ogon i rząd płetwiastych nóg po bokach.
Percy zrobił to co uważał za słuszne. Zaatakował. Odcinał potworowi boczne nogi, czy tam płetwy, próbując go zwalić. Skolopendra zaryczała ze wściekłości i walnęła pięściami o ziemię. Chłopak odskoczył i wylądował kilka centymetrów od ręki. Zaczął się wspinać po rzemieniach zbroi na potwora. Kiedy doszedł do klatki piersiowej odnalazł szczelinę w zbroi i z całej siły wbił Orkana w to miejsce. Skolopendra zaryczała i chwile potem został z niej sam pył. Percy zleciał i wylądował twardo na ziemi. Zasyczał z bólu, ale natychmiast wstał gdy zobaczył, że potwory się wycofują.
Napaleni do walki herosi, chcieli biec za nimi.
-Stójcie! –krzyknął do nich Percy.- Niech zwiewają, to lepiej.
Okazało się, że po drugiej stronie sprawy miewają się tak samo. Potwory się wycofały, a grupowi domków zostali wezwani na naradę do Wielkiego Domu.
Nie było żadnych wiadomości o stratach. Herosi zapewne nie chcieli się jeszcze bardziej dołować.
-Wiadomo kto wpuścił potwory do obozu?- spytała w pewnym momencie Annabeth.
Percy się zdziwił. Przecież Annabeth stała obok niego. Pamięta to. Jak mogła nie widzieć Megan? Postanowił się tym nie zadręczać, jednak Chejron patrzył na niego.
-Dobra. Travis, Connor, Piper- zwrócił się do nich- Mówicie, ze hiperborejczyk został zabity, ale jest mnóstwo hydr, tak? Domek Hekate idzie w wami do lasu. Do wschodniej strony dołącza domek Demeter. Mamy po tej stronie sporo duchów. – powiedział Percy.
Wszyscy patrzyli się na niego jakby zapomniał najważniejszej rzeczy. Nie mógł sobie jednak przypomnieć.
-Wysłaliście czaty nad wodę?- spytał.
-Tak. Do lasu, na pole truskawek i wszędzie rozstawieni są nasi ludzie. Informują nas na bieżąco.-powiedział Austin z domku Apolla, który został grupowym po śmierci Michaela Yew.
-Lekarze zajęli się rannymi?- dopytywał.
-Tak.
-Percy, na pewno o niczym nie zapomniałeś?- spytała Annabeth.
Przyjrzał się jej uważnie. Miał nadzieję, że nie.
Nagle usłyszeli dźwięk rogu. Mogło to oznaczać tylko jedno. Wszyscy wybiegi przed Wielki Dom. Zauważyli trzy postacie. Miały węże zamiast oczu, a środkowa z nich nosiła okulary przeciw słoneczne.
Percy patrzył na Euryale, Steno i Meduzę.
____________
Nico wiedział, że przyda się w bitwie, ale coś go od niej odciągało.
Nie za bardzo rozumiał to o czym mówi Percy. Uważał, że widział jakiegoś herosa w szeregach armii Kronosa. Nico sądził jednak, że to nie możliwe. Żaden heros nie zdradziłby bogów. Nie po tym co wbijano wszystkim nowym.
Bogowie są dla nas bardzo dobrzy. Dzięki nim żyjecie.
Dla niego było to żałosne. Wbijano dzieciakom do głowy, że ich rodzice są najlepsi i mają ich bronić. Wiedział jednak, że jest w tym trochę prawdy.
Jesteśmy herosami. Musimy bronić bogów.
Szedł teraz przez las. Nie będzie brać udziału w walce. Takie ma postanowienie i już. Nie wiedział nawet gdzie jest.
Dotarł do ogromnej polany. Otoczona była wysokimi drzewami, głównie liściastymi, wśród których dominowały brzozy. Wyścielona była dywanem miękkich traw i mchu poprzetykanych żółtymi nitkami jaskrów oraz pachnącymi rumiankami. Zachwycając się tym miejscem zapomniał, że mimo wszystko w lesie dość łatwo się zgubić.
Usłyszał czyjeś kroki. Szybko schował się za jakimś większym drzewem i nasłuchiwał.
-Nie taki był plan!- powiedział dziewczęcy głos.
-Mało mnie obchodzi plan! Masz odnaleźć i zabić! Masz większą moc niż Luke Castellan! Jak możesz być taka ślepa?!-Nico uznał, że zapewne był to głos Kronosa.
-Co?! Oszalałeś? Nie jestem w stanie. Jestem za słaba!
Kronos prychnął.
-Jesteś dzieckiem Neptuna! –syn Hadesa skamieniał.- Jesteś potężna. Od dziecięcych lat wmawiano ci, że jesteś słaba, bo Neptun jest słaby. A tak nie jest! Oni cię nienawidzili, zrób to samo. Zabij ich! Zabij wszystkich, którzy w ciebie wątpili!
-Tylko, że mamy problem. Bo wiesz, ja jestem z obozu Jupiter, w gruncie rzeczy…
-Zwycięstwo wymaga ofiar, skarbie.
-A co ma jedno do drugiego?
Kronos zaśmiał się szyderczo.
-Może kiedyś się dowiesz. Teraz najważniejsze jest zabicie tego ich „sojusznika”, a potem można się rozprawić z Percy’m Jacksonem.
-Nie, no! Zwariowałeś! Percy jest najpotężniejszym półbogiem jakiego znam! Jak ja się mam z nim niby rozprawić?! Poza tym… nie byłabym w stanie tego zrobić. Nie mogłabym go zabić. Po pierwsze, on by zabił najpierw mnie, a po drugie to nie mam takiej mocy jak on. Część Rzymska jest ponoć lepsza, ale nie tym razem.
-Władasz deszczem i trzęsieniami ziemi!
-Nie możemy tego zrobić!
-Dziewczyno! Ty wszystko robisz! Bez ciebie nie istnieje! Póki ty żyjesz, żyje i ja. Jestem pasożytem. – położył nacisk na ostatnie słowa.
-Nie możesz…
-Z tobą mogę wszystko.
Nico usłyszał jak dziewczyna przełyka ślinę.
- A jeśli odejdę?
Pan czasu prychnął pogardliwie.
-Chyba żartujesz! Nie dasz rady! Będę z tobą, aż do twojej śmierci! Musiałabyś umrzeć, żeby się ode mnie uwolnić! Ale ty nie chcesz umrzesz, prawda?- pytał Kronos.
Dziewczyna westchnęła.
-Nie.
Na tym zakończyła się rozmowa. Nico bezszelestnie się wycofał, a następnie pognał ile sił w nogach do obozu. Zrozumiał o co dolecała im Hera. Tylko, że... ożywili nie tego co trzeba.
_______
Percy nie sądził, że jeszcze kiedyś będzie musiał spotkać panią spojrzenius-zamienius-w-kamienius. Poskromił już raz Meduzę, ale było to parę lat temu. Była ona jednym z pierwszych potworów, z którymi przyszło mu walczyć. Parę miesięcy temu spotkał siostry Meduzy Euryale i Steno. Nie myślał, że przyjdzie jeszcze taki dzień, kiedy powtórnie się z nimi zmierzy.
Teraz te baby szły sobie jak gdyby nigdy nic i uśmiechały się złowieszczo.
-Ludzie, nie patrzcie w oczy Meduzie. Tylko odbicie!
-Percy Jacksonie! Znów się spotykamy!
-Herosi, odsunąć się. Annabeth- bierzesz Steno. Thalia, Euryale. Ja zajmę się Meduzą.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez *Verte* dnia Czw 20:12, 07 Lut 2013, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Raphael
Kryzys Tantala
Dołączył: 05 Wrz 2012
Posty: 567
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 7 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Percy
|
Wysłany: Czw 21:14, 07 Lut 2013 Temat postu: |
|
|
Verte, ten rozdział jest swoistym arcydziełem. Czuć w nim dynamikę, masę akcji i humor tu i ówdzie wpleciony. Rozdział dość krótki, ale jeden z najlepszych.
Widzę, że Megan się waha, czyli nie do końca jest zdrajcą. I rozumiem co nieco z tą mocą Megan. Percy panuje nad samą wodą (nie tylko, ale głównie), to Megan będzie panowała nad tą mocą dodatkową czyli trzęsienia ziemi i powietrzem (Posejdon ma te moce, lecz nie tak wielkie jak Hades cy Zeus) Oczywiście nad wodą też będzie panowała, ale w mniejszości. Tak jak Nico i Hazel. Nico nad śmiercią, a Hazel nad bogactwem.
*Verte* napisał: | Zrozumiał o co dolecała im Hera. |
Dolecała? Chyba doradzała bardziej pasuje. Radziła? Ale nie dolecała. Chyba. Poza tym większych błędów nie widzę.
Rozdział wprost cudowny.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Raphael dnia Czw 21:15, 07 Lut 2013, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
electra
Boy z hotelu Lotos
Dołączył: 18 Paź 2012
Posty: 303
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 1/5 Skąd: z nad morza <3 Płeć: Annabeth
|
Wysłany: Czw 21:18, 07 Lut 2013 Temat postu: |
|
|
Meduza... Ciocia M <3 Opowiadanie fenomenalne. Chociaż nie rozumiem za bardzo kogo mieli wskrzesić ... (chyba coś nie doczytałam) I jeszcze było "miały węże zamiast oczu" ??? czy włosów Poza tym czekam na więcej i mam nadzieję, że Megan jednak na koniec będzie dobra <3
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
*Verte*
Błyszczyk Afrodyty
Dołączył: 15 Sie 2012
Posty: 347
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 7 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Stolica, Warszawa :) Płeć: Annabeth
|
Wysłany: Pią 9:46, 08 Lut 2013 Temat postu: |
|
|
Dziękuję za pokazanie błedów. Teraz je widzę Poprawione
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|