|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Emily_Under
Magiczny termos Dionizosa
Dołączył: 12 Lut 2010
Posty: 775
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Kraj moich ojców <3 Płeć: Annabeth
|
Wysłany: Pią 14:13, 05 Mar 2010 Temat postu: [Z] Album ze zdjęciami [8+] [6/6] |
|
|
Po namyśle piszę nowe opowiadanie na krótki dystans. Ono się zakończy szybko, więc nie oczekujcie przygód dłużej drogi. Prosze o krytykę.
Prolog
Siedziałam tam przed tronami prawie sama i bezbronna. Zwyczajny człowiek… No, prawie zwyczajny. Czy można nazwać zwykłym córkę boga olimpijskiego? Chyba nie.
- Zdajesz sobie sprawę, co zrobiłaś? – pytał Bóg w skrzydlatych sandałkach. Wzięłam głęboki oddech.
- Wysadziłam autobus w powietrze. – przyznałam z uśmiechem na ustach. Hermes spojrzał na mnie gniewnym wzrokiem. Kto by się spodziewał… Myślałam, że jestem sierotą, a tu proszę. Moim ojcem jest opiekun złodziei.
- Przed kim uciekałaś? – zapytał cichym głosem.
- Przed opiekunkami z sierocińca. – odparłam. Tak. To prawda. Moja własna matka, która rodziła mnie w bólach porzuciła mnie tam, gdy miałam siedem lat. Za to mój ojciec był mistrzem… Nie widziałam go całe szesnaście lat. Podniosłam dumnie głowę i popatrzyłam na mojego tatę swoimi niebieskimi oczami. Hermes pokiwał cierpliwie głową.
- Przepraszam. – rzekłam niedbale. Nie kochał mnie przecież, prawda? Westchnęłam.
Podleciał do mnie na tych swoich tandetnych sandałach.
- To jedno ci wybaczę. – „Nie masz wyboru” pomyślałam. Szybko wstałam i zsunęłam okulary przeciwsłoneczne na nos. Hermes poczochrał mi włosy i uśmiechnął się lekko. Odeszłam. Dobrze wiedział, że nie wrócę tam gdzie powinnam. Szybko wyjęłam mapę i pudło z butami ze swojej torby. Założyłam trampki i wzięłam do reki mapę.
- Maja. – rzekłam patrząc się na wielką czarną kropkę na papierku. Napis nad nią głosił „Obóz Herosów”. Miałam do przebycia całą Amerykę. Strzepnęłam sobie kosmyki z czoła.
- Możesz się tam szybciej dostać. – szepnął mi w głowie głos Hermesa. Wywróciłam oczami.
- Naprawdę. – prawie wypuściłam z ręki mapę.
- Wypad z mojej głowy. – mruknęłam niemiło.
- Dotknij kropki na mapie i powiedz „Maja ei”. –
Dotknęłam i powiedziałam. Nagle wir powietrza porwał mnie z zawrotną prędkością. Gdy wzięłam kolejny oddech do moich nozdrzy zatoczyła się delikatna woń truskawek. Otworzyłam oczy i przez szkło, które zostało w moich okularach zobaczyłam pole truskawek.
„Odkupujesz okulary.” Pomyślałam w nadziei, że Hermes to usłyszał i szybko podeszłam do płotku. Przeszłam przez niego w świadomości, że będę pracować na plantacji truskawek. Moje nowe życie nie tak miało się zacząć, prawda ? Moim oczom ukazał się widok tak magiczny, iż zapomniałam o truskawkach… Nowe życie zaczyna się tak niespodziewanie… Tak dziwnie...
_____________________________________________________________
I jak ?
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Emily_Under dnia Nie 11:42, 28 Mar 2010, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Perseusz
Perełeczka Posejdona
Dołączył: 20 Sty 2010
Posty: 1452
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 4/5
Płeć: Percy
|
Wysłany: Pią 14:20, 05 Mar 2010 Temat postu: |
|
|
czytałem początek ale mi ię podoba
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Emily_Under
Magiczny termos Dionizosa
Dołączył: 12 Lut 2010
Posty: 775
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Kraj moich ojców <3 Płeć: Annabeth
|
Wysłany: Pią 14:20, 05 Mar 2010 Temat postu: |
|
|
Dzięki Dam pierwszy rozdział gdy będzie więcej postów na temat prologu ...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Annabeth
Boy z hotelu Lotos
Dołączył: 04 Lis 2009
Posty: 286
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Obóz Herosów Płeć: Annabeth
|
Wysłany: Pią 15:22, 05 Mar 2010 Temat postu: |
|
|
bardzo ładne
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Emily_Under
Magiczny termos Dionizosa
Dołączył: 12 Lut 2010
Posty: 775
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Kraj moich ojców <3 Płeć: Annabeth
|
Wysłany: Pią 18:34, 05 Mar 2010 Temat postu: |
|
|
Dzięki. Po namyśle wstawiam pierwszy rodział
Rozdział 1 " Nauka wysadzania autobusów "
Dzieciaki w zbrojach latały po rozłożystym terenie, zaś chłopacy trochę starsi ode mnie szli w grupce i rozmawiali o „zdobywaniu flagi” cokolwiek to było.
- Nowa? – jeden z blondynów zaczepił mnie. Kiwnęłam głową.
- Jak się nazywasz?
- Lisa Johnson. – chłopak zagwizdał.
- To ty wysadziłaś autobus? – zaśmiałam się.
- Tak. Najbardziej wciągające przeżycie jakiego doświadczyłam.
- Travis Stoll… Syn Hermesa. – wyciągnął rękę. Ścisnęłam ją.
- Cześć bracie.
- Też Hermes? Ale fajnie. – Travis zamrugał. Zgarnął mnie swoją pokrytą w sińcach ręką i powiedział:
- Choć, pokażę ci obóz. – zgodziłam się. Trzymając torbę pod pachą, a zepsute okulary miażdżąc w dłoni obejrzałam arenę, Wielki Dom i plac przed domkami.
- Te dwa należą do Zeusa i Hery – powiedział Travis wskazując na dwa ostatnie domki – ten należy do Posejdona – pokazał na niebieski domek z wklejonymi muszelkami – a w tym będziesz mieszkać. – i wskazał drewniany domek z jedenastką.
- Travis! – krzyknął za moimi plecami głos, zadziwiająco podobny do narzecza mojego kolegi. Odwróciłam się i ujrzałam identycznie wyglądającego chłopaka.
- To jest Conor. – rzekł Travis. Nawet uśmiechy mieli takie same.
- A więcej was matka nie miała? – zapytałam z irytacją. Ich identyczny śmiech rozniósł się po placu.
- Masz te same rysy, siostrzyczko. – powiedział wymijająco Travis. Prychnęłam. Może i miałam niebieskie oczy, blond włosy i ten sam uśmiech, któremu większość opiekunek z sierocińca dawało etykietkę „kłopoty”… Westchnęłam. Dobrze, prawie wszystko mamy takie samo.
- Hermes? – zapytał z uradowaniem Conor. Kiwnęłam nieznacznie i podałam rękę:
- Lisa Johnson. – brat Travisa uśmiechnął się szeroko i powiedział:
- Nauczysz mnie kiedyś wysadzać autobusy? – roześmiałam się.
- Oczywiście. – mrugnęłam do Conora i poszłam w kierunku domku numer jedenaście. Drogę zastąpiła mi dziewczyna… Czy można było nazwać ją dziewczyną? Wolałam nie ryzykować twierdzenia, że to chłopak.
- Tędy się idzie laleczko. – rzekłam niezbyt miło.
- A mnie to guzik obchodzi. – odrzekła dziewczyna. Travis z Conorem natychmiast do mnie podeszli.
- Spadaj Clarisse. – „Clarisse” pokazała moim braciom język.
- Schowaj ten jęzor, bo sobie odgryziesz. – powiedziałam bez namysłu. Dziewczyna natychmiast się odwróciła. Wyglądała, jakby miało ją za chwilę cos rozsadzić.
- To córka Aresa… - szepnął mi do ucha Travis.
- To Ares jest taki tchórzliwy? – zapytałam głośno. Clarisse nie wytrzymała. Natarła na mnie, lecz ja w dobrym momencie odskoczyłam i dziewczyna uderzyła głową w drzewo. Zaśmiałam się, zaś Travis i Conor dosłownie tarzali się po gruncie ze śmiechu. Pokonana Clarisse odeszła do domku numer pięć otoczonego drutem kolczastym.
- Super… - usłyszałam nieznajomy głos. Natychmiast odwróciłam się. Moim oczom ukazał się chłopak o czarnych włosach i jeśli mnie oczy nie myliły, morskimi tęczówkami.
- Jestem Percy. – chłopak podał mi swoją rękę, która od razu uścisnęłam. Była mokra.
- Lisa Johnson, i tak… To ja wysadziłam autobus. – chłopak uśmiechnął się. Spojrzał na Travisa i Conora, wydawało mi się, że oboje kiwnęli głowami.
- To ja chyba już pójdę. – sprytnie usunęłam się z planu. Weszłam do domku. W środku siedziało ponad dziesięciu ludzi. Uśmiechnęłam się zawadiacko, jeden z chłopaków pokazał mi zasłane łóżko.
- Nieokreślona ? – zapytała blondynka z łóżka nade mną.
- Chyba określona. – dziewczyna wisiała teraz głową w dół i podała mi rękę :
- Sissi.
- Miło poznać. Lisa. – Sissi otworzyła szeroko oczy.
- Wysadź domek Aresa. – powiedziała z nadzieją. Postarałam się nie roześmiać. Czy już wszyscy w tym obozie wiedzą, że wysadziłam autobus z opiekunkami w środku ? Położyłam się na łóżku, i tak rozmyślając nad moim życiem zasnęłam.
_____________________________________________________________
Obalam stereotypy, że w domku Hermesa nie ma dziewczyn i łóżek
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Emily_Under dnia Pią 18:52, 05 Mar 2010, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Perseusz Jackson
Zezowaty Cyklop
Dołączył: 02 Mar 2010
Posty: 219
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Percy
|
Wysłany: Pią 19:20, 05 Mar 2010 Temat postu: |
|
|
świetne , masz talent
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Emily_Under
Magiczny termos Dionizosa
Dołączył: 12 Lut 2010
Posty: 775
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Kraj moich ojców <3 Płeć: Annabeth
|
Wysłany: Sob 10:41, 06 Mar 2010 Temat postu: |
|
|
*rumieni się* Dziękuję Perseusz Jackson
Rozdział 2 " Puste miejsce "
- Wstawaj śpiochu. – usłyszałam głos Sissi. Westchnęłam…
- Już, już… - usiadłam na łóżku tak szybko, że aż zakręciło mi się w głowie.
- No wiesz… Zjawiłaś się tutaj w takim momencie. – zaczęła moja siostra.
- Jakim ? – zapytałam.
- Zdobywamy dzisiaj flagę… - wyrwało się Sissi. Przypomnieli mi się chłopacy, których widziałam od razu po wejściu do obozu.
- To dziś ? Ja cię kręcę! – złapałam się za głowę. Sissi mrugnęła.
- Może i nie umiesz walczyć, za to masz niezłą kontrolę nad swoim ciałem i fajne buty.
Spojrzałam na swoje latające Reeboki. Uśmiechnęłam się szeroko i powiedziałam:
- Zgoda. – Sissi zaklaskała i wyszła z domku. Zostałam sama.
„ Co z okularami ?” pomyślałam.
- Chcesz nowe ? – zabrzmiał w mojej głowie głos Hermesa.
„A dasz?”
- Może… - głos wyraźnie się zastanowił. Nagle na moich kolanach pojawił się pakunek. Rozpakowałam go. W środku leżały oryginalne Diory.
„ Dzięki…” nagle poczułam ciepło w sercu. Po raz pierwszy czułam coś takiego. Jakby coś ciepłego napełniało mnie od środka. Miałam wrażenie, że Hermes chce tak mi wynagrodzić te szesnaście lat.
- Nie myśl, że zapomnę o butach. – usłyszałam. Mimo woli zarumieniłam się lekko. Wyszłam w moich nowych okularach przed domek. Travis z Conorem zawzięcie o czymś rozmawiali. Poczochrałam sobie włosy. Woń truskawek upoiła mnie na tyle by zapomnieć o ostatnich dziewięciu latach życia.
- Jak tam ? – zapytał mnie Travis.
- Spoko.
- Nowe okulary ? – spytał Conor. Zarumieniłam się.
- Z kim jesteśmy na zdobywaniu flagi ? – zmieniłam temat.
- Z Ateną, Posejdonem i Apollem. – odpowiedział Travis. Uśmiechnęli się jednocześnie. Założyłam sobie okulary jak opaskę i popatrzyłam pytającym wzrokiem na bliźniaków. Conor dał kuksańca swojemu bratu. Byłam coraz bardziej zniecierpliwiona.
- Spodobałaś się komuś. – wypalił Travis.
- Temu Percy’emu ? – bliźniacy spojrzeli na siebie przestraszonym wzrokiem.
- Skąd wiesz ? – zapytali równocześnie.
- Przestańcie. Jak można człowieka polubić za wygląd ?
- On chyba poleciał na to jak załatwiłaś Clarisse. – wyrwało się Conorowi. Otworzyłam trochę szerzej moje niebieskie oczy.
- Nie wierzę w miłość po podziwie. – powiedziałam wkońcu. Założyłam sobie okulary na nos i postanowiłam przejść się po obozie. Pomału zaczęłam rozróżniać dzieci różnych bogów.
Piękni i zarozumiali byli dziećmi Afrodyty, zaś szaroocy Ateny. Ci ubrani w wojskowe ciuchy byli od Aresa, a dzieciaki z wiecznie założonymi słuchawkami na uszach to potomstwo Apolla. Wiecznie poparzeni byli od Hefajstosa itd. Wiedziałam czemu domki numer dwa i numer osiem są puste… Hera jest boginią małżeństwa, więc nie mogła zdradzać, za to Artemida ślubowała wieczne dziewictwo. Zastanawiałam się, czemu w obozie nie widziałam jeszcze kogoś kto wydawałby się dzieckiem Hadesa. Niektórzy pokazywali mnie sobie palcami i szeptali coś. Nie przejmowałam się tym za bardzo. W sierocińcu wiele dzieci wytykało mnie palcami, bo siedziałam tam dłużej niż one. Często uciekałam, ale zawsze mnie znajdowali. Dopiero teraz, gdy skończyłam szesnaście lat spakowałam się i z powodzeniem uciekłam. Następnie wysadziłam ten autobus. Zaszłam nad jezioro. Usiadłam na trawie i patrzyłam na nienaruszoną taflę wody. Nagle zza drzew wypłynął kajak. Podskoczyłam z zaskoczenia. W łódce siedział Percy. Przypomniałam sobie co mówili Travis z Conorem i szybko wstałam.
- Hej Lisa. – skarciłam się, że nie pobiegłam. Percy mnie zauważył.
- Cześć. – powiedziałam przelotnie.
- Nie popływasz ?
- Dzięki, nie mam ochoty. – odparłam niedbale i poszłam w kierunku domku numer jedenaście. Po drodze spotkałam Sissi i gadałyśmy jeszcze chwilę zanim weszłam do domku. Usiadłam na łóżku i zamyśliłam się.
- Czemu to zrobiłaś ? – usłyszałam w głowie głos ojca. Zdenerwowałam się.
„Nie będziesz nas swatać !” zagrzmiałam i założyłam słuchawki MP3 na uszy. Wkońcu mogłam się zrelaksować. Nastawiłam piosenkę Owl City „Fireflies” i zaczęłam przeglądać stary album na zdjęcia. Ja i mama, wszystkie wycieczki z sierocińca… Jedno puste miejsce podpisane ręką mamy : „ Lisa z ojcem” . Miałam nadzieję, że to miejsce kiedyś się zapełni.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Emily_Under dnia Sob 11:00, 06 Mar 2010, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Perseusz Jackson
Zezowaty Cyklop
Dołączył: 02 Mar 2010
Posty: 219
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Percy
|
Wysłany: Sob 19:45, 06 Mar 2010 Temat postu: |
|
|
nie masz za co dziękować , mówię prawdę rozdział 2 jest jeszcze lepszy , naprawdę świetnie piszesz już nie mogę się doczekać dalszej części
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Emily_Under
Magiczny termos Dionizosa
Dołączył: 12 Lut 2010
Posty: 775
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Kraj moich ojców <3 Płeć: Annabeth
|
Wysłany: Nie 10:13, 07 Mar 2010 Temat postu: |
|
|
Dzięki takim komentarzom aż chce się pisać *zaciera rączki*
_______________________________________________________________
Rozdział 3 "Podstęp"
Zaczęło się zdobywanie flagi. Wszyscy obozowicze przyodziani w zbroje, uzbrojeni w tarcze i miecze na głowach mieli hełmy z czerwonymi lub niebieskimi pióropuszami.
- Będziesz stać przy wejściu do lasu. – zarządził Conor. Zgodziłam się. Wszyscy pobiegli na swoje miejsca. Ja również zajęłam swoje. Usłyszałam dźwięk konchy i zaczęło się. Odgłosy bitewne dobiegły moje uszy, a ja rozglądałam się po polu. Coś za moimi plecami strzeliło.
- To ja. – usłyszałam głos Percy’ego.
- Nie powinieneś biec po flagę? – spytałam podejrzliwie.
- Travis powiedział, że mam pilnować wejścia do lasu. - zacisnęłam ręce w pięści.
- Zabiję ich. – przyznałam. Percy odwrócił się do mnie plecami i obserwował las. Nagle coś mignęło mi przed oczami. Było czerwone.
- Cześć Glonomóżdżku. – usłyszałam znajomy głos.
- Spadaj Clarisse. – odrzekł Percy gniewnym tonem. Córka Aresa zaśmiała się fałszywie i podeszła do mnie. Miała siniaka na samym środku czoła.
- Ale duża śliwa. – wypaliłam. Clarisse ze wściekłości wymierzyła stopą prosto w moją nogę. Usłyszałam trzask i poczułam straszny ból. Upadłam na ziemię. Clarisse odeszła uśmiechając się z satysfakcji. Percy chciał mi opatrzyć nogę.
- Poradzę sobie. – rzekłam, lecz nie za bardzo w to wierzyłam. Zostawiłam tarczę i miecz, dotykając moją nogę. W okolicach kolana poczułam otępiający ból. Percy podszedł do mnie i wziął na ręce.
- Zostaw mnie! – wrzasnęłam.
- Chcesz mieć naprawioną nogę czy nie? – zapytał. Kiwnęłam głowa z rezygnacją. Przyniósł mnie pod strumień i wkładając rękę do wody skierował ja na mnie. Woda okrążyła moją nogę i natychmiast przestałam czuć przeszywający ból. Wstałam normalnie i powiedziałam do Percy’ego:
- Dzięki. – podchodząc do tarczy i miecza Percy zapytał:
- Popływasz ze mną jutro na kajakach? – uśmiechnęłam się.
- Jeśli będę mogła z tobą wygrać. – oznajmiłam. Nagle do moich uszu dobiegł dźwięk konchy. Nie miałam siły biec, więc szybko powiedziałam do moich butów
- Maja. – i wzleciałam na niewielką wysokość. Percy wzdrygnął się. Szybko podleciałam na wzgórze. Nikogo nie było. Nagle usłyszałam ryk Travisa.
- Taaaak! – zawył, miałam przeczucie, że z radości. Podbiegł do mnie i uścisnął. Poczułam, że się rumienię.
- Wygraliśmy. – zrozumiałam. Porzuciłam tarczę i miecz na wzgórzu, gdy wraz z moimi braćmi i siostrami poszliśmy do domku. Wzięłam do ręki album, którego zapomniałam schować. Spoglądnęłam na zawartość mojej torby. Leżały tam jeszcze moje ulubione książki:
„Elita” Harrison Lisi i „Dwanaście prac Herkulesa” Agaty Christie. iPhone leżał wyłączony, zaś moja garderoba, ułożona w nieładzie lśniła czystością. Westchnęłam. Nade mną Sissi śmiała się z żartu Haley ( moja następna siostra po Hermesie) i opowiadała jak to fajnie było dokopać dzieciom Hefajstosa. Nadal myślałam o tym, że Percy wyleczył mi nogę. Postanowiłam nikomu o tym nie mówić.
- Fajnie było? – zapytał Conor siadając obok mnie.
- Kto na to wpadł? – zapytałam z wściekłością. Brat wzruszył ramionami i pochwycił album. Nie wyrywałam mu go. Jednak nie chciałam pokazywać mu jednej strony. Oglądał z zaciekawieniem zdjęcia z Disneylandu, Los Angeles czy słynny napis Hollywood. Z trudem odczytał podpis pod jednym ze zdjęć: „Lisa i Ethan pod Partenonem”.
- Super. – przyznała wisząca głową w dół Sissi. Wzruszyłam ramionami. Zapomniałam o tym, że Conor wciąż przegląda album. Zatrzymał się na pustej kartce. Szybko wyrwałam mu album sprzed nosa. Sissi natychmiast schowała głowę.
- Naprawdę myślisz, że ci się uda? – zapytał z nutką drwiny.
- Wierz w marzenia. – odparłam – A teraz won z mojego łóżka bo chcę iść spać. – założyłam sobie na uszy słuchawki MP3 i nastawiłam piosenkę Cascady „Bad boy”. Zasnęłam niepewna tego, co pomyślał Conor.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Perseusz Jackson
Zezowaty Cyklop
Dołączył: 02 Mar 2010
Posty: 219
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Percy
|
Wysłany: Nie 11:11, 07 Mar 2010 Temat postu: |
|
|
ech...powiedz mi jak ty to robisz z rozdziału na rozdział piszesz jeszcze lepiej już nie mogę się doczekać dalszej części
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Emily_Under
Magiczny termos Dionizosa
Dołączył: 12 Lut 2010
Posty: 775
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Kraj moich ojców <3 Płeć: Annabeth
|
Wysłany: Nie 12:04, 07 Mar 2010 Temat postu: |
|
|
A mi się wydawało, że piszę coraz niechlujniej ^ ^ '
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Vanessa
Apollo w spodenkach
Dołączył: 16 Lut 2010
Posty: 124
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Annabeth
|
Wysłany: Nie 14:31, 07 Mar 2010 Temat postu: |
|
|
Fajnie. Dla mnie 1 rozdział najlepszy Percy! Ty nie zachwalaj, tylko też daj coś nowego! O!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Perseusz Jackson
Zezowaty Cyklop
Dołączył: 02 Mar 2010
Posty: 219
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Percy
|
Wysłany: Nie 14:45, 07 Mar 2010 Temat postu: |
|
|
he , he muszę jeszcze trochę popreacować nad nowym fan fickiem i jutro dodam
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Emily_Under
Magiczny termos Dionizosa
Dołączył: 12 Lut 2010
Posty: 775
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Kraj moich ojców <3 Płeć: Annabeth
|
Wysłany: Nie 15:13, 07 Mar 2010 Temat postu: |
|
|
Rozdział 4. trochę dłuższy niż się spodziewałam. Na piąty trochę poczekacie bo muszę go skończyć, a jutro idę do szkoły i na te wszystkie zajęcia pozalekcyjne to trochę poczekacie.
Rozdział 4. " Ares vs. Hermes "
Spadłam z łóżka. Nie dokładnie wiem dlaczego. Sissi mówiła, że kiedy się ubierała Travis krzyknął „ Pobudka „ i zerwałam się tak gwałtownie, że spadłam. Przebrałam się w ekspresowym tempie i stanęłam w szeregu. Nie miałam ochoty na śniadanie. Podczas gdy Travis wyszedł, a reszta ogonka za nim ja wymknęłam się sprytnie przy pobliskich krzakach. Wróciłam do domku i wyjęłam iPhone’a. włączyłam go zgrabnym ruchem i czekałam. Nagle ekranik zamrugał. ‘Nowa wiadomość od E.”. Wiadomość od Ethan… Nie widziałam jej dawno. Kim jest Ethan? To była moja najlepsza przyjaciółka z czasów sierocińca. Trafiła tam, gdy miała jedenaście lat, podczas gdy ja miałam zaledwie dziesięć. Zaadoptowali ją dobrzy ludzie, Carin i Stephen. Ja miałam wtedy piętnaście lat. Utrzymywałyśmy kontakt, Ethan często przychodziła do mnie, do tego więzienia. Az wkońcu wyjechała na Florydę. Esemesy były jedyną rzeczą jaka nam pozostała. Przeczytałam widomość. „Co tam Lis? Przyjeżdżam do Sacramento… Może się spotkamy?”. Łzy naleciały mi do oczu. Odpisałam: „ Nie jestem już w Kaliforni;( Znajduję się w stanie Maine. Pozdrówka;*”. Oczy piekły mnie straszliwie. Nie miałam pojęcia ile spędziłam na oglądaniu starych esemesów, wiem tylko, że gdy skończyłam do domku weszli roześmiani bracia Stoll. Zdziwili się na mój widok. Natychmiast usiedli obok mnie z tymi samymi, zatroskanymi minami i pytali, co się stało. Otarłam łzy i powiedziałam:
- Wspomnienia. – Travis i Conor popatrzyli na siebie i zwrócili na mnie wyczekujący wzrok.
- O Ethan. – dopowiedziałam. Travis przytulił mnie.
- Wszystko będzie okej. – rzekł Conor i też mnie przytulił. Szybko wrzuciłam iPhone’a do torby i powiedziałam:
- Dzięki. Jesteśmy rodzeństwem, nie? – pokiwali głowami. Postanowiłam walnąć prosto z mostu.
- Powiedz, Conor… Co sobie pomyślałeś jak zobaczyłeś ta pustą kartkę?
- Myślałem, że to głupie, bo i tak nigdy go nie zobaczysz… - przełknęłam ślinę trochę głośniej, niż zamierzałam.
- Ale ja go widziałam. – przyznałam wkońcu i zamknęłam oko od strony Conora. Travis ścisnął mnie jeszcze mocniej, zaś jego brat nic nie powiedział.
- Jak wyglądał? – zapytał Travis próbując przełamać lody.
- Jak konduktor. Ale miał te swoje tandetne sandały. Czasem mi się zdaje, że słyszę jego głos.- bracia równocześnie zamknęli oczy. Wydawało mi się, że zaczęli go sobie wyobrażać.
Travis zaśmiał się lekko.
- Co się stało? – zapytałam od niechcenia.
- Przypomniało mi się jak na Conora spadł jogurt truskawkowy. – roześmiałam się głośno. Chłopcy przytulili mnie jeszcze raz zanim do domku weszła Haley, Sissi i grupka dziewczyn.
Wstałam i spojrzałam na zegarek. Złapałam się za głowę. Byłam umówiona z Percym nad jeziorem.
- Wybaczycie mi bracia moi drodzy, że trening dziś opuszczę bo ku waszemu szczęśliwemu nastrojowi i podstępie na zdobywaniu flagi wiecie dlaczego wybywam. – powiedziałam jak najbardziej po staroświecku. Sissi wraz z Conorem i Travisem spojrzeli na mnie dziwnym wzrokiem.
- Idę z Percym na kajaki. – poddałam się. Bracia uśmiechnęli się z satysfakcją. Wypadłam z domku jak strzała i dotarłam nad jezioro w dwie minuty. Na tafli wody kołysała się jedna łódka. Postanowiłam do niej wsiąść. Wzięłam wiosła i wypłynęłam na środek jeziora. Rozglądałam się po tafli wody.
- Cześć Percy! – zawołałam, gdy zobaczyłam mojego kolegę. Podpłynęłam do niego.
- Start jest tutaj. – zarządził.
- A meta? – zapytałam z nutka nadziei, że nie będzie to daleko.
- Na drugim końcu jeziora. – westchnęłam.
- No dobra. Gotowi, do startu, start. – powiedziałam w ekspresowym tempie i zaczęłam wiosłować. Byłam szybsza od Syna Pana Mórz, jednak ten szybko mnie dogonił za pomocą fal.
- To nie fair! – krzyknęłam. Percy zaśmiał się i mrugnął do mnie. Postanowiłam dać z siebie wszystko. Po pewnym czasie dogoniłam go, wciąż płynącego na falach. Dobiliśmy do brzegu w tym samym momencie.
- Wygrałem. – oznajmił Percy szczerząc zęby. Udawałam, że strzelam focha.
- Ty też wygrałaś. – dodał. Uśmiechnęłam się do niego, choć od razu wiedziałam, że był remis. Zawróciliśmy, płynąc wolniej do brzegu. Rozmawiałam z Percym o naszych historiach. Dowiedziałam się, że herosi zazwyczaj mają ADHD i dysleksję. Ja nie miałam ani tego, ani tego.
- Nie martw się – pocieszył mnie Percy – sam fakt, że weszłaś na Olimp świadczy o tym, iż jesteś półbogiem. – uśmiechnęłam się lekko. Syn Pana Mórz dowiedział się o swoim pochodzeniu gdy miał dwanaście lat. Cztery lata temu, jak mniemam.
- Ja mojego ojca nie widziałam szesnaście lat. Musiałam wysadzić autobus by się dowiedzieć o moim pochodzeniu. – Percy uśmiechnął się do mnie. Przy okazji uświadomiłam mu parę spraw, m.in. że nie będziemy parą jak i to, że Travis i Conor nie będą się wtrącać w moje sprawy. Gdy dobiliśmy do brzegu mój kolega pomógł mi wysiąść i podał mi rękę.
- To na zgodę. – powiedział.
- A kiedy nie byliśmy w zgodzie? – zapytałam ironicznie i poszłam w kierunku domku. Ciemny las w żaden sposób mnie nie przerażał.
- Buuu! – usłyszałam nagle. Nawet się nie wzdrygnęłam. Ile to razy dzieciaki z sierocińca chciały mnie tak nabrać. Odwróciłam głowę i ujrzałam zakłopotanego chłopaka.
- Myślałeś, że się przestraszę? – zapytałam patrząc w jego czarne oczy.
- No chyba. – speszył się. Badałam wzrokiem elementy jego ubioru. Te wszystkie czachy… Albo był metalem, albo…
- Jesteś synem Hadesa? – zapytałam.
- Nico Di Angelo. – chłopak podał mi rękę, którą ścisnęłam. Rozejrzałam się.
- Mieszkasz w tych stronach? – spytałam zawadiacko. Nico zaśmiał się i odszedł. Uśmiechnęłam się do siebie. Doszłam w spokoju do domku. Gdy przekroczyłam próg Sissi szybko do mnie podbiegła i powiedziała:
- Coś ci świeci w torbie. – roześmiałam się.
- Wy nigdy komórki nie widzieliście? – Sissi i Haley pokręciły głowami. Podeszłam do mojego łóżka, wyjęłam iPhone’a i powiedziałam:
- To komórka. Jeden ze sposobów komunikacji.
- A nie łatwiej iryfonem? – zapytał Travis. Nie wiedziałam co to „iryfon”, więc pokręciłam głową i odgoniłam wszystkich od mojej torby. „Nowa wiadomość od E.” głosił napis. Otworzyłam i zaczęłam czytać jeden z dłuższych esemesów jaki kiedykolwiek dostałam.
„ Szkoda Lis;( Szukałam pocieszenia u kogoś bliskiego. Step leży chory w szpitalu. Bardzo chcę by wyzdrowiał. Po co wyjechałaś tam do Maine? Wiesz, że twój ojciec cię u mnie szukał. Chyba jakiś konduktor, ale buty miał jak Hermes z tych opowieści. I miał takie fajne sandały ^ ^ Pozdrówko;*”. Zbladłam. Po jakiego pegaza ojciec szukał mnie u Ethan? Przecież wiedział, że nie trafię tam gdzie powinnam! No i nie wróciłam do sierocińca! Sissi wisiała głową w dół czytając esemesa. Zobaczyła moją bladą twarz i zawołała Travisa.
- Co ci jest? - zapytał. Pokazałam mu ekranik komórki. Oddychałam ciężko. Mój brat otworzył szeroko oczy.
- Powiedz mu telepatycznie gdzie jesteś. – zasugerował. Spróbowałam, lecz zero odzewu.
Przestraszyłam się nie na żarty.
- Musi dostać pozwolenie. – rzekł nagle Conor do Sissi. Wyprostowałam się.
- Jeszcze nie umie walczyć. – sprzeciwił się Travis.
- Ale ma niezłą kontrolę i magiczne buty. – zapierała się Sissi. Położyłam się, zupełnie nie wiedząc o czym myśleć. Nagle iPhone zadzwonił.
- Odbierz. – ponagliła mnie Haley, która przysłuchiwała się całej rozmowie.
- Halo? – powiedziałam.
- Lisa? Lisa to ty? – rozpoznałam głos Ethan.
- Tak. Uspokój się E.
- Lisa! Twój ojciec!
- Jak to? – poczułam, że znów blednę.
- Na lotnisku!
- Gdzie na lotnisku?
- Masz telewizor tam w Maine? – zapytała szybko.
- Nie. Jestem na obozie. – powiedziałam spokojnie.
- Twój ojciec! Wdał się w bójkę z gościem z motocykla. – nabrałam głośno powietrza i włączyłam zestaw głośnomówiący. Wszyscy zaczęli się przysłuchiwać.
- Powtórzysz? – zapytałam.
- Twój ojciec, wdał się w bójkę z gościem z motocykla na lotnisku w stanie Waszyngton. – powiedziała powoli Ethan. Wszyscy zbladli.
- Ares. – szepnął Travis.
- Masz tam jakichś chłopaków? Musisz przyjechać. Może ten twój ojciec ma inne dzieci, to z nimi przyjedź do Waszyngtonu. – spojrzałam na braci Stoll i rozpoczęłam nagrywanie.
- A co on tam może zrobić? – zapytałam.
- No nie wiem. Może pobije Obamę? – Ethan puściła wodze fantazji.
- A kiedy się pobił? – zapytałam.
- Kto? Ten twój ojciec? Chyba dziś rano.
- Dzięki Et. Naprawdę. – Ethan wyłączyła się szybko. Popatrzyłam na Travisa i Conora, którzy zacierali ręce.
- No to będzie misja. – rzekła szybko Sissi. Misja ? Dopiero co przemierzyłam całą Amerykę i znów mam wyjeżdżać ? O nie.
- Nie piszę na to. – powiedziałam ku zaskoczeniu wszystkich potomków Hermesa. Nagle Conorowi wyrwało się coś, na dźwięk czego moje oczy napełniły się łzami.
- Może zrobisz sobie z nim zdjęcie…
- Conor ! – skarcił go Travis. Wstałam. Nie będę mazgajem bez ojca i matki.
- Dobrze. – bracia Stoll zrobili kwaśne miny. Może dlatego, że najpierw trzeba przekonać Chejrona, jednego z kierowników obozu ? Wyszłam z domku i niewiele myśląc skierowałam się w kierunku Wielkiego Domu. Drogę zagrodził mi Percy.
- Co tam ? – zapytał wesołym tonem.
- Ojciec w Waszyngtonie. Bójka z Aresem. Później ci wytłumaczę.
- Czemu nie teraz ? – zdenerwowałam się.
- Ty uparty ośle ! Jakby Posejdon wdał się w bójkę z bogiem wojny, uciekł do Waszyngtonu i został podejrzany o pragnienie pobicia prezydenta to co byś zrobił ? – wrzasnęłam na niego, każde słowo wymawiając coraz ciszej. Jackson zamilkł na chwilę, zaś ja zdążyłam dojść do celu. Ale jak tu przekonać tego centaura ?
- Pojadę z tobą. – zadeklarował się Percy.
- Nie. Idą ze mną Travis i Conor. – rzekłam.
- Nie mogą iść razem. Jak jednemu coś się stanie drugi musi zostać. – stwierdził Syn Pana Mórz. Zatrzymałam się i zarumieniłam lekko.
- Zastanowię się. – powiedziałam wkońcu i odwróciłam się do niego. Uśmiechnięty „całą gębą” podszedł do mnie i powiedział:
- To muszę przekonać Chejrona.
- Dzięki Glonomóżdżku. – odpowiedziałam szybko.
- Wolę „szefie”. – podsunął Percy.
- Zapomnij.
- Jasne. – zakończył Jackson i wszedł do Wielkiego Domu, a ja za nim. Kolejna wielka przygoda ? Jedną już przeżyłam… Jakie dziecko z sierocińca weszło na Olimp ? Można powiedzieć, że była to właśnie Lisa Johnson.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Emily_Under dnia Nie 15:17, 07 Mar 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Angel..
Aresowa skarpeta
Dołączył: 27 Lut 2010
Posty: 2
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Annabeth
|
Wysłany: Nie 18:25, 07 Mar 2010 Temat postu: |
|
|
Super ;D masz talent
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Eveleine
Boy z hotelu Lotos
Dołączył: 04 Mar 2010
Posty: 276
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Polska Płeć: Annabeth
|
Wysłany: Nie 19:26, 07 Mar 2010 Temat postu: |
|
|
Jak ty szybko dodawałaś te rozdziały, mi rodzice zabrali laptopa i nie mogłam nawet zajrzeć na forum od piątku Teraz wszystkie posty przeczytałam i podoba mi się opowiadanie (co było oczywiste) Lisa jest bardzo interesującą postacią, a to że nie lubi Perciego daje jej u mnie wielkiego plusa. Chociaż ja go bardzo lubię. Eh, to jest troszkę pokręcone, wiem o tym.
A czemu nie było w obozie Annabeth i kto to jest ten Nico (bo w jakimś innym fanficku było, że jest on synem Hadesa. Eee, to będzie w kolejnej części przygód o Percym?)
Muszę iść przepisywać lekcje z całego tygodnia. Mam nadzieję, że szybko napiszesz nowy rozdział
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Emily_Under
Magiczny termos Dionizosa
Dołączył: 12 Lut 2010
Posty: 775
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Kraj moich ojców <3 Płeć: Annabeth
|
Wysłany: Pon 7:22, 08 Mar 2010 Temat postu: |
|
|
Nico Di Angelo pojawia sie dopiero w trzeciej części, która przeczytałam po angielsku
Annabeth nie pojawiła się w obozie, ponieważ jak dotąd nie wprowadziłaby jakiegoś specjalnego wątku
Na piąty trochę poczekasz Eveleine, ponieważ zacznę znów chodzić do szkoły i na zajęcia pozalekcyjne ;(
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Perseusz Jackson
Zezowaty Cyklop
Dołączył: 02 Mar 2010
Posty: 219
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Percy
|
Wysłany: Pon 15:45, 08 Mar 2010 Temat postu: |
|
|
świetne , świetne i jeszcze raz świetne
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Alex Crisse
Zezowaty Cyklop
Dołączył: 07 Mar 2010
Posty: 236
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Percy
|
Wysłany: Pon 17:38, 08 Mar 2010 Temat postu: |
|
|
Znalazłbym parę uwag co do układu tekstu. Chodzi głównie o dialogi... czasami nie mogłem się domyślić kto daną kwestię mówi. Ale patrząc na ogół, a w szczególności na fabułę to jest zarąbiste.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Emily_Under
Magiczny termos Dionizosa
Dołączył: 12 Lut 2010
Posty: 775
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Kraj moich ojców <3 Płeć: Annabeth
|
Wysłany: Czw 18:02, 18 Mar 2010 Temat postu: |
|
|
Dziękuję Ten rozdział trochę krótszy bo natchnienia brak, czasu brak i pomysłu brak
Rozdział 5 " Misja "
W Wielkim Domu spotkaliśmy … Travis i Conor mówili na niego „Pan D.” ale jego koszula w łatki i wieczna gra w remika sprawiała iż myślałam, że to bóg wina i radości, Dionizos. Po chwili dobiegli do nas bliźniacy Stoll i widząc Percy’ego mrugnęli do mnie równocześnie. Przewróciłam oczami, trochę ze zdenerwowania, trochę z ironii.
- Chejronie… - Syn Pana Mórz zwrócił się do centaura – chyba wiesz co stało się… - urwał.
- Dziś rano ? – dopełniłam. Centaur pokiwał głową. Pan D. prychnął pogardliwie.
- Braciak znowu robił za dużo fikołków w tych swoich sandałkach. – . Spoglądnęłam na Pana D. z wściekłością. Dobrą chwilę spędziliśmy w milczeniu.
- Nie mogę puścić bliźniaków razem z tobą. – zwrócił się do mnie Chejron. Pokiwałam głową i rzekłam:
- Wiem. Jeden musi zostać. – Travis i Conor spojrzeli na siebie. Percy wypiął dumnie pierś do przodu.
- Naprawdę myślisz, że cię puszczę kuzynku ? – zapytał pogardliwie Pan D. Tępe odzywki w stylu „Braciak” czy „ kuzynek” utwierdziły mnie w przekonaniu o „boskości” Pana D.
- Tylko spróbujesz. – mruknął cicho Travis. Conor zaśmiał się cichutko. Chejron postukał kopytem w podłogę.
- Lisa na pewno pójdzie, wkońcu to jej ojciec. – rzekł. Zacisnęłam rękę w pięść.
- Dobrze. Zgadzam się na Perseusza i Travisa. – dodał centaur. Conor założył sobie rękę, na rękę.
- A ja ? – zapytał.
- Ty będziesz pilnował, aby nasi podróżnicy mieli dobrą komunikację. – i mrugnął do niego. Conor zarumienił się mimo woli. Dionizos szybko zostawił swoje karty i powiedział do mnie:
- Ale jak się wam nie uda to za karę będziecie czyścić kible. – zaśmiałam się, zaś Travis mruknął:
- Martwi się o brata. – Pan D. prychnął i rzekł :
- Do widzenia, bo jeszcze się rozmyślę. – wybiegliśmy z Wielkiego Domu truchtem i zatrzymaliśmy się dopiero na placu.
- O co chodziło z tą komunikacją ? – zapytał Percy. Conor znów się zarumienił, a Travis rzekł:
- Conor ma w szafce pokaźną kolekcję komórek, laptopów i innych dziwactw. – zaklaskałam w ręce. Poszliśmy do domku Hermesa. Całe moje rodzeństwo wybyło na boisko. Conor podszedł do szafki nocnej i otworzył ją. W środku znajdowało się co najmniej osiem komórek, dwa laptopy i XBOX. Travis otworzył szeroko oczy, a ja zakpiłam:
- I ty wolisz posługiwać się iryfonem. – brat zignorował tą wypowiedź. Dał mi do ręki laptop marki Acer i powiedział:
- Ten laptop ma wbudowaną kamerkę i Skape’a. Możemy się porozumiewać. –. Wpakowałam do torby laptopa. Travis przewrócił oczami, zaś Percy zaśmiał się ostentacyjnie.
- Według moich obliczeń powinniście dotrzeć do Waszyngtonu za… pięć godzin, jeśli wsiądziecie do pociągu, który odjeżdża za dwie godziny. – rzekł szybko Conor. Popatrzyłam na niego ostentacyjnie.
- A nie lepiej samolotem ? – Percy zaśmiał się.
- Jeśli chcesz się zabić, to lepiej. – uśmiechnęłam się mimo woli.
- Ze względu na Percy’ego nie możecie lecieć.
- Ale ten jeden raaaaaz. – zawyłam i zrobiłam słodkie oczka. Pokręcili głowami. Spojrzałam na swoje tenisówki i nagle mnie oświeciło.
- A jeśli przeniosę nas ? – chłopacy popatrzyli na mnie jakbym była wariatką. Przewróciłam oczami i wskazałam na buty. Bracia Stoll najwyraźniej zrozumieli.
- To chyba niebezpieczne… - zawahał się Jackson. Uśmiechnęłam się do niego i powiedziałam:
- Bez ryzyka nie ma zabawy, nie ? – nikt się nie uśmiechnął i tylko ja nie zdawałam sobie sprawy jak niebezpieczna może być ta misja. Jazda przez Amerykę w pogoni za bogiem, który jest nieziemsko szybki ? Szaleństwo… Ale czego to się w życiu nie robiło ?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|