|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Necklice
Pani mórz
Dołączył: 28 Sty 2010
Posty: 3175
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 7 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Krk Płeć: Annabeth
|
Wysłany: Śro 21:04, 20 Paź 2010 Temat postu: |
|
|
- Dzień dobry Aurelio - powiedział Chejron nawet nie odwracając się w jej kierunku.
- Cześć Chejronie - odparła zupełnie swobodnie dziewczyna podchodząc do centaura. Nie czuła się w jego obecności jakoś specjalnie niekomfortowo, (bo przecież centaur to nie facet).
- Jak mniemam przyszłaś pożyczyć ode mnie jakąś książkę na podróż.
- Jak zwykle, bezbłędna dedukcja panie historyku - rzekła ze śmiechem. - Czy mógłby mi pan coś polecić?
- Dobrze, powiedz mi tylko jaka mniej więcej ma, lub nie ma być ta książka.
- Nie może być przygnębiająca, ani straszna, bo tak mi się wydaje, że tych doznań nie zabraknie mi na misji.
- W takim razie może ta? - powiedział koniowaty wskazując na potrójne wydanie "Koszmarnego Karolka", na co Aurelia uniosła do góry brew w geście sceptycyzmu.
- A tak na poważnie? No na przykład... O czym jest ta? - spytała wybierając z półki dość gruby, czerwony tom ze złotymi literami i obrazkiem przedstawiającym skręcającego w locie smoka.
- Szczerze mówiąc, nie mam pojęcia - powiedzia centaur, a dziewczyna skierowała na niego pytający wzrok.
- Chyba nie sądziłaś, że przeczytałem te wszystkie książki. Widzisz, nigdy nie miałem na to czasu, te wszystkie powieści to głównie prezenty od satyrów wysłanych na obserwację. Przysyłają śmiertelnicze książki, myśląc, że potrzebuję jakiejś odmiany.
- Trochę się tego nazbierało - przyznała mu rację Aurelia. - Ale skoro nie wiafomo o czym jest, to warto się przekonać. Tylko może innym razem. - odstawiła czerwone tomiszcze na regał. Zamknęła oczy i ruszyła przed siebie z wyciągniętymi do przodu rękami. Skręciła gwałtownie kilka razy, badała palcami grzbiety książek i zmieniała regały. Chejron obserwował ją w milczeniu, przecież od dawna wiedział, że Aurelia jest ekscentryczką. W końcu dziewczyna dokonała wyboru. Porzegnała się szybko z centaurem i wybiegła z tajnej biblioteki, z zamiarem dokakowania pożyczonej powieści do plecaka. Wybeigając z Wielkiego Domu wpadła na córkę pana D., która wyglądała na nieco przygnębioną.
-Hej. Czemu siedzisz tu sama? - spytała dziecko boga wina.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
ailyn
Boy z hotelu Lotos
Dołączył: 29 Wrz 2010
Posty: 309
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z odległych rubieży Płeć: Annabeth
|
Wysłany: Śro 21:34, 20 Paź 2010 Temat postu: |
|
|
Ailyn miała ochotę na frytki. Albo jakiegoś hot-doga. Przed tą dziwną misją nagle zachciało jej się zjeść coś normalnego, jednak lenistwo nie pozwalało jej na podniesienie się i wyruszenie na misję poszukiwania fast-foodów. Podczas wciągającego siedzenia spostrzegła, że ktoś ku niej nadchodzi. W tejże osobie rozpoznała Lanę, córkę Apolla, która także wybierała się na misję.
- Hej Ailyn wszystko w porządku?- Zapytała z uśmiechem.
- Tak.. póki co - zaśmiała się - tak sobie siedzę i rozmyślam o wszystkim, tylko nie o pakowaniu. Wiesz, czego zapomniałam to zapomniałam i będę nad tym ubolewać potem. A Ty jak się czujesz? - spytała.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Blanca
Muza/Maniaczka Klat
Dołączył: 02 Sie 2010
Posty: 1477
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Maków Płeć: Annabeth
|
Wysłany: Śro 21:46, 20 Paź 2010 Temat postu: |
|
|
Blanca skończyła swój ostatni przed tą misją rysunek. A może... może wezmę szkicownik? Nie wiedziała czego się spodziewać, więc wrzuciła blok i ołówki do swojego ulubionego plecaka. Oparła się o ścianę pokoju i przymknęła oczy. Wszystkie maści lecznicze stworzone za plecami Chejrona z jego książek, dodatkowe składniki, śpiwór, ubrania, jedzenie, wachlarze, wszystko było. Na swojej bransoletce obozowej miała dwa dodatkowe koraliki; jeden zamieniał się w jej ukochany miecz żywiołów, a drugi w jodo. Był to drewniany kij, mniej-więcej na 1,5 metra długości. Blanca lubiła nietypowe sposoby walki, a jodo było o tyle specyficzne, że wymagało więcej uników niż ataków. Wykorzystywało się siłę przeciwnika.
Spojrzała na zegarek. Zostało jej ostatnie pięć minut. Założyła słuchawki na uszy, jednak nawet muzyka nie potrafiła ukoić jej zszarganych nerwów. Czuła, jak żołądek skręca jej się w ciasny supeł. Założyła plecak na ramię i wyszła, rzucając spojrzenie na swoje ukochane łóżko. Może tu wrócę....
***
Na schodach Wielkiego Domu zauważyła dwie postacie; córkę Dionizosa - Sophie i córkę Artemidy - Aurelię. Obie wydawały jej się sympatycznymi towarzyszkami, więc podeszła do nich z przyklejonym uśmiechem i odezwała się:
- Cześć dziewczyny.
Odpowiedział jej niemrawy pomruk. Sama nie czuła się najlepiej, starała się jednak tego nie okazywać. Rzuciła plecak na ziemię i usiadła obok nich.
- I jak? Gotowe na wielką misję?
- Damy radę. Musimy. - pewny głos Sophie upewnił ją, że jednak nie musi się o nie obawiać. Córka Artemidy błądziła wzrokiem gdzieś w dal. Blanca nie próbowała dowiedzieć się, o co chodzi. Sama często tak robiła, dlatego zostawiła Aurelię w spokoju.
- Idziemy na miejsce zbiórki? Może reszta już tam jest... - spytała.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
laniette
Cukiereczek Apolla
Dołączył: 30 Sie 2010
Posty: 594
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Annabeth
|
Wysłany: Śro 21:50, 20 Paź 2010 Temat postu: |
|
|
-Generalnie całkiem okej-odpowiedziała Lana Ailyn przysiadając obok niej-Mam ogromnego stresa. Ostatnim razem wszyscy moi towarzysze zginęli.
Powiedziała to rysując czubkiem buta kółeczka w ziemi.
-Nie przyjaźnię się z żadnym uczestnikiem misji, przy wypadach z braćmi Hermesa zamieniłam kilka słów z Mattem, ale generalnie jest dość kiepsko-uśmiechnęła się bezradnie- Znam tylko wasze bronie czyli standart jeżeli chodzi o bitwę o sztandar. Nigdy nie poprosiłam o sojusz z domkiem Hefajstosa, teraz mi trochę głupio- westchnęła- która godzina? Nie powinniśmy iść na wzgórze?
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez laniette dnia Śro 21:50, 20 Paź 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
ailyn
Boy z hotelu Lotos
Dołączył: 29 Wrz 2010
Posty: 309
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z odległych rubieży Płeć: Annabeth
|
Wysłany: Czw 12:14, 21 Paź 2010 Temat postu: |
|
|
- Wpółczuję przykrych doświadczeń. Nie przejmuj się, jeszcze się zapoznamy lepiej. Ja też nigdy nie zawierałam głębszych znajomości z dziećmi Apolla. - uśmiechnęła się zerknęła na zegarek - Mamy jeszcze chwilę. Możemy się ruszyć pod sosnę i tam czekać na resztę. - wstała, zgarnęła swój wysłużony plecak i wyciągnęła rękę do Lany - Jakoś to będzie. Może źle, a może dobrze.. Ale na pewno nie bedziemy się nudzić szukając jakiegoś dzieciaka - uśmiechnęła się lekko ironicznie.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez ailyn dnia Czw 12:17, 21 Paź 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Necklice
Pani mórz
Dołączył: 28 Sty 2010
Posty: 3175
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 7 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Krk Płeć: Annabeth
|
Wysłany: Czw 13:17, 21 Paź 2010 Temat postu: |
|
|
- Muszę najpierw zabrać rzeczy z pokoju - powiedziała Aurelia wracając do rzeczywistości. Wstała. - Zaraz wracam - rzuciła dzieczynom przez ramię i pobiegła w stronę domków. Wpadła przez drzwi i stanęła jak wryta. Po ścianach błądziły księżycowe refleksy, które najwidoczniej wydobywały się z jakiejś paczki, która leżała na jej łóżku. Dziewczyna szybko do niej podeszła. Zdjęła papier. W środku leżał nowy kołczan i zestaw strzał. Aurelia była zachwycona. Delikatnie wzięła w dłonie prezent, jakby miał się rozsypać. Po chwili pewniej chwyciła za pasek, a w tedy kołczan ze strzałami w środku zamienił się w broszkę przedstawiającą łuczniczkę celującą w biegu. Aurelia przypięła sobie prezent na koszulkę. Z dużo lepszym samopoczuciem chwyciła plecak, wyszła na zewnątrz i pobiegła na spotkania z dziewczynami.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
laniette
Cukiereczek Apolla
Dołączył: 30 Sie 2010
Posty: 594
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Annabeth
|
Wysłany: Czw 15:34, 21 Paź 2010 Temat postu: |
|
|
Lana wstała z pomocą córki Hefajstosa i zarzuciła sobie na ramię brązowy plecak. Powolnym krokiem udały się pod sosnę. Po drodze żegnały się z przyjaciółmi. Lana wymieniła uściski z jej najlepszymi przyjaciółmi dziećmi Hermesa.
-Wiesz Lana chcielibyśmy ci coś jeszcze dać- powiedział Ian- tata dał każdemu z nas w prezencie latające buty, chcielibyśmy ci je dać, niestety znasz nas- uśmiechnął się- Pokradliśmy sobie je nawzajem więc udało nam się zorganizować dwa trampki, każde w innym rozmiarze
Wręczył Lanie pudełko.
- kurcze dzięki wam na pewno się przydadzą- uścisnęła wszystkich raz jeszcze.
Mam nadzieję, że ich jeszcze zobaczę
Pomachała im i z córką Hefajstosa ruszyły dalej w kierunku sosny. Lana odpakowała pudełko i jej oczom ukazały się niebieskie trampki.
-36 i 37 powinno być okej, zaczekaj chwilę
przysiadła na kamieniu i założyła trampki, lewy był trochę za luźny, ale generalnie nie przeszkadzało jej to specjalnie.
-Ale fajnie, teraz mogę latać
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Sophie
Miss Holmes
Dołączył: 13 Sie 2010
Posty: 2360
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Niemcy Płeć: Annabeth
|
Wysłany: Czw 15:44, 21 Paź 2010 Temat postu: |
|
|
Sophie spojrzała na stojącą za nią Aurelię.
-Hej. Czemu siedzisz tu sama? - Nawet nie usłyszała jak podeszła.
- O cześć. Czekam na kogoś, kto już będzie szedł na wzgórze. - Starała się uśmiechnąć jakoś radośnie. Chyba mi to nie wyszło...
-Jak tam samopoczucie? - Zapytała córkę Artemidy.
-W porządku. A jak twoje?
-Trochę się denerwuję.- Wzruszyła ramionami.
-Chyba każdy się denerwuje.-stwierdziła Aurelia z uśmiechem.
-Ale wszystko będzie dobrze.- powiedziała Sophie. Musiała zapewnić, przede wszystkim samą siebie.- Musi. Rozmawiała sobie z Aurelią, o wszystkim i o niczym, tak jak to jest w początkujących znajomościach. W ręku obracała zawieszkę do naszyjnika. Córka Artemidy rzuciła jej zaciekawione spojrzenie, ale nie spytała. To dobrze, bo nie wiem czy potrafiłabym odpowiedzieć. Dziewczyna była bardzo sympatyczna, w pewnym stopniu uspokoiła powracające obawy Sophie. Jeśli wszyscy są tak fajni, to powinniśmy być zgraną drużyną.
Zobaczyła, że Blanca idzie w ich stronę. Uśmiechnęła się do nich.
-Cześć dziewczyny. - Sophie odwzajemniła uśmiech.
-I jak? Gotowe na wielką misję.- zapytała Blanca.
-Damy radę. Musimy.- odpowiedziała jej Sophie. Pewność siebie w jej głosie, była większa niż ta, którą na prawdę czuła, ale wierzyła w swoje słowa.
-Idziemy na miejsce zbiórki? Może reszta już tam jest?- Spytała Blanca.
Wtedy poderwała się Aurelia.
-Muszę najpierw zabrać rzeczy z pokoju. Zaraz wracam. Sophie odprowadziła ją wzrokiem. Zerknęła na Blankę, dziewczyna przyglądała jej się przyjaźnie.
-Jeszcze chwilka i idziemy.- powiedziała. Znowu zrobiło jej się niedobrze. Zagadaj do niej! Ale za bardzo nie wiem, co! Odpowiedziała sama sobie.
-Więc...Blanco...Co sądzisz o naszej misji?
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Sophie dnia Czw 15:45, 21 Paź 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
ailyn
Boy z hotelu Lotos
Dołączył: 29 Wrz 2010
Posty: 309
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z odległych rubieży Płeć: Annabeth
|
Wysłany: Czw 16:20, 21 Paź 2010 Temat postu: |
|
|
Ruszyły w stronę sosny Thalii. Po drodze napotkały kilka osób. Kiedy córka Apolla zaczęła rozmawiać z synami Hermesa, do Ailyn podeszła jej przyjaciółki Gaeri i Rain - córki Demeter.
- Trzymaj się Ailyn - rzuciła Rain
- Właśnie, dasz radę - dodała Gaeri - Będziemy za tobą tęsknić.
- Ja za wami też - przytuliła je mocno - Ale myślę, że co jakiś czas użyjemy Iryfonu, więc będzie ok.- uśmiechnęła się szeroko.
- Tak... - Rain chyba miała ochotę beczeć No nie, tylko nie to, błagam!
- Oki, nie rozczulajmy się! - wyjęła z kieszeni dwa małe, okrągłe przedmioty z wygrawerowanymi imionami - Zrobiłam to dla was - wręczyła dziewczynom prezenty - To taki mały bajer - jak naciśniesz ten zielony guziczek to...
Nie zdązyła dokończyć, bo Gaeri już uruchomiła urządzenie. Dziewczyny ujrzały przed sobą szkarłatny sierp.
- Wow! - rzuciła Rain.
- To jest sierp do ścinania roślin, ziół itp., ale może także służyć cięcia twardszych rzeczy. - uniosła w górę kąciki ust - A tamten drugi, biały guziczek, to na te denerwujące najady. - Oj, te paskudy wreszcie oberwą..Nigdy nie wolno wkurzać Gaeri, Rain i Ailyn uśmiechnęła się całkiem łobuzersko.
-Dzięki - powiedziały równocześnie obie siostry.
- Nara, będzie git, pamiętajcie! - powiedziała dziewczynom i wróciła do Lany. Po drodze jej towarzyszka odpakowała jakieś pudełko. Dziewczyny ujrzały pare niebieskich trampek. No tak, skrzydełka.. Córka Apolla ubrała je i uniosła się w górę.
-Ale fajnie, teraz mogę latać! - krzyczała.
- Super są takie buciki - uśmiechnęła się. - Nie są na ciebie za duże? - A przynajmniej ten lewy.. -
Jakby co mogę je ciutkę przerobić.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez ailyn dnia Czw 16:22, 21 Paź 2010, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Mroczny
Gość
|
Wysłany: Czw 18:10, 21 Paź 2010 Temat postu: |
|
|
Chris przecinał właśnie kukłę jednym ze zwykłych, żelaznych mieczy, gdy usłyszał dźwięk swojego zegarka. Podszedł do miejsca, w którym zostawił swoje rzeczy i wydobył czasomierz. Zostało mu pół godziny. Założył bluzę i zaczął się rozglądać. Gdzieś tu przecież zostawił rzeczy Blanki. Nie chcąc, żeby ktoś je zniszczył lub ukradł, zawinął je w bluzę. No cóż. Może córka Ateny sama sobie je wzięła. Z tą teorią wrócił do swojego domku. Nie zastał tam nikogo. Oczywiście. Wszystkie dzieciaki Aresa jak zwykle ćwiczyły na arenie. Skierował się w stronę swojego łóżka. Zdjął spocone ubranie i znalazł kilka nowych. Wziął szybki prysznic. Nie wiedział, kiedy jeszcze będzie mógł się wykąpać. Wątpił w to, żeby mieli nocować w pięciogwiazdkowych hotelach. Przepakował plecak i wreszcie gotowy ruszył na miejsce spotkania.
- Powodzenia, Chris! Dasz sobie radę. - mruczał pod nosem, gdy otwierał drzwi. No tak. Na jego rodzeństwo zawsze można było liczyć. Jednak po drodze spotkał jedną ze swoich sióstr. Akurat ta zaliczała się do tych brzydkich.
- Nie wystaw naszego domku na pośmiewisko, cieniasie! Inaczej się policzymy. - rzuciła.
Typowe okazanie sympatii i życzliwości przez jego rodzeństwo. Od razu Chris poczył się lepiej. Napotkał jeszcze kilku innych obozowiczów, z którymi się kolegował, jednak ich życzenia to nie było to samo. Natomiast niespodzianką było to, że natknął się na Chejronie. Z pewnością nie przypadkowo. Otóż centaur galopował ku niemu i wykrzykiwał jego imię.
- Chris, już myślałem, że nie zdążę. Zapomniałem ci jeszcze o czymś powiedzieć. Ktoś będzie wam pomagał. Być może spotkasz go pod sosną.
- Dobra wiadomość. A kim będzie ta osoba? - zapytał zaciekawiony.
- Zobaczysz.
I po co w ogóle pytał?Przecież to było oczywiste, że Chejron mu nie powie. Wkurzony szedł dalej. Na miejscu zastał chyba wszystkich. Policzył. Tak. Są wszyscy. Z determinacją wypisaną na twarzach, gotowi na najgorsze. No może nie. Najgorsze pewnie by ich zaskoczyło. Tak samo jak jego rok temu. Teraz nie powtórzy tych błędów. Przysiągł w duchu na Styks, że tym razem nikt nie zginie. Po prostu muszą wypełnić tę misję. Innej opcji nie ma. W razie niepowodzenia nie wróci do obozu. Chociaż ciekawostką jest także to czy wróci do obozu nawet, jeśli odnajdą Rezusa. A może jednak ktoś zginie? Na przykład on. Wtedy nie będzie musiał decydować. Pójdzie prosto do Hadesu. Całkiem przyjemna opcja. Choć Hades nie ucieszy się na jego widok. Z pewnością bóg umarłych pamięta ich ostatnie spotkanie, kiedy to podstępem skradli mu piorun. O tak. Władca Podziemi nie pośle Chrisa na Pola Elizejskie. Łąki Asfodelowe byłyby najlepszym rozwiązaniem. Przerwał jednak smutne rozmyślania, gdy poczuł na sobie oczekujące spojrzenia uczestników misji. No tak. Pasowałoby coś powiedzieć. Na końcu języka miał coś w stylu: "Wątpię, żebyśmy przeżyli. Cieszmy się naszymi ostatnimi dniami i wyślijmy jak najwięcej potworów do piekła", jednak uznał to za mało motywujące. Trzeba powiedzieć coś przyjemniejszego. Może spotkają jednorożca? To zwiększyłoby morale drużyny. Ale co będzie, jeśli go nie spotkają? Przestaną mu ufać i go oleją. Pozostawią samego na pastwę powtorów. Nie. Trzeba jak najdelikatniej powiedzieć im prawdę.
- Wiecie po co tu jesteśmy, więc nie będę wam tego przypominał. Mamy misję i pasowałoby ją wykonać. Na naszej drodze staną potwory o jakich nawet nie śniliśmy. Będziemy śnić o nich później. No wiecie. Koszmary i takie tam. Napotkamy przeszkody, jakimi są zwykli śmiertelnicy. Przez nich musimy omijać większe miasta, żeby ich nie narażać. Wiem coś o tym. Będziemy spać w dziuplach, jaskiniach, norach. Czyli standard. Jednak to nas nie powstrzyma. Przebrniemy przez to mieczem lub sprytem. Wybrano nas, bo jesteśmy najlepsi. Odnajdziemy Rezusa i pokażemy bogom, że jesteśmy ich godnymi dziećmi. Herosi, jesteście ze mną? - wygłosił mowę. Aż sam się wzruszył. Nie spodziewał się, że stać go na takie coś. Cóż. Syna Aresa powiniem potrafić zagrzać swoich wojowników do boju. Nie pozostawało mu nic innego, jak czekać na głośną odezwą pozostałych.
|
|
Powrót do góry |
|
|
ailyn
Boy z hotelu Lotos
Dołączył: 29 Wrz 2010
Posty: 309
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z odległych rubieży Płeć: Annabeth
|
Wysłany: Czw 18:38, 21 Paź 2010 Temat postu: |
|
|
Córka Apolla nie zdążyła odpowiedzieć na pytanie, gdyż obie dziewczyny dostrzegły szefa misji zmierzającego w umówione miejsce. Przyspieszyły kroku i stanęły przed nim. Ailyn starała się wysłuchać tego co mówił:
- Wiecie po co tu jesteśmy, więc nie będę wam tego przypominał. Mamy misję i pasowałoby ją wykonać. Na naszej drodze staną potwory o jakich nawet nie śniliśmy. Będziemy śnić o nich później. No wiecie. Koszmary i takie tam. Napotkamy przeszkody, jakimi są zwykli śmiertelnicy. Przez nich musimy omijać większe miasta, żeby ich nie narażać. Wiem coś o tym. Będziemy spać w dziuplach, jaskiniach, norach. Czyli standard. Jednak to nas nie powstrzyma. Przebrniemy przez to mieczem lub sprytem. Wybrano nas, bo jesteśmy najlepsi. Odnajdziemy Rezusa i pokażemy bogom, że jesteśmy ich godnymi dziećmi...
Córka Hefajstosa wykrzywiła się niemiłosiernie. O nie, dla tatusia tego na pewno nie robię. Niech sobie o mnie myśli co chce. Nie dosłuchała już ostatnich wyrazów. Żeby zmienić temat rozmowy z własnym mózgiem zaczeła sobie wyobrażać jak fajnie byłoby spać na takim drzewie podczas deszczu... To się nazywa szkoła przetrwania!
- Ok, to idziemy, czy ktoś jeszcze musi skoczyć do toalety? - mruknęła prawie niedosłyszlnie i uśmiechnęła się mimowolnie. Ta, herosi, ruszmy się, damy radę!
Czy damy radę? Tak damy radę! No chyba...
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez ailyn dnia Czw 19:19, 21 Paź 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Necklice
Pani mórz
Dołączył: 28 Sty 2010
Posty: 3175
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 7 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Krk Płeć: Annabeth
|
Wysłany: Czw 19:21, 21 Paź 2010 Temat postu: |
|
|
Aurelia wsłuchiwała się w słowa Chrisa z rosnącym podziwem. Czuła, że ona nie dałaby rady powiedzieć nic pocieszającego, tym wszystkim nastolatkom, przekonanym że idą na śmierć. Przywódca skończył mówić. Zaległa chwilowa cisza. Córka Hefajstosa coś tam do siebie mruknęła.
- Ja jestem z tobą! Do samego końca! - przerwała ciszę i powstał mały zament.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Blanca
Muza/Maniaczka Klat
Dołączył: 02 Sie 2010
Posty: 1477
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Maków Płeć: Annabeth
|
Wysłany: Czw 20:13, 21 Paź 2010 Temat postu: |
|
|
Blanca słuchała mowy Chrisa w ciszy i skupieniu. Podobało jej się jak przemawiał, spokojnym głosem próbował opanować nerwy. Sama miała ochotę coś powiedzieć, ale bała się reakcji innych. Usłyszała cichy pomruk Ailyn i komentarz Aurelii, więc postanowiła dodać coś od siebie:
- A niech mi tylko któreś spróbuje zginąć, to mu potem w Hadesie żyć nie dam. - uśmiechnęła się do wszystkich. - O przepraszam, raczej nie dam w spokoju spoczywać.
Cichy chichot utwierdził ją w przekonaniu, że wcale nie musi być tak źle.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Sophie
Miss Holmes
Dołączył: 13 Sie 2010
Posty: 2360
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Niemcy Płeć: Annabeth
|
Wysłany: Czw 20:32, 21 Paź 2010 Temat postu: |
|
|
Gdy Sophie z daleko zobaczyła Chrisa, od razu pobiegła na wzgórze. Już tak późno? Stojąc przy sośnie Thalii, ogarnęła spojrzeniem cały obóz. Poczuła ukłucie smutku w sercu.
Potem Chris rozpoczął przemowę, a Sophie już wiedziała czemu to on jest dowódcą. Słuchała w skupieniu. Już się nie bała. Wierzyła, że naprawdę nic ich nie powstrzyma, tak ja powiedział syn Aresa. Wybrano nas, bo jesteśmy najlepsi.Nic tak nie dodaje sił, jak czyjaś wiara w ciebie samego.Godnymi dziećmi bogów? Skrzywiła się. Dionizos, chyba nigdy tak o mnie nie pomyśli. Ailyn mruczała coś, pod nosem.
-Ja jestem z tobą! Do samego końca! - powiedziała Aurelia. Sophie też tak myślała. Jesteśmy drużyną.
-- A niech mi tylko któreś spróbuje zginąć, to mu potem w Hadesie żyć nie dam. - Blanca uśmiechnęła się szeroko. - O przepraszam, raczej nie dam w spokoju spoczywać.
Dziewczyna rozładowała tym nerwową atmosferę. Sophie milczała, bo nie za bardzo wiedziała co powiedzieć.
-No to chodźmy wreszcie skopać parę potworzych tyłków -rzuciła nieśmiało. Dawno nie pamiętała, zeby się czuła tak jak w tej chwili.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
laniette
Cukiereczek Apolla
Dołączył: 30 Sie 2010
Posty: 594
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Annabeth
|
Wysłany: Czw 21:06, 21 Paź 2010 Temat postu: |
|
|
Lana widziała jak po przemowie Chrisa we wszystkich kłebiom się wojownicze emocje. Ona nadal średnio cieszyła się na tę misję, wiedziała jednak, że tym razem jest świetnie przygotowana i zaopatrzona. Czy na pewno wszystko wzięłam? Gdy Lana gorączkowo grzebała w plecaku Ailyn poprawiała jej lewego trampka. To takie miłe z jej strony,przecież ledwo się znamy, ale musimy być zgrani jeżeli chcemy wyjść z tego żywi W plecaku było wszystko: bluza, kurtka, śpiwór, latarka, mnóstwo baterii, kilka złotych drachm i prowiant, synowie Hermesa dorzucili jej kilka puszek Coli. To dobrze, będę potrzebowała dużo cukru i kofeiny. Poklepała się po kieszeniach i poczuła swoją szminkę, czyli spiżmowy miecz. Pomalowała nią usta i wsadziła z powrotem do kieszeni. Jej łuk i kołczan pojawią się gdy będzie trzeba. Kochała ojca, zawsze ją rozpieszczał.
Po kilku minutach córka Hefajstosa oddała jej trampka. Natychmiast nałożyła go na nogę.
-Dzięki Ail jest super
Na dowód wykonała kilka koziołków w powietrzu. Szło jej coraz lepiej. Wylądowała i uśmiechnęła się promiennie do Aureli. Jej matka jest w końcu siostrą bliźniaczką mojego taty, powinnyśmy się dogadać. Podeszła do niej i rzuciła:
-Cześć, jak leci?
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez laniette dnia Czw 21:07, 21 Paź 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Necklice
Pani mórz
Dołączył: 28 Sty 2010
Posty: 3175
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 7 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Krk Płeć: Annabeth
|
Wysłany: Czw 21:21, 21 Paź 2010 Temat postu: |
|
|
Aurelia ciągle jeszcze uśmiechała się po przemowie Blanki. Z nią nie będą się nudzić. Skierowała wzrok na sosnę Thalii i pomyślała o matce. Ona gdzieś tam jest, przecież musi polować. Mogłaby jednak czasami wpaść, chociaż się przywitać
- Cześć, jak leci?
Aurelia odwróciła się w stronę głosu i zobaczyła Lanę, jej chyba wujeczną siostrę, jeśli jest takie słowo.
- Hej. Yy... Jak leci pytasz... Po japońsku. - powiedziała z chytrym uśmieszkiem. - A u ciebie? Jak samopoczucie przed misją?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
laniette
Cukiereczek Apolla
Dołączył: 30 Sie 2010
Posty: 594
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Annabeth
|
Wysłany: Czw 21:36, 21 Paź 2010 Temat postu: |
|
|
-yyy całkiem dobrze- skłamała-Jesteś pewna, że wszystko wzięłaś, ja zawsze miałam z tym problem. Dlatego na moją poprzednią misję pakował mnie Gabriel, teraz pomogli mi synowie Hermesa- uśmiechnęła się.- Mam nadzieję, że Apollo troszkę pomoże, ostatnim razem troszkę mi pomógł, chociaż teoretycznie nie może.-przez emocje gadała bez namysłu i jąkała się.
Było jej żal samej siebie, zauważyła obok Aureli Sophię. Odetchnęła, przy córce Artemidy z niewiadomego powodu czuła się bardzo nieswojo. Sophie bardzo dobrze znała z bitwy o sztandar.
- Widzę, że tobie humor dopisuje-zwróciła się do niej- jak to przeżyjemy, to pójdziemy się razem napić okej? Chyba lubisz wino?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Blanca
Muza/Maniaczka Klat
Dołączył: 02 Sie 2010
Posty: 1477
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Maków Płeć: Annabeth
|
Wysłany: Czw 22:09, 21 Paź 2010 Temat postu: |
|
|
Blanca stanęła na uboczu. Wszyscy zaczęli się ze sobą dogadywać, tylko nie ona. Po prostu... towarzystwo znało się lepiej, ona nigdy nie brana była pod uwagę. Co z tego, że ładna, że uprzejma, skoro w odpowiednim momencie nie potrafiła się odezwać?
Czyli tylko ja zostałam bez znajomych... A już myślałam, że ta misja będzie fajniejsza. E, mamo? Mogę cię prosić o jakąś pomoc na tej całej wyprawie? Miło by było. Zaczęła nucić jedną ze swoich ulubionych melodii. Nie brała ze sobą gitary, była za duża, a gdyby ktoś lub coś ją zniszczyło...
Pomyślała o bransoletce, instynktownie dotykając jej, jakby obawiała się, że nagle zniknie. Skoro nie ma z kim rozmawiać, pokaże im co znaczy prawdziwy, ognisty temperament i szczypta magii. Zagryzła wargę i uniosła brew do góry. Czas na zabawę, pomyślała. Zobaczymy jak zareagują na moją małą zmianę charakteru.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Necklice
Pani mórz
Dołączył: 28 Sty 2010
Posty: 3175
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 7 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Krk Płeć: Annabeth
|
Wysłany: Czw 22:39, 21 Paź 2010 Temat postu: |
|
|
Aurelia sceptycznie przyglądała się paplającej kuzynce. Ta cała sytuacja trochę ją bawiła. Rozejrzała się. Blanca stała na uboczu, widocznie zamyślona. Aurelia wiedziała, że nie powinna się wtrącać, ale coś instynktownie ciągnęło ją w stronę córki Ateny. Gdy podeszła bliżej, usłyszała, że szatynka nuci jakąś piosenkę. Znała ten utwór więc postanowiła się dołączyć. Blanca spojrzała na nią zdziwiona, po czym zamilkła. Aurelia zrobiła to samo.
- Czemu nie zapoznajesz się z resztą grupy? - spytała.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Sophie
Miss Holmes
Dołączył: 13 Sie 2010
Posty: 2360
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Niemcy Płeć: Annabeth
|
Wysłany: Pią 8:51, 22 Paź 2010 Temat postu: |
|
|
Sophie stała obok Aureli. Słyszała rozmowy innych, ale nie skupiała się zbytnio na nich. Czuła radość i podniecenie i uśmiechała się sama do siebie. Właśnie rozpoczęliśmy misję!
- Widzę, że tobie humor dopisuje-powiedziała do niej Lana- jak to przeżyjemy, to pójdziemy się razem napić okej? Chyba lubisz wino?
Sophie wybuchnęła śmiechem.
-Z chęcią, no bo ja uwielbiam wino. Zwłaszcza czerwone, ale wiesz to chyba genetyczne.- Zachichotała.
Zobaczyła, że Aurelia poszła w stronę Blanki.
Spojrzała na Lanę. Była z nią kilka razy w drużynie, w czasie bitw o sztandar. Polubiła ją, bo fajna z niej była dziewczyna. Zauważyła, że Lana nerwowo podskakuje, a właściwie ... unosi się nisko nad ziemią.
-Ale fajne trampki.-powiedziała.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Sophie dnia Pią 8:55, 22 Paź 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|