|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Mroczny
Gość
|
Wysłany: Pon 16:46, 18 Paź 2010 Temat postu: [Część II] Odnaleźć Rezusa |
|
|
Chejron w swojej końskiej postaci wędrował po gabinecie. Ostatnio miał dużo na głowie. Musiał wyznaczyć osoby na misję, wybrać dla nich dowódcę, wyposażyć ich, dać jakieś wskazówki, sporządzić mapę. I wszystko na wczoraj. Trudne jest życie centaura, myślał sobie. Co mu po nieśmiertelności, skoro nie ma na nic czasu? Przynajmniej dzieci Ateny mu pomagają. Na nich można liczyć. Zajęli się większością papierkowej roboty typu, pisanie raportów na Olimp, prowadzenie list obecności, wysyłanie satyrów do szkół. Dzięki temu mógł bardziej skupić się na odnalezieniu Rezusa. Do tej pory nic ciekawego nie przyszło mu do głowy. Nie miał pojęcia, gdzie trzeba zacząć poszukiwania. Jedynie domyślał się. A zazwyczaj to nie wystarcza.
***
Wreszcie nadszedł dzień, żeby wysłać herosów na misję. Chejron kazał dzieciom Hermesa powiadomić pozostałych obozowiczów o spotkaniu przed Wielkim Domem. Gdy tam dotarł, czekali już na niego. Każdy z zebranych chciał się czegoś dowiedzieć i nawet wziąć udział w misji. Centaur wyszedł na podwyższenie i podjął tubalnym głosem.
- Dzisiaj mija pierwsza rocznica, odkąd z naszego obozu wyruszyła drużyna, której celem było odnalezienie pioruna piorunów. Kilku półbogów zginęło podczas wędrówki, a dzisiaj ich opłakujemy. W tym dniu wszyscy jesteśmy herosami. - powiedział po czym zarządził minutę ciszy. - Jednak nie zebraliśmy się tutaj tylko po to. Albowiem na Olimp spadło kolejne nieszczęście i obóz znów musi działać. Niektórzy z was pewnie już wiedzą o co chodzi. Myślę nawet, że większość. Jednak dla tych, którzy są zieloni w tym temacie... - wyjaśnił wszystkim cel zebrania. - Jak już wiecie, trzeba odnaleźć Rezusa. Nie będzie to bezpieczna misja. Żadna nie jest. Jednak te osoby, który wskażę, wyruszą na nią. Pokażą, że Obóz Herosów jest godzien swego miana. - wtedy rozległ się krzyk zebranych. - Tak, tak. Cóż za entuzjazm. Lista wybranych jest wywieszona na tablicy ogłoszeń. Proszę się z nią zapoznać. - to powiedział i wszyscy ruszyli ku wyznaczonemu miejscu. Nie obyło się bez przepychanek i różnych takich, więc wydelegowano jedną osobą, która przeczytała kartkę.
1. Blanca Santiago, córka Ateny
2. Lana Everden, córka Apolla
3. Daisy Crawford, córka Afrodyty
4. Aurelia Fallon, córka Artemidy
5. Ailyn Bel Iblis, córka Hefajstosa
6. Mateusz Skrzetuski, syn Hermesa.
7. Sophie Bray
- Wiecie już, kto został wybrany. - znów mówił Chejron, gdy herosi wrócili. - Pozostaje jeszcze kwestia wyboru przywódcy. Długo się nad tym zastanawiałem i mój wybór padł na Christophera Valleya, syna Aresa. Być może pamiętacie, że on uczestniczył w misji odnalezienia pioruna i jako jedyny powrócił do obozu. Przez ten rok miałem na niego oko i dałem mu kilka indywidualnych lekcji. Nadaje się na przywódcę. I na koniec. Wybrani herosi niech stawią się za dwie godziny pod sosną Thalii. Ciebie, Chris, poproszę jeszcze do mojego gabinetu - powiedział i kłusem wrócił do Wielkiego Domu.
Niniejszym ogłaszam, że druga część RPG została rozpoczęta. Póki jesteśmy w obozie możecie wymieniać między sobą różne obiekcje. Niedługo zaczniemy misję.
Ostatnio zmieniony przez Mroczny dnia Wto 19:37, 19 Paź 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Blanca
Muza/Maniaczka Klat
Dołączył: 02 Sie 2010
Posty: 1477
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Maków Płeć: Annabeth
|
Wysłany: Pon 18:27, 18 Paź 2010 Temat postu: |
|
|
Blanca uniosła lewą brew do góry w geście zdziwienia. Ja na misję? No nie... Będzie ciekawie, zwłaszcza przez towarzystwo. Ostatnie dwie godziny spokoju... Idę coś zjeść, na głodnego nie lubię myśleć. Z tą myślą szybkim krokiem skierowała się do domku numer sześć.
- Cześć Tommy. - uśmiechnęła się do swojego młodszego brata. Usiadła przy laptopie, prezencie od ojca i wzięła do ręki jabłko.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
matti141
Cnotliwa Afrodyta
Dołączył: 09 Sie 2010
Posty: 1628
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Krosno - Miasto Kronosa ;-) Płeć: Percy
|
Wysłany: Pon 18:40, 18 Paź 2010 Temat postu: |
|
|
Mat patrzył w tablicę, patrzył i patrzył.
Czy to nie czasem sprawka ojczulka? Bo jeśli tak, to go chyba zamienię w Głodomorrę
Jako bardzo ważna osoba na Olimpie i w Obozie, jednak nie przepadał za misjami.
Wolę ćwiczyć, niż uganiać się za jakimś patologi..., No może nie skończę, bo sam bym się obraził. A to z winy Herma i Apcia
Odwrócił się i zauważył, jak Blanca wita się z ze swoim bratem.
Szkoda, żę nie ma tu Eros. Ona wiedziałaby jak mógłbym się z tego wyplątać
Z ponurą miną poszedł nad strumyk, by w ciszy odpocząć od Obozowego zgiełku
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez matti141 dnia Wto 18:20, 19 Paź 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
laniette
Cukiereczek Apolla
Dołączył: 30 Sie 2010
Posty: 594
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Annabeth
|
Wysłany: Pon 18:58, 18 Paź 2010 Temat postu: |
|
|
Lana dowiedziała się o misji i była całkowicie zdruzgotana. Nie chciała na nią jechać. Jeszcze nie zapomniała o ostatniej, gdy wszyscy jej podopieczni zginęli. Odgarnęła włosy za siebie i poszła w kierunku swojego domku z zamglonym spojrzeniem.
Muszę się spakować, może rodzeństwo mi pomoże.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Necklice
Pani mórz
Dołączył: 28 Sty 2010
Posty: 3175
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 7 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Krk Płeć: Annabeth
|
Wysłany: Pon 19:16, 18 Paź 2010 Temat postu: |
|
|
Aurelia rozglądała się wokoło. Większość jej przyszłych towarzyszy podróży nie wydawała się zachwycona. Córka Artemidy - przeciwnie. Od dawna chciała się wykazać, a teraz wreszcie przyszedł na to czas. Z podniesioną wysoko głową i szerokim uśmiechem na twarzy, ruszyła w stronę swojego domku chcąc się spakować.
-Cześć! - jak zwykle rzuciła w głąb pustego domu, przechodząc przez próg.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Necklice dnia Pon 19:19, 18 Paź 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Blanca
Muza/Maniaczka Klat
Dołączył: 02 Sie 2010
Posty: 1477
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Maków Płeć: Annabeth
|
Wysłany: Pon 20:08, 18 Paź 2010 Temat postu: |
|
|
Jak zwykle, od siedzenia przed komputerem zapiekły ją oczy. Nie mogąc znieść nadchodzących łez zamknęła laptopa i skierowała swój wzrok za okno. Na arenie było kilka dzieciaków. Najmłodsi, wraz z parą starszaków trenowali podstawowe pchnięcia. Sama pamiętała, jak po raz pierwszy została wybrana do nauki nowych. Była strasznie stremowana i spięta, uderzenia nie wychodziły tak, jak powinny. Z pomocą przyszło jej dwóch synów Aresa: Chris i Daniel. Obaj, przyzwyczajeni do pokazywania innym, pomogli jej oswoić się z nową sytuacją. Tak, to w sumie dziwne, że Ares i Atena nie konkurują ze sobą. Może dlatego, że w ciągu ostatnich misji musieli się często wspierać? Hmm... wezmę notatnik i pójdę poszkicuję. Zobaczę, co uda mi się wytworzyć. Kurde, skończyły mi się zwykłe ołówki. Może bliźniacy Hood mają? Zaraz ich zapytam..., przerwała rozmyślanie uderzając w kogoś przy wyjściu z domku. Kartki i przybory posypały się na ziemię.
- Sorry. - rzuciła, spoglądając do góry.
- Spoko, nic się nie stało. Chyba... - odpowiedział jej Chris. Chłopak przykucnął i pozbierał jej kartki.
- Proszę. - rzekł, podając je jej.
- Już po rozmowie z Chejronem? - zapytała.
- Szkoda gadać... Idziesz na arenę? Pożegnać się? - zironizował.
- Och, zamknij się. - trzepnęła go blokiem w ramię. Podniosła z dumą głowę i skierowała się w stronę miejsca walk i treningów. Po kilku krokach odwróciła się.
- Idziesz, czy zostajesz? - uniosła brew do góry i przygryzła prowokująco wargę. Chłopak pokręcił tylko głową ze śmiechem i truchtem pobiegł za nią.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Necklice
Pani mórz
Dołączył: 28 Sty 2010
Posty: 3175
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 7 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Krk Płeć: Annabeth
|
Wysłany: Pon 20:47, 18 Paź 2010 Temat postu: |
|
|
Plecak nadal był zupełnie pusty, a Aurelia nie miała bladego pojęcia, czym go zapełnić. To miała być jej pierwsza misja, więc nie wiedziała co może się przydać. Do tej pory przygotowała tylko swój łuk. Muszę znaleźć kogoś, kto już był na misji pomyślała. Wyjrzała przez okno i zobaczyła Blankę idącą z Chrisem w stronę areny. Aha! Cel namierzony! Uśmiechnęła się do siebie i wyszła na dwór. Pobiegła za nimi jak zwykle stąpając tak lekko, że prawie bezszelestnie.
- Hej. Możecie mi pomóc? - stytała, a idący przed nią nastolatkowie aż się wzdrygnęli.
- W czym? - uprzejmie spytała Blanka, ukrywając to, że trochę się wystraszyła.
- W pakowaniu. - oznajmiła Aurelia, uśmiechając się z zadowoleniem. Lubiła się zakradać do ludzi, a potem obserwować ich zachowanie. Obdarzyła Blankę długim spojrzeniem, oczekując odpowiedzi.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Blanca
Muza/Maniaczka Klat
Dołączył: 02 Sie 2010
Posty: 1477
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Maków Płeć: Annabeth
|
Wysłany: Pon 20:56, 18 Paź 2010 Temat postu: |
|
|
- W sumie, mogę iść... Ale potem ty pomożesz mi. - uśmiechnęła się szatynka. Spojrzała na Chrisa, który stał obok nich z grobową miną. Chyba nie miał zamiaru z nimi iść. Każdy wiedział, że w przeciwieństwie do reszty dzieciaków Aresa był dość spokojny i nie lubił rzucać się w oczy.
- Chris, jeśli nie idziesz, zaopiekowałbyś się moimi przyborami? Niedługo wrócę. - uśmiechnęła się do niego i poszła za Aurelią.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
ailyn
Boy z hotelu Lotos
Dołączył: 29 Wrz 2010
Posty: 309
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z odległych rubieży Płeć: Annabeth
|
Wysłany: Pon 21:01, 18 Paź 2010 Temat postu: |
|
|
Ailyn spojrzała na listę. Fajnie, czyli mua teraz ma się pakować.. Może zdążę przed końcem misji. Skierowała się do domku Hefajstosa. Niegłupio, że jadę -myślała Ale to już nie to samo co przekomarzanie się z nimfami czy niektórymi córkami Afrodyty. Trzeba się zebrać... Zgarnęła swój plecak. Co zabrać? Zastanawiała się jeszcze chwilę, gdy usłyszała głos swojego brata:
- Może weźmiesz to.
Rzucił jej do rąk mały niezbędnik. Dostała go od ojca, by wsadzić go potem pod łóżko. Jej rodzenstwo tego nie rozmiało... Niestety, teraz w sumie przydadzą się jej te wszystkie gadźety zawarte w małym urządzonku. Wrzuciła go do plecaka. Tylko gdzie jest reszta moich narzędzi...? Kurcze, muszę zrobić tu porządki...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Mroczny
Gość
|
Wysłany: Wto 19:41, 19 Paź 2010 Temat postu: |
|
|
Chris, zgodnie z poleceniem Chejrona, udał się do jego gabinetu. Jak zwykle, gdy tu bywał, rozejrzał się po pokoju. Tyle książek. Jak temu centaurowi mogło chcieć się to czytać. Chris chyba nie dałby rady. Może gdyby Chronos zatrzymał czas, to dałby radę przejrzeć jakąś połowę kolekcji. Jednak jego celem nie było rozglądanie się po bibliotece. Centaur coś od niego chciał. Pewnie zamierzał dać chłopakowi jakieś wskazówki, rady, pieniądze czy co tam jeszcze przyda się na misji. I po części miał rację. Chejron od razu rzucił mu całkiem sporawą sakiewkę.
- Rozdziel to między pozostałych. Wyciułałem dla was trochę drachm i dolarów. Jeśli tego nie zgubicie, to powinno wystarczyć. I pamiętaj o podziale. Pamiętasz co było ostatnim razem. - wytłumaczył mu Chejron.
Następnie centaur podszedł do swojej biblioteczki. Otworzył kluczykiem najniższą szufladę. W środku znajdowała się jakaś tabliczka. Chejron był doprawdy zabawny. Były na niej normalne litery. Piekło dla dyslektyka. Chris odczytwał to mniej więcej tak: SĄKIKŻ NAZAKAZE. A więc musiało to być coś interesującego i tajemniczego. Syn Aresa nie miał jednak okazji zastanawiać się nad tym dłużej, gdyż nauczyciel rzucił w niego długopisem.
- Jak już mówiłem to jest mapa. Chris, nie możesz się ot tak zamyślać podczas rozmowy, rozumiesz? - zapytał. Chłopak skinął głową na znak potwierdzenia. - Zaznaczyłem tu najważniejsze obiekty mitologiczne w całej Ameryce. Od tych najważniejszych, czyli Olimp albo Hades, do tych mało znaczących, na przykład świątynia Apolla w Teksasie.
Heros złożył mapę i włożył ją do kieszeni.
- Prowiant na drogę będziecie musieli wziąć sobie sami. Chociaż jestem niemal pewien, że każdy już o tym pomyślał i spakował coś na ząb.
- W porządku, Chejronie. To tyle czy masz mi jeszcze coś do powiedzenia? - zapytał Chris, który najwidoczniej zbyt długo przebywał w zamkniętym pomieszczeniu.
- To dopiero początek, niecierpliwy chłopcze. Teraz chciałbym ci powiedzieć kilka ważnych rzeczy. Na poprzedniej misji zginęło trzech dowódców. Larysa, Rina i Steve. Nie przejmuj się tym. To nie jest jakaś klątwa. Po prostu mieli zbyt mało szczęścia. W dodatku wróg miał olbrzymią przewagę.
- A teraz będzie inaczej? - zapytał Chris z ironicznym uśmiechem na ustach. - Znając mojego farta, będzie jeszcze gorzej.
- Uspokój się. Nie będzie źle. Musisz mi uwierzyć. Przygotowałem coś dla was. Myślę, że dzięki temu będziesz spokojniejszy o własne życie.
- Żebym ja się tylko przejmował własnym życie. Będę odpowiedzialny za pozostałych.
- Rozmawialiśmy już o tym i zgodziłeś się. Miałeś wybór. Mogłeś odmówić.
- Owszem, mogłem. Tylko kto wtedy pokierowałby drużyną?
- No tak. Przecież ty jesteś niezastąpiony. - powiedział Chejron i zarżał.
- No to co tam dla mnie masz? - zapytał nieco zaciekawiony Chris.
- Cóż. To dość niewielki prezent. Hefajstos mi trochę pomógł. Efekt jest całkiem niezły. - odpowiedział mu centaur i wręczył chłopakowi siedem pasków. - Wystarczy rozpiąć klamrę, a materiał wydłuży się i oplecie wasze ciała tworząc porządną zbroję.
- No, to jest genialne, Chejronie.[b] - powiedział z entuzjazmem syn Aresa, lecz po chwili zrzedła mu mina. [b]- Tu jest tylko siedem. A co ze mną?
- Nie zapomniałem jeszcze, że na poprzedniej misji straciłeś swoją włócznię. Postanowiłem ci to zrekompensować. Proszę, do dla ciebie. - rzekł i wręczył mu srebrny łańcuch, podobny do tego, który nosił przez kilka przypięty do spodni.
- Nie ćwiczyłem nigdy walki dwoma mieczami. Nie poradzę sobie. - powiedział Chris, jednak był bardzo zadowolony z prezentu.
- Wiem o tym, jednak jesteś dzieckiem Aresa. Myślę, że szybko pojmiesz w czym rzecz. No i w ostateczności może ci posłużyć jako zbroja, nieco lepsza od tych z pasków. Pracowałem nad nią od roką. Wystarczy tylko zamienić miejscami kilka ogniw i masz pancerz.
Chłopak pozachwycał się jeszcze przez chwilę darem, lecz Chejron ciągnął dalej.
- Na koniec powiem ci jeszcze jedno. Jeśli odnajdziecie Rezusa, oj, przepraszam, miałem na myśli kiedy odnajdziecie Rezusa, będziesz musiał dokonać wyboru. Albo ściągniesz go do obozu albo wydasz na Olimp na sąd. Wtedy nie czeka go świetlana przyszłość. Wszystko będzie zależeć od ciebie, rozumiesz? To wielka odpowiedzialność.
- Wiem, Chejronie. Jestem na to gotowy.
Centaur rozmawiał jeszcze chwilę z Chrisem dając mu ostatnie wskazówki, lecz w końcu musieli się pożegnać. Koniowaty uścisnął dłoń chłopaka i pobłogosławił jego drużynę po grecku.
***
Christopher Valley spacerował po obozie, mając głowę pełną myśli. Musiał ochłonąć. Pakowaniem się nie przejmował. Nie rozpakował się jeszcze po ostatniej misji. Nie jego wina, że bałagan mu nie przeszkadza. Wystarczyło tylko zapakować ubrania na zmianę i będzie gotowy. No i jeszcze pasowałoby wziąć jakieś świeże jedzenie. Ech, to może poczekać. Tymczasem przechodził koło domku Ateny, gdy wpadła na niego Blanca. Co ona jeszcze tu robiła? Chris spojrzał na zegarek. Mieli jeszcze godzinę. Ok, mogła jeszcze coś tu robić. Chłopak miał już odejść, gdy przyszedł mu do głowy jeden pomysł. Zaproponował pójście na arenę. Tam ochłonie. Rozwali kilka kukieł, pobije kilku młodszych obozowiczów i od razu poczuje się lepiej. Córka Ateny zgodziła się i poszli. Potem złapała ich Aurelia. Poprosiła o pomoc w pakowaniu Blabcę i ta zgodziła się. Potem córka Ateny wepchnęła Chrisowi do rąk jakieś ołówki i blok, którym wcześniej go zdzieliła. No tak. On nie jest nikomu potrzebny. Przydaje się tylko do przytrzymywania rzeczy. Ech, czemu i on nie opuścił obozu?
|
|
Powrót do góry |
|
|
Blanca
Muza/Maniaczka Klat
Dołączył: 02 Sie 2010
Posty: 1477
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Maków Płeć: Annabeth
|
Wysłany: Wto 20:08, 19 Paź 2010 Temat postu: |
|
|
Blanca tuż po skończeniu pakowania z Aurelią, wyszła na arenę. Postanowiła poszukać Chrisa, potrzebowała chwili odstresowania, a właśnie jemu powierzyła swój ukochany szkicownik. Kurde, boję się. Jeżeli wrócę, ja, albo ktokolwiek z nas, na pewno nie będzie tak samo. Tak bardzo chciałabym, żeby się udało. Brakuje mi chłopaków. Żałuję, że nie są herosami, oni na pewno by mi jakoś pomogli, a teraz... Tak naprawdę jestem sama. No i jest niefajnie, pomyślała. Rozejrzała się dookoła. Słońce dość mocno grzało, czuła, że robi się co raz cieplej. Od strony oceanu, co jakiś czas wiał leciuteńki wiatr przynosząc chwile osłody. W powietrzu czuło się zapach igliwia i truskawek. Szatynka wyjęła z kieszeni ukochany telefon, który udało jej się zachować w Obozie tylko dzięki mocnym argumentom przedstawionym Panu D., i założyła słuchawki na uszy. Gdy poleciały pierwsze takty, zaczęła stąpać w rytm melodii i cichym głosem śpiewać wraz z ukochanym wokalistą. Spojrzała na godzinę. Zostało jej około 40 minut. Musiała jakoś ten czas wykorzystać. Idąc w stronę areny widziała część obozowiczów, którzy mieli to szczęście (lub jak kto woli nieszczęście) nie iść na misję. Wszyscy życzyli jej powodzenia i zamieniali kilka uprzejmych słów. Blanca odpowiadała lakonicznie, nie bardzo wiedząc jak się zachować. Była to jej pierwsza poważna misja i sama nie wiedziała, czego się spodziewać. Hmm... gdzie ten Chris? O Bogowie, ten człowiek kiedyś dostanie za to znikanie... A mój szkicownik? Ołówki? No nie, jeśli widział moje rysunki to... przerwała swoje przemyślenia, zmieniając szybki chód w sprint. Gdy dobiegła do areny, zatrzymała się gwałtownie, unosząc brew do góry. Siedział tam jeden z synów Apolla, bodajże Max.
- Ej, Max, nie widziałeś tu Chrisa? - spytała go.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Blanca dnia Wto 20:11, 19 Paź 2010, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Sophie
Miss Holmes
Dołączył: 13 Sie 2010
Posty: 2360
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Niemcy Płeć: Annabeth
|
Wysłany: Wto 20:33, 19 Paź 2010 Temat postu: |
|
|
Sophie szła wolno w stronę swojego domku, w końcu miała najbliżej. Nie mogła uwierzyć, że ja wybrali. Nie była pewna czy się nadaje, ale była niemal pewna, że to sprawka Dionizosa. Od razu pobiegłaby, aby go ochrzacić, ale Chejron chciał się spotkać z Chrisem w białym domu. Postanowiła, że poczeka. Wstąpi tam, tuż przed zbiórką. Pewnie Dioni, będzie jak zwykle nieszczęśliwy i wredny. Może nawet znowu pomyli jej imię. Typowe. Strasznie ją denerwował. Ciągle jej powtarzał, że ma się wykazać.
-Dasz sobie radę-powiedziała do siebie z determinacją. Jednak w tej chwili nie czuła sie pewnie. Bała się, że nie podoła, że jeszcze nie teraz. Westchnęła. Muszę sobie poradzić, pokazać Dionizosowi i wszystkim... Weszła do pustego domku. Miała go na własność, bo starsi bracia opuścili już obóz.
Zaczęła się pakować, kilka sztuk śmiercionośnej broni i jakieś inne niezbędne rzeczy. Wszystko co przyda się na pewno i co powinno się przydać. Wzięła też Jego zdjęcie, stojące na szafce nocnej. Mogę nie wrócić, zginąć na misji. Albo to będzie ktoś inny... Nigdy nie wiadomo co się wydarzy Pokręciła głową. Nie mogę teraz o tym myśleć, zdarzało się niektórym z misji wracać w całości. Dlaczego nie nam? Ponownie spojrzała na zdjęcie. Uśmiech chłopaka na fotografii, dodawał jej siły. Wyjrzała przez okno, w chwili gdy przechodziła Blanca, kierując się w stronę areny. Rozglądała się wokół. Nie wyglądała , jakby się przejmowała. Pewność siebie aż od niej emanowała.
-Ja wiem, że sobie poradzisz - usłyszała głos matki. Jednak głos był tylko wspomnieniem, które z czasem, coraz bardziej się zacierało... Zacisnęła ręce, czując nowy przypływ energii. Musi się nam udać, pomyślała. Chwyciła miecz i wybiegła z domku. Spakowała się, więc po co miała tam sama siedzieć? Postanowiła jeszcze trochę poćwiczyć.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Sophie dnia Wto 21:38, 19 Paź 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Necklice
Pani mórz
Dołączył: 28 Sty 2010
Posty: 3175
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 7 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Krk Płeć: Annabeth
|
Wysłany: Wto 20:33, 19 Paź 2010 Temat postu: |
|
|
Plecak na reszcie był pełny. Aurelia pomyślała, że warto by się przejść i jeszcze raz rzucić okiem na Obóz Herosów. Od czego by tu zacząć zastanawiała się wychodząc z domku. Niech będą stajnie zdecydowała. Szła dość szybko, bo miała jeszcze wiele miejsc do odwiedzenia.
- Cześć Aurelia! - zawołał jakiś chłopięcy głos.
Aurelia odwróciła się zaskoczona, bo jak do tej pory, nie wielu chłopców chciało z nią rozmawiać (pewnie przez jej matkę).
- Cześć yy Emelmer? - powiedziała niepewnie.
- Jedziesz na misję, nie? To chyba super, nie? Myślisz, że wam się uda? Chyba powinno, nie?... - jego słowotok zawierał naprawdę imponującą liczbę "nie?". Było to trochę irytujące, a szczerze, bardzo. Niestety nikłe doświadczenie Aurelii w sprawach damsko-męskich nie było w tej chwili jej atutem. Mogła tylko stać i z krzywym uśmiechem słuchać jego słów. Zamień go w jelenia szepnął w jej głowie głos matki. Co to, to nie odpowiedziała jej w myślach. Są mniej drastyczne sposoby.
- Wiesz Elemry, miałam jeszcze pójść do Chejrona i zapytać do o kilka rzeczy. Chyba się nie obrazisz?
Elemry, który tak na prawdę miał na imię Elmer, zapewnił ją wylewnie, że nie ma zamiaru się obrażać, po czym jeszcze z pięć razy życzył jej powodzenia na misji. Kiedy wreszcie Aurelii udało się od niego uwolnić, stwierdziła, że faktycznie dobrze by jej zrobiło spotkanie z Chejronem. Ruszyła więc w stronę Wielkiego Domu.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
ailyn
Boy z hotelu Lotos
Dołączył: 29 Wrz 2010
Posty: 309
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z odległych rubieży Płeć: Annabeth
|
Wysłany: Wto 20:55, 19 Paź 2010 Temat postu: |
|
|
Ailyn siedziała na podłodze domku nr 9 otoczona stertą śmieci. I jak ja mam tu coś znaleźć? Była prawie całkiem spakowana. Zaczęła wyliczać co już ma: Jedzenie, picie, narzędzia, palmtop od Hefajstosa... W sumie to jedyna rzecz, którą od niego dostałam i na dodatek używam Ojciec zawsze wysyłał jej podarunki na gwiazdkę. Dziewczyna jednak ich nie akceptowała. Nie dość, że zostawił ją i jej matkę, którą to niby kochał, to jeszcze chciał, żeby ona go polubiła? A może frytki do tego? Okej, spokój... Wkurzyła się odrobinę, więc spróbowała jednej z tych głupich metod na uspokojenie, których nauczyła ją matka ze względu na jej niepohamowane wybuchy gniewu. Oddychała powoli, gdy zauważyła Garma, swojego brata.
- Czego znowu chcesz? - powiedziała powoli.
- No wiesz, ja... No, ten.. powodzenia. - rzekł ciepłym tonem.
- Dzięki - uśmiechnęłą się i przytuliła brata. To właśnie jego lubiła najbardziej z całej tej bandy rodzeństwa. Niektórzy często zarzucali jej niewdzięczność w stosunku do ojca, jednak Garm doskonale ją rozumiał.
- Nie wiesz może, gdzie są moje okulary? - zapytała wyrywając się z potężnych ramion.
- Szafka nocna. - rzucił śmiejąc się. Ailyn także odwróciła się w tamtą troną No tak, ja robię śmietnik na pół domku, a ta para szkieł leży sobie na szafce... Zaczęła się śmiać z własnej ślepoty razem z bratem.
- Cuudnie. To ja się wybieram na odnalezienie jakiegoś chłopaka, a własną głową bym zgubiła!
- Między innymi dlatego zdziwiłem się, że cię wybrali.
Garm pomógł się jej dopakowac do wojskowej kostki. O dziwo wszystko się tam zmieściło. Sprawdziła po raz setny czy ma miecz i pas. Ufff... To już chyba wszystko Podziękowała Garmowi i została sama. Miała jeszcze trochę czasu. Potem tylko pod sosnę Thalii i jazda się zacznie. Uśmiechnęła się łobuzersko. Tak, wreszcie miała okazję sprawdzić się w terenie. Szkoda tylko, że nie miała to być gra komputerowa typu 'zastrzel, rozwal i wiej'... Wyszła przed domek razem z plecakiem. i usiadła na schodach. Nie miała ochoty na gratulacje i pożegnania, które słyszała od znajomych. Rozmyślała o tym co ją czeka.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
laniette
Cukiereczek Apolla
Dołączył: 30 Sie 2010
Posty: 594
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Annabeth
|
Wysłany: Śro 14:12, 20 Paź 2010 Temat postu: |
|
|
Lana po spakowaniu rzeczy nie miała co dłużej robić. Kumple z domku Hermesa załatwili jej prowiant. Zauważyła, że większość osób kieruje się w stronę Areny, jej nie chciało się jednak trenować. Przecież trenowałam przez tyle lat, jeden trening mnie nie zbawi .
-Hej siostra wszystko w porządku?- zapytał starszy brat Lany Maxi
-jasne, że tak- Uwielbiała Maxa, zawsze ją wspierał
Do domku weszła reszta rodzeństwa, dwie siostry i trzech braci, uścisnęła ich wszystkich, zarzuciła brązowy plecak na ramię i wyszła z domku. Nie miała za bardzo co robić, ale zauważyła, że Ailyn siedzi sama na schodach. Nie przyjaźniła się za bardzo z ludźmi, z którym wyjeżdżała na misję, więc stwierdziła, że musi ich poznać. Ruszyła szybkim krokiem, w kierunku domku Hefajstosa.
- Hej Ailyn wszystko w porządku?- Zapytała z uśmiechem.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Sophie
Miss Holmes
Dołączył: 13 Sie 2010
Posty: 2360
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Niemcy Płeć: Annabeth
|
Wysłany: Śro 15:16, 20 Paź 2010 Temat postu: |
|
|
Sophie nie dane było spokojnie powalczyć. Wiele osób ją zatrzymywało, aby pogratulować i życzyć powodzenia, inni radzili co powinni zrobić. Wszystko okej, ale żadne z was nie było jeszcze na misji, więc co możecie na ten temat wiedzieć? Niektórzy patrzyli na nią z zazdrością, a inni z rozbawieniem. Ich kpiące uśmiechy, jasno mówiły co na ten temat myślą, a niby wszyscy herosi to jedna rodzina. Natomiast, jedna z córek Apolla oświadczyła jej, że łamią święte prawo. Ma misje może wyruszyć tylko trójka osób, a większa liczba źle wróży. Zasady są po to, aby je łamać ,pomyślała.
-To nie ja o tym decyduję. – Wzruszyła ramionami. Mimo to dziękowała każdemu i chwilę rozmawiała, z tymi co ją zaczepiali. Jak cię wybrali to jesteś kimś, a w każdym razie wszyscy obozowicze tak myślą. Czuła coraz większe podniecenie, wszystkie negatywne myśli poszły w niepamięć.
Była na obozie w zasadzie od zawsze, od kiedy pamięta. Wspomnienia wcześniejszego życia w świecie zatarły się. Teraz to była jej rzeczywistość. Niby znała tu wszystkich, ale chyba tylko z widzenia. Miała kilku zaufanych przyjaciół i to jej wystarczało. Na misję wyruszała, więc z praktycznie obcymi jej ludźmi. Zastanawiała się jacy oni są. Dzieci Aresa, są zazwyczaj dość trudne w obyciu, ale Chris wydał się jej w porządku, spokojniejszy. No i miał doświadczenie. Dzieciaki Apolla są fajne, a Lana wcześniej też już była na misji. Z Blanką się nie zgubią, dzieci Ateny zawsze mają plan. Dziewczyna wydawała się jej sympatyczna, tak samo jak Amelia. A Ailyn od Hefajstosa, pewnie będzie miała jakieś fajne urządzenia. Talent dzieci boga kowali, zawsze jej imponował. Sophie nie chciała ich oceniać, w sumie nie mogła za bardzo tego zrobić, bo poza obozowymi plotkami, nic tak na prawdę nie wiedziała na ich temat, jacy są i w ogóle. Teraz oni będę jej towarzyszami, będzie miała okazję ich dobrze poznać. Wszyscy oni mieli jakieś niezwykłe talenty. A co ja wnosiłam w tą misję? Świeżą dostawę winogron?
-Zostało ci nie wiele czasu. – zauważył jakiś chłopak, wyrywając jej z zamyślenia. Spojrzała na zmaltretowanego manekina treningowego, a potem na niego.
-Dobrze, że mi powiedziałeś. Chyba powinnam już pójść.
-Powodzenia życzę, no i gratuluję. Fajnie masz, taka niezwykła misja, no i towarzystwo. Wszyscy wam zazdroszczą, chcieli by być na waszych miejscach – powiedział to, chyba jako jedyny szczerze na głos.
-Hmm… Dziękuję.
-Jak myślisz uda wam się w ogóle odnaleźć tego Rezusa?
-Na pewno. – powiedziała z pewnością, bo teraz naprawdę w to wierzyła. - To tylko kwestia czasu. Muszę lecieć!
Szybko pobiegła do swojego domku. Sprawdziła czy na pewno wszystko ma. Pewnie i tak czegoś zapomnę, jak zawsze. Przypięła pas z mieczem i wsunęła sztylet do kieszeni, po czym wzięła plecak, rozejrzała się po raz ostatni po pokoju i wyszła na dziedziniec. Popatrzyła się z dziwnym uczuciem dookoła, chciała dokładnie to miejsce zapamiętać. Zobaczyła jak Lana podchodzi do Ailyn. Ruszyła szybkim krokiem w stronę Wielkiego Domu, czując jednak ciężar na sercu. Było jej niedobrze. Bała się i czuła podniecenie. Sprzeczne uczucia i myśli nią targały.
Teraz czekała ją rozmowa z Dionizosem… Była bardzo ciekawa, co ojciec zrobi, co jej powie, jak się zachowa... Pewnie jak zwykle...
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Sophie dnia Śro 15:17, 20 Paź 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
matti141
Cnotliwa Afrodyta
Dołączył: 09 Sie 2010
Posty: 1628
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Krosno - Miasto Kronosa ;-) Płeć: Percy
|
Wysłany: Śro 16:22, 20 Paź 2010 Temat postu: |
|
|
Matt wreszcie dotarł do swojego ulubionego miejsca. Był to klif, zasłonięty porzeczkami. Pod nim płynął strumyk. Nikt nie znał tego zacisza, w którym Matt mógł robić niemal każdą rzecz. Często z tego korzystał. Lubił siedzieć sobie w takiej ciszy i w spokoju. Rozmyślał na temat swojego udziału w misji. Chociaż nie chciał w niej uczestniczyć, to nie zamierzał znów się kłócić z Panem D., który nie obdarzał nawet letnim uczuciem nikogo z Obozu, a Matta szczególnie. Nagle usłyszał głos Blanki, z którą, pewnie dzięki boskiej krwi miał jako jedyny, kontakt empiryczny.
- Gdzie jesteś?
- Ja? Jestem na Olimpie i uprawiam... Lobbing, żeby nie udać się na misję
- No wiesz, co? Jak nie pójdziesz ze mną na poszukiwanie tego Re-intruza, to się obrażę. No i zrobię ci coś takiego, że się nie pozbierasz. A teraz idź się przygotowuj
- A idź ty wredna mała smoczyco. Nie pokonasz mnie. Jestem silniejszy od ciebie
- Tak?
Kiedy to powiedziała, wyskoczyła na mnie i zepchnęła mnie z klifu. Jako syn Hermesa uniosłem się w powietrzu używając do tego swoich butów Nike ze skrzydełkami.
- No wiesz co? Jak ja cię zaraz złapię, to cię chyba w świnkę morską zamienię
Kiedy to powiedział, ruszył latając na Blankę, która zaczęła uciekać.
No to zaczął się pościg - Pomyślałem.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez matti141 dnia Śro 18:56, 20 Paź 2010, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Blanca
Muza/Maniaczka Klat
Dołączył: 02 Sie 2010
Posty: 1477
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Maków Płeć: Annabeth
|
Wysłany: Śro 18:28, 20 Paź 2010 Temat postu: |
|
|
Nareszcie, ile można go szukać! pomyślała Blanca, widząc, jak Chris z mieczem w ręku masakruje kolejną kukłę. Niedaleko jego bluzy znalazła swoje przybory. Gdy przechodziła obok, zwrócił na nią uwagę. Szatynka pokazała mu na migi, że bierze swoje przybory i idzie.
- Nie przeszkadzaj sobie! Już mnie nie ma! - powiedziała i podeszła do swojego szkicownika. Schylając się po niego, poczuła zapach bluzy Chrisa. Mocna woda kolońska. Całkiem niezła... zaśmiała się do siebie pod nosem. Szybkim krokiem odeszła z pola walki starając się nie oglądać za siebie. Wiedziała, że jeśli spojrzy na sprawne ruchy chłopaka, sama poczuje chęć rozwalenia na strzępy manekinów. Uwielbiała pokazywać, że jest lepsza. Wszystko przez drużynę w której grała. Oprócz niej było w niej jedenastu chłopaków. Tak, ona sama. Nienawidziła grać z dziewczynami, były zbyt powolne i za bardzo liczył się dla nich wygląd na boisku. Oparła się o jedno z drzew i spojrzała przed siebie. Zagadam do Matti'ego, ciekawe co robi... Skupiła się i wysłała myśl do syna Hermesa.
- Gdzie jesteś?
- Ja? Jestem na Olimpie i uprawiam... Lobbing, żeby nie udać się na misję
- No wiesz, co? Jak nie pójdziesz ze mną na poszukiwanie tego Re-intruza, to się obrażę. No i zrobię ci coś takiego, że się nie pozbierasz. A teraz idź się przygotowuj
- A idź ty wredna mała smoczyco. Nie pokonasz mnie. Jestem silniejszy od ciebie
- Tak?
Ze śmiechem skoczyła na niego i spadli z klifu, gdzie uprzednio zobaczyła chłopaka. Jednak gdy tylko usłyszała o zamianie w świnkę morską, wstała i zaczęła uciekać.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Blanca dnia Śro 18:28, 20 Paź 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Necklice
Pani mórz
Dołączył: 28 Sty 2010
Posty: 3175
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 7 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Krk Płeć: Annabeth
|
Wysłany: Śro 18:30, 20 Paź 2010 Temat postu: |
|
|
Aurelia weszła do Wielkiego Domu. Wydawał jej się teraz taki pusty i wygasły. Cały Obóz żyje teraz tylko naszą misją, więc to jest ostatnia spokojna wyspa na mojej przyszłej drodze... Nie miała pojęcia, skąd jej się ta myśł wzięła. Co tu kryć, nie była też zbyt pocieszająca. Zatopiła się w swoich myślach tak bardzo, że już zupełnie nie uważała, gdzie idzie. W pewnym momencie ze zdziwieniem stwierdziła, że stoi pod drzwiami Chejronowej biblioteki. Bez wachania weszła do środka. Na półkach jak zwykle stało mnóstwo książek o mitologii i magii, w najróżniejszych językach. Ona jednak miała ochotę na coś innego. Obchodząc pomieszczenie do okoła liczyła mijane półki. Gdy doszła do piętnastu przykucnęła na ziemi i odliczyła siedem ciemniejszych kresek na bocznej ściance regału. Wyjęła czwartą książkę od lewej, po czym cały regał, wraz z częścią podłogi, na której siedziała dziewczyna odwrócił się do wnętrza ukrytego pokoju. Czyli jeszcze pamiętam pomyślała z satysfakcją Aurelia, rozglądając się po wnętrzu. Ku swemu zdumieniu, dostrzegła w drugim końcu sali Chejrona przeglądającego książki.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Necklice dnia Śro 18:40, 20 Paź 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Sophie
Miss Holmes
Dołączył: 13 Sie 2010
Posty: 2360
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Niemcy Płeć: Annabeth
|
Wysłany: Śro 19:25, 20 Paź 2010 Temat postu: |
|
|
Wpadła do Wielkiego Domu bocznymi drzwiami. Dionizos zniecierpliwoiny westchnął.
-Strasznie długo tu szłaś.
-Jakoś mi się nie śpieszyło - mruknęła, głośno powiedziała - Przyszłam się pożegnać.
Stała patrząc się na ojca. Czekają aż coś powie. Cokolwiek.
-Sophia, nie myśl sobie, że maczałem w tym palce. Chejron nawet mnie nie powiadomił, o tym, że będziesz uczestniczką misji.
Taa jasne, pomyślała, bo ci uwierzę.
-Wiesz, że bogowie nie mogą się ingerować w życie swoich dzieci półkrwi. - konktynuwał Dioni.
-To dlaczego, ty w moje ingerujesz bez przerwy?
-Wydaje ci się.
Sięgnął do kieszeni i rzucił jej łańcuszek. Zawieszką był fioletowy winogron.
-Yyy...dziękuję. - Pasuje do kolczyków, które dostałam na urodziny.Cud, że w ogóle o tym pamiętał. Dionizos wyglądał jakby oczekiwał oklasków. Nieoczekanie.
-To jest tarcza!
-Że wisiorek?- Skinął głową. - Och... To super.
-Kolczyki są zwykłe. Nie myśl sobie nie wiadomo co. - Naiwna, myślałaś, że na prawdę sie zmienił?
-To ja już będę lecieć. - Zaczęła się powoli odwracać.
-Jeszcze nieskończyłem. Po pierwsze, dobrze wiesz, że nie lubię herosów. Im was mniej tym lepiej, ale jako twój ojciec życzę ci powodzenia. Po drugie, Chejron wybrał cię, bo sie nadajesz. Chce ci dać szansę. Tak szczerze miałem gdzieś kogo wyśle, więc mnie tym zaskoczył.
To, że Chejron ją docenił, schlebiało jej. Poczuła się lepiej.
-Okej. Niech ci będzie, ale na prawdę powinnam już iść.
-No to cześć.
-Pa.
Wyszła. To było jak cios, tak pożegnał ją ojcie, gdy była możliwość, że nie wróci. Nie spodziewała się, że coś od niego dostanie. Miły gest, ale nic nie zmienia. Wiedziała, ale wolała sie oszukiwać, że będzie inaczej. Taka już była. Usiadła na ganku, czekając, aż ktoś będzie szedł na wzgórze.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Sophie dnia Śro 19:28, 20 Paź 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|