|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Sophie
Miss Holmes
Dołączył: 13 Sie 2010
Posty: 2360
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Niemcy Płeć: Annabeth
|
Wysłany: Pią 20:28, 16 Wrz 2011 Temat postu: |
|
|
Sophie właściwie przeciągnęła Lanę przez całą drogę, a potem przez portal, bo ta ledwo się trzymała na nogach. Z nią samą nie było wcale lepiej. Czuła się wyczerpana i poobijana, jak po całodziennym treningu, albo nawet gorzej.
Ale wtedy... Zamrugała oczami. Senność zniknęła. Ba! Sophie czuła się, jakby zjadła właśnie paczkę cukierków kawowych i popiła butelką coli. Typowy trik po imprezowy, stosowany przez nią i Lanę. Krew z jej nogi przestała płynąć. Serce jej przyśpieszyło, energii było aż za dużo. Czy tak właśnie czuję się ktoś, kto wypił za dużo nektaru? Brakuje tylko palących się wnętrzności…
Sophie rozejrzała się. Wszyscy gdzieś zniknęli. Ruszyła wzdłuż korytarza. Skoro mieli ty trafić, to w jakiś celu. I jeżeli ona dostała taki skok energetyczny, to inni raczej też. To czemu nie idą dalej? Zatrzymała się przed jednymi drzwiami w korytarzu. Były drewniane i bardzo ładne i… zupełnie nie pasowały do reszty białych drzwi, które ciągnęły się, wydawać by się mogło, w nieskończoność.
Nacisnęła klamkę. Co za zaskoczenie! Drzwi były zamknięte. Kopnęła je ze złości. To mogło być jakieś biuro, a w biurach jest zawsze mnóstwo dokumentacji. Może będzie tam coś o Rezeusie?
Wyjęła miecz i walnęła w zamek. Kilka uderzeń i drzwi ustąpiły. To bez wątpienia było biuro i do tego dziwne, że znajdowało się tutaj w takim miejscu, ale nie zamierzała tego roztrząsać. Usiadła na skórzanym fotelu. Na biurku stała misa z cukierkami. Miały jadowito zielony kolor. Sophie obróciła jeden w ręku i rozwinęła folię. Zauważyła coś jednak na przeźroczystym papierku. Jakiś znaczek. Przyjrzała się. Symbol czaszki w takim samym kolorze co cukierek. Subtelne. Zrzuciła misę na podłogę. Pękła, a cukierki rozsypały się po pokoju.
Zaczęła przerzucać dokumenty. Nigdy nie była dyslektykiem, więc szło jej to w miarę szybko. Nic tu nie ma! Tylko głupie rachunki i reklamy pakietów SPA. Wyrzuciła kartki w górę. To samo w szufladach. Głupie i na pewno nie przydatne papiery.
Wyszła wkurzona z biura, ale spojrzała jeszcze przez ramię. Papiery były rozrzucone, kawałki szkła leżały na ziemi. Wyglądało, jak przeszedł tu huragan. Huragan o nazwie Sophie, pomyślała z przekąsem. Ruszyła w stronę hałasu, bo minęło już trochę czasu. Trzeba zebrać herosów, czy coś…
Weszła na basen w chwili, gdy Blanca kończyła swoją wypowiedź. Podniosła brew i wtedy to poczuła. Nie musiała patrzeć. Miłe uczucie w żołądku, inne i przyjazne… I z pewnością nie jej. Spojrzała na Lanę, która właśnie zmierzała do szatni. Uśmiechała się w ten swój sposób. Szybko spojrzała w stronę basenu. On ją obserwował, jakby ciekawy jej reakcji. Po policzku spływała mu kropla krwi i miał doprawdy istny bałagan emocjonalny.
Sophie uśmiechnęła się promienie do niego. Poczekała, jak drzwi szatni zamkną się za Laną.
-Jeżeli ją skrzywdzisz w jakikolwiek sposób, to przysięgam zabiję cię. I nawet znajomości w podziemiu ci nie pomogą.
Odwróciła się na pięcie i wyszła.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Anonim97
Strażnik Obozu
Dołączył: 30 Gru 2010
Posty: 337
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Percy
|
Wysłany: Śro 15:07, 21 Wrz 2011 Temat postu: |
|
|
Przez pewien czas debatowali nad kodem. Każdy wypowiadał swoje argumenty, za i przeciw kombinacji podanej przez syna Morfeusza. Ostatecznie było więcej argumentów "przeciw" niż "za" i postanowili nie wpisywać tej kombinacji. Kiedy herosi zaczęli myśleć o nowej kombinacji w głowie Olgierda przemówił obcy, zimny głos. Zignoruj ich. Oni nic nie wiedzą. Nie możesz im zaufać. Wprowadź swoją kombinację. - mówił głos. Kim jesteś? - heros zadał sobie pytanie w głowie. Przyjacielem. - nadeszła odpowiedź. Czego chcesz ode mnie? - syn Morfeusza kontynuował dialog. Tajemniczy głos w głowie zaśmiał się, a heros na sam dźwięk tego śmiechu dostał dreszczy. A niby czego mogę chcieć? Nie jesteś w stanie nic mi zaoferować, co bym chciał, tak samo jak cały Obóz Herosów. - znowu usłyszał śmiech - Wprowadź swój kod. - usłyszał polecenie, po czym odgłosy z jego głowy zaczęły coraz bardziej cichnąć, aż w końcu ucichły na dobre, pozostawiając syna Morfeusza z mnóstwem pytań. Zobaczył, że pozostała dwójka herosów nadal mocno debatowała nad kodem. Zaczął słuchać ich propozycji. Wszystkie propozycje które padły wydawały mu się mocno naciągane i nietrafione. Po cichu zaczął się od nich cofać w kierunku skrzyni. Odwrócił się i zobaczył, że herosi nie zauważyli jego zniknięcia. Podszedł po chwili do skrzyni, ustawił swój kod. Szyfr pokazywał w tej chwili: "3+3; 3+3; 3+3". Wziął głęboki wdech i wydech, i wcisnął guzik "enter"...
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Anonim97 dnia Śro 15:10, 21 Wrz 2011, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
laniette
Cukiereczek Apolla
Dołączył: 30 Sie 2010
Posty: 594
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Annabeth
|
Wysłany: Śro 18:05, 21 Wrz 2011 Temat postu: |
|
|
No wiecie generalnie to od dawna nic nie pisałam więc szło to dosyć topornie i generalnie ciężko jak ktoś nie jarzy posta to pisajcie (:
Lana weszła pod prysznic. Chciała zmyć z siebie chlor, który czuła na całym ciele po absolutnie przyjemnej kąpieli w basenie. Usunęła krew spod paznokci. Może i syn Hadesa, ale buźkę to on ma delikatną... Wytarła się jednym z ręczników, włożyła na siebie szorty i brązową bluzkę. Później wzięła kosmetyczkę i poszła do luster. Na bogów ile ich tam było! Na jednej ścianie wisiało ponad dwadzieścia różnych kształtów i rozmiarów. normalnie raj na ziemi. Wybrała oczywiście te największe by mogła widzieć całą siebie w pełnej okazałości. Uczesała włosy i sprawiła, że zaświeciły jasnym ciepłym blaskiem momentalnie się susząc i zwijając się w lekkie fale. Już się miała wychodzić gdy jej uwagę przykuło jedne z mniejszych luster, było dosyć stare i miało sporą rysę w kształcie pioruna. Lana zdjęła je i ze zdziwieniem odkryła, że nie ma żadnego, gwoździa ani haczyka. Lustro po prostu tam wisiało. Obejrzała je uważnie z każdej strony, potem obmacała i opukała ścianę. Wzięła swoje rzeczy i wypadła z łazienki z lustrem w ręku. W szatni spotkała zapłakaną Blankę.
- Blanca wszystko dobrze?
-tak, tak ja tylko... Co masz w ręce?
Podała jej lustro, córka Ateny obejrzała je dokładnie, następnie wstała i powiedziała:
- Chodźmy do reszty, musimy im to pokazać.
Podała przedmiot Lanie i ruszyły w stronę basenów. Wszyscy świetnie się bawili. Nereida wyraźnie ożywiona czaiła się gdzieś pod wodą.
- Ej ludziki chodźcie tutaj
Powoli cała drużyna się zebrała, szło to ciężko i topornie. Po dziesięciu minutach Lana w końcu mogła przedstawić wszystkim swoje odkrycie.
- Tylko nie mogę zrozumieć dlaczego ktoś porysował takie fajne lustro.
Wszyscy po kolei obejrzeli je, przejrzeli się w nim i ogólnie starali się doszukać jakiej ważnej informacji. Sophie właśnie miała podać je synowi Hadesa gdy ze strony szatni rozległ się głośny ryk a chwilę później wybiegło z niej kilkadziesiąt potworów. Wszyscy natychmiast wyciągnęli broń.
- Sophie trzymaj lustro!- krzyknęła Lana wypuszczając czerwoną strzałę w kierunku potworów, chwilę później rozległ się wybuch a obok Herosów wylądowały części ciała, które zaraz po dotknięciu z podłożem zamieniały się w pył. Po raz pierwszy pole bitwy umożliwiało jej wypróbowanie w stu procentach prezentu od ojca. W kołczanie było mnóstwo magicznych strzał. Lana uruchomiła swoje Conversy i wzniosła się nad potwory strzelając im prosto w głowę. Stary dobry sposób rozwalania potworów. Z tej perspektywy udało jej się zobaczyć portal. Stanęła na ziemi i wykrzyknęła do pozostałych:
-Ludzie na prawo od szatni jest portal, chodźmy tam!
Herosi posłuchali jej i pobiegli w tamtą stronę by chwilę później zniknąć. Lana już miała pójść w ich ślady gdy masywny, umięśniony stwór walczący gołymi rękami jak jego pobratymcy podniósł córkę Apolla jakby nic nie ważyła i cisnął ją na ścianę. Lanie zrobiło się ciemno przed oczami lecz nie straciła przytomności. Złapała go za włosy i poderżnęła mu gardło. Zaczęła iść na czworaka w stronę portalu. W zasięgu oczu nie było żadnych potworów a może po prostu Lana nie ogarniała. Chwilę później ktoś, kto pachniał Sethem zarzucił ją sobie na ramię i wskoczył z nią do portalu. Po drugiej stronie znajdowała się nowa nieznana przestrzeń.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Mroczny
Gość
|
Wysłany: Śro 17:18, 28 Wrz 2011 Temat postu: |
|
|
Nom, odnaleźliście lustro. Bardzo dobrze. Z potworami też sobie poradziliście bez względu na ich porażającą ilość. W pierwotnym założeniu miała być ich tylko garstka, ale dziewczęta zawsze mają skłonności do wyolbrzymiania niektórych cech. Wiem z własnego doświadczenia. Przeszliście przez portal. Bravissimo. Nie ustalaliście miejsca, do którego chcecie podążyć, tak więc brama przeniosła was do kompleksu, który był ostatnio obsługiwany. Czyli do symulacji domu. Jest to dom bardzo dosłowny. Ma całkiem pokaźne rozmiary. Będą ze trzy piętra. Jednak nic poza tym. Nie da się wyjść na zewnątrz, nie ma ogrodu, nie ma nic. Tylko dom. Może wam się wydawać, że jesteście zamknięci jak w jakiejś klatce. Rozejrzyjcie się po pomieszczeniach. Lodówka jest pełna, telewizor działa, sypialni jest kilka. Róbcie, co chcecie.
Nie wiem dokładnie, jaki kod wpisałeś, ale nie ma to znaczenia. W końcu i tak wprowadziłbyś odpowiednią kombinację, gdyż bym ci ją podał, a nie widzę sensu, żeby przedłużać grę. Co znalazłeś w skrzyni? Rzecz nieco dziwną. Szatę. Bardzo długą, przeszywaną złotymi nićmi. Jakby zerwana z jakiegoś kapłana. Nie wiesz, co z tym zrobić, więc czynisz jedyną rozsądną rzecz. Chowasz płaszczyk do plecaka. W tym samym momencie podłoga pod waszymi stopami zaczyna się zapadać. Wszyscy troje spadacie. Wasz lot nie trwa długo, jednak przerazić się zdążyliście. Mięczaki. Gdy już pogodziliście się ze śmiercią, poczuliście chwilę lekkości. Przelecieliście przez portal. Gdzie trafiliście? Do symulacji domu.
Ostatnio zmieniony przez Mroczny dnia Śro 17:20, 28 Wrz 2011, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Nike126
Kryzys Tantala
Dołączył: 07 Maj 2011
Posty: 540
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Olimp Płeć: Annabeth
|
Wysłany: Sob 13:23, 08 Paź 2011 Temat postu: |
|
|
Po basenie Lira czuła się pełna energii. Dosłownie. Jakby wypiła kilka kaw. A teraz znaleźli się w tym domu. Jako córka Hekate powinna wiedzieć, którędy można wydostać się z budynku, ale wyjątkowo jej intuicja zawiodła. Szybko wspięła się po schodach i weszła do pierwszego z brzegu pokoju. Z sufitu zwieszały się zasuszone zioła, a na podłodze leżały donice z roślinami. Doskonała okazja do uzupełnienia zapasów do eliksirów.
Dziewczyna kucnęła, by zerwać kilka listków lubczyka. Nagle usłyszała głośny trzask. Obróciła się gwałtownie. Za nią stała trójka nieznanych herosów: dwóch chłopaków i dziewczyna. Wyglądali na zdezorientowanych, rozglądali się wokoło. Nagle zauwarzyli ją i zesztywnięli. Nic dziwnego, biorąc pod uwagę jej wygląd. W końcu ilu śmiertelników ma tak fiołkowe, że aż fioletowe oczy?
- Spoko, ja też jestem herosem. - powiedziała, wracając z powrotem do zrywania lawendy. - Kim jesteście?
Cisza. Lira odwróciła głowę w ich stronę, odrzucając do tyłu lekko kręcone czarne włosy opadające na twarz.
- Nie jestem potworem, nie zjem was. - zażartowała. - Jestem Lira, córka Hekate. A wy?
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Nike126 dnia Sob 21:15, 08 Paź 2011, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Sophie
Miss Holmes
Dołączył: 13 Sie 2010
Posty: 2360
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Niemcy Płeć: Annabeth
|
Wysłany: Pon 14:43, 10 Paź 2011 Temat postu: |
|
|
Sophie przyglądała się lusterku, które znalazła Lana. Przejechała dłonią po rysie. Próbowała coś wymyślić, ale nic ciekawego ani ważnego nie znalazła. Podawała właśnie lustro Sethowi, kiedy rozległ się huk. Cofnęła rękę wraz z lustrem do siebie. Do szatni wpadły potwory. Sophie sięgała po miecz, ale Lana krzyknęła do niej, że ma chronić lustro. Wydęła usta, jak obrażone dziecko, ale uruchomiła tarczę i to właściwie wszystko, co mogła zrobić. Obie ręce miała zajęte i była bezbronna, co wcale jej się nie podobało.
-Ludzie na prawo od szatni jest portal, chodźmy tam!- krzyknęła Lana. Sophie rzuciła się w tamtą stronę. Jako jedna z pierwszych przeskoczyła przez portal. Z bijącym sercem patrzyła, jak pozostali się pojawiają. A gdzie jest…
-Lana!-krzyknęła przestraszona. Miała już zamiar podać komuś lustro, a właściwie nim cisnąć w pierwszą osobę i wskoczyć do portalu, gdy wyszedł z niego Seth z Laną. Uderzyła w przycisk zamykający portal i odetchnęła z ulgą. Rozejrzała się po miejscu gdzie się znaleźli. Stali w korytarzu, który najwyraźniej prowadził w głąb domu. Całkiem normalnego na pierwszy rzut oka. Ale w podziemiach nic nie jest całkiem normalne. Czy czaiły się tu kolejne niespodzianki?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Anonim97
Strażnik Obozu
Dołączył: 30 Gru 2010
Posty: 337
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Percy
|
Wysłany: Pią 22:00, 21 Paź 2011 Temat postu: |
|
|
Coś w skrzynce zaskrzypiało. Olgierd zdziwiony cofnął się o krok myśląc, że to pułapka. Skrzynia się otworzyła. Heros podszedł i wyciągnął z niej szatę. Bardzo dziwną szatę. Schował ją do plecaka. W tej samej chwili podłoga pod jego nogami zaczęła się zapadać. Nie spodziewał się tego. Bardziej go to zaskoczyło niż przeraziło. Lot był krótki i zbliżali się do dna. Nie przeżyjemy tego. pomyślał. Zlecieli na dno i się przez nie dosłownie przebili. Wylądowali na czymś miękkim. Olgierd rozejrzał się. Wylądowali na łóżku. Rozejrzał się dookoła. Znajdowali się w jakimś pokoju. Gdzie my trafiliśmy? pomyślał. Odwrócił się do pozostałych:
- Czy nic Wam nie jest? - spytał, lecz nie doczekał się odpowiedzi, bo jakaś obca heroina weszła do pokoju.
Stanął jak wmurowany i jak głupi wpatrywał się w obcą osobę. Dziewczyna miała jasną cerę, była chuda, wzrostu około 1,60 m i miała ciemne kręcone włosy. Najbardziej zdziwiły go Jej głębokie fioletowe oczy. Wpatrywał się w nią, nic nie mówiąc, sam nie wiedząc czy ze zdziwienia, że zobaczył tutaj obcego herosa, czy z powodu Jej oszałamiającej urody.
- Spoko, ja też jestem herosem. Kim jesteście? - zapytała.
Olek nadal stał nic nie mówiąc.
- Nie jestem potworem, nie zjem was. Jestem Lira, córka Hekate. A wy? - zapytała
- Spotkałem ostatnio fałszywego herosa, więc nic nie wiadomo - odpowiedział lekko się uśmiechając, choć nie było tego widać, gdyż maska nadal zasłaniała mu twarz - Miło mi Cię poznać. Jestem Olgierd Rot syn Morfeusza, a to jest Adrianna Di Salviette córka Demeter, a to jest Perc Jack syn Zeusa. Są z Tobą jacyś inni herosi? Mam ważną sprawię do nich - zapytał
- Tak. Zaprowadzę was do nich. - odpowiedziała.
I trójka herosów poszła za córką Hekate.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Anonim97 dnia Pią 22:03, 21 Paź 2011, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Nike126
Kryzys Tantala
Dołączył: 07 Maj 2011
Posty: 540
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Olimp Płeć: Annabeth
|
Wysłany: Sob 9:31, 22 Paź 2011 Temat postu: |
|
|
Lira czekała na odpowiedź, patrząc na nieznajomych herosów. Chyba byli w porządku, ale kto ich tam wie?
- Spotkałem ostatnio fałszywego herosa, więc nic nie wiadomo - odparł jeden z chłopaków. Był ubrany na czarno. Dziewczyna nie widziała jego twarzy pod maską, ale miał bardzo czarne oczy. - Miło mi Cię poznać. Jestem Olgierd Rot syn Morfeusza, a to jest Adrianna Di Salviette córka Demeter, a to jest Perc Jack syn Zeusa. Są z Tobą jacyś inni herosi? Mam ważną sprawię do nich - zapytał.
Lira myślała chwilę nad odpowiedzią. To raczej nie pułapka, ale...?
- Tak. Zaprowadzę was do nich. - odpowiedziała.
Na wszelki wypadek schowała ręce za plecami i stworzyła niewidzialną tarczę. Utrzyma się tylko przez parę minut, ale cóż.
Do Blanci i Setha.
Zeszła szybko schodami i weszła do salonu.
- Blanca, Seth, ktoś do was. - powiedziała i szybko cofnęła się, by miejsce w drzwiach zajęli nieznani jej bliżej herosi. Wolała mieć jako taką kontrolę nad sytuacją. A poza tym, nie chciała znaleść się nagle na linii ognia, jakby co.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Mroczny
Gość
|
Wysłany: Pon 19:44, 24 Paź 2011 Temat postu: |
|
|
- Zbliżacie się do końca waszej misji. To dobry znak – oznajmił zamaskowany właściciel dyskoteki.
Chris Valley siedział na jednym z krwistoczerwonych foteli i uśmiechał się pod nosem. Tajemniczy osobnik przestał go irytować. Zauważył, że są podobni do siebie. Mroczni i nieprzystępni. Chris nie zdziwiłby się, gdyby tamten był jego bratem. Przyrodnim, rzecz jasna.
- Serio mówisz? Myślałem, że dopiero się rozkręcamy – powiedział syn Aresa. - Co to jest? – dodał, wyciągając z plecaka złoty kielich.
Demon wziął do ręki przedmiot i przyjrzał mu się dokładnie. Po kilku długich minutach oddał go Chrisowi.
- Znalazłeś się w posiadaniu przedmiotu o wielkiej magicznej mocy. W Jaskiniach Zeusa istnieją jeszcze cztery podobne. Znajdź je, a będziesz niezwyciężony. O ile wiesz, jak się nimi posłużyć.
– Jak one wyglądają? Gdzie ich szukać? – dociekał Chris.
- Nie mogę ci pomóc. Jedynie naprowadzić. Są ukryte. I chronione, o czym sam mogłeś się przekonać. Jednak, kiedy spotkasz się ponownie ze swoim przyjaciółmi, odkryjesz, że prawda może przedstawiać się zupełnie inaczej – odpowiedział pan i władca dyskotekowej krainy. – A teraz idź. Twoja obecność mnie męczy.
Chris posiedział na fotelu jeszcze przez dziesięć minut, mimo iż gospodarz całkowicie go ignorował. Nie będzie przecież wykonywał rozkazów jakiegoś kolesia w śmiesznej masce. Kiedy w końcu zaczęło mu się nudzić, przeszedł przez portal.
***
Korytarz. Niezbyt długi. Ładnie pomalowany. Na jego jednym końcu były drzwi. Chris je sprawdził. Sypialnia. Zwykły, ludzki pokój. Syn Aresa rozluźnił się nieco i schował miecz. Cały czas jednak trzymał rękę na łańcuchu. W tym pomieszczeniu czuć było atmosferę domu. Valley po kolei sprawdzał inne pomieszczenie. Budynek okazał się całkiem spory. Prawdziwa willa. Jednakowoż nigdzie nie mógł znaleźć wyjścia. Wszystkie drzwi, które według jego obliczeń powinny wyprowadzić go na dwór, były pozamykane lub nie miały klamek. Wyważyć też się ich nie dało. Chris próbował. Teraz bolą go barki. Razem ze zwichniętą kostką stanowiło to niezłą zachętę do walki. W pewnym momencie usłyszał hałas. Gwar rozmów. Ludzie. Albo potwory. Prędko dobył miecza i zbliżył się plecami do ściany. Wziął głęboki oddech i zaczął zbliżać się wolnym krokiem do załomu korytarza. Rozmowa stawała się coraz głośniejsza. Chris zaczynał rozpoznawać pojedyncze słowa. I jeszcze coś. Udało mu się nawet zorientować, kto ową konwersację prowadzi. Tylko jedna grupa, którą znał, była tak nieogarnięta. Dezaktywował miecz i raźnym krokiem ruszył na spotkanie kolegom i koleżankom z drużyny. Gdy znalazł się w miejscu, z którego tamci go nie dostrzegali, lecz znajdowali się w zasięgu jego głosu, powiedział:
– Pokażcie, co znaleźliście. Mam nadzieję, że nie próżnowaliście podczas mojej, khy, khy, nieobecności.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Anonim97
Strażnik Obozu
Dołączył: 30 Gru 2010
Posty: 337
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Percy
|
Wysłany: Czw 16:53, 27 Paź 2011 Temat postu: |
|
|
Szli za córką Hekate, aż doprowadziła ich do dużego pokoju.
- Blanca, Seth, ktoś do Was. - powiedziała
Syn Morfeusza zwrócił się do Perca i Ady:
- Na razie może nie wchodźcie. Może to wywołać szok u nich. - powiedział syn Morfeusza, po chwili sam wszedł do komnaty. Zauważył zdziwienie na twarzy Blanci i Setha.
- A co Ty tu robisz? - spytała się córka Ateny.
- Ciebie też miło widzieć. - odpowiedział oschło zapytany heros - Co robiliście przez ten czas jak mnie nie było? - spytał się heros.
- Od czego by tu zacząć? No tak. Poznaliśmy właściciela dyskoteki na której byliśmy, zesłał nas On do jakiegoś labiryntu. Mieliśmy do rozwiązania łamigłówkę, a dzięki Sethowi zginęła Alice córka Hermesa... - Blanca zrobiła krótką pauzę i wymierzyła Sethowi wściekłe spojrzenie - Potem trafiliśmy w zasadzkę potworów, z którymi walka była ciężka, wylądowaliśmy w SPA... - kontynuowała wyliczanie.
- Jak to w SPA?!? To ja zabiłem fałszywego herosa, sprowadziłem dwóch herosów, wspinałem się bez przerwy jakieś 10 godzin, zdobyłem tą oto dziwną szatę, - syn Morfeusza wyciągnął z plecaka ową rzecz, żeby inni się jej przyjrzeli - i spadłem tutaj, a wy nie dość, że walczyliście z potworami, to jeszcze się w SPA wylegiwaliście?? - spytał wyraźnie podenerwowany
- Zaraz. Jakich herosów? Czemu ich tutaj z Tobą nie ma? - spytał się Seth.
- Zapomniałbym o tym. - w tej chwili Olgierd odwrócił się w stronę z, której nadszedł. - Możecie już wchodzić. - powiedział do syna Zeusa i córki Demeter.
- Co do...? - powiedział syn Hadesa, a Blanca w tej chwili rzuciła się na dwójkę herosów.
- Tak wiem. - odpowiedział Rot - Wypadałoby żebyście też przywitali się z resztą. - powiedział do dwójki herosów, którzy akurat weszli. Perc i Adrianna wykonali polecenie. - Dobrze, że już poszli. Lepiej, żeby Oni tego nie słyszeli. Poza tym tylko wam ufam. - zniżył głos tak, że tylko oni mogli go słyszeć - To mógł zrobić tylko bóg śmierci... - w odpowiednią chwilę ugryzł się w język. Imiona mają moc! zganił się. - Czegoś takiego nawet władca nieba nie może zrobić, chyba nawet pan podziemi nigdy czegoś takiego nie zrobił. - spojrzał wymownie na Setha.
Syn Hadesa nawet nic nie powiedział. W tej samej chwili syn Morfeusza usłyszał głos ostatniej osoby jakiej się spodziewał:
- Pokażcie, co znaleźliście. Mam nadzieję, że nie próżnowaliście podczas mojej, khy, khy, nieobecności.
Odwrócił się w kierunku z którego dochodził głos. Słuch go nie mylił. Przed nimi stał Chris lider grupy.
- Normalnie misja pełna niespodzianek. – powiedział po czym wyciągnął szatę i dodał –Powinniśmy chyba zrobić zebranie grupy skoro lider wrócił.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Anonim97 dnia Czw 16:56, 27 Paź 2011, w całości zmieniany 3 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Nike126
Kryzys Tantala
Dołączył: 07 Maj 2011
Posty: 540
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Olimp Płeć: Annabeth
|
Wysłany: Pon 12:26, 31 Paź 2011 Temat postu: |
|
|
Lira słuchała rozmowy herosów, jednocześnie rozglądając się po salonie. Jeszcze nie zdarzyło się, żebyśmy nie wpadli w pułapkę. Trzeba zachować ostrożność. Wtem usłyszała nowy głos. Odwróciła się. Na środku pokoju stał dowódca grupy, Chris. Oczywiście od razu wszyscy się podekscytowali i zaczęli wymieniać się informacjami. Córka Hekate patrzyła jednak podejrzliwie na salon. Pomieszczenie było przestronne i widne. Pod ścianami stały sofy obite czerwonym jedwabiem. Ogólnie pokój był bardzo piękny, a sprzęty w nim wystawione musiały być bardzo kosztowne.
- Normalnie misja pełna niespodzianek. – powiedział Olgierd i dodał –Powinniśmy chyba zrobić zebranie grupy skoro lider wrócił.
Wszyscy podążyli w stronę kanap, usiedli i zaczęli się konsultować. Lira chodziła jednak po pokoju, dotykając i sprawdzając różnych rzeczy. Nagle przypomniał jej się mit o Tezeuszu i dziewczyna dostała gęsiej skórki. Wyrafinowana pułapka.
- Słuchajcie, to wam się pewnie nie spodoba - zaczęła córka bogini magii. - ale z tego co pamiętam, gdy Tezeusz udał się do podziemia by porwać Persefonę z kumplem, Hades zaprosił ich na herbatkę. Siedli obaj na sofie, takiej jak te, na których wy siedzicie, i pogadali sobie z Hadesem. Bóg był cwany, ponieważ posadził gości na takiej kanapie, z której nie da się wstać. Obu bohaterów przywarło do mebla i nie mogło nic zrobić., węże ich kąsały, Łaskawe torturowały.
- Do rzeczy. - powiedział Chris.
- No więc myslę, że już się nie podniesiecie z tej kanapy.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Mroczny
Gość
|
Wysłany: Czw 19:21, 03 Lis 2011 Temat postu: |
|
|
Chris przyjrzał się szacie podanej mu przez Olgierda. W jednym miejscu dostrzegł niewielki szew w kształcie pioruna. Właśnie tego się spodziewał. Był pewien, że jest to jeden z tych przedmiotów, o których wspominał mu właściciel dyskoteki. Bosko. Tymczasem spojrzał na resztę drużyny pytającym wzrokiem. Zanim jednak dowiedział się od nich cokolwiek o wynikach poszukiwania, dzieciak wszedł mu w słowo. Zaproponował zebranie. To było dziwne, skoro i tak wszyscy znajdowali się razem w jednym miejscu i na dodatek nikt im nie przeszkadzał. Nie mógł jednak przepuścić tego młokosowi.
- Nie ty jesteś od wydawania poleceń, chłopcze. Pozostaw to mądrzejszych i starszym od ciebie – zaczął, po czym dodał jeszcze: - Hmm, no to może zorganizujemy zebranie? Co wy na to?
Tak zrobili. Przeszli do przestronnego pomieszczenia, które najprawdopodobniej było salonem. Mega odjechanym salonem. Najlepsze meble, perskie dywany, plazma na ścianie. Same luksusy. Christopher usiadł na miękkiej kanapie. Obok niego przysiadło się kilku innych herosów. To było dziwne, ale niczego od nich nie czuł. A powinien. Osobiście nie przeszkadzał mu jego własny pot, ale w tym momencie zaczął on rzucać się w nozdrza. Spojrzał po twarzach Blanki, Setha, Sophie i innych. Ha! Byli w łaźniach. Nic dziwnego, że byli tacy pachnący i czyście. Już miał zwrócić im uwagę na to, że powinni raczej zająć się wykonywaniem misji, a nie chlapaniem się w ciepłej wodzie. Natychmiast jednak o tym zapomniał, gdy któreś z nich podało mu lustro. Piorun od razu rzucił się w oczy. Trzeci przedmiot. Pozostały jeszcze dwa. Rzeczywiście zbliżali się do końca misji. Koleś od dyskoteki nie należał, jak widać, do kłamców. Po pewnym czasie zaczęli rozmawiać o innych rzeczach, a jakaś dziewczyna, którą Chris widział pierwszy raz na oczy tego dnia, a którą przedstawiona mu jako córkę Hekate, rozpoczęła fascynujący wywód na temat mitologii greckiej. Syn Aresa splótł ręce w wieżyczkę i skupił się na wymawianych słowach. Kontemplował je w głębi duszy i podziwiał bogactwo językowe heroski.
- Urzekła mnie twoja historia. – powiedział i wstał.
Przyjrzał się dziewczynie, oceniając ją wzrokiem eksperta. W tym samym momencie rozległ się odgłos rozdzieranego materiału i z miejsca, na którym przed chwilą siedział Chris, wydobyła się macka zakończona szczypcami. Syn Aresa nie zdążył się odwrócić. Ostre jak jego miecze odnóże przebiło mu klatkę piersiową. Jego oczy rozszerzyły zarówno ze zdziwienia, jak i z bólu. Po chwili macka wysunęła się z jego ciała, żeby w następnej sekundzie uderzyć w brzuch. Heros był bezsilny. Opadł na kolana. Jego ręka odruchowo sięgnęła do kieszeni, kiedy macka zamierzała się do następnego ciosu. Tym razem celowała w szyję. Syn Aresa resztkami sił wyciągnął miecz i niemalże w ostatniej chwili odrąbał szczypce. Uratował się przed ciosem ostatecznym. Jednak nie przed śmiercią. Z jego ust wyciekła krew. Z ciała przeświecały dwa otwory. Osunął się całkowicie na podłogę. Nie mógł wypowiedzieć żadnego słowa, gdyż macka uszkodziła mu płuco i otarła się o krtań. Christopher Valley zdążył jeszcze pomyśleć, że zawsze dawał z siebie wszystko, jednak odczuł spełniania. Po czym umarł.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Nike126
Kryzys Tantala
Dołączył: 07 Maj 2011
Posty: 540
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Olimp Płeć: Annabeth
|
Wysłany: Pią 18:58, 04 Lis 2011 Temat postu: |
|
|
Lirze opadła szczęka. Chris został zabity przez wielką, oślizgłą mackę, a ona nic nie mogła zrobić. Szybko się jednak otrząsnęła i podbiegła do chłopaka. Miał zbyt poważne uszkodzenia, by móc przeżyć.
- Umarł. - powiedziała smutno dziewczyna. W tym samym momencie kolejna macka wytrysnęła z ukrycia, próbójąc urwać głowę Adriannie. Heroska próbowała się szybko podnieść, ale nie dała rady. Byli uziemieni.
Córka Hekate szybko sięgnęła do plecaka, po czym wydobyła z niego opasłą księgę. Błyskawicznie kartkowała strony, próbójąc znaleść metodę na oderwanie herosów od kanapy. Po chwili znalazła odpowiednią formułkę, ale znikąd przed jej oczami wyrosła wielka macka i wyrwała tomik z rąk. Lira starała się odzyskać księgę, ale macka znikła zaraz w drzwiach do holu. Dziewczyna pobiegła za nią. W przedpokoju stanęła jak wryta. W jej stronę gnał wielki lajstrygon. Szybko skoczyła w bok pod jego ramieniem i dwa razy cięła sztyletem. Potwór rozsypał się w pył. Lira pobiegła dalej, aż do pokoju z jaccuzi. Wielka ośmiornica siedziała w wodzie i właśnie wkładała sobie księgę do pyska.
Znowu ośmiornice. Nie wytrzymam.
Pognała w stronę jaccuzi i rzuciła sztyletem wprost w paskudną gębę potwora. Stworzenie wydało przeraźliwy pisk, ale nie odpuszczało. Wtedy heroska walnęła je kulą rozgrzanej energii. Potworna ośmiornica puściła tomik i zanurzyła się w wodę. Lira wzięła do ręki książkę z zaznaczonym czerwoną zakładką zaklęciem, po czym wróciła do salonu. W jej ręce pojawił się sztylet, którym rzuciła w bestię.
Położyła księgę otwartą na właściwej stronie na stoliku koło Olgierda. Zaczęła śpiewnie recytować formułkę, gdy coś złapało ją od tyłu i zaczęło dusić. Próbowała kontynuować zaklęcie, ale nie miała szans. Kopnęła. Uścisk nie osłabł. W pewnym momencie jej dłonie się zaświeciły, wyzwalając wielką dawkę energii. Zdołała dopaść książki i wypowiedzieć kilka ostatnich słów po grecku. Poczuła wielkie zmęczenie po zużyciu takiej dawki mocy, i zemdlała.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Nike126 dnia Pią 19:00, 04 Lis 2011, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
laniette
Cukiereczek Apolla
Dołączył: 30 Sie 2010
Posty: 594
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Annabeth
|
Wysłany: Sob 16:34, 19 Lis 2011 Temat postu: |
|
|
Do Nike, nie mam pojęcia po co skakałaś po całym domu i próbowałaś czarować, znaczy okej w końcu wydukałaś formułkę i co? Nie jestem pewna jaki był tego cel. M przed śmiercią udowodnił, że do kanapy przyklejony nie jest. Wstawanie nie stanowi problemu, problemem jest wielka wijąca się macka która pofatygowała się do nas prosto z Hadesu, czytaj streszczenia.
Lana zerwała się z fotela i odepchnęła pochylającą się nad Chrisem, Lirę. Umarł i co jeszcze, ta mała czarodziejka nie będzie wkraczać na moje terytorium. Chwila skupienia by przekonać się, że Lira wkrótce będzie mieć rację. Chris miał wręcz niewyczuwalną czynność serca, narządy wewnętrzne wyglądające jak mielonka, jednym słowem nie było ratunku. Chwilę później syn Aresa zmarł. Lana która próbowała poskładać płuca wyjęła rękę z jego wnętrza i oznajmiła cichym głosem.
- Jego krtań była uszkodzona, po płucach prawie nic nie zostało, nie jestem pewna co z drugim otworem po macce. Nie wiem czy Apollo by sobie z tym poradził. Chris nie żyje
W pokoju zapanowała idealna cisza, która została przerwana powrotem zakrwawionej macki. Na szczęście Chris odciął jej pazury, ratując córkę Demeter przed ponowną śmiercią. Macka owinęła się wokół ciała Chrisa wciągając je do otchłani, gdy zniknęła, dziura w kanapie się zamknęła i w pokoju na nowo zapanowała cisza.
-Wynośmy się stąd- wykrzyknęła Blanka
Herosi pozbierali swoje rzeczy i zaczęli się rozglądać w poszukiwaniu wyjścia. Dopiero teraz do nich dotarło, że w domu nie ma żadnych okien, ani drzwi wyjściowych. Do herosów dotarło też, że oprócz krótkiego odpoczynku w łaźniach nie mieli czasu niczego zjeść ani się wyspać. Blanka stwierdziła, że skoro są zamknięci to równie dobrze mogą odpocząć. Znaleźli sypialnię z wielkim łóżkiem, trzema sofami, miękkim dywanem i całym mnóstwem koców i poduszek w szafie. Brian i Lira stanęli na straży ponieważ byli najbardziej wypoczęci. Lana razem z kilkoma herosami zajęła łóżko i natychmiast zasnęła.
Macie chwilę na pogawędki, rozpaczania i inne takie, ale jesteście naprawdę bardzo, bardzo zmęczeni więc szybko zasypiacie. Po kilku godzinach pokój zaczyna wirować, przerażona warta budzi wszystkich i chwilę później znajdujecie się w świątyni Ateny. Na ołtarzu znajduje się sowa, która przemawia głosem bogini i rozkazuje wam strzec kielicha, lustra i szaty przed właścicielem kompleksów. Okazuje się, że każdy z nich ma potężną moc i został skradziony. Macie odnaleźć wyjście z labiryntu i zanieść przedmioty na olimp. Jednak żeby je [wyjście] odnaleźć musicie znaleźć medalion, który poprowadzi was. Znajdziecie go na statku. Chwilę później wszystko znowu zaczyna wirować i znajdujecie się na pokładzie. Jest to stary opuszczony statek ze zgniłymi żaglami i spróchniałym masztem. Wszędzie roztacza się obrzydliwy, nie do zniesienia smród. Próbujecie wejść pod pokład, ale drogę zagradza wam załoga przeklętych. Żeby ich unicestwić musicie posiekać uzbrojonego po zęby umarlaka na kawałki, miłej zabawy!
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez laniette dnia Sob 21:50, 19 Lis 2011, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Blanca
Muza/Maniaczka Klat
Dołączył: 02 Sie 2010
Posty: 1477
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Maków Płeć: Annabeth
|
Wysłany: Sob 21:21, 19 Lis 2011 Temat postu: |
|
|
Znaleźli się w wielkim domu. Blanca z zainteresowaniem rozejrzała się dookoła. Ktoś tu chyba ma bardzo kiepski gust... pomyślała, przyglądając się wiszącym w oknach zasłonom. Grupa również była zaskoczona miejscem.
- Rozejrzyjcie się, macie kilka minut na znalezienie czegokolwiek przydatnego. - wydała polecenie przyjaciołom, kierując się ku sporawej biblioteczce. Na regałach znalazła kilka nic niewartych romansów, podręczniki i jakieś książki kucharskie. Odrzuciła je z cichym prychnięciem. Ten dom zdecydowanie był beznadziejny. Po chwili doszedł do niej Seth. Chłopak chyba myślał podobnie, bo jego twarz wyrażała najszczerszą niechęć, jaką kiedykolwiek widziała. W pewnym momencie podeszła do nich ta córka Hekate, która tak działała jej na nerwy. Co najdziwniejsze, prowadziła za sobą... Olgierda! Zdziwiona spojrzała na niego.
- A co ty tu robisz?
- Ciebie też miło widzieć. Co robiliście przez ten czas jak mnie nie było?
- Od czego by tu zacząć? No tak. Poznaliśmy właściciela dyskoteki na której byliśmy, zesłał nas on do jakiegoś labiryntu. Mieliśmy do rozwiązania łamigłówkę, a dzięki Sethowi zginęła Alice, córka Hermesa... Potem trafiliśmy w zasadzkę potworów, z którymi walka była ciężka, wylądowaliśmy w SPA...
- Jak to w SPA?!? To ja zabiłem fałszywego herosa, sprowadziłem dwóch herosów, wspinałem się bez przerwy jakieś 10 godzin, zdobyłem tą oto dziwną szatę i spadłem tutaj, a wy nie dość, że walczyliście z potworami, to jeszcze się w SPA wylegiwaliście?!
Oj się chłopaczek wkurzył.
- Zaraz. Jakich herosów? Czemu ich tutaj z tobą nie ma? - Seth i te jego lakoniczne pytania. Chociaż, musiała mu przyznać rację, coś tu nie grało.
- Zapomniałbym o tym. Możecie już wchodzić.
W tym momencie zza rogu wyłonili się lekko osłupiali Perc i Adrianna. Blanca nie dowierzając własnym oczom podbiegła do nich, ściskając oboje. Złapała dłońmi policzki Perca, próbując uwierzyć, że to się dzieje naprawdę.
- To niemożliwe! Jakim cudem wy...! Nieważne, nawet nie wiecie, jak tęskniłam!
- Pokażcie, co znaleźliście. Mam nadzieję, że nie próżnowaliście podczas mojej, khy, khy, nieobecności.
Obróciła się gwałtownie. Chyba mamy dzień powrotów. Chris stał tam tak jak zawsze, z założonymi rękami i swoim huncwockim uśmiechem, gotów zjechać każdego, kto odezwie się w niestosowny sposób. Przez moment chciała podbiec i przytulić go jak Perca czy Adriannę, ale w ostatniej chwili odrzuciła tę myśl. Nie, takiej głupoty na pewno nie zrobi. Kątem oka zauważyła, jak Olgierd wyjmuje jakiś płaszcz z plecaka. Wszyscy zebrali się w salonie, siadając na kanapach. Blanca zdecydowała raczej oprzeć się o obudowę. W tym momencie ta nieznośna dziewucha, Lira zaczęła im robić wywód na temat mitologii. Zaczyna mnie szlag trafiać, a to nie znaczy nic dobrego. Od kiedy niby herbatka Tezeusza z Hadesem? Błagam...
- Jakoś się podniosłam.
W pewnym momencie jakaś obrzydliwa macka wychynęła spomiędzy materiału kanapy i zaatakowała Chrisa. Blanca odruchowo cofnęła się do tyłu wyciągając broń. Niestety, było za późno. Chłopak padł mocno poraniony na ziemię. Rzuciła ostrym końcem w przeciwnika i macka schowała się. Lira po raz kolejny postanowiła poszpanować jakimiś zaklęciami rodem z Harry'ego Pottera i zabiła jakieś inne macki, po czym zemdlała.
- No, nareszcie chwila spokoju. - mruknęła. Upadła na kolana obok Lany, przyglądając się martwemu już synowi Aresa. Poczochrała mu włosy, żeby wyglądał w miarę ładnie w tej otchłani i wymamrotała kilka słów po starogrecku. Pożegnanie, z nadzieją, że trafi do Elizjum. Macka pojawiła się po raz kolejny i zabrała ciało Chrisa.
- Wynośmy sie stąd! Z dala od salonu. Niech któryś z was weźmie tą nową i glebnie na kanapę, może ją też coś weźmie. - rozkazała. Po krótkim obejściu domu zauważyli, że nie dadzą rady wyjść. Znaleźli jednak sypialnię, całkiem wygodną.
- Rzućcie plecaki w kąt, Brian i Lira mają pierwszą wartę, bo widzę, że najbardziej wypoczęli - zironizowała. Sama ułożyła się pod ścianą, owijając kocem. Pozwoliła łzom płynąć i po chwili znalazła się w krainie Morfeusza.
Tak ode mnie. Jeśli chodzi o to przejście i mowę od Ateny pozwólcie napisać to mi, gdyż mam pomysł ;d. Wam zostawiam relacje między sobą : )
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Anonim97
Strażnik Obozu
Dołączył: 30 Gru 2010
Posty: 337
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Percy
|
Wysłany: Sob 22:04, 26 Lis 2011 Temat postu: |
|
|
- Powinniśmy chyba zrobić zebranie grupy skoro lider wrócił.
- Nie ty jesteś od wydawania poleceń, chłopcze. Pozostaw to mądrzejszych i starszym od ciebie – zaczął Chris po czym dodał jeszcze: - Hmm, no to może zorganizujemy zebranie? Co wy na to?
Jak zwykle musi coś od siebie dodać pomyślał syn Morfeusza. Jak Chris powiedział tak zrobili. Przeszli do przestronnego pomieszczenia, które najprawdopodobniej było salonem. Salonem, który był super wyposażony. Posiadał perskie dywany, najlepsze meble oraz plazmę na ścianie. Kilku herosów usiadło na kanapie, a Olgierd i reszta stanęła przy ścianie. Któraś z heroin wyciągnęła lustro. Potem zaczęła się dyskusja. Każdy rozmawiał z kimś innym o wielu różnych sprawach. Syn Morfeusza stał oparty o ścianę przyglądając się temu wszystkiemu, gdy nagle córka Hekate powiedziała:
- Słuchajcie, to wam się pewnie nie spodoba - mówiła heroina - ale z tego co pamiętam, gdy Tezeusz udał się do podziemia by porwać Persefonę z kumplem, Hades zaprosił ich na herbatkę. Siedli obaj na sofie, takiej jak te, na których wy siedzicie, i pogadali sobie z Hadesem. Bóg był cwany, ponieważ posadził gości na takiej kanapie, z której nie da się wstać. Obu bohaterów przywarło do mebla i nie mogło nic zrobić., węże ich kąsały, Łaskawe torturowały.
Rot spojrzał na nią pytającym wzrokiem.
- Do rzeczy. - powiedział Chris.
- No więc myslę, że już się nie podniesiecie z tej kanapy. - powiedziała.
- Urzekła mnie twoja historia. – odpowiedział Chris i wstał.
W tej samej chwili wielka macka z szczypcami wyszła z fotela i przedziurawiła klatkę piersiową Chrisa. Po chwili macka wysunęła się z jego ciała i przedziurawiła brzuch. Syn Aresa padł na kolana. Macka ponownie wysunęła się i tym razem celowała w szyje. Syn Aresa ostatkiem sił wyciągnął miecz i odciął szczypce. Umarł największy heros ostatnich lat. Tym razem trafiło Ci się obfite żniwo, czyż nie mam racji? pomyślał, po czym aktywował swoją zbroję czego dawno nie robił, oraz wyciągnął dwa miecze.
- Jego krtań była uszkodzona, po płucach prawie nic nie zostało, nie jestem pewna co z drugim otworem po macce. Nie wiem czy Apollo by sobie z tym poradził. Chris nie żyje. - powiedziała córka Apolla
Ostatnie zdanie było raczej zbędne, gdyż nikt by nie przeżył takich obrażeń. W pokoju zapanowała idealna cisza. Po chwili okrwawiona macka powróciła i zabrała ciało Chrisa.
-Wynośmy się stąd- wykrzyknęła Blanca.
Macka jeszcze kilka razy próbowała ich atakować, lecz była znacznie osłabiona. Mimo to Olgierd kilka razy musiał "pogrozić" jej mieczem. Wziął nieprzytomną córkę Hekate i pobiegł za resztą drużyny. Doszli do sypialni, gdzie kilku herosów położyło się na łóżku i natychmiast zasnęło. Olgierd odłożył córkę bogini magii na kanapę.
- Rzućcie plecaki w kąt, Brian i Lira mają pierwszą wartę, bo widzę, że najbardziej wypoczęli - rozkazała Blanca po czym zasnęła.
Olgierd ponownie oparł się o ścianę. Jemu nie potrzebny był teraz sen. Spojrzał na wartowników, którzy po kilku minutach stania padli na ziemię nieprzytomni i zasnęli.
- Mięczaki - powiedział na głos.
Spojrzał dookoła wszyscy spali. Jego moc dzięki temu zaczęła mocno i szybko wzrastać. Dawno się nie zabawiłem pomyślał, po czym zaczął wchodzić w sny grupy.
***
Pierwszy sen był Lany. Cała grupa znajdowała się na imprezie w obozie. Z wyglądu przypominał on domek Apolla. Tandetne kolory ścian i plakaty powywieszane na ścianach. Olgierd rozejrzał się wokół siebie. Zauważył, że większość osób była już lekko pijana, co go wcale nie zdziwiło. Zaczął poszukiwania "właścicielki" snu. Nie musiał się za bardzo wysilać. Oczywiście znalazł ją w centrum całej imprezy. Rozejrzał się dookoła. Obok stał Seth i Blanca. Wpadł mu pewien pomysł do głowy. Kiedy Lana zwróciła uwagę na Setha, syn Morfeusza pchnął go lekko, lecz na tyle mocno, że wpadł on w objęcia Blanci i ją pocałował. Rot spojrzał na reakcję Lany. Zauważył, że w jej oczach pojawiły się łzy. Córka Apolla wybiegła z tłumu w kierunku drzwi. Olgierd nie przestawał jej śledzić. Pobiegła nad jezioro, gdzie spotkała... Chrisa. Syn Morfeusza pamiętał, że Lana była w nim zakochana, ponieważ był to jej sen, bardzo prawdopodobne było, że i Chris w niej był zakochany. Córka Apolla wpadła w jego objęcia i miała jego pocałować, gdy po raz kolejny nadeszła "drobna" zmiana. Ciało Chrisa nagle wyglądało jak w chwili śmierci, a z jego ust dobiegł zduszony głos:
- Zawiodłaś mnie... -
Syn Morfeusza nie miał zamiaru tak przegiąć, ale zapomniał, że jego moc wzrosła przez sny herosów. No cóż. Co się stało, to się nieodstanie. - pomyślał.
***
Następny sen należał do Blanci. Ten sen wyglądał raczej jak pokaz slajdów. Najpierw znalazł się w bibliotece, gdzie widział śmierć Perca i Adrianny ze wszystkimi szczegółami. Następna scena przedstawiała ich powrót. Usłyszał głos Blanci:
- Skoro oni wrócili, to czy... - mówił głos, gdy nagle scena znów się zmieniła. Teraz widział śmierć syna Aresa- On też wróci? - były to pytania bez odpowiedzi.
Obrazy zmieniały się coraz szybciej, myśli zaczęły go bombardować, na tyle, że wyszedł ze snu Blanci.
***
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Anonim97 dnia Pon 22:29, 28 Lis 2011, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Sophie
Miss Holmes
Dołączył: 13 Sie 2010
Posty: 2360
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Niemcy Płeć: Annabeth
|
Wysłany: Pon 22:26, 28 Lis 2011 Temat postu: |
|
|
Sophie czuła, jak z każdą sekundą opuszczają ją siły. Jakby z każdym oddechem i uderzeniem serca z niej ulatywały. Nagły energetyczny skok minął. Poczuła się jeszcze bardziej zmęczona i styrana. Poszła za innymi starając się rozglądać na boki, szukała czegokolwiek podejrzanego. Ale chyba tandetny wystój się nie liczył. Przycisnęła do piersi lustro. Trzymała je tak mocno, że czuła, jak wżyna się jej w skórę.
Kątem oka zauważyła okno. Podeszła do niego, a na zewnątrz zobaczyła całkowitą ciemność. Poczuła przemożną chęć zaczerpnięcia powietrza. Nie rozumiała czemu, ale to zawładnęło jej myślami. Próbowała je otworzyć, bo zrobiło jej się nagle nieznośnie gorąco. W tym celu położyła lustro na ziemi. Zauważyła na brzuchu odciśnięty ślad pioruna. Powoli dotarło do niej, że odcisnął się od lustra, a ona dodatkowo nie ma na sobie bluzki. Zerwała ją na tym dachu. Wzruszyła nonszalancko ramionami sama do siebie i spróbowała otworzyć okno. Szarpała się z nim przez moment, ale nie chciało ustąpić. To było dziwne. Uważnie spojrzała na okno, ale nie widziała nic niezwykłego.
-Sohp?- Ktoś ją zawołał.
-Idę!
Poszła do kuchni, a raczej przywlekła się tam. Rzuciła na blat mokry jeszcze plecak i wyjęła z niego jakaś koszulkę. Była ona Lany, często wymieniały się ciuchami. Wciągnęła ją na siebie i przeszedł ją dreszcz. Bluzka też była mokra. Sophie skrzywiła się. Zmęczenie, dziwne gorąco, a teraz zimno. A do tego czuła się dziwnie zamroczona. Jakby widziała wszystko spod tafli wody.
Powlokła się do salonu z lusterkiem w ręku. Zaraz potem wpadła tam cała ferajna. Z Chrisem, Percem i Adrianną. Zastanawiała się, czy wariuje. Ale zaraz potem zbeształa się w myślach. Rzuciła się na Adi i Perca, jak w zwolnionym tempie, uderzając jedno z nich lusterkiem. Byli namacali, czuła ich emocje. Przytłumione, ale prawdziwe. Duchy nie są materialne, prawda?
Spojrzała na Chrisa. Raczej by nie chciał przyjacielskiego uścisku. Nawet na nią nie patrzył. Później się przywitam. Teraz na pewno mamy ważniejsze sprawy do omówienia.
Przymknęła oczy, udając że uważnie słucha. Po kilku minutach poczuła, że odpływa. Spróbowała się zmusić do otwarcia powiek, ale czuła się, jakby ważyły z tonę. A potem ktoś wrzasnął. Poderwała się, momentalnie rozbudzona. Właściwie było już po wszystkim. Poczuła, jak żołądek jej się skręca. O mało nie zwymiotowała. Cała ta sytuacja nie docierała do niej, ale w umyśle czaiła się mała iskierka nadziei. Perc i Adrianna wrócili, więc może Chris…
Coś wysunęło się z dziury i zabrało ciało Chrisa. Pocałowała trzy środkowe palce i wyciągnęła dłoń do przodu w geście hołdu.
Grupa nerwowo zebrała się i próbowała wydostać z budynku, ale nie tylko to jedno okno było zamknięte, ale wszystkie. Tak samo z drzwiami, a portal nie dział.
W końcu Blanca, która w naturalnej kolei rzeczy, została następczynią Chrisa, nowym przywódcą, zdecydowała, że zostaną tutaj na noc. Zamknęli się w jakieś sypialni.
Sophie rzuciła się na pierwsze wolne łóżko. Wszystko ją bolało, a do tego czuła ogromny smutek. Próbowała się jakoś ułożyć, popłakać w poduszkę, ale jak na złość, nie chciała zasnąć. Usiadła i chciała spytać Olgierda, czy zna jakieś magiczne sztuczki, ale chłopak był jakby w transie. Rzuciła się ponownie na łóżko. Tak bardzo była zmęczona, ale nie mogła zasnąć.
W końcu zapadła w lekki sen. Była w pustce. A potem poczuła, że coś delikatnie ją dotyka. Był to zimny i nieprzyjemny dotyk, a do tego nie czuła go ciałem, ale umysłem. Nie chciała tego dotyku, bała się. Zaczęła się od mechanicznie niego odgradzać. Wyobraziła sobie mur, który nie pozwalał przeniknąć zimnu do jej myśli.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Sophie dnia Pon 22:33, 28 Lis 2011, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Anonim97
Strażnik Obozu
Dołączył: 30 Gru 2010
Posty: 337
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Percy
|
Wysłany: Wto 21:43, 10 Sty 2012 Temat postu: |
|
|
Następny sen należał do córki Dionizosa. Miał właśnie wchodzić do jej snu, gdy poczuł, że coś go odpycha. Próbował dalej przejść ale trafił na niewidzialny mur, który go skutecznie odpychał od świadomości Soph.
***
Otworzył oczy. Spojrzał na nią z podziwem. Nie spodziewałem się tego po niej. To będzie niezła zabawa, ale teraz sprawdzę innych. Spojrzał na syna Hadesa. Od początku był ciekawy, co siedzie w jego głowie. Spodziewał się tam najróżniejszych rzeczy, mrocznych i brutalnych. Po chwili zatopił się w jego śnie.
***
To co do tej chwili widział to standard. Rozmyślania na temat Chrisa, misji, et cetera. Po chwili zdumiał się, tym co zobaczył. Seth śnił o... Lanie. Syn Morfeusza nie mógł w to uwierzyć. Szeroki uśmiech wstąpił na jego twarz. Zaczął się śmiać, i się obudził.
***
Śmiał się tak, że obudził wszystkich. Z trudem powstrzymał śmiech. Zanim wszyscy się dobudzili, i zorientowali co się dzieje, pokój zaczął wirować...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Blanca
Muza/Maniaczka Klat
Dołączył: 02 Sie 2010
Posty: 1477
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Maków Płeć: Annabeth
|
Wysłany: Sob 13:53, 21 Sty 2012 Temat postu: |
|
|
Blanca niemal natychmiast usnęła. Przed oczami przemykały jej obrazy z ostatnich kilku dni. Powrót Perca i Adrianny, śmierć Chrisa… Bolało. Wszystko bolało - nie tylko poobijane ciało, ale również serce. Wiedziała, że teraz prawdopodobnie ona będzie musiała przejąć jego obowiązki i zostać dowódcą grupy. Tylko jak ona powie wszystkim, że zawiniła? Nawet nie zareagowała, gdy ta przeklęta macka owinęła się wokół ciała syna Aresa. Mogła przecież złapać ją. Mogła już nigdy nie ujrzeć światła dziennego, skierować się w stronę Hadesu. Ciekawe, czy trafiłabym do Elizjum…
Obudziła się zlana potem. Spojrzała na ekranik telefonu. Nie spała nawet godziny. Zmęczenie brało górę nad jej ciałem, jednak wstała i spojrzała na pozostałych. Olgierd też nie spał, śmiejąc się sam do siebie. Dziwne dziecko… pomyślała, odgarniając włosy z twarzy.
- Popilnujesz ich chwilę? Skoczę gdzieś w kąt się przebrać - odezwała się do syna Morfeusza. Chłopak skinął głową i podszedł bliżej Briana i Liry, którzy kończyli swoją wartę. Sama odeszła z daleka od nich i wyciągnęła z plecaka nową koszulkę - białą bokserkę, wściekle czerwoną, flanelową koszulę, którą tylko zarzuciła na plecy i ciemnoniebieskie dżinsy. Przemyła trampki chusteczką namoczoną wodą i związała włosy i kitkę na czubku głowy. Pochlapała twarz resztką wody i przejrzała zapasy. Powoli zaczynało brakować jej wody, ale miała jeszcze napoje izotoniczne. Gdy wróciła, wszyscy mniej więcej wracali do życia.
W tym momencie ziemia zakręciła się. Odruchowo chwyciła ramę łóżka. Któraś z dziewczyn pisnęła.
- Trzymajcie się! - krzyknęła, wypluwając włosy z ust. Przymknęła oczy, modląc się, by to wszystko się już skończyło. Po kilku minutach wszystko ustało. Nie otwierając oczy odezwała się:
- Wszyscy cali? Dać znać!
Usłyszała każdego, lekko skołowanego, ale żywego. Odetchnęła z ulgą i otworzyła oczy. Zamarła. Znajdowali się w świątyni. Nie byle jakiej świątyni. Piękne kolumny zrobione w korynckim stylu, ze słynnym akantem na końcu, ściany rzeźbione w różne wzorki. Dookoła unosiły się w powietrzu miski wypełnione żywym, tańczącym ogniem. Zauważyła, że Ailyn zdecydowanie lepiej wyglądała. W końcu to jej żywioł. Ale i ona czuła się tu dobrze. Przez moment myślała, że to dzięki nawiązaniu do samej obecności w świątyni, jednak gdy spojrzała na ołtarz zrozumiała. Na ogromnym, marmurowym blacie siedziała sporych rozmiarów puchata sowa z szarymi oczyma. Wpatrywała się w nich wszystkich intensywnie, jakby chciała im powiedzieć, żeby podeszli. Blanca spojrzała za nią. Potężny posąg kobiety w zbroi, z tarczą i włócznią u boku, stworzony ze złota, drewna, marmuru i wszystkich innych cudów razem tworzyły najwspanialsze dzieło, jakie kiedykolwiek widziała.
- Cześć… mamo - wymamrotała, podchodząc bliżej. Machnęła na swoich przyjaciół, by szli za nią. Odruchowo skłoniła się, nie bardzo wiedząc, co powiedzieć. Reszta zrobiła to samo, patrząc podejrzliwie.
- Witajcie. Niestety nie dane mi jest rozmawiać w mojej właściwej postaci. My, bogowie mamy bardzo niewiele praw, jeśli chodzi o tą jaskinię. Tylko nieliczni mogli wejść za zgodą Zeusa. Przywołałam was, bo jesteście coraz bliżej ukończenia zadania, które może teraz wydawać wam się niemożliwe. Wszystko to, co znaleźliście w trakcie, proszę was, wyjmijcie na stół.
Kilkoro herosów podeszło i pokazało przedmioty. Kielich, peleryna, lustro. Blanca średnio kojarzyła wszystkie te rzeczy. Jednak gdy odeszli od ołtarza, przedmioty zajaśniały delikatnym blaskiem. Sówka przechyliła głowę.
- Musicie ich strzec jak największy skarb. Od nich zależy powodzenie waszej misji. Czy tego chcecie czy nie, wasz los jest z nimi związany. Mają ogromną moc, niemalże boską. Jakiś czas temu zostały skradzione, jednak dzięki wam znów są razem. Nie są to wszystkie rzeczy. Brakuje wam ostatniego elementu - medalionu. Znajdziecie go na statku. Pozwoli wam on wyjść z labiryntu i oddać rzeczy z powrotem tam, gdzie ich miejsce, czyli na Olimp. A tymczasem…
Sowa spojrzała na Blancę. Dziewczyna wytrzymała jej wzrok, przełykając głośno ślinę. Nogi zaczęły drżeć. Co takiego miała jej matka w sobie, że przy każdym spojrzeniu wywoływała w niej strach?
- Chris jest w dobrych rękach. Nie narzeka na swój los, chociaż… jako syn Aresa na pewno na niego nie zasługiwał.
- Mamo! - krzyknęła, jednak gdy sowa znów na nią spojrzała, zamilkła, robiąc się czerwona.
- Tak wiem, był twoim przyjacielem. Wciąż mnie zastanawia, jak to możliwe. W każdym bądź razie, nie bój się. Nie bój się prowadzić misji, w końcu to twój obowiązek. Takie zadanie wyznaczył ci Los, a ty nic nie możesz na to poradzić. Musisz pilnować przyjaciół, chyba że chcesz ich stracić. Wierzę, że dasz radę. Że wszyscy dacie. A teraz, niech inni bogowie pilnują was tak, jak ja.
Sówka wzleciała w powietrze i zniknęła, gdy tylko usiadła na czubku głowy posągu. Blanca spuściła głowę. Nie do końca wierzyła słowom swojej matki. Bogini nigdy jej nie ufała, nigdy nie pozwoliła pokazać swoich umiejętności, a teraz nagle tak.
- Chodźcie, najwyższy czas stąd iść. - mruknęła na pozostałych. W tym momencie po raz kolejny ziemia zawirowała, więc jedyne co zrobili to upadli na podłogę. Gdy się podnieśli, byli na statku. O tym mówiła… Czy to… ARGO?!
- O bogowie, to Argo! Słynne Argo Jazona! Rozdzielmy się, musimy znaleźć ten pierścień. Kto pierwszy ten lepszy! Do roboty… - nie dokończyła. Przed nimi pojawili się przeklęci. Całe stado niedorobionych potworów, zagradzających im drogę. Otoczyli herosów, wyciągając broń. Blanca chwyciła przegub dłoni. Bo zmaterializowało się w dłoni natychmiast. Nad nimi, przy sterze stał wysoki na kilkanaście stóp umarlak, uzbrojony w najdziwniejszą broń jaką w życiu widziała. Ni to maczuga, ni miecz…. Wszyscy odruchowo zaczęli atak na przeklętych, ci jednak byli jakby niezniszczalni. Każda odcięta kończyna odrastała im na nowo.
- Nie atakujcie ich, musimy zabić tego idiotę na górze! - wrzasnęła głośno, aby wszyscy usłyszeli ją przez szum wywołany świstem mieczy. Nagle, któryś z nich rąbnął ją mocno rękojeścią w głowę i upadła na ziemię. Krew spłynęła jej po policzku.
- Widzisz?! Nie dam rady! Nigdy nie dam! - krzyknęła, patrząc w niebo.
Ode mnie. Walczcie i pokażcie, że jesteście godni zwać siebie dziećmi bogów. Blance nic nie będzie, mam taką nadzieję. Nie zabijajcie stwora w pierwszym poście, bo to by nic nie wniosło do akcji. Niech bogowie będą z wami.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Blanca dnia Sob 13:54, 21 Sty 2012, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Nike126
Kryzys Tantala
Dołączył: 07 Maj 2011
Posty: 540
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Olimp Płeć: Annabeth
|
Wysłany: Nie 18:45, 22 Sty 2012 Temat postu: |
|
|
Gdy Lira odzyskała przytomność, siedziała koło Briana, a koło nich stał Olgierd. Zaskoczona chwiejnie podniosła się na nogi. Czuła się wypoczęta, choć w głowie nadal jej się trochę kręciło. Powinna skończyć z bieganiem za pierwszym lepszym potworem, jeśli chciała przeżyć tą misję.
Nagle pojęła, że zawroty głowy to tak naprawdę jakieś dziwne trzęsienie. Usłyszała, jak Blanca do nich krzyczy. Po chwili kołysanie ustało. Znajdowali się w świątyni.
Lira wysłuchała rozmowy Blanci z matką. Nie wiedziała, co myśleć. Czy Atena zawsze się tak zachowuje? Czy zawsze jest taka... zimna?
Bogini kazała im położyć na ołtarzu znalezione przedmioty. Stojący koło niej Olgierd wyjął z plecaka piękną pelerynę i podszedł do podwyższenia. Położył ją delikatnie. Posłała mu pytające spojrzenie. Wzruszył ramionami.
Aha... A może to nie jest pułapka? Ale w takim razie co?
- Chodźcie, najwyższy czas stąd iść. - ich przywódczyni zeskoczyła z podestu. Nagle córka Hekate znów poczuła lekkie zawroty głowy.
O nie... Znowu.
Straciła równowagę. Poleciała do przodu, wpadając na Ariadnę. Gdy obie się podniosły, zauważyła, że są na statku. Wyglądał jak grecka triera.
- O bogowie, to Argo! Słynne Argo Jazona! Rozdzielmy się, musimy znaleźć ten pierścień. Kto pierwszy ten lepszy! Do roboty… - Blanca nie dokończyła. Zostali otoczeni przez bandę potworów. Zanim zdążyła się namyślić, Lira złapała za rękojeść noża i wyciągnęła go z pochwy. Szybki skręt nadgarstka. Broń wycelowana w pierś demona odbiła się jednak od jego skóry. Dziewczyna poleciała w bok, pchnięta siłą uderzenia, co uratowało ją od śmierci, gdy ciężka włócznia przeleciała koło jej ucha. Usłyszała krzyk Blanci i zobaczyła, jak heroska pada na pokład.
Córka Hekate była zbyt zajęta osłoną przed przeciwnikiem, by zareagować. Kątem oka widziała jednak cel: potwora za sterem.
Gdy przeklęty, z którym walczyła, poleciał do tyłu, obróciła się i zamachnęła. Lekki sztylet do rzucania przeleciał przez pokład i wbił się w ramię sternika. Potwór odskoczył i pokład przechylił się. Nie zabiła go.
Jednocześnie poczuła piekący ból w okolicach biodra. Lira próbowała się odwrócić, ale coś uderzyło ją w ramię i odrzuciło. Jednocześnie usłyszała wrzask z tyłu. Ostrze wysunęło się z jej ciała. Dziewczyna opadła na podłogę jak szmaciana lalka, dziękując w duchu wybawcy, który zabił stwora.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Nike126 dnia Nie 18:49, 22 Sty 2012, w całości zmieniany 3 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|