|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Artemis
Zezowaty Cyklop
Dołączył: 07 Sty 2010
Posty: 228
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Góra Olimp Płeć: Annabeth
|
Wysłany: Śro 17:37, 09 Cze 2010 Temat postu: "Dzienniki upadłych herosów" [+14] [NZ] |
|
|
Pozwoliłam sobie na taki przedział wiekowy, mam nadzieję, że mi wybaczycie .
Dłuższy czas zastanawiałam się czy w ogóle to tutaj wstawiać, ale dzisiaj skończyłam pisać i dałam do oceny koledze. Mam nadzieję, że się wam spodoba, chociaż jest zupełnie inne niż "Percy" i przedstawia świat mityczny w kompletnie innym świetle.
Prolog
Mówią, że jesteśmy zbyt słabi, aby się przeciwstawiać. Śmieją się, gdy upadają kolejne powstania. Wiedzą, że w każdej chwili mogą zmieść nas w proch, a mimo to dalej prowadzą swą upiorną grę. Są złaknieni krwi, ludzkiej krwi, bez której zanika ich potęga.
Czy naprawdę wierzyłeś, że są dobrzy?
Myślałeś, że czynią świat lepszym?
Przecież nie tak dawno twierdziłeś, że nie istnieją.
Teraz już nic nie jest oczywiste.
Wiem jedno, nie poddamy się tak łatwo. Nasz bunt rozniesie się echem po Ziemi. Wkrótce wszyscy poznają prawdę.
Akademia Olimpijska
25 sierpnia 2043r.
- Wstawiaj Vivian, musimy spakować twoje rzeczy. – oznajmiła mama, zrywając ze mnie kołdrę.
- Jeszcze minutkę. – szepnęłam zaspanym głosem i wtuliłam się w poduszkę.
Nawet nie zauważyłam, że w jej melodyjnym głosie, brakowało codziennego entuzjazmu.
- Dokąd się przeprowadzamy? – postanowiłam dać za wygraną, z ociąganiem zwlekłam się z łóżka.
- Nie my, a ty. – sprostowała mama, nie przestając krzątać się po moim pokoju.
Musiało być dosyć wcześnie, podpowiadał mi o tym mój organizm, który usilnie domagał się snu. Uniosłam ręce w zamiarze przeciągnięcia się i jakby z opóźnieniem dotarł do mnie sens jej słów.
- Ja?! – zapytałam po chwili.
- Owszem, od jutra będziesz mieszkać w swojej Akademii.
- Akademii? – zaśmiałam się ironicznie, opuszczając przy tym wciąż uniesione ręce.
Czy mój ogólniak naprawdę zasługiwał na tak prestiżowy tytuł?
- Akademii Olimpijskiej, w dwudziestym dystrykcie*. – odrzekła mama z kamienną twarzą.
- Przecież jest tylko dziewiętnaście dzielnic.
Najdziwniejsze, że miałam całkowitą rację.
Po zakończeniu trzeciej wojny światowej, na Ziemi zapanował istny chaos. Wiele państw zostało doszczętnie zniszczonych, a ludzie zaczęli emigrować na inne kontynenty. Najsilniejsze w tym okresie: Chiny, Rosja i Stany Zjednoczone, podpisały pakt, na mocy którego połączono wszystkie lądy, w dosłownym tego słowa znaczeniu.
Tak oto powstał jeden kontynent, będący także jedynym państwem. Nazwano go Involuentem** i podzielono na dziewiętnaście dzielnic, zwanych także dystryktami czy obozami.
Wyznaczono stolicę, zamieszkałą wyłącznie przez władze i ich rodziny, którą umieszczono w samym środku kraju. Dystrykty ją otaczające, osiedlili bogacze ze szlacheckimi rodami na czele, natomiast dzielnice będące nieco dalej, wyznaczono mniej zamożnym rodzinom.
Tak więc im dalej dystrykt znajdował się od stolicy, tym większa panowała tam bieda.
Moja rodzina wywodziła się z niższych warstw społeczeństwa, jednak wystarczająco wysokich by móc zakupić dom i prowadzić drobny biznes. Byliśmy czymś w rodzaju handlarzy, może nawet rzemieślników.
Z tym właśnie zawodem wiązałam swą przyszłość.
- A zresztą pierwszy raz słyszę o Akademii Olimpijskiej. Miałam przecież chodzić do szkoły średniej, dwie przecznice stąd. – dodałam po chwili namysłu i spojrzałam wyczekująco na mamę.
I wtedy jej uśmiech zniknął. Od tak, niczym za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Zupełnie jakby, zdjęła z twarzy fałszywą maskę, chcąc podzielić się ze światem prawdziwymi uczuciami. Spojrzała na mnie swymi poważnymi, błękitnymi oczami, mogłam przysiąc, że były szkliste od łez.
- Kochanie, – zaczęła, siadając obok mnie. Widziałam jak przez chwilę walczy sama z sobą, próbując zapanować nad emocjami – bo widzisz, nigdy ci nie opowiadałam o dwudziestej dzielnicy. Prawdę powiedziawszy nie wiele osób wie o jej istnieniu.
Mama wstała i znów zaczęła nerwowo krążyć po moim pokoju. Próbowała poskładać wszystko do kupy, by móc przekazać mi coś w miarę sensownego.
- Ten dystrykt znajduje się na morzu, tak, jest wyspą. Podobno poza Akademią nie ma tam żadnych, innych budynków. Ale ta szkoła także nie jest taka zwyczajna. Uczą się w niej herosi, dzieci bogów.
- Dzieci bogów? – przerwałam jej
- Tak, ty jesteś jednym z nich. – odrzekła cicho, spuszczając wzrok – Nie jestem twoją biologiczną matką.
Zatkało mnie. Czy przez tyle lat żyłam nie swoim życiem?
Byłam kimś innym?
Zajęłam czyjeś miejsce?
Tysiące pytań krążyło po mojej głowie. Czułam się zraniona i jednocześnie oszukana. Oszukana przez ludzi, których tak kochałam.
- A ojciec? – wydusiłam w końcu.
- On jest twoim prawdziwym tatą – uspokoiła mnie – Dokończysz pakowanie? Ja muszę zajrzeć do twojej siostry.
Skinęłam głową. Nie byłam wstanie spojrzeć jej w oczy.
Chwilę później wyszła, zostawiając mnie w stanie osłupienia.
*district – ang. Dzielnica
** involution – ang. potęga
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Artemis dnia Nie 16:46, 13 Cze 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Shadow man
Róg Minotaura
Dołączył: 16 Mar 2010
Posty: 452
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: wziąść na piwo? Płeć: Percy
|
Wysłany: Śro 18:20, 09 Cze 2010 Temat postu: |
|
|
Bardzo fajne. Pomysł z Akademią jest całkiem... oryginalny. Zastanawia mnie tylko jedno, czemu aż [+14]?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Artemis
Zezowaty Cyklop
Dołączył: 07 Sty 2010
Posty: 228
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Góra Olimp Płeć: Annabeth
|
Wysłany: Czw 18:08, 10 Cze 2010 Temat postu: |
|
|
Nie ściągnęłam pomysłu od Summer jeśli to masz na myśli
Ta "Akademia" ma tylko taką nazwę, czym jest będzie potem, o ile wstawię dalszą część, bo jeśli nie ma czytelników to nie ma sensu wstawiać .
A czemu aż +14? Sama nie wiem, tak jakoś. Zobaczymy co dalej napiszę, myślę jednak, że nie będzie tak pięknie jak w Obozie Herosów.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Artemis dnia Czw 18:11, 10 Cze 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Chihiro
Przypalona Ambrozja
Dołączył: 29 Maj 2010
Posty: 60
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Annabeth
|
Wysłany: Czw 18:52, 10 Cze 2010 Temat postu: |
|
|
Bardzo fajne. Mam nadzieje, że będzie dalsza część!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Artemis
Zezowaty Cyklop
Dołączył: 07 Sty 2010
Posty: 228
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Góra Olimp Płeć: Annabeth
|
Wysłany: Nie 16:49, 13 Cze 2010 Temat postu: |
|
|
No dobra, jednak będę pisać dalej . Tylko póki co nie ma zbytnio akcji, więc może być nieco nudne.
2 września 2043r.
Czy pamiętam swój pierwszy dzień w Akademii Olimpijskiej? Jak mógłbym go zapomnieć. To był najgorszy dzień mojego życia.
Miałem wtedy niespełna siedem lat. Tak, dobrze przeczytaliście, byłem jeszcze nic nieświadomym dzieciakiem. Wszyscy uważali, że to najlepszy czas, aby zacząć naukę w akademii i stać się prawdziwym herosem.
Brzmi wspaniale prawda?
Szkoda tylko, że nie miałem pojęcia kim naprawdę jest taki heros.
Tego dnia przyjechałem do szkoły z całą moją rodziną. Mama wydawała się być bardzo dumna, a ojciec co chwilę żartował. Byłem naprawdę szczęśliwy. Miałem wrażenie, że los się do mnie uśmiechnął.
Pierwszej goryczy doznałem, kiedy rodzice oznajmili mi, że muszą jechać, gdyż w rozpoczęciu roku szkolnego biorą udział tylko uczniowie. Nie chciałem się z nimi rozstawać, minęło sporo czasu zanim wydostali się z moich objęć.
- Mam coś dla ciebie – oświadczyła mama, wciskając mi do ręki kopertę – Otwórz jak odjedziemy, dobrze?
Skinąłem głową i pocałowałem ją w policzek.
- Pa mamo, będę tęsknił.
- My też Nick, my też. - była jakaś nieobecna, gdy wypowiadała te słowa.
Chwilę później odjechali, nie wiedziałem, że na zawsze. Uświadomiła mnie o tym dopiero zawartość koperty. List był zaadresowany do mnie.
Gdy upewniłem się, że są już daleko, z przejęciem rozerwałem kopertę i rozłożyłem starannie, poskładaną kartkę.
Nicholasie,
sama nie wiem od czego mam zacząć. Może od tego, że nie jesteś naszym synem i nigdy nim nie byłeś.
Pewnego dnia w naszym domu zjawił się piękny młodzieniec, oświadczył, że został przysłany przez bogów, aby ofiarować nam dziecko. Powiedział, że jeśli cię nie przyjmiemy, Zeus osobiście się na nas zemści. Nie mieliśmy wyboru, musieliśmy spełnić jego żądania. Zanim wyszedł, oznajmił jeszcze, że gdy skończysz siedem lat, możemy wysłać cię do Akademii Olimpijskiej, położonej w dwudziestym dystrykcie i tym samym pozbyć się ciebie na zawsze.
To znaczy, że dzisiaj widzieliśmy się po raz ostatni. Nie próbuj nas szukać.
Mam nadzieję, że będziesz dobrym herosem i w końcu znajdziesz szczęście.
Żegnaj,
Juliette Wentworth
Czułem jak łzy spływają po moich policzkach. Byłem nikim, nigdy nie miałem rodziny. Nie wiedziałem nawet, co to znaczy „Być dobrym herosem”. Tak oto ze szczęśliwego i pełnego życia dziecka, stałem się samotnikiem, szukającym odpowiedzi na z pozoru błahe pytania.
To było dawno, zbyt dawno, aby rozpaczać. Minęło dziesięć lat, a ja bardzo się zmieniłem. Moi rodzice już dla mnie nie istnieli, byli czystą abstrakcją, wytworzoną, przez umysł siedmiolatka. Nawet nie tęskniłem, nie odczuwałem takiej potrzeby.
Dzisiaj odbywało się kolejne rozpoczęcie roku szkolnego, wspomnienia znów nie robiły na mnie żadnego wrażenia. Stałem oparty o murek, przyglądając się nowym twarzom. Sporo dzieciaków miało od ośmiu do trzynastu lat, poza jedną dziewczyną.
Jej długie, kasztanowe włosy lekko falowały na wietrze, a duże piwne oczy zdawały się czegoś szukać. Była w moim wieku. Na prawdę nie żartuje, mogła liczyć sobie szesnaście lub siedemnaście wiosen. Zdumiewające, naprawdę rzadko się zdarzało, aby rodzice przysyłali swoje dzieci, dopiero w tym wieku. Tak, swoje własne, a raczej jednego rodzica i któregoś z bogów. Tylko ja byłem sierotą, no może nie licząc mego ojca, pana gromowładnego, którego nigdy nie widziałem na oczy, ale wierzyłem, że istnieje i obserwuje naszą akademię, każdego dnia.
Postanowiłem zapoznać się z tą szczęściarą, obdarzoną przez Fortunę kochającymi rodzicami. Podszedłem pewnym krokiem, omijając grupkę córek Demeter, które jak zwykle westchnęły na mój widok.
Wspominałem już, że byłem dość popularnym chłopakiem?
- Cześć, jestem Nicholas - wyciągnąłem rękę, gdy tylko znalazłem się obok nieznajomej, zauważyłem, że ma długie miedziane rzęsy - Miło mi powitać cię w naszej akademii.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Summers
Zezowaty Cyklop
Dołączył: 27 Maj 2010
Posty: 187
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: wzięłaś Lays'y? Płeć: Annabeth
|
Wysłany: Nie 17:04, 13 Cze 2010 Temat postu: |
|
|
Artemis napisał: | Podszedłem pewnym krokiem, omijając grupkę córek Demeter, które jak zwykle westchnęły na mój widok. |
Pewnie ja też bym westchnęła xD
Opowiadanie suuper Błędów nie wyłapałam i mam nadzieję, że ich nie ma Czekam na dalsze części^^
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Perseusz
Perełeczka Posejdona
Dołączył: 20 Sty 2010
Posty: 1452
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 4/5
Płeć: Percy
|
Wysłany: Nie 17:30, 13 Cze 2010 Temat postu: |
|
|
super !genialne i to coś
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Perseusz dnia Pon 14:54, 14 Cze 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Shadow man
Róg Minotaura
Dołączył: 16 Mar 2010
Posty: 452
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: wziąść na piwo? Płeć: Percy
|
Wysłany: Pon 14:52, 14 Cze 2010 Temat postu: |
|
|
Perseusz napisał: | super ! |
Ja za jednosłowny post dostałem ostrzeżenie xD.
A wracając do tematu:
Bardzo fajne. Piszesz z punktu dwóch bohaterów, widzę. Czekam na dalsze części.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Artemis
Zezowaty Cyklop
Dołączył: 07 Sty 2010
Posty: 228
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Góra Olimp Płeć: Annabeth
|
Wysłany: Pon 15:30, 14 Cze 2010 Temat postu: |
|
|
Dziękuję, dziękuję, za miłe komentarze, trzecia część ukarze się wkrótce, bo muszę jeszcze opisać pewien rytuał i skorygować kilka opisów przyrody .
Co do pisania z punktu dwóch bohaterów, to muszę powiedzieć Shadow, że nie do końca z dwóch...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Perseusz
Perełeczka Posejdona
Dołączył: 20 Sty 2010
Posty: 1452
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 4/5
Płeć: Percy
|
Wysłany: Pon 15:35, 14 Cze 2010 Temat postu: |
|
|
Ciekawe. Wiadomo że chłopak to syn zeusa, ale dziewczyna ?
Art.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Artemis
Zezowaty Cyklop
Dołączył: 07 Sty 2010
Posty: 228
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Góra Olimp Płeć: Annabeth
|
Wysłany: Wto 16:23, 15 Cze 2010 Temat postu: |
|
|
Wreszcie skończyłam!
Przepraszam was, że takie długie, ale inaczej się nie dało. Mam nadzieję, że mimo wszystko się wam spodoba
2 września 2043r.
To było coś niesamowitego! Wyspa zdawała się nie mieć końca, kiedy płynęliśmy wzdłuż jej brzegu, a do tego w całości obrastała ją soczysta zieleń. Pierwszy raz w życiu widziałam tak żywe kolory roślin. Zdążyłam już wy patrzeć las mieszany, iglasty, ogromną polanę i jakieś sady. Niestety całą wyspę otaczały drzewa, perfekcyjnie maskując ją przed oczami ciekawskich. Zapewne było tam wiele innych pięknych zakątków, które pragnęłam jak najszybciej zobaczyć.
- Wspaniała prawda? - zapytał ojciec, widząc podziw na mojej twarzy .
- Taka ... zielona.
Tata zaśmiał się i poczochrał moje włosy.
- Mam nadzieję, że się przyzwyczaisz, bo to teraz twój nowy dom.
Uśmiechnęłam się lekko, znów zwracając oczy ku wyspie.
Gdy dobiliśmy do brzegu, pożegnałam się z rodziną i wzięłam swoje bagaże.
- Jak mogę dostać się do Akademii? - zapytałam kapitana statku.
Ten bez słowa wskazał mi sporą grupkę, której przewodziła młoda kobieta. Podziękowałam skinieniem głowy i pognałam w tamtym kierunku.
- ...teraz zwiedzicie sobie dziedziniec, a o pierwszej rozpocznie się uroczystość. - dosłyszałam jej słowa, gdy nagle wszyscy się rozeszli.
- Przepraszam, - zwróciłam się do niej – czytała pani już listę?
Kobieta spojrzała na mnie ze zdziwieniem.
- Oczywiście, dziesięć minut temu. Ale ty chyba jesteś za duża na pierwszy rocznik. Ile masz lat? - zlustrowała mnie z góry do dołu.
- Szesnaście. - odrzekłam niepewnie i spojrzałam na trzymany przez nią notes – Proszę poszukać Vivian Hunter.
Posłała mi jeszcze jedno zdziwione spojrzenie i zerknęła na listę.
- No cóż, jak widać wszystko się zgadza. Idź teraz...
- Na dziedziniec, dobrze. - dokończyłam za nią, uprzejmie się kłaniając.
Kobieta otworzyła usta jakby chciała coś jeszcze powiedzieć, ale ja już doganiałam, grupkę nowych dzieciaków.
Po paru minutach dotarliśmy na miejsce. Wreszcie ujrzałam budynek akademii, był niezwykły. Z pewnością przedstawiał boską potęgę, o czym świadczyła jego wysokość, dochodząca prawie do stu dwudziestu metrów. Tak, był ogromny i do tego zbudowany prawie w całości ze śnieżno białego marmuru. Tylko dach wykonano ze złota, które odbijało słoneczne promienie, tysiącem pięknych refleksów. Najbardziej jednak reprezentacyjnym punktem tej urokliwej budowli był portyk, czyli wejście do akademii, zwieńczone, rzeźbionym tympanonem*, który z kolei wspierały korynckie kolumny. Jedynie okna zaburzały nieco tą boską harmonię, wprowadzając do całości, niepotrzebną nowoczesność.
Lecz, gdy przymykało się na nie oko, akademia wyglądała wprost idealnie, w centrum barwnego ogrodu, pełnego tysiąca rzeźb i posągów.
Westchnęłam cicho i nagle usłyszałam za sobą czyjś głos.
- Cześć, jestem Nicholas. Miło mi powitać cię w naszej akademii. - natychmiast się odwróciłam.
Stał przede mną wysoki blondyn o intensywnie turkusowych oczach i z uśmiechem wyciągał do mnie rękę.
- Vivian - odrzekłam po chwili, ściskając jego dłoń.
- Jesteś nowa, prawda? - raczej stwierdził niż zapytał – Wiesz już może, kto jest twoim boskim rodzicem?
Tak, to było dobre pytanie, sama chciałabym znać na nie odpowiedź. Ojciec twierdził, że bogini nie podała mu swojego prawdziwego imienia.
- Niestety nie. – odpowiedziałam zgodnie z prawdą.
Chwilę później podbiegł do nas jakiś chłopak. Podbiegł? To jest chyba złe określenie na sposób w jaki to zrobił. On prawie, że przenosił się z miejsca na miejsce nie dotykając przy tym ziemi. W jednej chwili widziałam go obok wejścia do akademii, a kilka sekund później stał już obok nas.
- Hej stary, Barker cię szuka – rzucił, przeczesując dłonią ciemne włosy.
- Vivian poznaj Spencera, syna Hermesa – zwrócił się do mnie Nicholas, a następnie spojrzał na przyjaciela – Zajmij się nową koleżanką, ja zaraz wracam.
Kończąc te słowa biegł już w kierunku gmachu szkoły, zostawiając mnie ze Spencerem. Syn Hermesa nie wydawał się być zbyt rozmowny, więc ja także nie zaczynałam żadnego tematu. Zapadła niezręczna cisza.
Uratował nas, dźwięk głosu dyrektora dochodzący z głośników, rozstawionych na całym dziedzińcu:
- Proszę wszystkich o stawienie się przy ołtarzu w sali reprezentacyjnej!
- Chodźmy, pan Goldner nie lubi czekać. – mruknął Spencer i ruszył do wejścia.
Zauważyłam, że nawet kiedy szedł, poruszał się w nadludzkim tempie. Z trudem dotrzymywałam mu kroku.
Wnętrze akademii również robiło duże wrażenie, było urządzone w stylu pałacowym. Marmurowe ściany, długie, czerwone dywany, aksamitne zasłony, różnorodność rzeźb, obrazów oraz waz, przedstawiających mityczne scenki. Całość uzupełniał olbrzymi żyrandol, zwisający kaskadą małych kryształków. Gdy spojrzało się w górę, można było dostrzec kończące się dopiero na setnym metrze, schody, które tworzyły wdzięczną spiralę.
Miałam ochotę wspiąć się na samą górę.
- Sala reprezentacyjna jest w podziemiach. – poinformował mnie Spencer, widząc, że spoglądam na sufit. Był na nim największy obraz jaki w życiu oglądałam, przedstawiał on wszystkich bogów wraz z ich atrybutami. Ze zdziwieniem spostrzegłam, że artysta namalował ich jako młodych ludzi, góra dwudziestoletnich.
- W podziemiach? – zapytałam zbita z tropu.
Chłopak nic nie odpowiedział, tylko wręczył mi nie zapaloną jeszcze pochodnię i ruszył w stronę drewnianych, lecz jakże misternie zdobionych drzwi. Zapukał w nie kilka razy, a po chwili stanęły otworem.
- Nie zapalaj pochodni póki ci nie powiem. – rzucił i zniknął w mroku.
Nie wiedziałam za bardzo, czy mam iść za nim, ale kilka minut później usłyszałam niewyraźne:
- Idziesz czy nie?
Z lekkim wahaniem zagłębiłam się w egipskie ciemności, tak gęste, że nawet po pewnym czasie, nadal nie rozróżniałam konturów. Czułam jednak, że znajduję się na schodach. Moich uszu, dobiegł dźwięk zamykanych drzwi. Nagle spostrzegłam iskierkę, która w sekundę przemieniła się w niewielki język ognia. To Spencer zapalił swoją pochodnię.
- Idź za mną. – polecił i ruszył schodami w dół.
Szliśmy dłuższy czasu, kiedy dostrzegłam za sobą pojedyncze światełka. Inni herosi, najwyraźniej poszli za naszym przykładem.
Gdy przebyliśmy już wszystkie schodki Spencer skierował się w stronę krużganków**, a następnie cisnął pochodnię w niewielki stawik.
- Co robisz! – krzyknęłam, ale zdążył mi posłać takie spojrzenie, że natychmiast zamknęłam usta.
Po chwili przystanął i kazał mi uczynić to samo. W ciemnościach dostrzegłam coś, co przypominało setki ludzkich par oczu. Byliśmy na miejscu.
Nikt się nie odzywał, zewsząd otaczała nas przygnębiająca cisza, która skojarzyła mi się z pogrzebem i oddawaniem czci zmarłym. Czułam się naprawdę nieswojo.
Nagle rozbrzmiała muzyka, a nad nami, w kilku miejscach sali pojawiły się tańczące ogniki.
- Zapal pochodnię. – szepnął mi do ucha Spencer.
Wykonałam jego polecenie i rozejrzałam się wokoło. Znajdowaliśmy się we wnętrzu ogromnej świątyni, której ściany zdobiły jedynie barwne freski***. W samym środku pomieszczenia stał niewielki ołtarz ofiarny, a za nim ustawiono dwa rzędy długich stołów. Herosi skupili się wokół niego, na moje oko było ich parę setek.
Kiedy muzyka ucichła obok ołtarza pojawił się mężczyzna. Był ubrany w długą grecką tunikę, która szorowała lekko po ziemi.
- Witajcie drodzy herosi! – zaczął swoją przemowę – Dzisiaj rozpoczynamy kolejny rok szkolny. Mam nadzieję, że wypoczęliście w wakacje, gdyż przygotowaliśmy dla was nowy program zajęć.
Po sali rozniósł się pomruk niezadowolenia. Wystarczyło jednak jedno spojrzenie dyrektora, aby te głosy natychmiast zamilkły. Musiał być bardzo surowy.
- Wszystkiego dowiecie się od swoich mentorów, których za chwilę wam przedstawię. Niektórych z nich już znacie, ale mamy zaszczyt gościć także nowych profesorów, absolwentów naszej akademii. Powitajcie ich gorąco.
Dyrektor zaczął wymieniać po kolei wszystkich nauczycieli, a ja z trudem zapamiętywałam ich imiona. Wyglądało na to, że każdy z nich zajmował się dziećmi jednego z bogów, co znaczyło, że nie będę w klasie z Nicholasem ani Spencerem.
Gdy rozległy się gromkie brawa, zrozumiałam, że to koniec jego przemówienia.
- A teraz złóżmy ofiarę bogom. – powiedziała elegancka kobieta, w nieco podeszłym wieku. Pani Barker, jak się domyśliłam, gdyż stał obok niej Nicholas.
Ponownie zapadła cisza. Z tłumu wyszły dziewczyny ubrane w białe tuniki za kolana. Ich włosy były sprytnie związane złotymi przepaskami, a na ramionach i twarzy widniały ogniste symbole, namalowane jakąś fluorescencyjną farbą. Powolnym krokiem podchodziły do osób z pochodniami i zdejmowały z nich płomienie. Tak, po prostu dotykały dłońmi ognia, a on zostawał w ich rękach, zupełnie nie paląc skóry. Następnie szły do grupki dzieci, które stanęły wokół ołtarza z napiętymi łukami i nakładały płomienie na groty ich strzał. W tym czasie Nicholas wszedł na podest z małym barankiem.
Wiedziałam co za chwilę się stanie. To biedne nic nieświadome zwierze dało się położyć na ołtarzu. A może jednak wiedziało co je czeka?
Było tak niezwykle spokojne.
Nicholas pogłaskał pyszczek baranka i ze smutkiem zszedł z podestu.
Miałam wrażenie, że czas zwolnił.
Ponowne naciągnięcie cięciw. Komenda. Wypuszczenie strzał.
Nagle płomienie wybuchły, tworząc ogromne ognisko.
Ostatnie co pamiętam to ciche beczenie baranka, potem była już tylko ciemność.
* tympanon – (architektura) trójkątne lub półkoliste pole w szczycie budowli albo nad jej wejściem, gładkie lub wypełnione płaskorzeźbami.
** krużganki – (architektura) ciąg komunikacyjny oddzielony filarami lub kolumnami biegnący wzdłuż zewnętrznych ścian budynku.
*** fresk – obraz namalowany bezpośrednio na ścianie.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Summers
Zezowaty Cyklop
Dołączył: 27 Maj 2010
Posty: 187
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: wzięłaś Lays'y? Płeć: Annabeth
|
Wysłany: Wto 16:34, 15 Cze 2010 Temat postu: |
|
|
Super
Jezuuu... Nicholas ma blond włosy i turkusowe oczy?? Mój ! Zaklepuję go sobie !
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Perseusz
Perełeczka Posejdona
Dołączył: 20 Sty 2010
Posty: 1452
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 4/5
Płeć: Percy
|
Wysłany: Wto 16:38, 15 Cze 2010 Temat postu: |
|
|
super ! mroczne podziemia rytułały, oby tak dalej !!
tylko trochę za krótkie
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
danae
Zezowaty Cyklop
Dołączył: 16 Sty 2010
Posty: 169
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: góra Olimp Płeć: Annabeth
|
Wysłany: Wto 16:55, 15 Cze 2010 Temat postu: |
|
|
Śliczne opowiadanie
Oby tak dalej!!!!!!!!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Artemis
Zezowaty Cyklop
Dołączył: 07 Sty 2010
Posty: 228
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Góra Olimp Płeć: Annabeth
|
Wysłany: Wto 17:16, 15 Cze 2010 Temat postu: |
|
|
Summers napisał: | Jezuuu... Nicholas ma blond włosy i turkusowe oczy?? Mój ! Zaklepuję go sobie ! |
A proszę cię bardzo z nim nie planuję żadnego wątku miłosnego , aczkolwiek jest chyba najważniejszą postacią...
Nie zastanawia was to, że jest sierotą?
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Artemis dnia Wto 17:16, 15 Cze 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Shadow man
Róg Minotaura
Dołączył: 16 Mar 2010
Posty: 452
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: wziąść na piwo? Płeć: Percy
|
Wysłany: Wto 17:26, 15 Cze 2010 Temat postu: |
|
|
To z barankiem to jak jakiś podziemny kult mrocznych bóstw. Tyle, że pewnie podziemny kult zamiast baranka zabiłby człowieka...
Bardzo fajne i wcale nie za długie/
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Necklice
Pani mórz
Dołączył: 28 Sty 2010
Posty: 3175
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 7 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Krk Płeć: Annabeth
|
Wysłany: Pon 19:41, 21 Cze 2010 Temat postu: |
|
|
Spoko. Podobał mi się bieg syna Hermesa, dobry do wyobrażenia.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Blanca
Muza/Maniaczka Klat
Dołączył: 02 Sie 2010
Posty: 1477
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Maków Płeć: Annabeth
|
Wysłany: Pią 21:50, 20 Sie 2010 Temat postu: |
|
|
fajnee
Summers, ja miałam ochotę go klepnąć ;p
no dobra, wolę Luke'a xD. a tak poważnie podoba mi się, całość dobrze się czyta.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
matti141
Cnotliwa Afrodyta
Dołączył: 09 Sie 2010
Posty: 1628
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Krosno - Miasto Kronosa ;-) Płeć: Percy
|
Wysłany: Sob 8:05, 21 Sie 2010 Temat postu: |
|
|
No fajne opowiadanie. Ciągłe spokojne. Podoba mi się ;-)
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Artemis
Zezowaty Cyklop
Dołączył: 07 Sty 2010
Posty: 228
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Góra Olimp Płeć: Annabeth
|
Wysłany: Pon 18:56, 23 Sie 2010 Temat postu: |
|
|
No dobra, powiedzmy, że tego co jest wcześniej nie było, teraz jest to:
[link widoczny dla zalogowanych]
.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|