|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Emily_Under
Magiczny termos Dionizosa
Dołączył: 12 Lut 2010
Posty: 775
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Kraj moich ojców <3 Płeć: Annabeth
|
Wysłany: Śro 19:22, 17 Lut 2010 Temat postu: "Jesteśmy drużyną" [NZ] [5/?] |
|
|
Eh... Najpierw powiem, że opowiadanie to napisałam w sumie po pierwszym tomie Percy'ego i odnalazłam je w głębi twardego dysku mojego komputera. Nie zdziwcie się gdy znajdziecie wiele błędów pomiędzy postaciami i ich relacjami. Nie miałam jeszcze tak dużej wiedzy jak teraz. Czytając je postanowiłam to dokończyć...
Dzień 1 ( 27 czerwiec)
Wiesz.. Jeśli właśnie to czytasz prawdopodobnie nie lubisz własnego życia. A powinieneś! Nie ma gorszego życia niż moje.
Dziewiątego stycznia 1997 roku na świat przyszłam ja, niezwykle niepoważna Emily Under. Moja mama, pełna życia Alice zmarła dwa lata temu, od tego czasu mieszkam u niezbyt miłej ciotki i wspaniałego wuja. Ojca nie miałam, nawet ciocia i wuj go nie znali. Moja mama nie była zwykłą kobietą. Kochałam ją, ale po tej tragedii zamieszkałam u ciotki. Pewnego dnia o wszystkim przyszło mi zapomnieć.
Z mojego ukochanego Nowego Yorku zostałam przewieziona w okolice Long Island. Z daleka wyglądało to jak zwykła plantacja truskawek. Zwróciłam się do wujka:
- A gdzie my właściwie jedziemy? – Wuj przemilczał to, ale mocniej zacisnął dłonie na kierownicy. Dojechaliśmy na koniec drogi. Wysiadłam i zabrałam ze sobą torbę, którą ciotka spakowała mi na drogę.
- Uff… Jak ja dawno tu nie byłem. – westchnął wuj i spojrzał się na mnie.
- Będziemy zbierać truskawki? – Zapytałam z nadzieją, że odpowie „nie”.
- Niezupełnie. – odparł wuj i zamruczał coś pod nosem. Z daleka było widać wielką plantację truskawek, ale wujek nie powiedział truskawki. Słowa, które usłyszałam brzmiały jak obóz i heros . Doszliśmy do granicy wyznaczonej płotkiem.
- Tutaj muszę Cię zostawić. – rzekł wujek z rezygnacją i tęsknotą w oczach.
- Ale czemu ? – mój głos zadrżał mimo woli.
- Idź. To tylko obóz. – Uśmiechnął się i popchnął mnie w stronę dziewczyny o blond włosach, ubraną w pomarańczową koszulkę z napisem „Obóz herosów” .
Wyglądała zachęcająco, więc podeszłam do niej. Spojrzała się na mnie i uśmiechnęła się.
-Pierwszy raz tutaj, co ? – jej ton głosu nie był zachęcający.
- Tak. – odpowiedziałam krótko i na temat. Dziewczyna wzięła mnie za rękę.
-Pozwól, że się przedstawię. Jestem Annabeth. - rzekła blondynka.
- Emily Under. Miło mi Cię poznać. A tak a propos : Co to za obóz ? – spytałam.
- Herosów oczywiście. Jak nazywa się ten człowiek, który Cię tu przyprowadził ?
- Hans Laser… Ale czemu py…- Nie skończyłam zdania, ponieważ Annabeth mi przerwała .
- Na Styks ! – krzyknęła i pociągnęła mnie do wielkiego domu, wyglądającego jak forteca z drewna. Myślałam, że oczy mnie mylą, bo na boisku od koszykówki spostrzegłam nie tylko same dzieci ale i… Nie… To nie mogły być satyry z opowiadań wujka.
- Chejronie . – wołała Annabeth. Zdziwiłam się, czemu dziewczyna o zdrowych zmysłach woła mitycznego, dawno zmarłego już centaura.
- Co się stało Annabeth ? – odrzekł głos z kąta pokoju.
- Znalazłam ! Siostrzenica Lasera ! – wydusiła blondynka. Zza wielkiego biurka wyszedł …
- O mój Boże ! – krzyknęłam . Przede mną stał prawdziwy z krwi i kości centaur.
- Którego boga wołasz, drogie dziecko ? – spytał centaur nazwany przez Annabeth Chejronem.
- Nie mam pojęcia. Może katolickiego ? A może w ogóle kogoś innego, jeśli znajduję się w świecie centaurów, satyrów i kto wie czego jeszcze ! – wydusiłam już nie swoim głosem.
- Masz do wyboru dwunastu bogów i jeszcze paru herosów. – prychnęła Annabeth.
- To powiem : Na Orfeusza ! Co tu się wyprawia ? – ja już nie mówiłam. Ja krzyczałam.
- Annabeth, zabierz naszą koleżankę do lecznicy. – rzekł Chejron. Blondynka położyła mi rękę na ramieniu i uspokajając, zaprowadziła mnie do wspomnianego pomieszczenia. Kładąc się na łóżku myślałam o tajemnicy wujka.
- Kim jest mój wuj ?- Spytałam Annabeth. Ta skrzywiła się mimo woli .
- Świat, w który zostałaś wepchnięta przez własny los jest inny niż nudne pogaduszki na lekcjach historii.
- Nie odpowiedziałaś na moje pytanie. – Blondynka przymknęła oczy.
- Dzieci bogów są… - nie skończyła, bo znowu jej przerwałam.
- Półbogami ? Herosami ? To chciałaś powiedzieć ? Ale co ja mam z tym wszystkim wspólnego, co?
- Twój wujek był synem Aresa. Jednak niezbyt walecznym. Najpierw zaliczano go do synów Ateny, następnie do synów Apollona, aż w końcu Ares przyznał się do Hansa. Jednak twoja mama, Alice o wszystkim się dowiedziała. Zeus miał w planie zabić ją pierwszym piorunem podczas lata, lecz wszystko poszło nie tak. Pan Nieba zakochał się w niej . Złamał daną swoim braciom przysięgę. Gdy Zeus Cię zobaczył postanowił Cię uratować, krył twoją matkę i jej córkę przez cały czas aż do pamiętnego momentu…
- Zejścia do piwnicy. – przypomniałam sobie ten dzień. Alice schodząca do piwnicy i niewracająca.
- No właśnie. Tam Zeus nie miał nad nią kontroli, była w świecie Hadesa…- powiedziała i popatrzyła zgaszonym wzrokiem na mnie i mówiła dalej
- Jesteś córką Zeusa. Najsilniejszą heroską od czasów… - tu nagle urwała, bo do lecznicy wszedł chłopak ubrany w tą sama bluzkę, co Annabeth.
- No tutaj jesteś! – zawołał .
- ... jego. – skończyła swoje zdanie blondynka i odpowiedziała chłopakowi – Witaj Glonomóżdżku .
- Czekaj ! – zawołałam, a Annabeth odwróciła się – a ty kogo jesteś córką ?
- Bogini mądrości. – po czym zwróciła się do chłopaka – Percy… zajmij się naszą nową koleżanką, ja muszę wrócić pod płot. – i z uśmiechem wyszła. Percy spojrzał się na mnie a oczy mu zaiskrzyły.
- Nowa ? – zapytał.
- Tak. Czyli to o tobie mówiła Annabeth ? – było to pytanie retoryczne bo i tak wiedziałam co odpowie.
- Hm… Jestem Percy Jackson.
- Emily Under. Annabeth powiedziała, że jestem córką Zeusa. – Percy na dźwięk imienia Boga Nieba otworzył szeroko oczy.
- Wow. – wydusił z siebie.
- A ty jesteś ? – nie chciałam być impertynentką.
- Synem Pana Mórz.
- Czy wy nie umiecie wypowiadać imion ? – spytałam poirytowana i spojrzałam na Percy’ego, który zaczął się śmiać.
- Mówię jak jest. Imiona mają moc Emily.
- Glonomóżdżku… - użyłam przezwiska stosowanego przez Annabeth.
- Nie powinnaś ściągać przezwisk od Mądralińskiej, Chmurko. – odrzekł i ze śmiechem wyszedł.
Zostałam sama w lecznicy. Noo… prawie sama. Przy drzwiach kilku satyrów patrzyło na mnie tęsknym wzrokiem. Przypomniałam sobie, co mówił wujek:,
„, Kiedy heros skończy 12 lat dostaje swojego opiekuna, satyra.”. Założę się o głowę, że każdy z nich chciałby być moim opiekunem.
Jestem z tego zadowolona ale co wy powiecie ?
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Emily_Under dnia Pon 14:10, 22 Lut 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
coolness
Nawiedzona Romantyczka
Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 136
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Annabeth
|
Wysłany: Śro 19:34, 17 Lut 2010 Temat postu: |
|
|
Po pierwsze błędy i jeszcze raz błędy. Strasznie ich dużo. Utrudnia to czytanie ludziom wyczulonym na nie.
Cytat: | Wiesz.. Jeśli właśnie to czytasz prawdopodobnie nie lubisz własnego życia. |
po pierwsze: po wiesz powinny być trzy kropki (...)
po drugie: jeśli z małej w tym przypadku
Cytat: | Moja mama, pełna życia Alice zmarła dwa lata temu, od tego czasu mieszkam u niezbyt miłej ciotki i wspaniałego wuja. |
Lepiej by wyglądało gdybyś to rozdzieliła na dwa zdania.
Cytat: | Zwróciłam się do wujka:
- A gdzie my właściwie jedziemy? – Wuj przemilczał to, ale mocniej zacisnął dłonie na kierownicy. |
Powinno to wyglądać tak:
Zwróciłam się do wujka:
- A gdzie my (...) jedziemy?
Wuj przemilczał to (...) kierownicy.
Cytat: | - Uff… Jak ja dawno tu nie byłem. – westchnął wuj i spojrzał się na mnie.
|
kropka przed westchnął jest zbędna
Cytat: | - Będziemy zbierać truskawki? – Zapytałam z nadzieją, że odpowie „nie”. |
zapytałam powinno być z małej
Cytat: | - Niezupełnie. – odparł wuj i zamruczał coś pod nosem. |
kropka przed odparł jest zbędna
Jest jeszcze sporo błędów natury interpunkcyjnej, jednak nie jestem w sosie do ich wymieniania, wybacz, nie mam humoru.
Prócz interpunkcji, która prawdę mówiąc leży, jest także masa powtórzeń. Ponowne przeczytanie tekstu i zajrzenie do słownika synonimów napewno temu zaradzi.
Mimo wszystko, nie jest źle. Ciekawe opowiadanie się szykuje, powiedziałabym. Nie poddawaj się, pisz dalej, a później będzie juz tylko lepiej. Wyćwiczysz się i wyrobisz swój własny i niepowtarzalny styl.
Życzę Weny i uporu by pisać dalej i nie poddawać się.
Pozdrawiam,
jakastam
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Artemis
Zezowaty Cyklop
Dołączył: 07 Sty 2010
Posty: 228
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Góra Olimp Płeć: Annabeth
|
Wysłany: Śro 21:37, 17 Lut 2010 Temat postu: |
|
|
Mimo tych wszystkich błędów, które wymieniła jakastam, zapowiada się na prawdę ciekawie . Chętnie poznam ciąg dalszy.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Emily_Under
Magiczny termos Dionizosa
Dołączył: 12 Lut 2010
Posty: 775
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Kraj moich ojców <3 Płeć: Annabeth
|
Wysłany: Czw 7:08, 18 Lut 2010 Temat postu: |
|
|
jakastam napisał: |
Prócz interpunkcji, która prawdę mówiąc leży, jest także masa powtórzeń. Ponowne przeczytanie tekstu i zajrzenie do słownika synonimów napewno temu zaradzi.
|
Dziękuję za radę jakastam. Teraz zwrócę większą uwagę na to.
Dzięki Artemis za słowa otuchy. Wstawię jeszcze dziś "Dzień 2"
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Annabeth
Boy z hotelu Lotos
Dołączył: 04 Lis 2009
Posty: 286
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Obóz Herosów Płeć: Annabeth
|
Wysłany: Czw 14:15, 18 Lut 2010 Temat postu: |
|
|
Bardzo ładnie to napisałaś .
Pisz dalej
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Emily_Under
Magiczny termos Dionizosa
Dołączył: 12 Lut 2010
Posty: 775
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Kraj moich ojców <3 Płeć: Annabeth
|
Wysłany: Czw 14:23, 18 Lut 2010 Temat postu: |
|
|
Żebyście mieli co czytać to wstawię wam Dzień 2, 3 i 4 xD Nie zwracajcie zbytniej uwagi na interpunkcję czy powtórzenia bo napisałam to z rok temu, teraz napiszę dzień 5 już z większym dbaniem o szczegóły
Dzień 2 ( 28 czerwiec)
Obudziłam się myśląc, że to tylko sen. Niestety… Obok mnie siedział rozpromieniony Percy.
- Obudziłaś się. – rzekł podając mi szklankę z brązowym płynem. Byłam bardzo spragniona, więc pochwyciłam szklankę i zaczęłam pić. Smakowało jak ciasteczka czekoladowe.
- Dobre? – spytał Percy.
- Pyszne. – potwierdziłam. Chciałam przeczytać napis na szklance, ale się nie udało. Widziałam tylko KETNAR. Zmarszczyłam nos.
- Masz dysleksję? – spytał Percy.
- Tak. I ADHD, co nie jest za bardzo pokrzepiające. – i ku mojemu zdziwieniu Percy zaczął się śmiać.
- Nie przejmuj się. Tak ma każdy tutaj. – usiadłam i popatrzyłam mu prosto w oczy.
- Nie masz żadnego ludzkiego rodzeństwa, prawda? – spytałam ni z tego, ni z owego.
- Nie. – odrzekł Percy, patrząc w okno.
- Ale ja mam. – rzekłam.
- Masz. Ale skąd ty to wszystko…- Urwał i wstał.
- Ej, zaczekaj! – zawołałam ale on wyszedł z lecznicy. Wstałam i natychmiast zakręciło mi się w głowie. Musiałam usiąść i poczekać parę minut, aż mi przejdzie. W tym czasie do lecznicy weszła Annabeth z Percym.
- Emily, czy masz jakąś pamiątkę po swojej mamie? – zapytała. Wskazałam na bransoletkę i rzekłam:
- To mama dostała od mojego ojca. – Nie widziałam w tym nic dziwnego.
- Jak się nazywa? – spytał Percy.
- Co? Bransoletka? Mama mówiła, że nazywa się „Dar Niebios”. – odpowiedziałam coraz bardziej zdziwiona.
- Chodź. – zażądała Annabeth, a Percy powiedział:
- Możesz chodzić? – kiwnęłam głową i wstałam posłusznie. Annabeth mruknęła pod nosem:
- To niemożliwe, to niemożliwe… Ale Thalia nic… Chejron musi to zobaczyć.
Spoglądałam na nią kątem oka, aż wreszcie powiedziałam do Percy’ego,
- Thalia nie ma żadnej pamiątki po Zeusie?
- Nie. – odpowiedział krótko bez większej czułości, którą mi wcześniej okazywał. Nagle zemdlałam.
Obudziłam się w środku jakiegoś domu. Ściany były złote a łóżko, na którym leżałam było z baldachimem.
- Witaj wśród żywych Chmurko. – usłyszałam znajomy głos.
- Co się stało? Czemu ja… - zaczęłam ale głos odpowiedział
- Nie przejmuj się tym. Po prostu za dużo adrenaliny. – przestałam patrzeć się w złoty baldachim i spojrzałam w bok. Na krześle przy łóżku siedział Percy, a obok niego stała Annabeth. Z tyłu na kanapie siedziała dziewczyna o niebieskich oczach. Skądinąd znałam ją. Była podobna do mnie, tyle, że ja nie mam krótkich włosów.
- Dobra, obudziła się. Glonomóżdżku, zobaczysz swoją le amore na kolacji. A teraz żegnam. – rzekła podchodząc do mojego łóżka i wypychając Percy’ego oraz Annabeth z domku.
- Ty jesteś Thalia? – spytałam.
- Oczywiście. – odrzekła smętnie. Zamilkłyśmy na kilka sekund.
- Co się stało? – podjęłam rozmowę. Thalia spojrzała na mnie i uśmiechnęła się.
- Moje życie stawia przede mną zbyt dużo wyzwań. – rzekła rozpromieniona.
- Yhym… Ja też tak mam.
- Jak siostry to siostry. – powiedziała Thalia nadal się uśmiechając. Nagle spojrzała na stojący przy ścianie pozłacany zegar.
- Jeśli jesteś głodna to jest okazja, by się zadowolić jedzeniem obozowym. – Thalia wstała z krzesła, nawet nie zauważyłam kiedy na nie usiadła. Poszłam w jej ślady.
- Ale zanim… - moja siostra stanęła – warto by było założyć na siebie coś odpowiedniego. –. Na początku zwracałam uwagę na jej twarz, jak bardzo jest do mnie podobna, że nie zauważyłam, iż ona też ma koszulkę z napisem „Obóz herosów”. Thalia chwyciła pomarańczowe zawiniątko leżące na pozłacanym stoliku.
- I pamiętaj kto tu jest szefem. – rzekła mrugając swoim niebieskim okiem. Pospiesznie ubrałam się w koszulkę i wybiegła za Thalią. Przede mną znajdowało się boisko od koszykówki, ale już puste. Wszyscy kierowali się na wschód, w kierunku Wielkiego Domu. Poszłam za nimi, ale odwróciłam się na chwilę. Nasz domek miał numer 1.
- No co tak stoisz Chmurko! – zawołała Thalia. Uśmiechnęłam się szeroko i pobiegłam za nią. Gdy doszłyśmy do Domu moja siostra skierowała się do stołu z wielką jedynką. Poszłam za nią, ale rozglądałam, się po Sali. Annabeth siedziała przy stole numer 6 razem ze swoimi braćmi i siostrami, zaś Percy siedział sam przy stole numer 3. Od jednego ze stołów, przy którym siedziała para blond bliźniaków wstał mężczyzna.
- To jest Pan D. – uprzedziła moje pytanie Thalia. Usiadłam naprzeciwko niej.
- Cisza! – zawołał a cała sala ucichła natychmiast.
- Nie będę się tu rozgłaszał, bo i tak wszyscy mnie znają. Witam na kolejnych wakacjach w obozie herosów i tak dalej i tak dalej. Mamy nową obozowiczkę od starego „Piorunogrzmota”. – nagle gdzieś na plaży w Long Island zabrzmiał grzmot.
- Nie będę się przed nią płaszczył. – zawołał do burzy - Powitajcie Emily Under i zaczynamy jeść, bo jestem strasznie głodny.
Wszyscy zaczęli klaskać, z wyjątkiem tych z domku numer 5, zupełnie nie wiedziałam dlaczego.
- Oni są od Aresa. – powiedziała Thalia.
- Mój wujek tam był. – odpowiedziałam jej z nutką nadzieji.
- Nie łudź się, że będą Cię traktować honorowo. Percy się tobą opiekował, a oni widzieli jak Cię niósł do naszego domku. A Aresowcy szczególnie nie lubią Percy’ego. Ale to już inna historia. – po czym wstała. Ku mojemu zdziwieniu wiedziałam co mam teraz zrobić. Wzięłam w rękę kiść winogron leżących na talerzu i poszłam za Thalią. Nagle za mną utworzyła się bardzo pokaźna kolejka. Kiedy nadeszła moja kolej wrzuciłam winogrona do ogniska, które nagle stało się fioletowe. Odeszłam z godnością, lecz gdy usiadłam z siostrą zapytałam:
- Czemu płomienie zrobiły się fioletowe?
- Bo Zeus przyjął twój dar. – odpowiedziała Thalia nakładając sobie dużą porcję ziemniaków.
- Ja wolę cos słodkiego. – rzekłam nakładając sobie naleśnika z dżemem. Rozejrzałam się po stole w poszukiwaniu soku, który mogłabym nalać do szklanki, gdy Thalia pokręciła głową.
- Powiedz jej co chcesz, a będzie miała. Ale nic alkoholowego. – Pomyślałam chwilę i powiedziałam do szklanki:
- Sok jabłkowy. – i nagle napełniła się złotym sokiem. Napiłam się.
- Pyszne.
- Mam nadzieję. – odrzekła Thalia patrząc na stolik numer… Ale przecież za nami żadnego stolika z numerem nie było! Odwróciłam się. Moja siostra patrzyła zapewne na czarnowłosego chłopaka siedzącego przy Chejronie. Dotknęłam mojej bransoletki.
- Kto to? – spytałam wkońcu Thalię.
- Kto? – siostra od razu oderwała wzrok od chłopaka.
- No ten tam. – Wskazałam kciukiem na stolik za mną.
- Nikt ważny. – odparła szybko siostrzyczka.
- Na pewno? – byłam coraz bardziej podejrzliwa.
- Eh… Przeklęta bransoletka. – westchnęła Thalia.
- Powiesz mi czy nie? – naciskałam.
- Nico Di Angelo. – odpowiedziała wkońcu. Odwróciłam się jeszcze raz. Nico miał czarne włosy, czarne oczy i był ubrany na czarno. Mimo to był bardzo przystojny.
- Ciacho z niego. – powiedziałam wkońcu do Thalii.
- No tak. – zgodziła się – chciałabym go zaprosić na tańce.
- To tutaj są tańce? – spytałam.
- Tak. Dziewczyna musi przyjść z chłopakiem. Do tego dziewczyna musi go zaprosić. Ej, Emily…
- Hm?
- Ty masz tą bransoletkę, dzięki której czytasz w myślach, nie? – zapytała Thalia pełna nadzieji.
- Chcesz żeby przeczytała w myślach Nico czy nie ma pary na tańce?
- No tak. – Thalia pierwszy raz na moich oczach zarumieniła się, a jej oczy stały się niemal białe. Dotknęłam mojej pamiątki i spojrzałam na Nico. Poczułam straszny ból w udzie ale mimo to szukałam w jego mózgu jakiejś informacji. Wkońcu zabrzmiało:
- Jeśli chcesz wiedzieć Emily, to z nikim nie idę. – oderwałam rękę od bransoletki i utkwiłam w nim oczy. On uśmiechnął się i powrócił do rozmowy. Odwróciłam się, a na moim czole pojawiły się kropelki potu.
- I jak? – spytała Thalia. Odetchnęłam z ulgą.
- Nie ma żadnej pary. – wydusiłam z siebie. Siostra to zauważyła.
- Co się stało? – spytała, a ja wzięłam głęboki oddech.
- Nico jest synem… - zaczęłam chcąc by Thalia dokończyła.
- Pana Podziemi. – na słowo „podziemie” wypuściłam powietrze i powiedziałam:
- Hades umie czytać w myślach? Albo chociaż wiedzieć, że ktoś Ci grzebie w umyśle? – spytałam.
- Krążą plotki. – odpowiedziała Thalia wstając od stołu. Zrobiłam to samo. Popatrzyłam jeszcze raz na Nico i odwróciłam wzrok w stronę stolika numer 3. Percy’ego już tam nie było. Ile bym dała, by tam siedział.
Automatycznie podreptałam do domku numer 1 i zanim do niego weszłam rozejrzałam się po placu. Wkońcu mam prawdziwą rodzinę. Wszyscy tutaj byli moją rodziną. Nareszcie byłam szczęśliwa!
Dzień 3 ( 29 czerwiec)
Obudziłam się z myślą, że muszę coś zrobić by Nico poszedł z Thalią na tańce. Nie ma co, jeśli on umie „wiedzieć”, że ktoś mu penetruje umysł to muszę z nim porozmawiać bez użycia słów.
Thalia patrzyła przez okno rozmarzonym wzrokiem, a że byłam tak ciekawa tez przez nie wyjrzałam. Na boisku do koszykówki w czarnych tenisówkach i czarnych spodniach biegał z piłką Nico. Zdziwiło mnie, że jego oczy przybrały barwę szkarłatu.
- Ile bym dała za to by ze mną poszedł. – westchnęła Thalia i odwróciła się.
- Mam bransoletkę. Mogę zobaczyć czy chce z tobą iść. – próbowałam pomóc.
- Dziękuję! – Thalia podskoczyła i uściskała mnie. Wyglądając przez okno dotknęłam bransoletki. „No dalej, no dalej” myślałam.
- Nie widzisz, że gram? – spytał Nico myślami.
- Widzę, ale dla tak ważnej sprawy możesz chyba przerwać grę. – pomyślałam w nadzieji, że to usłyszał. Thalia patrzyła na mnie jednym okiem, a drugim obserwowała zegar. Nico potrząsnął głową i zawołał:
- Czas! – podszedł do ławki i udał, że pije wodę.
- Zadowolona? – zapytał.
- Bardzo. Posłuchaj, kojarzysz Thalię Grace? - odpowiedziałam pytaniem.
- Kojarzę. Wiem tez, że nie ma pary a z wczorajszych podchodów zrozumiałem, iż chce ze mną iść. – poczułam, że zbladłam.
- Pójdziesz z nią? - spytałam prosto z mostu. Thalia zbliżyła się do mnie jakby chciała usłyszeć o czym rozmawiamy.
- Mogę… - odparł Nico i odwrócił się w naszą stronę. Moja siostra szybko schowała się za kotarą – Chmurko. – zdębiałam na dźwięk moje przezwiska, przecież znał je tylko Percy z Annabeth i Thalią.
- Nie wkurzaj mnie Czarny – odparłam z sarkazmem i oderwałam dłoń od bransoletki. Thalia zaczęła obgryzać paznokcie.
- Zaproś go. – rzekłam Thalii, a ta zaczęła piszczeć. Zdziwiłam się, z zewnątrz twarda Thalia popiskiwała jak mała dziewczynka. Założyła niebieską koszulkę z tradycyjnym napisem i wybiegła by popatrzeć jak Nico wrzuca piłkę do kosza za trzy punkty. Uśmiechnęłam się do siebie.
- Jeszcze tylko Percy. – powiedziałam sama sobie i założyłam zieloną bluzkę z napisem „ O H” i wyszłam z domku. Usiadłam na ławce obok zielnika należącego z pewnością do dzieci Demeter. Obserwując śnieżnobiałe róże nie zauważyłam gdy podeszła do mnie Annabeth.
- Masz już kogoś na potańcówkę? – spytała i usiadła obok mnie.
- Nie. A ty?
- Ja mam – odrzekła z dumą. W duszy modliłam się, żeby nie był to Percy.
- Idę z Travisem. –powiedziała wyprostowując się.
- Kto to? – spytałam bardzo zdziwiona.
- Jeden z bliźniaków Pana D. – a widząc, że nie zrozumiałam dodała:
- Syn jednego z twoich braci. – westchnęłam analizując wszystkie imiona na literę „d” od Zeusa.
- Dionizos? – spytałam a Annabeth pokiwała głową.
- Masz już kogoś na oku? Z tego co słyszałam Percy jest jeszcze wolny. Parę chłopaków od Aresa i wszyscy od Afrodyty. – wciągnęłam powietrze, Wybór był mały, jak na ilość chłopaków w obozie. Postanowiłam zejść w inne tematy:
- Załatwiłam Thalii partnera. – rzekłam z dumą.
- Kogo? – Wtedy dopiero zrozumiałam jaka jestem .
- Nico . – Annabeth otworzyła szeroko oczy.
- Tego Nico ? Syna Pana Podziemi ?
- Tak tego – potwierdziłam i wstałam. Postanowiłam spróbować szczęścia w miłości i zaprosić Percy’ego. Ale zanim :
- Gdzie Percy ma ćwiczenia ? – spytałam od niechcenia.
- Za pięć minut w Sali treningu w Wielkim Domu. Ale po co…
- Dziękuję Mądralińska ! – zawołałam i pobiegłam na wschód. Percy miał być za 3 minuty w Sali. Ukryłam się w krzakach i czekałam. Z pomieszczenia wyszli chłopcy od Hermesa. Roześmiani i szczęśliwi. Minęli się z Percym trzymającym długopis w ręce. „ On zamierza pomalować manekina ?” pomyślałam. Weszłam za nim do Sali u ukryłam się za stosem manekinów, które nie miały szczęścia. Patrząc na Percy’ego dotknęłam bransoletki.
- Może uderzę od tyłu ? – zastanawiał się. Szukałam w jego umyśle jakiejś istotnej informacji.
- Ciekawe czy Grover przyjdzie ? – byłam coraz bardziej zdenerwowana.
- Może Thalia mnie zaprosi ? – pomyślał i wkońcu nie wytrzymałam.
- Ona idzie z Nico. – pomyślałam a potem szybko zamknęłam oczy. Gdy je otworzyłam Percy rozglądał się po pomieszczeniu.
- Na Annabeth tez nie licz . – pomyślałam, a Percy przygotował miecz.
- Jestem twoim doradcą. – postanowiłam się trochę podroczyć z Percym.
- Czego chcesz ? – spytał na głos.
- Nie mogę Ci powiedzieć konkretnie o co chodzi. – Percy usiadł na podłodze i nie odzywał się przez dłuższą chwilę. Nagle powiedział:
- Twój głos brzmi zupełnie, jak Emily. –mało by brakowało a zachłysnęłabym się powietrzem.
- Ty sam wybierasz głos. Jestem odzwierciedleniem twoich pragnień . ¬– mówiąc to uśmiechnęłam się sama do siebie.
- Wyłaź z mojej głowy ! –krzyknął a ja odpowiedziałam mu w myślach :
- Jeszcze wrócę Percy Jacksonie, a wtedy wybierzesz…- i wyłączyłam się teatralnie z mózgu mojego kolegi. Znów zaczął ćwiczyć, a ja mimochodem wyszłam z sali. Usiadłam przed Wielkim Domem obserwując synów Dionizosa, gdy pomagali truskawkom rosnąć.
- Emily ! – ucieszył się Percy, gdy zobaczył mnie na schodach.
- Cześć Glonomóżdżku. – odpowiedziałam mu tym samym tonem co on sam do mnie. Postanowiłam walnąć prosto z mostu :
- Masz z kim iść na tańce ? – Percy zamyślił się, dotknęłam bransoletki
- Chyba chce mnie zaprosić … - zastanawiał się.
- Bo ja nie mam i tak myślałam – nie skończyłam, ponieważ mój kolega patrzył na mnie jakby spod byka.
- Aha. – powiedziałam i z udawanym spokojem odeszłam. Wróciłam do domku i usiadłam na pozłacanej kanapie. Po paru minutach weszła Thalia.
- Udało mi się ! – zawołała uradowana i uściskała mnie. Uśmiechnęłam się sztucznie, a siostrzyczka mówiła, jak to fajnie i tym podobne bzdety. Nagle zauważyła moją smutną minę i od razu pojęła o co chodzi :
- Z kim Ci się nie udało ? – zapytała.
- 3 . – odpowiedziałam krótko. Dlaczego powiedziałam numerek ? Nie chciałam wymawiać jego imienia. Thalia najwyraźniej zrozumiała i rzekła:
- Nie martw się. Glonomóżdżek ma plankton zamiast mózgu. Miałam podobnie z Charliem, gdy próbowałam go zaprosić rok temu .
- Charliem ? Jakim Charliem ? – zapytałam
- Tym od Afrodyty. Bardzo przystojny, ale jednak zbyt pyszny. – Thalia próbowała mnie pocieszyć. Położyłam się na kanapie i patrzyłam w sufit. Nagle poczułam złość na Percy’ego. To jak się mną opiekował …
- Dałam się nabrać ! – krzyknęłam, aż Thalia podskoczyła w miejscu.
- Na co ? – spytała cicho, jakby wiedziała o co chodzi .
- On mnie podrywał ! A gdy przyszło co do czego to stał się tchórzem ! – krzyczałam. Thalia opuściła wzrok.
- Wiedziałaś o tym ? – zapytałam .
- Domyślałam się. Opiekował się tobą, martwił się gdy zemdlałaś. Myślałam, że jednak miałam rację.
- Hm ?
- Annabeth mówiła, że on ją kocha ale nigdy nie pokazywali tego publicznie. Kiedy ty się pojawiłaś powiedziałam jej, że teraz zobaczymy kto kogo… - urwała.
- Kto się w kim zakocha ? – zapytałam, a moja dusza buzowała.
- Mniej więcej. Kiedy widziałam jak się za nim oglądasz martwiłam się, że przegram. To Percy miał się w tobie zakochać. – Thalia posmutniała. Okazała skruchę, że mnie wykorzystała.
- Nie martw się. – powiedziałam do niej pokrzepiającym tonem. Siostra pokręciła głową.
- Ale przepowiednia … - zawahała się przez chwilę, a potem znów zaczęła:
- Wyrocznia mówiła : Nie wierz ludziom niebieskim jak morze,
Przyjdzie niebieskooka, zaczaruje
Rozkocha w sobie.
Potem piorunem uderzy,
Wygra i zniknie. – skończyła Thalia łamiącym się głosem.
- No i ? – nie okazywałam większego zainteresowania przepowiednią. Moja siostra wyjrzała przez okno i wciągnęła powietrze.
- Chmurko choć tu. – podeszłam posłusznie. Wskazała palcem na ławkę przed domkiem numer 3.
- Nie. – powiedziałam i się odwróciłam. Thalia złapała mnie za przegub i rzekła:
- Spójrz co robi. – i wskazała na to co Percy trzymał w rękach. Wytężyłam wzrok i ujrzałam blok rysunkowy. Glonomóżdżek cos rysował.
- Nie ma co… - zakpiłam. Thalia pokręciła głową.
- Nie masz dobrego wzroku. On rysuje ciebie. – odruchowo chwyciłam bransoletkę.
- Sprawdź co myśli. – potwierdziła Thalia. Zamknęłam oczy i je otworzyłam. Byłam zszokowana, nie stałam w domku numer jeden. Widziałam dokładnie blok rysunkowy. Ja widziałam oczami Percy’ego. Postanowiłam to wykorzystać i spojrzałam na kartki . Byłam tam ja, tak jak mówiła Thalia. Każdy szczegół był narysowany. Byłam uśmiechnięta, a zmarszczki wokół moich ust były wiernie odwzorowane. W rogu napis : Percy Jackson. Nagle kartki bloku się przemieściły. Widziałam następną stronę. Było tam serduszko. Percy wstał i mrugnął, a ja znów stałam w domku numer jeden. Thalia machała mi przed oczami ręką i mówiła :
- Ziemia do Chmurki . – potrząsnęłam głową. Podeszłam do biurka i chwyciłam jeden z papierków. Zaczęłam pisać.
Obóz Herosów, 29 czerwiec
Drogi Percy !
Teraz wiem, dlaczego tak bałeś się mojej bransoletki. Teraz wiem wszystko.
Nie chcesz ze mną iść na tańce. OK. Nie chcesz ze mną rozmawiać. OK. Ale nie będziesz mnie bezczelnie podrywał, bo ja sobie tego nie życzę. Myślisz, że jak jesteś Synem Pana Mórz to możesz zmieniać dziewczyny jak rękawiczki ? Otóż nie ! Dla mnie zawsze będziesz tym samym Glonomóżdżkiem.
Zanim skończę musze Ci jeszcze cos powiedzieć : erre es korakas.
Emily Under
P.S : Ładnie rysujesz.
Uśmiechnęłam się do siebie. Thalia patrzyła przez ramię. Nie ma to jak czysta groźba. To myśląc wyszłam na zewnątrz, podeszłam do domku numer 3 i zostawiłam list pod drzwiami.
Lubię być sarkastyczna, nawet do tego stopnia by kogoś urazić. Nikt nie będzie mnie wykorzystywał. Nawet Percy nie ma do tego prawa .
Dzień 4 (30 czerwiec), dzień potańcówki.
Nie mam pojęcia jak to się stało, że obudziłam się w krzakach. W dodatku obok mnie leżał list od Percy’ego. Thalia wytłumaczyła mi pokrótce, że przeczytał moja notatkę, a ja siedziałam w krzakach bo chciałam zobaczyć jego reakcję na treść listu. Chyba się nie udało.
Notatka od Percy’ego wyglądała następująco:
Nie kuś ludzi, i nie wyzywaj. Powinnaś poduczyć się trochę zasad Obozu Herosów. Skąd wiesz, że ładnie rysuję? I o co chodzi z tym podrywaniem?
Percy .
Nie ma to jak dawka nie zrozumienia na początek dnia. Kiedy Thalia opatrywała moje zadrapania na twarzy analizowałam każde słowo notatki. „Nie kuś ludzi”.
- Czy jest we mnie coś pociągającego? – spytałam samą siebie, ale siostra to dosłyszała.
- Niebieskie oczy, długie czarne włosy, morski oddech. – zaczęła wyliczać. Zamyśliłam się. Morski oddech ? Jak to ? Nie miałam na to wszystko sił.
- Zepnij się Emily… - mruknęłam do siebie. Wstałam i podeszłam do drzwi. Wszystkie zajęcia były dziś odwołane, więc mogłam zastać Percy’ego w domku.
Wyszłam i zamknęłam oczy… Musiałam ominąć Clarisse, by nie słyszała naszej rozmowy, ponieważ uszy do ma akurat dobre w przeciwieństwie do serca. Na szczęście skierowała się w stronę areny. Dobre uczucie napełniało mnie od środka. Zapukałam w drzwi z muszelek i założyłam sobie rękę na rękę. Nie ma to jak rozmowa z jakimś chłopakiem na początek dnia. Drzwi się otworzyły. Zapachniało słonym morzem. „ Morski oddech” przypomniałam sobie i sama się zdziwiłam, byłam przecież córką Zeusa. Weszłam a drzwi zamknęły się za mną. Przestraszyłam się, byłam sama w ciemnym pokoju… Prawie sama.
- Cześć. – powiedziałam nieśmiało. Nie otrzymałam odpowiedzi. Coś poruszyło się na łóżku, wytężając wzrok ujrzałam zarys postaci, ale nie była ubrana w pomarańczową koszulkę. Musiałam uspokoić oddech. Skądinąd wiedziałam, że to Percy, ale nie byłam przygotowana na to, iż nie będzie miał koszulki. Widziałam już chłopaka bez, ale co innego jest widzieć nieznanego kolesia bez koszulki o co innego widzieć bez niej swojego przyjaciela. Wkońcu musiałam to przyznać, Percy był nim. Uśmiechnęłam się i powiedziałam :
- Cześć Śpiochu. – nic się nie stało . Podeszłam do łóżka i usiadłam na krześle za nim. Łoże zaskrzypiało gdy Percy przewrócił się na drugi bok. Postanowiłam spróbować jeszcze raz.
- Cześć Śpiochu . – zadziałało. Percy otworzył oczy i przez chwilę rozglądał się po pokoju. Kiedy zwrócił wzrok na krzesło aż podskoczył na łóżku. Wziął pościel i zaczął się zasłaniać, aż spadł z dosyć dużej wysokości.
- Percy ! – Zawołałam i podbiegłam do niego.
- Nic mi nie jest. – jęknął. Złapał się za głowę, a kiedy odsunął rękę od niej zobaczyłam na jego dłoni dużo krwi. Wybiegłam do łazienki i nabierając dużo wody w szklankę, którą tam znalazłam wróciłam do pokoju. Niewiele myśląc wylałam wodę na głowę Percy’ego.
- Dzięki. – rzekł wstając. Byłam pewna, że go oblałam ale on był suchy. Spojrzał się na mnie swoimi morskimi oczami. Przebiegł po mnie wzrokiem i zatrzymał się na bluzce. JA byłam mokra, a mój pomarańczowy T-Shirt opinał się wokół mnie uwypuklając moje kształty.
- Oh, na Styks. – zaklęłam. Percy uśmiechał się promiennie.
- Nic nie szkodzi – odpowiedział i mimo woli przysunęłam się do niego, popatrzyłam w oczy i powiedziałam :
- No to jak z tymi tańcami ? – Percy znów spojrzał się na mnie spod byka. Już miałam zrobić smutną minę ale on powiedział:
- Tym razem dziewczyny zapraszają ?- zdziwiłam się. Pokiwałam głową.
- Pójdziesz ze mną ? – zapytałam i tym razem to Percy pokiwał . Podskoczyłam i zarzuciłam mu ręce na szyję, a potem się opamiętałam i zdjęłam mu je. Ale Percy złapał mnie za rękę, przysunął do siebie i mnie przytulił. Czułam się taka bezpieczna. Taka szczęśliwa, aż nagle odsunął się.
- Twoja siostra się cieszy. – powiedział cicho.
- Wkońcu wygrała zakład. – i nic mu nie mówiąc wyszłam i popędziłam się przygotować.
Thalia patrzyła na mnie, jakbym właśnie wygrała konkurs na obiegnięcie całego świata w pięć sekund. Nagle podeszła do mnie i powiedziała:
- Trzeba Cię zrobić na bóstwo. – westchnęłam.
- No dobrze – Thalia pobiegła do łazienki wróciła z przyborami kosmetycznymi. Wybrała dla mnie szary cień i ciemno-granatową kredkę do oczu. Szybko mnie pomalowała i wysmarowała mi usta szminką „Koralowa czerwień”, a później to ja ją umalowałam. Ubrałam srebrną połyskującą bluzkę, zaś Thalia nałożyła taki sam fason, tyle że zieloną. Zakręciłam mojej siostrze włosy na lokówce i wyprostowałam grzywkę.
- Wyglądasz jak gwiazda. – powiedziałam patrząc na Thalię.
- Ty też będziesz. – odparła i uśmiechnęła się do mnie. Przejęła lokówkę w swoje dłonie i zaczęła kręcić. Po kilkunastu minutach miałam na głowie burzę loków, którą Thalia związała w kucyk. Wyglądałam prześlicznie. Kiedy siostra nie patrzyła namalowałam jej czarnym eyelinerem na plecach błyskawicę i napis „THALIA”, jednak ona to zauważyła i zrobiła mi podobnie. Tyle, że ja miałam chmurę i napisane „EMILY”. Wkońcu wyszłyśmy, a ja nie mogłam pojąć, że ominęłyśmy obiad, i przez cały dzień przygotowywałyśmy się do potańcówki. Na niebie iskrzyły gwiazdy, a gdy zaszłam po Percy’ego zapewniał, że wyglądam jak jedna z nich. Sam miał na sobie ciemnozieloną bluzkę i czarną skórzaną kurtkę. W tym momencie wyglądał jakby chciał wsiąść na motor i odjechać. Nagle o czymś pomyślałam .
- Poczekaj tu.- Rzekłam do niego i pobiegłam do mojego domku. Wzięłam z szafki nocnej moje ukochane okulary przeciw słoneczne i wypadłam z niego jak strzała. Podeszłam do Percy’ego i założyłam mu je na nos. Uśmiechnęłam się.
- Jak ja wyglądam … - westchnął .
- Jak kierowca motoru . – odpowiedziałam. Wtulając się w jego ramię poszliśmy razem w stronę polany. Mówiłam już jaka byłam szczęśliwa ? Tak? A olewać. Powiem jeszcze raz : jest bardzo szczęśliwa. Kiedy szliśmy Percy opowiadał mi o tym jak znalazł piorun Zeusa. Z niechęcią mówił o Luke’u, który ich zdradził. Wkońcu dostaliśmy się na polanę. W powietrzu wisiały lampy, a driady śpiewały piosenki. Najbardziej urzekły mnie dźwięki piszczałki jednego z satyrów siedzącego na kamieniu przy piosenkarce. Nagle lampy przygasły i polana zapełniła się większością obozowiczów.
- Jak tu pięknie. – powiedziałam nadal rozglądając się po terenie „dyskoteki”. Gdy odwróciłam głowę Percy’ego już nie było, jednak czułam, że coś mnie trzyma za ramię.
- Ej, puszczaj ! – zawołałam do „tego czegoś” co chwyciło mnie za rękę. Usłyszałam śmiech i poczułam morską wodę na twarzy. Zrozumiałam.
- Percy…Oddaj Annabeth jej czapkę, bo sama to zrobię. – powiedziałam i zaczęłam machać ręką w powietrzu przede mną. Nic tam nie było. Zniżyłam rękę i uderzyłam w coś.
- Auć. – jęk rozniósł się po terenie w odległości metra od nas. Percy puścił moją rękę i odszedł, wciąż niewidzialny, a ja z braku partnera, z którym mogłabym tańczyć skierowałam się w stronę stolików i usiadłam obok Pana D.
- No i jak tam nasza nowa ? – spytał mnie.
- Dobrze. – odparłam bez większej aprobaty. Rozglądałam się po polanie, wypatrywałam Annabeth. Nagle do stołu dosiadł się Travis.
- Zgubiłeś partnerkę ? – zapytałam miłym głosem. Jeden z bliźniaków Dionizosa pokręcił głową.
- Nie było jej. – rzekł. Zerwałam się z miejsca, aż siedzący obok mnie Pan D. podskoczył. Percy miał czapkę Annabeth na sobie, no bo jak inaczej by znikł ? Pobiegłam w stronę domków. Szukałam jakiegoś znaku, który mówiłby, że akurat „ten” jest mieszkaniem dzieci Ateny. Spostrzegłam domek z wymalowanymi sowami na filarach. Podeszłam i zapukałam. Otworzył mi wysoki blondyn i zapytał:
- Co cię tu sprowadza? – zamknęłam oczy i powiedziałam:
- Szukam Annabeth. – blondyn zaprowadził mnie do saloniku, gdzie na kanapie siedziała…
-Annabeth! Travis Cię szuka ! – zawołałam. Zwróciła na mnie swoje szare oczy.
- Zgubiłam czapkę.- rzekła z udawanym spokojem. Przewróciłam oczami.
- Myślałam, że dałaś ją Percy’emu bo stał się niewidzialny, gdy poszliśmy na dyskotekę. – Annabeth wstała i podbiegła do drzwi mrucząc pod nosem:
- Zabiję go… On ma plankton zamiast mózgu. – patrzyłam na nią zdziwiona. Podniosłam rękę i pokazałam na bransoletkę.
- Nie wiem czy mogę wyszukać tak Percy’ego. – rzekłam, a Annabeth od razu się odwróciła i powiedziała:
- Pokaż ją . – podałam jej dłoń. Patrzyła na starodawne znaki, zaś blondyn który otworzył mi drzwi mówił:
- Myśli, znaki, wzrok, czucie… - Annabeth popatrzyła się na niego, a on na nią.
- Możesz czytać w myślach i rozmawiać z kimś w nich, możesz przejąć wzrok i czuć to co osoba. – i to mówiąc puściła moją rękę. Przypomniałam sobie jak rozmawiałam z Nico w myślach, jak czułam ten ból u udzie podczas pierwszego obiadu i jak patrzyłam na blok rysunkowy. Złapałam Annabeth za rękę.
- Chodź. Ty musisz iść na tańce, a ja musze coś wyjaśnić z Percym. –szłyśmy nabuzowane i wkońcu rozdzieliłyśmy się. Moja koleżanka skierowała się w stronę stołów, a ja dotknęłam bransoletki i zamknęłam oczy.
- Percy Jackson. Percy Jackson – myślałam ... Niech się uda. Otworzyłam oczy i nie widziałam polany. Moim oczom ukazało się jezioro. Percy siedział chyba pod drzewem. Nagle odwrócił głowę w tył. Moje ciało stało dokładnie naprzeciwko i głowa szybko wróciła za konar drzewa. Otworzyłam oczy i pobiegłam prosto, przy okazji obijając się o kilka drzew. Skoczyłam za drzewo przy którym siedział Percy. Obok drzewa leżała czapka Jankesów, wyciągnęłam ostrożnie rękę po nią i szybko ją złapałam. Założyłam ją i spojrzałam na siebie. Nie było widać moich rąk! Niewiele myśląc podeszłam na piasek i rzuciłam buty w trawę. Percy nadal nic nie widział, ale gdy weszłam do wody nie mógł nie zwrócić uwagi na małe falki pojawiające się przy każdym moim ruchu na zupełnie spokojnym jeziorze. Odruchowo sięgnął za siebie ale nie mógł znaleźć czapki, która podkradłam. Sięgnął po długopis i odetkał go. Zrozumiałam, dlaczego Percy chodził z długopisem na treningi. W jego rękach zalśnił miecz.
- No ekstra. – mruknęłam pod nosem. Nabrałam trochę wody w dłonie i chlusnęłam Percy’emu prosto w twarz. Zachłysnął się a ja w tym czasie wyszłam szybko z wody. Niedość, że on był suchy to znowu ja byłam mokra. Czułam wodę na każdym skrawku mojego ciała. Przymknęłam oczy i wzięłam głęboki oddech. Mój kolega rozglądał się bacznie po terenie, ale ja zdążyłam zabrać blok rysunkowy i list, który leżał przy Percym. Ale nagle odzyskałam zdrowy rozum. Odłożyłam je i podeszłam do wody. Zanurzyłam w niej kostki i zaczęłam powoli zdejmować czapkę.
- To nieładnie kraść, Glonomóżdżku. – rzekłam i rzuciłam mu bejsbolówkę Jankesów. Patrzył na mnie podejrzliwym wzrokiem i znów zatrzymał wzrok na mojej bluzce.
- Nawet o tym nie myśl. – zaczęłam srogim tonem. On jednak podszedł do mnie i złapał w pasie. Ja próbowałam się wyrywać. „Co jest we mnie pociągającego ? Niebieskie oczy, długie czarne włosy, morski oddech…” przypomniałam sobie. Oddech… Złagodniałam. Już się nie wyrywałam, ponieważ Percy miał bardzo mocny uścisk. Westchnęłam i rzekłam:
- Czy ty mnie aby nie podrywasz ? – Percy pokręcił głową i przytulił mnie do siebie. Kiedy mnie odsunął byłam sucha i wkońcu wydusiłam z siebie:
- Tańce nadal trwają, może jest szansa, że jeszcze zdążymy, co?
- Możliwe – potwierdził i puścił mnie. Złapał blok i list w rękę i rzucił w jezioro.
- Przecież Ci zamoknie ! – zawołałam. Spojrzał na mnie rozbawionym wzrokiem.
- Zapomniałaś ?- spytał, a ja nagle zrozumiałam.
- Ah… Syn…- zakończyłam naszą konwersację i pociągnęłam go za sobą w kierunku polany. Satyry grały powolną melodię, a driady przysłuchiwały się wspaniałym dźwiękom. Zaciągnęłam Percy’ego na środek i założyłam mu ręce na szyję. Zaczęliśmy tańczyć, a ja patrzyłam w jego morskie oczy.
- I warto było uciekać? – zapytałam.
- Chyba nie. – rzekł Percy i przyciągnął mnie bliżej, prawie stykaliśmy się nosami. Clarisse zagwizdała i krzyknęła:
- Patrzcie, Glonojad ma dzieeeeewczyyyyneeee ! - ale my patrzyliśmy na siebie jak zaczarowani. Nagle ktoś wziął mnie za rękę i zawołał:
- Odbijany ! – gdy się odwróciłam by zatańczyć z innym zobaczyłam twarz Nico.
- Cześć, Czarny. – zakpiłam – Gdzie zgubiłeś Thalię ?
- Tańczy z Charliem. – nagle Annabeth pociągnęła Nico i zawołała to co on sam poprzednio. W swoje ramiona ujął mnie blondyn z blizną na policzku. Tańczył wspaniale. Spojrzałam się na Percy’ego, w tym samym momencie co on na mnie i zawołał:
- Luke ! – zdziwiłam się. Percy podbiegł do nas i oderwał mnie od nieznajomego.
- Ten Luke z twoich opowieści ? – spytałam, kiwnął głową.
- Leć po Chejrona ! – zawołała Annabeth podbiegając do nas. Wystartowałam z miejsca i szukałam Centaura… Zauważyłam go, rozmawiającego z satyrem siedzącym na pokrytym mchem kamieniu.
- Chejron ! Chejron! – wołałam. Centaur spojrzał się na mnie.
- Co się stało ?
- Luke…opowieść Percy’ego…- zaczęłam się jąkać widząc, że Chejron nic nie rozumie.
- T…t-t-ten co z-z-zdradził ! – krzyknęłam. Centaur popatrzył na mnie i zakłusował na środek polany. O mało co, a Percy i Luke się nie pobili.
- Spokój – krzyknął Chejron. Annabeth trzymała swój sztylet w ręku, a Thalia włócznię. Satyrowie i driady uciekli razem z wieloma innymi obozowiczami. Krzyknęłam do jednego chłopaka z domku Aresa:
- Bądźcie w pogotowiu na skraju polany ! – ten kiwnął, a Percy patrzył się na mnie zdumiony. Nagle zauważyłam, że wszyscy tutaj mają broń oprócz mnie. Zdjęłam bransoletkę modląc się, żeby coś się z nią stało. Nagle z największy koralik zmienił się…
- Kusza ? – spytałam głośno sama siebie. Nikt się na mnie nie spojrzał, w tym czasie ja nastawiłam moją broń w kierunku Luke’a.
- Co tu robisz ? – spytała przez zęby Annabeth.
- Nie mogę się pobawić ? – odpowiedział jej z uśmiechem.
- Zdrajcy nie mogą ! – krzyknęłam, a Thalia odsunęła mnie ręką. Blondyn spojrzał na mnie z politowaniem.
- Nowy nabytek, co? Nie umiecie wykonać choć jednej misji bez nowych twarzy. –zakpił. Wściekłość we mnie buzowała. Chejron wziął sprawę w swoje ręce.
- Odejdź z godnością – rzekł z niezrozumiałym dla mnie spokojem.
- Hmm… Niech pomyślę… - Luke teatralnie postukał się palcem w policzek. Złapał Percy’ego za rękę i rzekł:
- Odzyskacie go, jeśli za mną pójdziecie. – i uśmiechnął się szelmowsko. Nagle on i Percy zniknęli w chmurze dymu, a ja nie wytrzymałam i strzeliłam strzałą z kuszy w miejsce, w którym zniknęli.
- On go zabrał… - powiedziała z rezygnacją Thalia. Zrozumiałam.
- Nie ! – krzyknęłam. Usłyszałam ryk Clarisse :
- Pozycja obronna ! – Wszyscy z domku Aresa poustawiali się naokoło polany ale wiedziałam, że już nic nie można zrobić.
- Gdzie są ? – spytałam łamiącym się głosem. Annabeth podeszła do mnie i przytuliła na pocieszenie.
- Luke może przenieść się tylko w jedno miejsce…-przełknęła ślinę i spoglądnęła na Thalię, a z ust mojej siostry wydobyło się tylko jedno słowo:
- Tartar. – teraz byłam przerażona, tak bardzo, że się rozpłakałam. Clarisse patrzyła na mnie z politowaniem. Powiedziałam do niej, by się nie męczyła, a ona odpowiedziała:
- Glonojad nie jest kimś ważnym. To ze względu na ciebie. – Annabeth spojrzała na nią podejrzliwie i odeszłyśmy.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Emily_Under dnia Czw 14:25, 18 Lut 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Annabeth
Boy z hotelu Lotos
Dołączył: 04 Lis 2009
Posty: 286
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Obóz Herosów Płeć: Annabeth
|
Wysłany: Czw 14:43, 18 Lut 2010 Temat postu: |
|
|
fajne
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Isabelle
punk unicorn
Dołączył: 26 Paź 2009
Posty: 347
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 7 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Annabeth
|
Wysłany: Czw 15:04, 18 Lut 2010 Temat postu: |
|
|
oj...jak dużo ! ale poza tym bardzo fajne, czekamy na więcej
(może i ja coś naskrobię...? )
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Vanessa
Apollo w spodenkach
Dołączył: 16 Lut 2010
Posty: 124
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Annabeth
|
Wysłany: Czw 22:08, 18 Lut 2010 Temat postu: |
|
|
Dawaj Is! nie powiem...postarałaś się dziewczyno !
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Emily_Under
Magiczny termos Dionizosa
Dołączył: 12 Lut 2010
Posty: 775
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Kraj moich ojców <3 Płeć: Annabeth
|
Wysłany: Pią 6:41, 19 Lut 2010 Temat postu: |
|
|
Same sprawdzanie błędów zajęło mi z dzwie godziny 0.o Postaram się jak najszybciej naskrobać dzień piąty i szósty.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
coolness
Nawiedzona Romantyczka
Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 136
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Annabeth
|
Wysłany: Pią 17:12, 19 Lut 2010 Temat postu: |
|
|
Wybacz, ciągu dalszego nie skomentuję chwilowo, jako, że nie miałam czasu przeczytać. Wpadam tylko się przyczepić, że w tytule masz 1/?, a z tego co widzę już wstawiłaś trzeci dzień. To tyle
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Emily_Under
Magiczny termos Dionizosa
Dołączył: 12 Lut 2010
Posty: 775
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Kraj moich ojców <3 Płeć: Annabeth
|
Wysłany: Sob 18:30, 20 Lut 2010 Temat postu: |
|
|
jakastam napisał: | Wpadam tylko się przyczepić, że w tytule masz 1/?, a z tego co widzę już wstawiłaś trzeci dzień. To tyle |
Edit: Dzień trzeci i czwarty. Dlaczego wstawiłam "?" ... Eee... Bo nie wiem ile tego będzie. Jak znacznik jest źle to zmień bo ja się w tym nie łapię, powiem szczerze
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Vanessa
Apollo w spodenkach
Dołączył: 16 Lut 2010
Posty: 124
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Annabeth
|
Wysłany: Sob 19:15, 20 Lut 2010 Temat postu: |
|
|
Chyba jej chodziło o: 4/? ale nie jestem pewna
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Emily_Under
Magiczny termos Dionizosa
Dołączył: 12 Lut 2010
Posty: 775
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Kraj moich ojców <3 Płeć: Annabeth
|
Wysłany: Pon 14:10, 22 Lut 2010 Temat postu: |
|
|
Dzień 5 ( 1 lipca)
Thalia mówiła, że nie mogłam zasnąć bo płakałam. Jednak nic z tego nie pamiętam. Cały dzień przesiedziałam w domu oglądając kolejną rozgrywkę Nico z satyrami. Thalia miała fajnego chłopaka (doszło do mnie, że się całowali) no a Annabeth myślała tylko o Travisie… On za to poprosił ją o chodzenie. Czemu wszystkie tragedie sercowe przytrafiają się mi ?!
Raz po raz dotykałam mojej bransoletki w nadzieji, że usłyszę głos Percy’ego, jednak nic z tego. Do mojej głowy dochodziły niezrozumiałe krzyki i odgłosy. Płakałam co parę godzin, nie szłam na zajęcia. Po prostu wyłączyłam się z życia. Nienawidzę siebie. Najbardziej wstrząsnęło mną to, że nikt się tym zupełnie nie przejmował. Wkońcu powiedziałam sobie:
- Emily ! Kim ty jesteś do jasnej ciasnej ? – w tym samym czasie Thalia weszła do domku.
- Nareszcie się otrząsnęłaś. – rzekła z uśmiechem, który kontrastował z jej czarnym ubiorem. Dopiero teraz to spostrzegłam.
- Coraz bardziej upodabniasz się do Czarnego.
- Przestań. – odrzekła Thalia, a oczy jej pociemniały. Postanowiłam zamknąć buzię i wyszłam z domku. Nie wiem kiedy, i jak dotarłam do Wielkiego Domu, ani też czemu stanęłam jak słup przy Panu D. i Chejronie rozgrywających jak co dzień partyjkę remika z niewidzialnymi partnerami. Nagle Dionizos rzucił jokera i zaśmiał się drwiąco. Centaur dopiero zauważył mnie przyglądającej się kartom płynącym w powietrzu.
- Witaj. – rzekł i uśmiechnął się do mnie pokrzepiająco.
- Proszę mnie nie robić w balona. – zaczęłam, ni z tego, ni z owego. Dionizos westchnął.
- Siostrzyczko, jesteś bardzo rozkapryszona. – na słowo „siostrzyczko” drgnęłam. Bóg wina i radości nazwał mnie siostrą !
- Nie przyszłam się użalać…- zaczęłam, a Chejron przestąpił nerwowo z kopyta na kopyto – Czemu nie szukacie Percy’ego? – Pan D. westchnął
- To nie moja sprawa Chejronie, więc pójdę sprawdzić jak tam truskawki. – i usunął się delikatnie z planu. Centaur westchnął ciężko i spojrzał na mnie zawiedzionymi oczami.
- Nic nie mogę zrobić.
- W takim razie ja chcę ! – powiedziałam.
- Nie. – czułam jak wzbiera się we mnie gniew.
- Wiem dlaczego nie chcecie mnie puścić ! Bo się boicie, że zeżre mnie jakiś potwór z Podziemia !
- Tak. – Chejron starał się unikać szerszej wypowiedzi. Prychnęłam i odwróciłam się, aż usłyszałam głębokie sapnięcie.
- Jesteś darem Emily. Twój wuj nie chciał Cię oddawać, myślał, że da sobie sam radę. Przyznam chronił cię przez pięć lat, ale kiedyś musiał oddać córkę jednego z trzech największych bogów. Staramy się byś nie była narażona na jakiekolwiek niebezpieczeństwa. – w tym czasie zza krzaków wyszła Annabeth i rzekła do Chejrona.
- Pójdę z nią. Prawdziwy świat jest tam gdzie są niebezpieczeństwa. Zawsze to powtarzam. – centaur spojrzał się podejrzliwie na krzaki.
- Nie. Nikogo więcej tam nie ma. – rzekła Annabeth, patrząc gniewnym wzrokiem na Chejrona. Ten westchnął jeszcze raz i powiedział:
- Dobrze. Ale mam jeden warunek…-spoglądnęłyśmy na niego z nadzieją – Nico pójdzie z wami. – kiwnęłam głową i odeszłam. Kiedy doszłam do domku córka Ateny dogoniła mnie:
- Emily, wyruszamy już dziś.
- Dobrze. Daj mi tylko chwilę…
- Chcesz się pożegnać ? – zapytała Annabeth.
- Tak. – odpowiedziałam smętnie i zamknęłam za sobą drzwi domku numer jeden. Gdy spojrzałam na środek pokoju zamurowało mnie. Thalia i Nico… Myślałam, iż to wzrok płata mi figle. Oni się całowali. Oczy zaszły mi łzami, przypomniałam sobie Percy’ego w domku numer trzy, bez koszulki przytulającego mnie. Wybiegłam. Po co mam patrzeć na dwoje szczęśliwych ludzi, który mają mnie gdzieś ? Zwolniłam kroku zostawiając innych obozowiczów daleko za plecami. Nie wiem jak, ale znalazłam się na cypelku. Właśnie tam gdzie Percy uciekł podczas tańców. Szybko podbiegłam do spokojnego jeziora, nie wiedziałam co robić.
- Jeśli mnie słyszysz …- zaczęłam mówiąc do tafli wody, myśląc, iż usłyszy mnie albo Posejdon, albo jego Syn – pomóż mi. Nie wiem co robić. Jestem w kropce. –
Przez dłuższą chwilę nic się nie działo, aż nagle jezioro „wypluło” blok rysunkowy Perseusza. Nie chciałam na to patrzeć.
- No naprawdę ci dziękuję . – zadrwiłam i odeszłam. Na skraju lasu czekała na mnie Annabeth z Nico. Thalii nie widziałam.
- Już czas ? – zapytałam. Chłopak mojej siostry kiwnął głową, a ja raz jeszcze spoglądnęłam z nadzieją na jezioro.
- Brakuje ci go. – spostrzegła Annabeth.
- Tak. – spuściłam głowę i złapałam za plecak trzymany przez Nico. Szybkim krokiem oddaliliśmy się ku granicy obozu. Tam gdzie znajduje się prawdziwy świat.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Emily_Under
Magiczny termos Dionizosa
Dołączył: 12 Lut 2010
Posty: 775
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Kraj moich ojców <3 Płeć: Annabeth
|
Wysłany: Pon 6:56, 01 Mar 2010 Temat postu: |
|
|
Jest taki malutki problem ;/ Cały alptop mi się zrestarował jak tata zainstalował gg i nie mam już tych nastepnych dni, które miałam zamieścić ;(( ;(( Ja chyba nie dam rady tego dalej odtworzyć i szczerze mówiąc bardziej zajmuję sie teraz naszym zbiorowym fickiem ;] Czy mogłabym prośić o usunięcie tego tematu ??
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Eveleine
Boy z hotelu Lotos
Dołączył: 04 Mar 2010
Posty: 276
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Polska Płeć: Annabeth
|
Wysłany: Czw 18:25, 04 Mar 2010 Temat postu: |
|
|
Szkoda, że nie chcesz odtwarzać tych dni, bo opowiadanie było naprawdę ciekawe ;(
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Emily_Under
Magiczny termos Dionizosa
Dołączył: 12 Lut 2010
Posty: 775
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Kraj moich ojców <3 Płeć: Annabeth
|
Wysłany: Czw 18:29, 04 Mar 2010 Temat postu: |
|
|
Dzięki Eveleine, lecz uznałam, że bedzie lepiej gdy uruchomicie swoją wyobraźnię i sami dokończycie u siebie w notatnikach Planuję napisamie nowego, krótkometrażowego opowiadania.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Eveleine
Boy z hotelu Lotos
Dołączył: 04 Mar 2010
Posty: 276
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Polska Płeć: Annabeth
|
Wysłany: Czw 18:51, 04 Mar 2010 Temat postu: |
|
|
Nie chcesz wiedzieć, co ja u siebie napiszę w tym "Notatniku". Chociaż na nowe opowiadanie, które napiszesz będę czekać. (Wiem, że się powtarzam, w każdym temacie, ale tak jakoś mi się zebrało).
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Emily_Under
Magiczny termos Dionizosa
Dołączył: 12 Lut 2010
Posty: 775
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Kraj moich ojców <3 Płeć: Annabeth
|
Wysłany: Czw 18:57, 04 Mar 2010 Temat postu: |
|
|
Spoko, tez tak mam Chcesz wiedzieć o czym będzie opowiadanie ? Napisz mi na Prywatne wiadomości co dokładnie chcesz wiedzieć to ci napisze, ale nie dziś bo brat mnie wygania z kompa.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Perseusz Jackson
Zezowaty Cyklop
Dołączył: 02 Mar 2010
Posty: 219
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Percy
|
Wysłany: Czw 19:40, 18 Mar 2010 Temat postu: |
|
|
oh no! a to jest takie świetne
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|