|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
matti141
Cnotliwa Afrodyta
Dołączył: 09 Sie 2010
Posty: 1628
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Krosno - Miasto Kronosa ;-) Płeć: Percy
|
Wysłany: Czw 13:22, 21 Paź 2010 Temat postu: |
|
|
Za tego dziadka to powinienem przestać się do ciebie odzywać ;-)
A co do opowiadania to może wstawię jeszcze kilka części (40 stron opowiadania ma Blanca
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Necklice
Pani mórz
Dołączył: 28 Sty 2010
Posty: 3175
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 7 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Krk Płeć: Annabeth
|
Wysłany: Czw 14:34, 21 Paź 2010 Temat postu: |
|
|
Ej no, ja też chcę!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
matti141
Cnotliwa Afrodyta
Dołączył: 09 Sie 2010
Posty: 1628
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Krosno - Miasto Kronosa ;-) Płeć: Percy
|
Wysłany: Czw 14:43, 21 Paź 2010 Temat postu: |
|
|
No to tobie też mogę wysłać ;-)
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Necklice
Pani mórz
Dołączył: 28 Sty 2010
Posty: 3175
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 7 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Krk Płeć: Annabeth
|
Wysłany: Czw 15:35, 21 Paź 2010 Temat postu: |
|
|
No to wyślij
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
matti141
Cnotliwa Afrodyta
Dołączył: 09 Sie 2010
Posty: 1628
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Krosno - Miasto Kronosa ;-) Płeć: Percy
|
Wysłany: Czw 15:58, 21 Paź 2010 Temat postu: |
|
|
No to już ci wysłałem. Zajrzyj na pocztę ;-)
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Sophie
Miss Holmes
Dołączył: 13 Sie 2010
Posty: 2360
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Niemcy Płeć: Annabeth
|
Wysłany: Czw 18:23, 21 Paź 2010 Temat postu: |
|
|
Ej no, ja też chcę! Matti tak dużo pięknych dziewczyn cię prosi! I ty masz jeszcze jakieś wątpliwości? xD
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
matti141
Cnotliwa Afrodyta
Dołączył: 09 Sie 2010
Posty: 1628
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Krosno - Miasto Kronosa ;-) Płeć: Percy
|
Wysłany: Czw 18:27, 21 Paź 2010 Temat postu: |
|
|
Dużo? Ja widzę z 5 ;-)
Dobra, to wstawię to co mam napisane ;-)
Tyle, że jutro bo dziś to mi się nie chce
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Necklice
Pani mórz
Dołączył: 28 Sty 2010
Posty: 3175
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 7 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Krk Płeć: Annabeth
|
Wysłany: Czw 18:31, 21 Paź 2010 Temat postu: |
|
|
A 5 to niby mało?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Sophie
Miss Holmes
Dołączył: 13 Sie 2010
Posty: 2360
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Niemcy Płeć: Annabeth
|
Wysłany: Czw 18:36, 21 Paź 2010 Temat postu: |
|
|
No właśnie! Nie tak mało
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
matti141
Cnotliwa Afrodyta
Dołączył: 09 Sie 2010
Posty: 1628
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Krosno - Miasto Kronosa ;-) Płeć: Percy
|
Wysłany: Wto 18:12, 26 Paź 2010 Temat postu: |
|
|
No faktycznie. To nie jest mało. To jest bardzo mało ;-)
Po wypiciu czułem się silniejszy i mniej odrętwiały, więc jak już siedziałem to chciałem stanąć, co mi się jednak nie udało, bo nogi jakby odmawiały mi posłuszeństwa. Szukałem jakiś kul, ale niczego takiego nie było. Nawet nie było wózka inwalidzkiego. Niech to szlag. Zaraz, to…, znaczy się ta broń Uranosa była długa, może bym jej użył jako kuli? Tylko, jak ja to przywołam? Zaraz może coś takiego:
- Ej Cosiek! Przybądź tu! – Zawołałem. Nagle w moje dłoni pojawi się ten trójząb. – No niech będzie Cosiek. No to czas się wybrać na przechadzkę.
Powoli wstałem podtrzymując się Cośkiem i wyszedłem. Mój pokój, czy sala w której leżałem, znajdował się na końcu dosyć długiego korytarza. Po przejściu przez niego i skręceniu w lewo, doszedłem do wyjścia. Kiedy otworzyłem drzwi zobaczyłem piękny widok Olimpu. Jakoś zszedłem po schodach oddychając Świerzym powietrzem, który od razu dodał mi sił. Szedłem długą alejką, mijając nimfy i inne stworzenia, których nazw nie znałem. Chyba z każdego miejsca na Olimpie, widać było główny budynek. Z ciekawości podszedłem do stoiska gdzie Hefajstos sprzedawał swoje wyroby. Były tam świecące kolie, błyszczące kolczyki, czy inne wyroby. Wszystkie ozdoby na świecie, były przy tym jak gliniany kubek z czasów rewolucji neolitycznej do chińskiej porcelany. W stoisku sprzedawał jeden z cyklopów, co można było poznać po tym, że był wielki i miał jedno oko.
- Coś podać? – Spytał się chrypkim, lecz uprzejmym głosem.
- Nie, tak się tylko przyglądam. Naprawdę piękne rzeczy.
- Widzę, że pan jest trochę kontuzjowany. Polecam jeden z naszych wózków inwalidzkich. Pełna automatyka myśli. Gdzie się pomyśli, tam się ruszy. Ma także tryb lotu i pływania. Naprawdę jest szybki i bardzo wygodny. Może pan wypróbować. Wezmę tylko tę kulę.
Kiedy tylko dotknął Cośka, ten kopnął go prądem, wypadł i upadł. Cyklop był cały roztrzęsiony.
- Aara! – Krzyknął, a później rzekł do mnie. – Broń ojca. Znikaj stąd, jak najszybciej. Won mi stąd!
Wziąłem szybko Cośka i podpierając się nim, szybko uciekłem. Szedłem w stronę Olimpu. Nagle zza stoiska z mieczami wyskoczył Ares.
- Hej leszczu. Powinienem cię wykorzystać do straszenia cyklopów. Ej daj dotknąć. – Wyciągnął rękę. Żeby zrobić mu kawał rzuciłem Cośkiem, tak by mógł złapać. Jak tylko dotknął mój atrybut, został porażony prądem o wielkiej sile. Udało mu się go puścić, lecz cały się chwiał i ostatecznie przewrócił się i usiadł swoim boskim tyłkiem na marmurowym chodniku.
- To nie było fair. – Rzekł powoli głosem, pełnym rozgoryczenia
- Aresie. – Powiedziała Atena, która widziała cały ten incydent. – Dziecko jest w stanie cię powalić. Mateuszu, widzisz, że ten barbarzyńca nawet siebie nie umie obronić, a co nauczyć cię walki. Dlatego to ja będę cię uczyła.
- Siostra! – Krzyknął Ares, który już wstał. – Nie porywaj mi ucznia. Pokonałbym cię tu i teraz, ale ty użyjesz tych swoich sztuczek i znowu mnie pokonasz.
- To ja może nie będę przeszkadzał. – Powiedziałem cicho i chciałem już iść i pokuśtykać, ale Atena i Ares złapali mnie za rękawy.
- Stój. – Krzyknęli. Każdy z bogów ciągnął mnie w swoją stronę.
- Ja nie używam żadnych sztuczek, to ty jesteś bogiem do niczego.
- Nie, ty tylko używasz swoich sztuczek, żeby ojciec dał ci się pobawić swoim piorunem!
- No wiesz?! Ty jesteś mordercą, wszystkich mordujesz barbarzyńco! – Krzyknęła Atena ciągnąc mnie ku sobie. Czułem się jak przedmiot, mój gniew narastał. Byłem coraz bardziej zdenerwowany.
- Ale to nie ja zamieniam niewinnych ludzi w zwierzęta, jak ty na przykład zrobiłaś z Arachne!
- Jak możesz! Ty nie jesteś lepszy! Morderca, gwałciciel i krótko mówiąc zbój! – Kiedy Atena to wywrzeszczała, miałem już dość, tej kłótni.
- Dosyć!!! – Wykrzyknąłem to na cały głos. Krzyk ten wywołał falę kinetyczną, która wyrzuciła Aresa i Atenę z jakieś trzydzieści metrów ode mnie. – Ups. To ja może sobie pójdę?
Wziąłem Cośka (muszę wymyślić jakąś ładniejszą nazwę) i zacząłem iść do szpitala. Czułem się zupełnie osłabiony. Położyłem się na łóżku i zasnąłem. Nagle coś mnie obudziło. Był środek nocy. Ktoś był w pokoju. Chciałem wymacać Cośka, ale go nie było. Udawając, że śpię, przekręciłem się. Ten widok mnie zaskoczył. Widziałem Apolla, który stał w niebieskiej koszuli nocnej w żółte słoneczka. Sięgała ona gdzieś do kolan, ukazując lekko owłosione nogi w żółtych, puchatych kapciach. Jakby nie odsłonięte muskularne ramiona, można by uznać, że Apollo to wyrośnięty pięciolatek. Byłem schowany pod kołdrą, więc chyba nie widział, że się obudziłem. Bóg chwilę popatrzył na mnie i powoli zaczął się cofać do drzwi. Otworzył je powoli i wyszedł. Usłyszałem przyciszone głosy:
- Byłeś u niego? -Spytał się jakiś głos.
- Co? W końcu jest moim synem. Nie chcę go posyłać do obozu. Szczególnie przez to, że jest tam Dionizos, który jest dla niego niezbyt przychylny. A po drugie to gdzie miałby zamieszkać? U mnie nie może bo jest tłok, a u ciebie jest podobnie.
Teraz dopiero skojarzyłem, że Apollo rozmawiał z Hermesem.
- No to trzeba mu wybudować własny domek. W końcu jest bogiem, więc należy mu się własny budynek. Tak samo jak krzesło na Olimpie.
- Ja to wiem, ale Zeus może się gryźć. Z drugiej strony bez niego to Olimp może upaść. Ciężko także będzie go uczyć….
- A to czemu? – Przerwał Apollo z nutką zaniepokojenia w głosie.
- Nie słyszałeś o tym co nasz syn zrobił? Najpierw tak przeraził cyklopa, który sprzedawał ozdoby w Kiosku Hefajstosa, że ten zwiewał, aż się cały Olimp trząsł. Później spotkał Aresa, którego pokopał prądem, a ostatecznie miał dość kłótni Aresa z Ateną i wyrzucił ich w powietrze na trzydzieści metrów.
- Hehe. Chłopak ma wyobraźnię. No, ale wiadomo jest dziełem tych moich pięknych bioder, więc nie mogę się dziwić. Nawet jest przystojny jak ja. Wszystkie pozytywne cechy odziedziczył po najładniejszym bogu, czyli mnie. - Rzekł Apollo
- Nie za dużo w nim ciebie? Ja też jestem jego ojcem i musi mieć moje cechy. W końcu ja jestem w tym bardziej obeznany niż ty.
- Jak mnie wykorzystałeś, to co mu się dziwić. Przyjął geny obrońcy, a nie zbójcy. – Odrzekł szybko Apollo.
- Tego zbójcę możesz sobie darować. I niech sobie przypomnę, to ty mnie wykorzystałeś. Nie mogłeś wytrzymać, że jestem taki przystojny...
- Przestańcie! – Usłyszałem cichy, kobiecy krzyk. Musiała to być chyba Afrodyta. – Chcecie go obudzić tymi swoimi krzykami? Niech się wyśpi chłopak. W końcu jest dosyć ciężko ranny.
- Niech ci będzie. – Powiedział zirytowany Hermes. Po chwili dodał. – Spytam się ciebie, co ty tu robisz?
- No mnie także ciekawi, co cię sprowadza do szpitala. – Rzekł Apollo.
- Byłam zobaczyć jak…, eee…, czuje się Zeus i no…, chciałam też zobaczyć…, yyy…, co u waszego syna… - Zaczęła się powoli i dosyć ślamazarnie tłumaczyć Afrodyta.
- Powiedz prosto, że chciałaś wejść do pokoju naszego syna, by się zaspokoić. Dało się zauważyć, że ci się podoba. Tak było?
- Nie moja wina, że jestem boginią miłości, a on jest taki super przystojny… - Rozmarzyła się Afrodyta.
- Zapamiętaj sobie, że jeśli zaczniesz go uwodzić, to możesz tego pożałować. – Powiedział dosyć ostro Hermes.
- Właśnie. Nie damy by jakaś tam bogini zniszczyła swoim romansem tak porządnego, miłego i radosnego chłopaka.
- No wiecie co? Obrażam się. I nie próbujcie mnie przepraszać. – Afrodyta rzekła to z podniesionym głosem, a po chwili było słychać głosy oddalającej się osoby.
- No to nam się udało obrazić naszą Afro. Chodźmy spać. Aaa, przepraszam, ty nie śpisz, chociaż przydałoby ci się. Wyglądasz koszmarnie zmęczony.
- Tak to jest, jak się jest posłańcem bogów. A ty mógłbyś zmienić swój ubiór nocny. Wyglądasz komicznie.
- Jak cię zaraz strzelę. – Powiedział Apollo. Po tym było słychać oddalające się kroki. Byłem strasznie zmęczony tym podsłuchiwaniem, więc odwróciłem się na drugi bok i zasnąłem.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez matti141 dnia Wto 18:17, 26 Paź 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Necklice
Pani mórz
Dołączył: 28 Sty 2010
Posty: 3175
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 7 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Krk Płeć: Annabeth
|
Wysłany: Wto 19:16, 26 Paź 2010 Temat postu: |
|
|
Taa, super przystojny... Skąd ja to znam?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Sophie
Miss Holmes
Dołączył: 13 Sie 2010
Posty: 2360
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Niemcy Płeć: Annabeth
|
Wysłany: Wto 19:38, 26 Paź 2010 Temat postu: |
|
|
Świetne, a Apollo w piżamce...mnie rozwalił xD
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
matti141
Cnotliwa Afrodyta
Dołączył: 09 Sie 2010
Posty: 1628
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Krosno - Miasto Kronosa ;-) Płeć: Percy
|
Wysłany: Sob 19:27, 30 Paź 2010 Temat postu: |
|
|
A czemu. Tak słodko wygłada ;-)
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Necklice
Pani mórz
Dołączył: 28 Sty 2010
Posty: 3175
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 7 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Krk Płeć: Annabeth
|
Wysłany: Pią 16:29, 05 Lis 2010 Temat postu: |
|
|
I to jest właśnie zabawne
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
matti141
Cnotliwa Afrodyta
Dołączył: 09 Sie 2010
Posty: 1628
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Krosno - Miasto Kronosa ;-) Płeć: Percy
|
Wysłany: Pią 19:46, 05 Lis 2010 Temat postu: |
|
|
Teraz pewien fragment, a później zaskoczenie ;-)
Obudziłem się kiedy było chyba południe. Czułem się osłabiony, ale było mi lepiej niż wczorajszego dnia. Pewnie zdziałał to nektar, który wypiłem przed pójściem spać. Powoli wstałem z łóżka i wypiłem łyk tego boskiego płynu, z pucharu, który chyba sam się nim napełniał. Po tym poczułem się jak heros. Chociaż, czy bóg może czuć się jak heros? No nic, te dywagacje mitologiczne zostawię sobie na później. Kiedy wstałem, okazało się, że mogę chodzić już bez Cośka.
Muszę wymyślić lepszą nazwę… To broń Uranosa, więc może by tak pomieszać sylaby? Nos – ura? Nie, co ma nos do rosyjskiego krzyku bojowego? Chociaż kojarzy mi się z nazwą mojego ulubionego potwora z japońskich filmów o Godzili, czyli Mothry w tym języku, zwanej Mosura. Tylko co ma wielki motyl, do nieba (bo chyba Uranos to niebo, a Gaja to Ziemia. A może na odwrót?) ? Wiem. Oboje są mitologiczni. No dobra, więc jaką by tu nazwę nadać? Matthaios, to moje imię, więc może by tak Thaios? No, mi się podoba.
- Thaios przybywaj! – Krzyknąłem. W mojej ręce pojawiło się światło i zamieniło się w moją super broń Thaios. – Fajnie by było, gdyby, jeszcze miał miecz… - Zacząłem mówić, gdy Thaios zaczął świecić i zamienił się w długi miecz. – Oj, ja cię. Ja cię aż kocham, ty mój Thaiosie.
Wyszedłem z sali, cały rozpromieniony, trzymając w ręku miecz. Jednak chodzenie z nagim mieczem jest trochę nie na miejscu, więc krzyknąłem:
- Thaios! – Wtedy miecz zamienił się w trójząb z grotem włóczni, zygzakiem – piorunem i ostrzem miecza. Zygzak cały czas się iskrzył, grot z lekka świecił na złoto, a miecz na srebrno. Czułem się potężny. No tylko cała moja potęga minęła jak powąchał swoje ubranie.
No fakt, już prawie tydzień w nim chodzę. Kogo by poprosić o pomoc? Chyba Afrodytę, bo ona jest boginią miłości…, Ja już nie myślę, co ma miłość to ubrania? Prędzej chyba Atena by pasowała, bo ona coś tam tkała, ale jest dosyć nerwowa. - Myśląc nad boginiami od ubrania, wyszedłem ze szpitala. Kiedy sobie szedłem uliczką spotkałem Artemidę, która przymierzała kolczyki w Kiosku Hefajstosa. Żeby nie denerwować cyklopów, którzy są jakby na mnie uczuleni, to skręciłem szybko. Artemida jednak mnie zauważyła (w końcu tylko dwie osoby na Olimpie mają trójzęby) i podbiegła. Muszę przyznać, że biegnąca Artemida jest ciekawym zjawiskiem.
- Hej, mój bratanku. – Powiedziała szybko i z uśmiechem. – Co tak uciekasz?
- Witaj o ciotko łowów. – Powiedziałem i skłoniłem się. Rzekłem co mi przyszło do głowy, ale kiedy zacząłem rozmyślać nad swoją odpowiedzią, zrozumiałem jaki błąd popełniłem. Ona tylko się zaśmiała.
- Trochę ci to jakby nie wyszło.
- Witaj o moja ciotko i pani łowów. Chyba lepiej brzmi o pani. – Klęknąłem na jedno kolano i opuściłem głowę.
- Dobra, dosyć tych oficjalności. Widzę, że mój braciszek ma niezłe geny, a Hermes tym bardziej. Jak się czujesz, po tym… uderzeniu?
- Normalnie… - Wpadłem teraz na świetny pomysł. – Tylko trochę źle czuję się w jednym stroju noszonym przez tydzień. A do tego troszeczkę zgłodniałem.
- No tak. Ach ci mężczyźni. Zawsze muszą zapominać o najważniejszych rzeczach. Chodź ze mną. Kupimy ci jakieś super ubrania. – Powiedziała Artemida i wzięła mnie za rękę.
Szliśmy główną ulicą w kierunku portyku, w której znajdowało się coś na kształt windy. Weszliśmy i zamknęliśmy drzwi. Udało mi się rozpłynić Thaiosa. Artemida zalśniła i zmieniła się z greckiej bogini, w nastoletnią, dobrze ubraną dziewczynę. Musiała widzieć moje zdziwienie bo powiedziała:
- No co? W końcu jedziemy do Nowego Jorku.
- Nie, no świetnie pani wygląda. – Powiedziałem z lekkim zażenowaniem
- Jaka tam pani, Artemida jestem. W końcu do rodziny nie mówi się per pan, pani. No uśmiechnij się. – Rzekła cała rozpromieniona.
Wyszliśmy z windy i staliśmy na tarasie widokowym Empire State Building. Był to piękny widok. Razem z moją ciotką (która jest z wyglądu gdzieś w moim wieku). Zjechaliśmy inną windą w dół. Przeszliśmy przez ulicę i weszliśmy do sklepu „Banana Republic”. Artemida wzięła tylko wózek i zaczęła przymierzać na oko różne męskie ubrania. W szybkości nie dorównywał jej ziemniak z reklamówki przeglądarki Opery. Po paru minutach wózek był pełen Dla siebie kupiła tylko małą lazurową torebkę. Kiedy przyszła do kasy, wyciągnęła złotą kartę kredytową i zapłaciła. Wyszło jej coś ponad półtora tysiąca dolarów. Coraz bardziej lubię tę moją ciotkę. – Pomyślałem, kiedy pakowałem ubrania do papierowych toreb.
- No to teraz jedziemy do restauracji. – Zawołała taksówkę i udaliśmy się do jakieś restauracji. Zjedliśmy pyszne danie, które sam nie wiem jak nazwać i zaczęliśmy wracać. Kiedy już weszliśmy do „niebiańskiej”, czy tam olimpijskiej windy, spytałem się jej, jak mogę się odwdzięczyć za tak miło spędzony dzień ona odpowiedziała:
- No wiesz jest jeden sposób, ale twoi ojcowie się na to nie zgodzą. – Uśmiechnęła się.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Sophie
Miss Holmes
Dołączył: 13 Sie 2010
Posty: 2360
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Niemcy Płeć: Annabeth
|
Wysłany: Pią 19:52, 05 Lis 2010 Temat postu: |
|
|
Super Nie możesz przestać pisać, bo to jest zbyt fajne xd
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
matti141
Cnotliwa Afrodyta
Dołączył: 09 Sie 2010
Posty: 1628
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Krosno - Miasto Kronosa ;-) Płeć: Percy
|
Wysłany: Pon 17:09, 15 Lis 2010 Temat postu: |
|
|
Czy wszystkie boginie muszą na mniej tak lecieć? – Pomyślałem i schowałem się za torbami z zakupami. Ostatecznie wjechaliśmy na Olimp i wyszliśmy z windy. Szliśmy razem do budynku Partenonu. Kiedy tam weszliśmy, spotkaliśmy moich ojczulków, którzy jakoś tak konspiracyjnie rozmawiali. Nie chciałbym raczej wiedzieć co by robili w bardziej intymnym miejscu.
- A tyś gdzie był? Wiesz jak się martwiliśmy o ciebie? Mogłeś przynajmniej napisać jakąś kartkę czy coś. – Zaczął krzyczeć Hermes. Jednak nawet boscy rodzice trują głowę. Ble, ble, ble.
- Przestań. Byliśmy tylko na zakupach, bo wam się nie chciało kupić mu żadnego ubrania. – Zaczęła mnie bronić Artemida. – Tak się zajmujecie swoim jedynym synem. Chodź Mat. Nie będziemy rozmawiali z tymi leniwcami, patrzącymi w swoje własne nosy. – Oburzyła się na maksa. Poszedłem za boginią. Weszliśmy do jakiego ładnego, pełnego trofeów, domku.
- Tam – Wskazała mi na korytarz. – jest łazienka. Weźmiesz sobie prysznic i się odświeżysz. Tu - Podała mi jedną z toreb. – Masz bieliznę. No idź, a ja pójdę się dowiedzieć jakiś nowinek.
Z torbą w ręku szedłem wzdłuż korytarza. Znalazłem łazienkę, wszedłem do kabiny prysznicowej. Odkręciłem wodę. Mówię wam, było super. Takie odświeżające. Jedna rzecz tylko mnie zaciekawiła. Co na półce Artemidy, robił męski płyn do kąpieli firmy Axe. No, pewnie miała sobie bogini, niezapowiedzianych gości. Wziąłem trochę tego płynu i szybko zużyłem pobraną próbkę. Kiedy wyszedłem włożyłem bokserki. W tej torbie tylko one się znajdowały. Ciekawe. Wyszedłem z łazienki i wylazłem z korytarza. Na łóżku leżała Artemida w niebieskiej, kobiecej koszuli nocnej na ramiączkach z żółtymi księżycami. Tym widokiem byłem wręcz zszokowany. Bogini wstała (nadal miała swoją ludzką postać) i powoli podeszła do mnie, patrząc z pożądaniem w oczach. Kiedy stała tuż przede mną, zaczęła jeździć palcami po moim torsie. Dziwnie się czułem, więc powoli cofałem się w stronę drzwi wyjściowych. Bogini pchnęła mnie lekko i spadłem na łóżko. Chciałem wstać, bo niezbyt mi się podobała scena łóżkowa ze sobą w roli głównej. To w końcu moja ciotka. Już miałem pójść, jednak Artemida mi to uniemożliwiła, siadając mi na kolanach i całując mnie po twarzy.
- Ej siostruń, nie widziałaś… - Rzekł wchodząc do pokoju Apollo. – Co tu się dzieje?! Natychmiast złaź z niego, ty erotomanko! Matthaios wyjdź stąd i to zaraz!
Artemida szybko ze mnie zeszła, ja wziąłem szybko swoje stare ubrania i szybko zwinąłem się z domku Artemidy. Wszedłem w jakieś krzaki i szybko się ubrałem. Przynajmniej się wykąpałem. Wyszedłem z nich i udałem się do szpitala. Nawet z tej odległości było słychać krzyki kłócących się Apolla i Artemidy. Chciałem wejść do swojej sali, ale leżał tam jakiś satyr. Nie wiedząc co robić udałem się w kierunku Partenonu. Nie chciałem słuchać krzyków rodzeństwa, więc szedłem dość szybko. Nie zauważyłem i wpadłem w rozmawiających ludzi. Szczególnie musiał to odczuć facet stojący tyłem, na którego to wpadłem. Już miał mi przywalić, kiedy się odwrócił. Był to Hermes. Poczułem lekką ulgę.
- Hej, co tam słychać? – Spytał się radośnie.
- A nie słychać? – Odpowiedziałem pytaniem, na pytanie.
- To Apollo z Artemidą się kłócą. Dawno nie było u nich takiej kłótni. Ciekawe co było jej przyczyną.
- Ja wiem, ale nie chciałbym cię zdenerwować. – Powiedziałem szybko.
- Mnie? Eee tam. Mnie nie jest tak łatwo obrazić. No opowiadaj
Kiedy opowiedziałem mojemu tatuśkowi całą historię, jego stosunek do Artemidy zmienił się diametralnie. Musiałem go blokować, bo chyba Olimp wybuchł od tej potrójnej kłótni. Żeby go trochę złagodzić, powiedziałem mu też o tym satyrze leżącym w mojej sali w szpitalu.
- On był ranny, więc się tam znalazł. Ty jesteś już zdrowy, więc nie musisz leżeć w szpitalu. Będziesz mieszkał przez te kilka dni u mnie, a później zamieszkasz w swoim i twojego potomstwa domku w Obozie Herosów.
- Idź ty niewyżyta babo! – Krzyknął Apollo, kiedy szedł w naszą stronę. Było słychać, że Artemida coś mu odpowiada, ale nie było to zbyt wyraźne. Apollo podszedł do nas. – Synku, coś ci zrobiła ta wredna erotomanka? - I mnie pogłaskał jak małego chłopca.
- Nie, chyba raczej nie. – Powiedziałem cicho.
- No nic. Tu masz ubrania, które razem kupiliście. Ta seksoholiczka dostała nauczkę.
- Coś jej zrobił? – Spytał się z zaciekawieniem Hermes.
- Nic. Tylko teraz leży sobie naga przykuta na dachu. Chciała leżeć naga, no to ma. Słyszałem, że będziesz mieszkał z Hermesem. Uważaj, bo jak podpije, to trochę staje się zbyt przyjacielski.
- Ej! Ja sobie wypraszam te pomówienia. Ja nie mam czasu nawet się wyspać, a co mówić o popijaniu. A Matthaios będzie spał ze mną, bo nie mam więcej łóżek w domku.
- A to wszystkich zapraszasz do swojego łóżka? W końcu jesteś bogiem podróżników, więc masz dużo gości. – Powiedziałem wprost Hermesowi.
- Oj, ale ci pojechał. – Dodał ze śmiechem Apollo.
- Dzieci się nie bije, ale dla niektórych trzeba zrobić wyjątek. – Odrzekł zirytowany Hermes. Dobył miecza i powoli wskazał ostrzem na moją szyję.
- To dla rozluźnienia było. – Dodałem szybko, bo jednak nie chciałbym być poćwiartowany. – A do tego to bronisz mnie przed wszystkimi, a sam chcesz mnie zabić? To trochę takie prostackie. Na pewno nie jest to czyn godny boga. W końcu chyba jesteś lepszy od Tantala?
- Nie porównuj mnie do tego mordercy! – Bóg złodziei strasznie się zdenerwował. – Marsz do domu! I nie wychodź mi z niego!
- No tak, jak jestem tak kochany przez rodziców to może lepiej skończę ze sobą? Jak mnie tak kochasz to dobrze. O tam jest ładny tarasik. Jak długo spada się z Olimpu? – Powiedziałem to i pobiegłem przez taras i wyskoczyłem z Olimpu. Fajnie się przez chwilę spadało, ale ostatecznie poczułem mocny chwyt za ubranie i zacząłem się wznosić. Ostatecznie wylądowałem na uprzednim tarasie.
- Co ty robisz? Przecież wiesz, że cię kocham. Mógłbyś sobie darować skoki z Olimpu. – Powiedział Hermes, który wylądował obok mnie używając swoich latających butów. – No, nie umiem zbytnio wyrażać swoich uczuć, ale wiedz, że zawsze jestem przy tobie.
- Tak samo jest ze mną. Obaj cię kochamy, bo jesteś naszym synem. I się nie obrażaj na to co mówi i robi Hermes, bo on jest impulsywny i głupi.
- Tak, wiem, że jestem impulsywny i głupi… Ej! Kto tu jest impulsywny i głupi? Apollciu uważaj bo zamiast niego, to ty spadniesz z Olimpu.
- Dosyć. Dobra pójdę do tego domu, tylko najpierw muszę wiedzieć gdzie się znajduje, przydałoby się coś zjeść, a także może jakąś książkę byście mi załatwili, co wy na to?
- Ja się na wszystko zgadzam. Apollo cię odprowadzi, bo ja muszę coś załatwić. Aa, mam nowinę. Zeus się już obudził. – Ledwo to powiedział, a już gdzieś się wybył.
- No to chyba musimy iść razem. Chodź, zrobię ci coś dobrego do jedzenia.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Blanca
Muza/Maniaczka Klat
Dołączył: 02 Sie 2010
Posty: 1477
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Maków Płeć: Annabeth
|
Wysłany: Pon 17:24, 15 Lis 2010 Temat postu: |
|
|
jeeeeeeee, mój ulubiony fragment
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Sophie
Miss Holmes
Dołączył: 13 Sie 2010
Posty: 2360
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Niemcy Płeć: Annabeth
|
Wysłany: Pon 19:07, 15 Lis 2010 Temat postu: |
|
|
Natychmiast złaź z niego, ty erotomanko! To mnie rozwaliło! Matti ty bosko piszesz, cały czas się brechtałam xd Takie wyobrażenie Artemis, haha no nie mogę xd świetne!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Celestine.
Boy z hotelu Lotos
Dołączył: 19 Wrz 2010
Posty: 316
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: CHB! Płeć: Annabeth
|
Wysłany: Pon 20:02, 15 Lis 2010 Temat postu: |
|
|
Muahahah ! xD
Świetne ! :d
Już dawno nic mnie tak nie rozbawiło :D
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Celestine. dnia Pon 20:03, 15 Lis 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|