|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Summers
Zezowaty Cyklop
Dołączył: 27 Maj 2010
Posty: 187
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: wzięłaś Lays'y? Płeć: Annabeth
|
Wysłany: Czw 13:09, 10 Cze 2010 Temat postu: |
|
|
- Nie trzeba mnie osłaniać! Sama sobie poradzę! - krzyknęła z wściekłością, by przekrzyczeć tętent kopyt. "Nikt nie będzie się mną opiekował! pomyślała. Wstała i wychyliła się zza tarczy. Zarówno szybkim, jak i sprawnym ruchem odskoczyła od pola walki. Mgła zasłaniała ją do tego stopnia by mogła spokojnie posmarować ranę maścią tamującą krew. Gdy już to zrobiła krew przestała bulgotać, a w ręce poczuła przyjemny ból. Nagle jakiś szkielet do niej podbiegł i zaczął wyrywać jej torbę.
- Odpi****** się! - wrzasnęła i wycelowała pięścią w klatkę piersiową szkieletora. "Co mówiła Rina? Siódme prawdziwe i pierwsze rzekome? pomyślała szybko, w tym samym czasie gdy jej pięść dotknęła kości szkieletu. Było to tak silne uderzenie, że chrupot łamanych kości ogłuszył ją na chwilę. Co za niefart! Między szóstym prawdziwym, a siódmym prawdziwym. Summer zdenerwowała się i odbiegła jak najszybciej od częściowo połamanego szkieletu. Zasłaniała ją mgła...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Persefona
Boy z hotelu Lotos
Dołączył: 19 Maj 2010
Posty: 278
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Annabeth
|
Wysłany: Czw 14:39, 10 Cze 2010 Temat postu: |
|
|
Mary była oszołomiona tym co się stało. Dopiero po 30 sekundach dotarło do niej, że są atakowani. Rozłożyła tarczę i podbiegła do Chrisa i Summer, którzy byli ranni. Vivian osłaniała rannych jak mogła, a Mary grzebała w plecaku w poszukiwaniu bandaża. Niespodziewanie Summer wyrwała się i pobiegła do walki.
- Sum wracaj! Jesteś ranna! - wrzeszczał za dziewczyną, Mary.
Ale Summer właśnie smarowała się jakąś maścią i w ogóle jej nie słuchała. Mary westchnęła i zaczęła tamować krew płynącą z rany Chrisa.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Shadow man
Róg Minotaura
Dołączył: 16 Mar 2010
Posty: 452
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: wziąść na piwo? Płeć: Percy
|
Wysłany: Czw 15:59, 10 Cze 2010 Temat postu: |
|
|
Steve dopiero po paru chwilach zorientował się, że Sum uciekła spod tarczy.
Gdzie on, Ku*wa, idzie? Bić się z ranną ręką?
Steve stwierdził, ze stojąc pod tarczą nic nie zmieni. Zastanowił się chwilę. Celność nie była jego mocna stronę, więc celowanie w jedyne miejsce, które jest słabym punktem wroga. Ale przecież ich konie nie są nieśmiertelne! Po chwili tarcza zmieniła się z powrotem w scyzoryk, a potem w miecz. Woda! Steve wiedział, że w walce wręcz ma małe szanse z jeźdźcami więc postanowił wykorzystać butelkę wody. Odkręcił szybkim ruchem ręki zakrętkę i zrobił coś co mogło się wydawać idiotyzmem. Chlapnął wodą w kierunku jednego z koni. W butelce została 1/4 wody. Woda leciała w kierunku rumaka, lecz nagle stało się coś dziwnego. Ciecz zmieniła się w lód. Steve uśmiechnął się pod nosem. W kierunku konia leciało mnóstwo małych, ostrych sopli. Gdy tylko pociski dosięgnęły celu koń zarżał najpewniej z bólu i przewrócił się. Jeździec również uderzył mocno o ziemię, ale szybko się podniósł. Steve rozejrzał się po osobach które przy nim stały. Za jego plecami Mary opatrywała Chrisa. Sum zniknęła gdzieś we mgle, Arystea wracała z powrotem do napadniętej drużyny Rina stała również w pobliżu, a cała reszta była w totalnym chaosie. Nic nie można było zrobić.
Teraz Steve popatrzył przed siebie. Stał twarzą w twarz z trupim wojownikiem. Syn Posejdona zacisnął palce na mieczu i z głośnym WRAAGH zaatakował przeciwnika. Oby mój trening nie poszedł na marne...
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Shadow man dnia Czw 16:58, 10 Cze 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Summers
Zezowaty Cyklop
Dołączył: 27 Maj 2010
Posty: 187
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: wzięłaś Lays'y? Płeć: Annabeth
|
Wysłany: Czw 17:13, 10 Cze 2010 Temat postu: |
|
|
Słyszała, że niektórzy za nią nawoływali. Ona zaś w zupełnym spokoju wiązała bandaż na oczyszczonej ranie. Krew już nie buchała, więc mogła spokojnie nałożyć plaster. Miała zamiar włączyć się do walki. Ale czy jest sens gdy bitewka się już kończy? Mimo to zmieniła kolczyk we włócznię i krążyła wokół pola walki pilnując żeby nikt z niego nie umknął. Nagle za sobą usłyszała drżenie konia. Odwróciła się. Czerwone ślepia wpatrywały się w torbę Summer.
- No co was tak wzięło na moją torbę?! – prychnęła dziewczyna. Koń zarżał i stanął na dwóch nogach. Sum uciekła kilka kroków i podstawiła włócznię pod nos klaczy. Czerwień wydała się ciemniejsza gdy koń na nią nacierał. Summer zdecydowanym ruchem odsunęła się i zgrabnym ruchem wskoczyła na klacz. Złapała za czarne lejce i zatrzymała diabelskie zwierzę (które w tym czasie próbowało ją zrzucić). Zaczęła krążyć dookoła pola walki potrącając każdy szkielet, który próbował uciec. Wszyscy uczestnicy wyprawy dotąd mogli się zorientować kto dosiada piekielnego wierzchowca.
-WRAAGH.
Roześmiała się. Wszędzie poznałaby krzyk Steve’a. W końcu wziął się za walkę. Zajrzała do torby. Miała trochę chipsów... Soki… Wszystko co wystarczy. Kiedy dotrą do jej domu zwiną coś na pewno. „Powinnam wysłać SMS’a do taty…” pomyślała. Wyjęła komórkę z torby trzymając się kurczowo lejców. Żadnych SMS. Uf… „Cześć Tato. Jestem na misji… W kolejnych dniach spodziewaj się mnie i moich jedenaściorga kolegów w naszym domu. Do zobaczenia ;***”. Zamyśliła się i poprawiła: „Cześć Tato. W następnych dniach spodziewaj się u nas w domu mnie i moich jedenaściorga kolegów. Jesteśmy na misji. Ktoś ukradł piorun Zeusa. Do zobaczenia! ;*”. Nacisnęła „Wyślij do” i wybrała numer ojca. Uderzyła kolejny szkielet.
- Tchórze. Uciekają. – prychnęła pod nosem Summer.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Mroczny
Gość
|
Wysłany: Czw 19:32, 10 Cze 2010 Temat postu: |
|
|
Chris niechętnie wypełnił polecenie Steve'a. Syn Aresa powinien walczyc, a nie zajmowac się trzymaniem tarczy. Nie marudził dlatego, że Steve jest przywódcą, Summers była zbyt ranna, a przede wszystkim nie było na to czasu, ani okoliczności temu nie sprzyjały. Jakiś czas później Summers gdzieś sobie poszła, a Mary zaczęła mu owijac zranioną nogę.
- Co ty robisz? - krzyknął. - Lepiej zajmij się teraz atakowaniem tych chudzielców. Mi się nic nie stało. Tylko mnie drasnął. - skończył i odrzucił tarczę, gdyż nie było mu kogo ochraniac. Wrócił do ataku. Usłyszał jak Rina mówi, gdzie trzeba uderzyc, żeby zabic te szkielety. Oczywiście i tak nie wiedział gdzie jest to rzekome żebro i nie wiedział czy siódme licząc od dołu, czy od góry. Lecz zauważył później, jak dziewczyna zabija jednego szkieleta i zanotował w pamięci miejsce, w które uderzała. Brawo! No to zostało tylko 3. Między czasie ktoś zabił jeszcze jednego. Później nad czymś się zamyślił. Rina zabiła jednego szkieletora. Syn Aresa nie może byc gorszy. Zamachnął się więc włócznią i strącił jednego potwora z konika. Zaczął z nim walczyc, lecz nie przynosiło to skutku. Każdy cios Chrisa, który powinien przyprawic o zgon każdego człowieka, tylko rozśmieszał szkieletora. Chłopak nie mógł trafic w odpowiednie miejsce. Potem rozległo się piekielne rżenie. Rozejrzał się. Ujrzał Summers na jednym wierzchowcu tratującą szkielety. Potem potwory zaczęły ponownie składac się do kupy i zaczęli odjeżdżac.
- Tchórze. Uciekają. - dało się słyszec głos Summers. Jednak w następnej chwili rozległy się jeszcze wścieklejsze odgłosy niż dotychczas. Szkielety wracały. Widac było po wszystkich, że nie mają już sił ani ochoty na walkę. Jednakowoż potwory nie dobyły oręża. Ustawiły swoje ręcę, jakby miały coś złapac. I w końcu coś złapali. Steve i Arystea bez przytomności leżeli na końskich grzebietach. Szkielety się oddaliły. A więc nie mieli zamiaru ich zabijac. Chcieli tylko porwac Steve'a i Arysteę. Naszych przywódców. Bardzo mądre posunięcie. Wkrótce mgła opadła i wszyscy zebrali się w jednym miejscu. Chris spojrzał po towarzyszasz. Niektórzy mieli na ciele małe draśnięcia. Niektórzy, jak Summers, mieli poważne uszkodzenia, ale nic nie zbytnio nie przeszkadzało w kontynuowaniu wyprawy.
Taa. Rozdzielic się. Cudowny pomysł. 12 herosów nie dało sobie rady z 4 jeźdźcami, a my chcieliśmy się rozdzielac. Czyj to był pomysł? Steve'a? To jego pierwszy błąd w karierze przywódcy. - powiedział z wściekłością Chris. - I co teraz robimy? Musimy dokończyc misję. Strata 2 herosów nie stanie nam na przeszkodzie. Chyba. - dodał.
***
Ciemnośc. Potem małe promyki światła. Steve i Arystea odzyskiwali przytomnośc. Gdy na dobre otworzyli oczy, okazało się, że przebywają w jakimś pięknym pałacu. Chwilę później przed ich oczami ukazała się jakaś piękna kobieta.
- Witajcie w moim domu, herosi. Jestem Persefona i przebywacie w moim pałacu.
Trochę to zdziwiło Steve'a i Arysteę. Skąd oni się wzięli w tym miejscu. Nie zdążyli się jednak na dobre nad tym zastanowic, gdyż bogini przemawiała dalej.
- Mój mąż, Hades, kazał mi was tu więzic. I powiedzmy, że nie zamierzam się go słuchac. Pomogę wam się stąd uwolnic. - powiedziała po czym wyjaśniła, że muszą zejśc tajemnym przejściem pod ziemię i przez siec tuneli dostaną się do normalnego świata. Dała im przy okazji małą, prymitywną, kreśloną jakby z pośpiechem, mapę.
Shadow, Larysa. Przebywacie w Pałacy Persefony i musicie się samodzielnie stamtąd wydostac. nie ułatwiajcie tego za bardzo. Myślę, że ponownie powinniśmy się spotkac pod koniec tej części lub gdzieś tak w 3/4. M.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Persefona
Boy z hotelu Lotos
Dołączył: 19 Maj 2010
Posty: 278
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Annabeth
|
Wysłany: Czw 19:59, 10 Cze 2010 Temat postu: |
|
|
Chris wyrwał się Mary, gdy ta wiązała mu bandaż. Palant.Jak ma chorą nogę, niech poczeka do końca. Dlaczego wszyscy muszą się tak porywać do walki? - pomyślała. Po chwili nie było już żadnego szkieletu, ani konia. Steve'a i Larysy też nie...
- Eee... Gdzie są Larysa i Steve? - zapytała Mary.
Wszyscy popatrzyli po sobie. Nikt nie miał zielonego pojęcia, gdzie podziewa się ta dwójka.
- Super! Jeszcze tego nam brakowało. - powiedziała Mary, wystarczająco głośno, aby wszyscy ją dosłyszeli.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Persefona dnia Czw 22:01, 10 Cze 2010, w całości zmieniany 3 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Summers
Zezowaty Cyklop
Dołączył: 27 Maj 2010
Posty: 187
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: wzięłaś Lays'y? Płeć: Annabeth
|
Wysłany: Pią 5:58, 11 Cze 2010 Temat postu: |
|
|
- Taa. Rozdzielic się. Cudowny pomysł. 12 herosów nie dało sobie rady z 4 jeźdźcami, a my chcieliśmy się rozdzielac. Czyj to był pomysł? Steve'a? To jego pierwszy błąd w karierze przywódcy. - powiedział z wściekłością Chris. I co teraz robimy? Musimy dokończyc misję. Strata 2 herosów nie stanie nam na przeszkodzie. Chyba.
Summer prychnęła gdy usłyszała słowa Chrisa.
- Przepraszam Cię bardzo, ale rozdzielenie miało trwać tylko na czas transportu do Nowego Yorku. - powiedziała ochryple. Steve i Arystea... Steve i Arystea...
- Zgubiliśmy przywódcę i zastępcę! - zawołała, gdy zdała sobie z tego sprawę.
- Super! Jeszcze tego nam brakowało. - głos Mary rozniósł się pod kilku metrach kwadratowych.
- No to teraz pomyślmy, gdzie na tych jeźdźcach mogli odjechać i cze...
Urwała. To wszystko składało się w jedną, spójną kupę.
- Oni są w... W Podziemiach. Gdzie indziej zabrałyby ich szkielety i piekielne konie?
Myślenie nie było jej dobrą stroną... Czasami palnęła coś mądrego. Lepiej jej szło z tropieniem. Jednak jej twarzy nie zdobił ciepły uśmiech, jak zwykle. Nie ma Steve'a. Sum i Mary są zdane na siebie.
- Ej... Steve i Arystea? Posejdon i Hades? Ale... - popatrzyła szybko na Jack'a - A czemu jego nie porwał?
Skrzyżowała ręce i popatrzyła wyczekująco na pozostałych.
// Postać Larysy nazywa się Arystea
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Summers dnia Pią 13:38, 11 Cze 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Larysa
Apollo w spodenkach
Dołączył: 16 Maj 2010
Posty: 102
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Hades Płeć: Annabeth
|
Wysłany: Pią 15:45, 11 Cze 2010 Temat postu: |
|
|
Arystea miała właśnie zaatakować zbliżającego się szkieleta, kiedy nagle zapadła ciemność. Dziewczyna zaczęła się przebudzać. Nie wiedziała gdzie jest i co się stało. Obok ujrzała Steve’a. – Steve? – wyszeptała półprzytomna. Ktoś wszedł do pomieszczenia, w którym się znajdywali. To była Persefona. - Mój mąż, Hades, kazał mi was tu więzić. I powiedzmy, że nie zamierzam się go słuchać. Pomogę wam się stąd uwolnić. – rzekła po tym jak się przedstawiła. Arystea gwałtownie się podniosła usłyszawszy słowo ‘Hades’. – Co?! Znowu on! Jak mógł mi to zrobić?! – zaczęła krzyczeć. – Uspokój się, bo cię usłyszy. – uciszyła ją Persefona – musicie zejść do podziemia i przedostać się siecią tuneli do normalnego świata. To może wam się przydać. – dokończyła wręczając im jakąś mapę. – Wyrosła z ciebie piękna dziewczyna Arysteo. – uśmiechnęła się do pasierbicy. Młoda heroska odwzajemniła uśmiech po czym zamyśliła się na chwilę. – Skoro jesteś tu też ty – zwróciła się do Steve’a – to dlaczego nie ma syna Zeusa? To jakiś nonsens. Już nic z tego nie rozumiem. – westchnęła brunetka.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Mroczny
Gość
|
Wysłany: Pią 16:13, 11 Cze 2010 Temat postu: |
|
|
Po jego burzliwej wypowiedzi Summers odpowiedziała mu, że mieli byc w rozsypce tylko do czasu dotarcia do Nowego Jorku.
- Tylko do Nowego Jorku? To jest jeszcze dobre kilka godzin drogi. Ile razy Hades mógłby nasłac na nas swoje potwory? Wystarczyłyby jeszcze 2-3 ataki i po naszej drużynie, gdybyśmy się nie rozdzielali, a gdybyśmy jednak to zrobili to nawet nie ma po co liczyc, bo wtedy nasza śmierc byłaby tylko kwestią czasu. - powiedział Chris. - No i spójrza na nas. Czy sądzisz, że jesteśmy w dyspozycji do dalszej walki? No i przede wszystkim nei zgubiliśmy ich. Zostali porwani. I wątpię, żeby zabrali ich do Podziemia. Gdyby chcieli ich zabic, zrobilby to od razu. Nie trudniliby się porywaniem. Hades musi miec jakiś powód, żeby utrzymac ich przy życiu. - dodał.
Potem zastanowił się nad pytaniem o Jacka. No właśnie. Czemu i jego nie porwali? W końcu to też dziecko Wielkiej Trójki i do tego samego Zeusa. Po dłuższym namyśle Chris uzyskał odpowiedź. Była to chyba najprostsza z możliwych opcji.
- A niby po co byłby mu potrzebny? Nowy, bez treningu, w ogóle nie wiem co on tu robi. To też musi miec związek z tą przepowiednią Chejrona. A poza tym on nie jest żadnym przywódcą. Brak Steve'a i Arystei da nam w kośc. Nie mamy dowódcy. Kto będzie za nas dokonywał wyborów? - zapytał i czekał aż ktoś mu odpowie.
Jakby co, to była aluzja do zaproponowania przez kogoś możliwości zrobienia głosowania. M.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Summers
Zezowaty Cyklop
Dołączył: 27 Maj 2010
Posty: 187
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: wzięłaś Lays'y? Płeć: Annabeth
|
Wysłany: Pią 17:04, 11 Cze 2010 Temat postu: |
|
|
Popatrzyła na Chrisa. W sumie nawet mądrze mówił.
- Kto będzie za nas dokonywał wyborów?
Summer podrapała się w głowę.
- Hmm... A może ustalimy nowych przywódców do czasu gdy ich znajdziemy? - zaproponowała dziewczyna nieśmiało. Pewnie propozycja zostanie przyjęta z ogólną dezaprobatą.
Popatrzyła w stronę swojej torby, a potem skierowała wilczy wzrok na Jack'a. "Czemu porwał Steve'a, a nie jego?! Byłby spokój! ". Łzy piekły ją pod powiekami. A co jeśli im coś się stało, albo... Tfu, tfu! Nie żyją? Będą szczęśliwi gdzieś w Elizjum. Ukryła swój smutek pod niewidzialną
maską. Zaczęła udawać niewzruszoną tym co się stało.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Artemis
Zezowaty Cyklop
Dołączył: 07 Sty 2010
Posty: 228
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Góra Olimp Płeć: Annabeth
|
Wysłany: Sob 9:32, 12 Cze 2010 Temat postu: |
|
|
Vivian jak zwykle wpatrywała się w swoich towarzyszy. Dlaczego tak późno zorientowali się co jest grane?
- A może ustalimy nowych przywódców do czasu gdy ich znajdziemy? - usłyszała głos Summer.
Pokiwała głową wpatrując się w niebo:
- Dziwi mnie tylko jaki cel ma Hades? Dlaczego próbuje nas osłabić? Czyżby miał coś wspólnego z naszym zadaniem? Przecież już raz próbował ukraść piorun Zeusa. Dlaczego nie spróbował by raz jeszcze? - zastanawiała się na głos, nie odrywając oczu od nieba.
Po chwili spojrzała na Summer, a następnie na Christophera - Myślę, że jedno z was powinno dowodzić. - powiedziała, czekając na decyzję reszty towarzyszy.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Kreatywna
Zezowaty Cyklop
Dołączył: 30 Kwi 2010
Posty: 215
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Guru Obóz Płeć: Annabeth
|
Wysłany: Sob 10:10, 12 Cze 2010 Temat postu: |
|
|
Hmm...
Masz rację Vivian. Summer albo Chris powinni teraz zostać przywódcą naszego stada. Stwierdziła i uśmiechnęła się lekko.
Tak się zastanawiałam dlaczego szkielety porwały tylko córkę Hadesa i syna Posejdona. Otóż Steve i Arystea mają doświadczenie w sprawach dowodzenia, umiejętnościach herosowych itd. Bardzo dużo pomogli by w misji, a syn Zeusa jest 'nowicjuszem' i jeszcze nie wie tego i owego, więc nie zagraża panu Podziemia. Powiedziała to tak szybko, jakby ktoś ją gonił.
Więc, róbmy coś bo czas nie stoi w miejscu. I spojrzała na towarzyszy.
Moja bohaterka ma na imię Vivian nie Vivan
Art.
Dzięki.
K.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Kreatywna dnia Sob 19:07, 12 Cze 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Perseusz
Perełeczka Posejdona
Dołączył: 20 Sty 2010
Posty: 1452
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 4/5
Płeć: Percy
|
Wysłany: Sob 11:29, 12 Cze 2010 Temat postu: |
|
|
Po zachowaniu Summers zorientował się że według niej było by lepiej jakby to on zaginał . Chciał się wkurzyć , ale się opanował .
Teraz najważniejsze to coś wymyśleć .
Trybiki jego umysłu musiał się szybko pracować do czego niebyły przyzwyczajone .(to nie znaczy że był głupkiem jakby co )
Moim zdaniem chociaż ktoś może się z nim nie liczyć - rzucił wymowne spojrzenie na Sum - Mamy dwie opcje . Podążać nadal na ,zachód albo ...
wybrać się do Hadesa i spróbować ich odbić .
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Perseusz dnia Sob 18:17, 12 Cze 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Mroczny
Gość
|
Wysłany: Sob 18:26, 12 Cze 2010 Temat postu: |
|
|
Chris niechętnie przyjął pomysł głosowania. To może wywołac kłótnie. Pewnie znajdą się osoby, które będą chciały zając posadę przywódcy. Jack mógłby byc taką osobą. W końcu Zeusowe dzieci zawsze się pchały do władzy. A może to nie byłby taki zły pomysł, żeby on zajął miejsce Steve'a? Może i jego by porwały potwory. Kusząca propozycja, ale na dłuższą metę, ta propozycja nie wypali. Dojdzie do tego, że popełni jakiś błąd i misja będzie zakończona niepowodzeniem. Nie. Trzeba wybrac kogoś, kto z pewnością się nada. Od początku wyświetlała mu się tylko jedna opcja. Po krótkich przemyśleniach postanowił przedstawic ją pozostałym.
- Według mnie wybór powinien byc prosty. Powinna dowodzic Rina. Głównie przemawia za tym jej pochodzenie, ale jest także świetnym strategiem i nieźle walczy - powiedział. - Chociaż mnie pewnie by nie pokonała. - dodał z chytrym uśmieszkiem. Potem zastanowił się nad słowami Jacka. Tak. On na pewno nie byłby dobrym przywódcą. Iśc do Hadesa, żeby odbic Steve'a i Arysteę. Chory pomysł. Ważniejsza jest chyba misja i piorun. Jeśli coś źle pójdzie, to i tak spotkają się z nimi w Hadesie.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Perseusz
Perełeczka Posejdona
Dołączył: 20 Sty 2010
Posty: 1452
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 4/5
Płeć: Percy
|
Wysłany: Sob 18:48, 12 Cze 2010 Temat postu: |
|
|
Zastanowił się nad słowami Chrisa. On też by wybrał Rinę na przywódczynię. Mimo przesądów wcale nie chciał dowodzić. Wiedział, że jest kiepskim wojownikiem na razie i jego pomysły nierzadko są pozbawione sensu.
Chociaż ja nie wiem czy wycieczka na zachód ma sens. Chejron powiedział, żeby Steve szedł za uczuciami i instynktami. Mogło chodzić o możliwość ucieczki lub o późniejszy fragment wyprawy. Ale to Rina ustala plan, wiec decyduj, Rina.
M.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Kreatywna
Zezowaty Cyklop
Dołączył: 30 Kwi 2010
Posty: 215
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Guru Obóz Płeć: Annabeth
|
Wysłany: Sob 19:24, 12 Cze 2010 Temat postu: |
|
|
Rina wtenczas piła wodę. Usłyszawszy słowa Chrisa i Jacka mało się nie zakrztusiła.
Że co, proszę? Ja przywódcą stada. Dajcie spokój. Może i jestem dobrym strategiem i dobrze posługuję się mieczem. Mam pochodzenie jakie mam. Ale ja... Tu dziewczyna przerwała swoją mowę. ja chyba nie dam rady dowodzić grupą. Lepiej, żeby Summer została przywódcą, jak coś to mogę pomagać w tym i owym. Powiedziała z powagą i spojrzała niepewnie na osoby, które koło niej stały.
No to fest...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Perseusz
Perełeczka Posejdona
Dołączył: 20 Sty 2010
Posty: 1452
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 4/5
Płeć: Percy
|
Wysłany: Sob 19:32, 12 Cze 2010 Temat postu: |
|
|
No coś ty! Jesteś z nas najlepsza, najmądrzejsza i tym podobne. To ty powinnaś zostać przywódczynią, a rozkazów Summers nie będę słuchał. No ale nadal nie postanowiono co robimy?
Zaczynało mu się zwyczajnie nudzić. Powinni szybko obmyślić plan działania, a nie bawić się w skromność.
Możecie robić co chcecie byleby szybko.
M.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Perseusz dnia Sob 19:33, 12 Cze 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Persefona
Boy z hotelu Lotos
Dołączył: 19 Maj 2010
Posty: 278
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Annabeth
|
Wysłany: Sob 19:40, 12 Cze 2010 Temat postu: |
|
|
Mary wkurzyły słowa Jack'a:
- Skoro jesteś taki mądry, to sam coś wymyśli! Zachowujesz się jak rozpieszczony bachor! My tu próbujemy wybrać przywódcę, a ty masz wszystko w nosie! Nie obchodzi cię, że straciliśmy dwójkę najważniejszych herosów na tej misji! Nie obchodzi cię, że zostaliśmy bez przywódcy! Nic cię nie obchodzi! - wydarła się Mary na Jacka, a potem dodała - Róbcie co chcecie. Niech ktokolwiek zostanie przywódcą, byle nie ten skejcik.
PS Mój wcześniejszy post zignorować. A Mrocznego proszę o usunięcie tamtego postu
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Persefona dnia Sob 19:44, 12 Cze 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Shadow man
Róg Minotaura
Dołączył: 16 Mar 2010
Posty: 452
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: wziąść na piwo? Płeć: Percy
|
Wysłany: Sob 19:57, 12 Cze 2010 Temat postu: |
|
|
Steve obudził się w jakimś dziwacznym miejscu. Gdzie ja jestem, jak się tu znalazłem. Chłopak stwierdził, że pewnie film mu się urwał, ale za nic nie mógł sobie niczego przypomnieć. Zaraz, zaraz. Poszliśmy na misję, zastanawialiśmy się, co dalej zrobić i... no właśnie i co dalej? Czyżby wtedy stracił przytomność? Nagle do pomieszczenia weszła jakaś kobieta. Po rozmowie z nią syn Posejdona był całkowicie zdezorientowany.
- Że Jak...? - wydukał. - Pałac Persefony? To gdzieś w podziemiu??
Steve mówił do siebie, ale nagle usłyszał głos Arystei.
- Skoro jesteś tu też ty to dlaczego nie ma syna Zeusa? To jakiś nonsens. Już nic z tego nie rozumiem.
- Ja nawet nie wiem, co się stało... Pamiętam, że poszliśmy na wyprawę i film mi się urwał... - powiedział Steve - Wiem jednak, że im szybciej stąd zwiejemy, tym dla nas lepiej. Proponuję, żebyś ty prowadziła, bo Hades to twój ojciec, a Persefona jest jego żoną. Sądzę, że będziesz się tu lepiej ode mnie orientować...
Steve stał chwilę bez ruchu. Nagle coś mu się przypomniało. Oni byli przyódcami. Sięgną do plecaka. Pogrzebał chwilę i nagle na jego twarzy zagościło przerażenie. Wyciągną z tamtą kilkanaście bankntów.
- Porwali nas, bo to my jesteśmy, a raczej byliśmy przywódcami. - wyszeptał. - Oni zostali teraz bez dowódcy, bez pieniędzy i najpewniej już zaczęli kłótnie o to, kto ma dowodzić. O to chodziło... naszemu przeciwnikowi. - chciał powiedzieć Hadesowi, ale to chyba nie był najlepszy pomysł.
Literówki.
K.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Shadow man dnia Nie 9:29, 13 Cze 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Mroczny
Gość
|
Wysłany: Sob 19:59, 12 Cze 2010 Temat postu: |
|
|
Chris podszedł do Jacka. Zdenerwowało go jego zachowanie, a szczególnie słowa. Stanął przed nim. Górował nad nim wzrostem i na pewno doświadczeniem oraz umiejętnością walki. Co on tu w ogóle robił? No tak. Chejron i jego głupia przepowiednia. Przed misją Chris obiecał sobie, że postara się utrzymywac nerwy na wodzy, ale w końcu musiał wybuchnąc.
- Jak to nie będziesz słuchał rozkazów Summers? Będziesz, o ile zostanie wybrana. Nie strugaj tutaj ważniaka. To, że jesteś synem Zeusa, nie znaczy, że możesz robic co chcesz. I Mary ma rację. Też mógłbyś w czymś pomóc. - powiedział głośno. Pewnie każdy uważał ten ton za krzyk, ale on sądził, że to tylko niecicha wypowiedź. Potem podszedł do Kate.
- Nie musisz byc taka skromna. Wszyscy wiemy, że najlepiej nadajesz się na przywódcę. Zawsze mogę ci pomóc. Pewnie tak, jak każdy. - powiedział do dziewczyny i uśmiechnął się. Mógł też zagłosowac na Summers. Była ona osobą, z którą trzeba było się liczyc, ale jej ostatnie zachowanie nie przypadło mu do gustu.
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|