Thalia.Grace
Przypalona Ambrozja
Dołączył: 10 Sie 2011
Posty: 20
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Annabeth
|
Wysłany: Śro 15:10, 10 Sie 2011 Temat postu: Adventures of Thalia |
|
|
to mój pierwszy fanfict, więc proszę o wyrozumiałość i szczere komentarze xD
Adventures of Thalia
Part 1
Nazywam się Thalia. Thalia i nic więcej, zrozumiano? Koniec, kropka. Nazwiska mojej matki nie używam, a tata... hmm, to skąplikowana sprawa. Zaraz do tego dojdę.
Cóż, moje życie od początku było pełne rozmaitych problemów i komplikacji. Uważacie, że nieszczęśliwa miłość, nadopiekuńczy rodzice, młodsze rodzeństwo, czy niesprawieldiwy nauczyciel to problem? Nie macie pojęcia, jak wiele bym dała, żeby to były moje jedyne zmartwienia. Spytacie więc, jakie są w takim razie moje życiowe dramaty. W skrócie mówiąc, moim tatą jest Zeus. Pan burz, Władca bogów, Król na Olimpie.
Zastanawiacie się pewnie teraz, czy dobrze się czuję, jak to możliwe? Przecież nie istnieją tacy bogowie jak Zeus, Posejdon, Hades czy Atena.
Błąd. Istenieją i znajdują się obecnie tu, w Ameryce. To właśnie tutaj jest teraz serce zachodu (centrum zachodniej cywilizacji). Kiedyś, tym centrum była Grecja, potem Rzym i tak dalej. Od czasów starożytnych bogowie przenoszą się z kraju do kraju, w zależności od tego, gdzie bije serce zachodu.
Nie wiem, jak to lepiej wytłumaczyć. Ale niezaprzeczalnym faktem jest to, że bogowie istnieją. Sprawują władzę nad światem, wpływają na naszą cywilizację i co najważniejsze, zakochują się w śmiertelnikach lub śmiertelniczkach i mają z nimi dzieci.
Ja jestem owocem takiego właśnie związku, co jest źródłem większości moich kłopotów. Dzieci takie jak ja, są nazywane herosami. Podobnie jak Herakles czy Perceusz, jestem stworzona do walki z potworami, które uznały mnie za swój osobisty worek treningowy i przy każdej nadarzającej się okazji starają się mnie zabić.
Jak udaje im się znaleść herosa i odróżnić go od zwykłego śmiertelnika? To proste. Półbogowie wytwarzają coś w rodzaju zapachu, który doprowadza do nas przeróżne monstra z najgłębszych czeluści Hadesu. Jeśli nie znasz prawdy o swoim pochodzeniu, zapach nie jest aż tak silny. Jak już się dowiesz- do końca życia masz przechlapane. O sile tego zapachu często decyduje także, kim jest Twój boski rodzic. Im silniejszy bóg, tym silniejszy zapach, proste, nie? Jeśli pochodzisz od któregoś z głównej trójki (Zeus, Posejdon, Hades), to już wogóle masz ciężko. Zwykle kończysz jako gryzak dla jakiegoś potwora, albo znikasz w tajemniczych okolicznościach, jak mój młodszy brat, Jason. Krótko mówiąc, rozrywek w naszym (zazwyczaj krótkim) życiu nie brak.
Kilka słów o moich rodzicach, zamim dojdę do Jasona.
Moja matka nie należy do tych matek, które chodzą na wywiadówki, czy robią dziecią kanapki z masłem orzechowym na drugie śniadanie. Ona nie jest to końca.. hmm, zrównoważona. Wpadła Zeusowi w oko, bo jest aktorką telewizyjną i to naprawdę piękną, ale źle znosi sławę. Wiecie, pije i robi różne głupie numery. Nie znika z pierwszych stron gazet, robi wszystko, by zwrócić na siebie uwagę.
Nasze relacje nie są za dobre. Cały czas się kłócimy, nic dla niej nie znaczę. Jestem tylko kolejnym powodem, dla którego może trafić na pierwsze strony tabloidów. Ja tego nie znoszę i nie daję się wykorzystywać w taki sposób, więc tylko zawadzam jej w karierze.
Mama wie, że moim tatą jest Zeus i to ją naprawdę ją przerasta. Mnie zresztą też, nie jest łatwo.. Ale ona.. Zwróciła uwagę samego pana Niebios.. To jest chyba jak narazie jej największy sukces, więc nic dziwnego, że nie może się pogodzić z odejściem taty... Musicie wiedzieć, że bogowie nie są zbyt stali w uczuciach, Mają wiele półboskich dzieci,
a także nieśmiertelne małżonki lub mężów.. Na przykład, żoną mojego taty jest Hera- bogini strzegąca przysiąg małżeńskich, więc nic dziwnego,ze mam przez nią sporo problemów.
W każdym razie, gdy miałam siedem lat, Zeus znowu zaczął nas odwiedzać. Myślę, że miał wyrzuty sumienia, za zmarnowanie mamie życia. Pamiętam, że był jakiś inny.. Jakby trochę starszy, poważniejszy, bardziej ojcowski wobec mnie. Właśnie wtedy podarował mi włócznię i kopię Egidy, swojej własnej tarczy, na której została umieszczona głowa Meduzy. Często też brał mnie na kolana i opowiadał historie o bogach, herosach i potworach, które wprost uwielbiałam.
Przez jakiś czas wszystko było dobrze, nawet mama była okej. Podobało jej się, że znów była na pierwszym planie, że tata spełniał jej zachcianki, wywoływał grzmoty na jej życzenie, przynosił przezenty.
Wtedy znów coś poszło nie tak. Mama zaszła w ciążę, kiedy urodził się Jason, Zeus znów przestał nas odwiedzać. Kiedy odszedł, mama stała się coraz bardziej i bardziej niezrównoważona. Jeszcze więcej piła, gadała od rzeczy, popadała w długi. Wtedy też zaczęły mnie atakować potwory i musiałam nauczyć się robić pożytek z darów taty.
O wszystkie nasze problemy i nieszczęścia, mama obwiniała Herę. Wciąż twierdzi, że ona z trudem zniosła moje narodziny, ale przyjście na świat Jasona... To było dla niej zbyt wiele. Podobno dwoje półbogów w jednej rodzinie, to dla niej zbyt wielka obraza. Raz, mama nawet powiedziała, ze imię mojego brata wybrała na życzenie Hery, choć jej się wcale ono nie podobało.
Ten dzień, dzień w którym straciłam brata będę pamiętała do końca (mam nadzieję długiego) życia. To było rok temu, kiedy Jason miał 2 latka, a ja 9. Mama zapakowała nas do samochodu i powiedziała, ze jedziemy na wspólne wakacje. Już wtedy wydało mi się to dziwne, bo ona nienawidziła spędzać z nami czasu, kiedy tylko mogła, oddawała nas niańce. Nigdy nas nigdzie nie zabierała i na dodatek zachowywała się bardzo nerwowo. Pamiętam, że pojechaliśmy do Sonoma Valley, do opuszczonego domu, zbudowanego przez Jacka Londona (tak na marginesie syna Hermesa). Mama posłała mnie do samochodu po koszyk z jedzeniem.. gdybym wiedziała, co się stanie, nigdy nie odeszłabym od Jasona.. Nie chciałam go zostawiać z mamą,ona jest taka nieprzewidywalna, ale w końcu samochód nie był daleko, to było tylko parę minut.. ja nigdy sobie nie wybaczę, że poszłam po ten koszyk.. kiedy wróciłam... ona klęczała na kamiennych schodach tego cholernego domu, obejmując się i płacząc... Powiedziała.. powiedziała, że on odszedł.. że Hera go zarządała i że umarł.. Mój mały braciszek, jedyny powód, dla którego jeszcze nie dałam nogi z jej cholernego domu... jego już nie ma.. zostałam sama... tylko ja i ta baba, moja matka..
Nie uwierzyłam jej, biegałam po całym parku, szukając go, ale Jasona nigdzie nie było.. Mama musiała siłą wpakować mnie z powrotem do samochodu.. Wyrywałam się, biłam ją, kopałam, gryzłam.. walczyłam jak mogłam.. Znów byłam bezsilna.. Wpadłam w histerię.. To trwało pare dni.. Nie pamiętam wszystkiego, ale wezwałam policję, bardzo długo ją przesłuchiwali, w końcu uznali, ze była niewinna...Mama uznała mnie za swojego wroga.. Powiedziała, ze powinnam ja wspierać a nie nasyłać na nią policję..
Wtedy właśnie znienawidziłam ją już do końca... ona... ona udawała, że ją to obeszło.. ale ja znałam prawdę, znałam JĄ.. pozbyła się jednego kłopotu, miała kolejny skandal, dzięki któremu znów o niej mówiono.. a ja siedziałam samotnie.. taka bezsilna.... taka słaba...
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Thalia.Grace dnia Śro 17:51, 10 Sie 2011, w całości zmieniany 2 razy
|
|