|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Sylvia190
Aresowa skarpeta
Dołączył: 02 Paź 2010
Posty: 10
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Poland / Leszno Płeć: Annabeth
|
Wysłany: Pon 18:51, 11 Paź 2010 Temat postu: Alice & Michael [BO] [NZ] [1/?] |
|
|
Oto pierwszy rozdział mojego opowiadania, mam nadzieję, że się spodoba
24 - 25 Maja,
Środa - Czwartek
New York - Nowy Jork.
- Mamo, muszę jutro iść do szkoły? - pytałam z nadzieją.
- A co myślisz, że ktoś pójdzie za ciebie? Nie ma tak dobrze. To szkoła, więc musisz do niej chodzić. Nie ma zmiłuj się, Alice. - Za każdym razem słyszałam tą samą odpowiedź. - A po drugie, zaraz koniec roku szkolonego, wiec po co wymyślać?
- Dobrze, już dobrze. A co będzie na kolację?
***
Siedziałam na języku niemieckim i nudziłam się za wszystkie czasy. Z Tracy próbowałyśmy nawiązać rozmowę, ale za każdym razem upominał
nas nauczyciel.
- Was ist das?
- Das ist Kugelshreiber. - odpowiedziałam na pytanie koleżanki.
- Dobrze, ale musicie się bardziej przyłożyć!
Nigdy nie lubiłam tego języka, ale mus to mus. Wpatrzona w wskazówki zegara odliczałam do końca lekcji. W końcu zadzwonił dzwonek. Spakowałam swoje rzeczy, a z plecaka wyciągnęłam jabłko i ugryzłam kęs. W tym samym czasie podeszła do mnie Melody.
- Alice! Poczekaj.
- Okej. - stanęłam i poczekałam aż Melody zrówna krok z moim.
- Idziesz do biblioteki? - spytała.
- Nie miałam takiego zamiaru. Chciałam pogadać z Tracy.
- Szkoda. Pa!
Poszłam pod klasę, gdzie miały odbyć się następne zajęcia. Od razy zauważyłam moją przyjaciółkę.
- Hej, w końcu możemy pogadać!
- No właśnie...
- Co nowego? Wydawało mi się, że coś chciałaś powiedzieć, tak?
- Szczerze to nic ciekawego...
- Może i dobrze.
- Pisałam z Agnes - Agnes? Jaka znów Agnes. Nie wiedziałam o kogo chodzi.
- Z kim? - zapytałam.
- No z Agnes Sue, rok temu chodziła do naszej szkoły! Pamiętasz? Wcześniejsza dziewczyna Michaela, przed Madeline.
- Hmmm... A no tak, faktycznie. Ta z grzywką, nie? - od razu przypomniała mi się ta dziewczyna.
- No właśnie - Tracy poprawiła swoje okulary.
- A co mi do tego?
- Ona po raz kolejny chodzi z Michaelem!
- No a co mi do tego?
- Normalnie powiedziałabym, że nic, ale...
- Tak?
- ... ale na niemieckim Michael patrzył na ciebie. To ci chciałam powiedzieć, jednak nie udało mi się.
- Nie zauważyłam. - powiedziałam, ale poczułam ciepło na moich policzkach - rumieniec... Zawsze w nie odpowiednim momencie. - Dobra, idę do biblioteki! Pa.
Gdy tylko weszłam do biblioteki zauważyła mnie Melody.
- o. Przyszłaś?
- Jak widać. - chciałam przemyśleć wszystko w spokoju.
- Stało się coś? - spytała z niepokojem, choć lubiłam ją bardzo nigdy nie mówiłam przy niej o swoich problemach.
- Nie, dlaczego pytasz? - chciałam teraz usiąść, nawet na te 5 minut do końca przerwy, usiąść i po prostu pomyśleć.
- Bo jeszcze 5 minut temu mówiłaś, że chcesz pogadać z Tracy i nie przyjdziesz tutaj. Jednak przyszłaś i to jeszcze taka, jakaś... inna? Jakby nie ty.
- Melody, chcę się wyciszyć nic więcej, a z Tracy rozmawiałam i przyszłam tutaj, aby poczekać do końca przerwy.
- Dobrze, już dobrze. Usiądź, ja muszę poukładać oddane książki.
Właśnie odzyskałam swój spokój, kiedy usłyszałam dźwięk kończący przerwę. Wyrzuciłam ogryzka do kosza i pobiegłam pod klasę.
Religia. Teraz sobie pomyślę. Na religii zawsze była "rozróba". Pani Smith mówiła swoje, a uczniowie robili swoje. Zamyśliłam się. Myślałam o tym, co mi powiedziała Tracy. Michael na mnie patrzył. Czy to coś znaczy? Może miałam dziwnie ułożone włosy. Często były niesforne. Jednak nikt mi nic nie powiedział.
- Proszę pani! Mogę iść do toalety?
- Słucham? - już zamierzałam powtórzyć pytanie - A tak, oczywiście idź, dziecko.
Wyszłam z sali, poszłam w stronę ubikacji. Odkręciłam wodę i opłukałam twarz. Spojrzałam na fryzurę, ale wszystko było okej. Wróciłam do klasy. Spojrzałam tam, gdzie siedzi Michael. Patrzył na mnie, jednocześnie jego była dziewczyna – Madeline próbowała zwrócić jego uwagę na siebie. Z marnym skutkiem. Gdy już się zbliżałam do ławki, kiedy Madeline podążyła za spojrzenie Michaela. Zatrzymała się na mnie, ale tylko na chwilę. Tak, jakby mnie nie zauważyła, ale jednak widziała. Jakby pomyślała, że Michael musiał się pomylić, bo spojrzał na mnie. Tak, jakbym nic nie znaczyła. Posłałam jej lekceważące spojrzenie. Mogła,
jednak go nie zauważyć. Szkoda.
I jak?!
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Sylvia190 dnia Pon 19:08, 11 Paź 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
matti141
Cnotliwa Afrodyta
Dołączył: 09 Sie 2010
Posty: 1628
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Krosno - Miasto Kronosa ;-) Płeć: Percy
|
Wysłany: Pon 18:56, 11 Paź 2010 Temat postu: |
|
|
No wiesz, ja nie przepadam za romansami, ale mogę tylko powiedzieć, że jest to dosyć fajnie pisane ;-)
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Sylvia190
Aresowa skarpeta
Dołączył: 02 Paź 2010
Posty: 10
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Poland / Leszno Płeć: Annabeth
|
Wysłany: Pon 18:59, 11 Paź 2010 Temat postu: |
|
|
To przepraszam, bo to będzie tylko i wyłącznie romans z wątkami intryg xD
Ale dzięki
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Necklice
Pani mórz
Dołączył: 28 Sty 2010
Posty: 3175
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 7 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Krk Płeć: Annabeth
|
Wysłany: Pon 19:23, 11 Paź 2010 Temat postu: |
|
|
W porządku, ale u nas w bibliotece nie wolno jeść
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Podróżniczka
Róg Minotaura
Dołączył: 27 Lip 2010
Posty: 517
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: "Trzy plichy" Płeć: Annabeth
|
Wysłany: Pon 19:28, 11 Paź 2010 Temat postu: |
|
|
Może być, choć ja też nie przepadam za romansami...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Annabeth&Percy
Artystka
Dołączył: 10 Paź 2010
Posty: 745
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Annabeth
|
Wysłany: Wto 19:20, 12 Paź 2010 Temat postu: |
|
|
dla mnie spoko
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Celestine.
Boy z hotelu Lotos
Dołączył: 19 Wrz 2010
Posty: 316
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: CHB! Płeć: Annabeth
|
Wysłany: Wto 19:38, 12 Paź 2010 Temat postu: |
|
|
Ty już wiesz co ja na ten temat sadzę Czekam na dalszą cześć
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Sophie
Miss Holmes
Dołączył: 13 Sie 2010
Posty: 2360
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Niemcy Płeć: Annabeth
|
Wysłany: Pią 20:03, 15 Paź 2010 Temat postu: |
|
|
A ja nawet lubię romanse, chyba, że są przesłodozne do bólu, to wtedy nie xD
Bardzo fajne, podoba mi się
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Sylvia190
Aresowa skarpeta
Dołączył: 02 Paź 2010
Posty: 10
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Poland / Leszno Płeć: Annabeth
|
Wysłany: Sob 19:05, 16 Paź 2010 Temat postu: Rozdział II |
|
|
26 Maja,
Piątek,
New York - Nowy Jork.
Koniec roku szkolnego. Już dziś. Uwielbiam ten dzień, dzień poprzedzający dwa miesiące wakacje. W sierpniu będę musiała wrócić, ale teraz jest maj - koniec roku. I to jest ważne! Ubrałam się dość szybko, bo jest to jedyny dzień kiedy mam wszystko uszykowane, łącznie z majtkami i stanikiem. Przejrzałam się w lustrze. Czarna spódnica, obcisła i elegancka. Bluzka z niedużym dekoltem, ale jednak coś tam widać. Moje zawsze rozpuszczone włosy spięłam wyjątkowo klamrą. Efekt zadowolił mnie. Nikogo innego nie musi.
Uroczystość kończąca ten rok minęła bardzo szybko. Kwiaty też zdążyłam rozdać nauczycielom. Nie żebym się podlizywała, po prostu miły gest. Już wychodziłam ze szkoły kiedy ktoś zawołał za mną.
- Alice! Poczekaj! - krzyknął męski głos, od razu wiedziałam kto to. - Chwila, zabiorę tylko oddech. - wciągnął powietrze - Słuchaj, mam do ciebie pytanie - Wypuścił powietrze.
- A w którą stronę idziesz? Która przecznica?
- Siedemnasta. Mieszkam przy parku. Może pójdziesz mnie odprowadzić? Oczywiście ja cię później też odprowadzę.
- A chętnie. - powiedziałam z entuzjazmem.
- A ty gdzie mieszkasz?
- Nie wiesz? Na trzeciej, przy głównej. A psa wyprowadzam w twoim parku. -uśmiechnęłam się i on również.
- To świetnie, pokażę ci gdzie ja mieszkam, następnie odprowadzę cię do domu. A po wakacjach, w sierpniowym słońcu przejdziemy się po naszym kwadratowym parku, dobrze?
- Union Square Park? Pewnie! Dopiero po wakacjach?
- Tak. Chodźmy!
- Mam czas.
- Ja też, ale droga może być długa!
Po dwóch godzinach stałam pod domem. To był najpiękniejszy spacer w moim życiu! Dobra, teraz z niecierpliwości będę czekać za końcem wakacji. Widziałam oddalającą się sylwetkę Michaela. Przypomniało mi się coś i pobiegłam za nim.
- Michael! Poczekaj! - odwrócił się z uśmiechem.
- Już się stęskniłaś? - zażartował.
- A wiesz... Tak... Jedziesz na kolonię do Virginia Beach?
- A ty?
- Nie odpowiada się pytaniem na pytanie. Zadałam je pierwsza.
- Niech ci będzie... Tak, jadę. A ty?
- A co byś chciał?
- Nie odpowiada się pytaniem na pytanie. - wtedy oby dwoje wybuchnęliśmy śmiechem.
- Taaa, też jadę.
- Świetnie!
- Okej, muszę lecieć pa!
- Szkoda, to już nasze drugie pożegnanie - mrugnął okiem - Pa, Alice!
- Cześć! - Moja Miłości! Pa! - słowa których nie wypowiedziałam na głos.
W domu byłam zamyślona, nieobecna, ale jednak obecna przy Michaelu. Wieczorem, gdy zamierzałam zacząć pakować torbę na kolonię dostałam sms'a.
" 2127823691, 18.56" "Zostaw Go w spokoju zołzo!"
"Ale o co chodzi?"- odpisałam. Po chwili nadszedł kolejny:
"Nie pisz, że nie wiesz. Masz się od Niego odczepić. On jest mój!"
"Nadal nie rozumiem"
"Widziałam was razem, jak On spojrzeniem chwytał cię za rękę, całował... i w ogóle blee..."
"CO?! A nawet jeśli to nie twój interes, Madeline"
"Mylisz się, Alice"
"Wiedziałam, że to ty! Nie zaprzeczyłaś! Ha! Mam cię!"
"Trudno było się domyślić."
"Nie wiem czy jestem na czasie czy też nie, ale wydawało mi się, że z nim zerwałaś!"
"Tak, ale to nie koniec..."
"Przekonamy się!"
"A żebyś wiedziała, zołzo!"
Zastanówmy się... Według Tracy Michael chodził z Agnes, ale to chyba nie może być prawdą bo podrywa mnie, znaczy się mam takie wrażenie. A Madeline pisze, że on jest jej... Co za dziecko. Ja nie będę się w to plątać. Jedynie jeśli Michael poprosi.
Włączyłam komputer. Na facebook'u napisał do mnie 'anonim' - "Zostaw mojego chłopaka w spokoju!". Chwilę się zastanawiałam kto to. Czy podła Madeline czy rzeczywiście jego dziewczyna. Agnes też nie lubiłam, ale była fair wobec mnie. Odpisałam "Pretensje możesz mieć tylko do Niego." Krótko, zwięźle i na temat. Ja mogłabym żyć samym spojrzeniem na niego, wszystkim, ale nigdy nie zapomnę tego właśnie spaceru, który zmienił moje życie. Kolejna wiadomość była od Kranu - chłopaka, który podrywał mnie w pierwszej klasie. Tap ( to jego nazwisko ) napisał "Kolejny raz złamałaś mi serce. Jak tak można?" Wysłałam mu wiadomość "Ale moje serce nie należy do ciebie, więc w ogóle nie powinno cię to obchodzić, rozumiesz?" Czy to takie trudne, że ja go nie lubię? Jest ofiarą klasową. A ja mam z nim chodzić?! O nie! Położyłam się do łóżka. Próbowałam usnąć... W końcu mi się udało. Lecz miałam sen..
___________
Szczerze mówiąc, nie podoba mi się ten rozdział...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Sophie
Miss Holmes
Dołączył: 13 Sie 2010
Posty: 2360
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Niemcy Płeć: Annabeth
|
Wysłany: Sob 19:40, 16 Paź 2010 Temat postu: |
|
|
A mi się podoba Akcja idzie w ciekawym kierunku.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Necklice
Pani mórz
Dołączył: 28 Sty 2010
Posty: 3175
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 7 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Krk Płeć: Annabeth
|
Wysłany: Nie 0:01, 17 Paź 2010 Temat postu: |
|
|
No, to teraz mi się przypomniało opowiadanko Miri. Że ten Tap i Mad się skumają i będą gnębić Alice (jak to ostatnio stwierdziła moja koleżanka: Brutalne się podoba )
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Sylvia190
Aresowa skarpeta
Dołączył: 02 Paź 2010
Posty: 10
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Poland / Leszno Płeć: Annabeth
|
Wysłany: Wto 17:01, 19 Paź 2010 Temat postu: Rozdział III |
|
|
ROZDZIAŁ III
26 - 27 Maj,
Piątek - Sobota,
New York - Nowy Jork.
Nagle się obudziłam. Chwila minęła za nim przypomniałam sobie o wszystkim co wczoraj się wydarzyło - Michael, Madeline i Agnes (można zaliczyć też Tap'a, ale on mnie obchodzi tyle co zeszło roczny śnieg). Ubrałam żółtą bluzkę i założyłam kolczyki przypominające kryształy. Zeszłam na dół, zjadłam śniadanie i wyszłam z domu. Poszłam do parku, parku Michaela. Myśląc, że mogłabym go spotkać. Obeszłam go całego. Nagle usłyszałam sprzeczającą się parę. Pomyślałam "It's not my business". Jednak się obróciłam. Para ta wychodziła już z parku. Rozpoznałam ją - Michael i Agnes. Pięknie, Michael wczoraj oprowadzał mnie po parku, a dziś zrywa z Agnes. Podłe! Ale może to dla mnie? W pewnym sensie może chodziło o mnie, choć szczerze wątpię. Michael zawsze musiał mieć dziewczynę. Może to ja mam być tą następną? Może ja tylko jestem pionkiem w grze? Wszytko zaplanowałby aż tak dokładnie? Nie, przecież wczorajsze wyjście było spontaniczne. Wyszedł ze mną, a teraz zrywa ze swoją dziewczyną. Pasuje. Później podrywa mnie, bo nie chce być sam. Pasuje! Postanowiłam sobie, że nie będę z nim chodzić. Jak na razie, oczywiście. No chyba, że się zapyta. Wątpię. On takich jak ja może mieć na pęczki. To będę tą co mu odmówi!
Wracając do domu przeszłam obok starego kiosku - stoi tu odkąd pamiętam. Zawsze przychodziłam tu kupić tacie gazetę. Zrobię tak i dziś, on lubi niespodzianki. A teraz jest taki zapracowany. Podeszłam do okienka:
- Dzień dobry! Chciałabym dzisiejszą gazetę. - uprzejmie się uśmiechnęłam.
- Już podaję, może być New York Daily News?
- Oczywiście, a powie mi pani która godzina?
- Jest 7.30, złotko.
- Tak wcześnie? Ile płacę?
- Dolara.
- Dziękuję, do widzenia!
-"New York Daily News, 26 MAY" ?! - prawie krzyknęłam. To nie mogło być napisane. Wyszłoby na to, że spacer z Michaelem sobie wymyśliłam, bo on w ogóle nie miał miejsca!
- No przecież się pytałam czy może być. Powiedziałaś, że tak. - odpowiedziała sprzedawczyni.
- Ma pani rację, przepraszam.
Skoro jest 26 maj, to znaczy, że dziś jest zakończenie roku szkolnego! Oh my God! Jest 7.40. Zakończenie o 8.15. Może zdążę. Maybe. Szybko pobiegłam do szafy, ubrałam białą bluzkę i obcisłą spódnice, nie było czasu na klamrę. Wybiegłam z domu, ale później zwolniłam. Nie miałam do szkoły aż tak daleko. Zdążę. Weszłam przez główne drzwi. A tam po prawej stronie, przy szafkach około 10 tuzinów Madeline, a z lewej strony z 10 tuzinów Agnes. Wszystkie krzyczały:
- ZOSTAW GO! ON JEST MÓJ! MÓJ! MÓJ...
Podniosłam się z łóżka z przyspieszonym tętnem i oddechem, którego nie mogłam złapać. Ja dostaję na głowę. Michael mnie nie odprowadził. A może jednak, może to co teraz przeżyłam to SEN?! Nie. Sięgnęłam po komórkę, sprawdziłam datę - 27 maj. Czyli jednak byłam z nim na spacerze! Dzięki Bogu! A z tego snu wiem, że Michael zerwał z Agnes. Jeśli mogę w to wierzyć. Ja i prorocze sny? - zaśmiałam się cicho. Ale pamiętam o moim postanowieniu - nie będę się narzucać, jedynie jeśli On będzie nalegał.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Sophie
Miss Holmes
Dołączył: 13 Sie 2010
Posty: 2360
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Niemcy Płeć: Annabeth
|
Wysłany: Wto 18:13, 19 Paź 2010 Temat postu: |
|
|
Super z tym snem Szkoda, że tak krótko
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Necklice
Pani mórz
Dołączył: 28 Sty 2010
Posty: 3175
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 7 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Krk Płeć: Annabeth
|
Wysłany: Wto 18:46, 19 Paź 2010 Temat postu: |
|
|
Bardzo mi się podoba
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Sylvia190
Aresowa skarpeta
Dołączył: 02 Paź 2010
Posty: 10
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Poland / Leszno Płeć: Annabeth
|
Wysłany: Śro 20:18, 20 Paź 2010 Temat postu: Rozdział IV |
|
|
28 Maja,
Niedziela,
New York - Nowy Jork - Virginia Beach.
Nie mogłam zapomnieć wydarzeń z ostatniej nocy - najbardziej prawdziwego snu jaki przeżyłam. Na rozmyślanie miałam mało czasu. Jutro - 29 maja, jedziemy do Virginia Beach. Cały tydzień. Będzie Michael, Tracy, Melody, Gemma i Emily - ta ostatnia to moja była bliższa koleżanka, z którą pokłóciłam się o głupią ocenę z języka angielskiego, ja dostałam 6 ona 5. Nadal nie może pogodzić się ze swoją porażką. Chwilę zastanawiałam nad najpotrzebniejszymi rzeczami - szczoteczka, ręcznik, strój kąpielowy, koszulka nocna, bielizna, pieniądze, ładowarka do komórki. Muszę jeszcze iść do sklepu - kisiel, ciastka, woda. I już. Zaczęłam od ubrań. Po kilku godzinach miałam zapakowaną całą torbę, jedyne co zostało do zabrania, to tylko pieniądze i komórka. Była 22.15, poszłam się umyć i położyć. Od razu zasnęłam.
O godzinie 7.00 obudziłam się na dźwięk budzika, w uszach nadal słyszałam "MÓJ", ale nie śniło mi się to co ostatnio, tylko ostatni wątek, gdy wchodzę do szkoły. Pomyślałam "Bye".
Na miejscu zbiórki byłam punktualnie - 7.59. Autobus już stał. Pocałowałam tatę w policzek i poszukałam wzrokiem Gemmy - miałam z nią siedzieć. Blondynka, choć nie daje po sobie tego poznać. Jest to duża, na prawdę duża dziewczyna, której każdy się boi. Mnie i kilka osób lubiła, więc była miła. Ale gdy się wpadnie w jej nie łaskę... Oj... Auć... Mogłoby być sztywnie, ale nie było Madeline i Luny - jej koleżanki, które po prostu ją podpuszczały. Michael siedział dwa rzędy dalej. Emily i Melody za mną i Gemmą. Gemma siedziała przy oknie, a po mojej prawej była jakaś dziewczyna. Nie znałam jej. Niska, wyglądała dziecinnie. Pewnie była młodsza o co najmniej 4 może 5 lat.
- Hej! - powiedziałam - Jestem Alice. Jak masz na imię? - powiedziałam to takim tonem jak mówię do mojego kuzyna "Czytałeś "Dzieci z Bullerbyn?" ", tak jak dorosły do dziecka. Gdyby ktoś powiedział tak do mnie obraziłabym się.
- Katie, ile masz lat? - spytała, nie obraziła się.
- Piętnaście, a ty? - konwersacja godna oskara, przyłożyłam rękę do ust, aby ukryć uśmiech.
- Trzynaście, choć wyglądam na dziesięć. - Ona ma trzynaście lat? - Jak mi nie wierzysz mogę ci pokazać legitymację.
- Nie no, wierzę. Spokojnie, nie jest aż tak źle. - odpowiedziałam, lekko walnęłam Gemmę, żeby coś powiedziała.
- Alice, możemy pogadać? - od razu pomogła
- Przepraszam - uśmiechnęłam się i obróciłam w stronę Gemmy.
- Dzięki - szepnęłam
- Polecam się na przyszłość, dobra, co robimy?
- Czy ja wiem? - odpowiedziałam.
- PSP? Karty? Czytamy? Muzyka? Znęcanie się nad kimś - i jak tu nie wybuchnąć śmiechem? Zawsze się śmiałam w towarzystwie Gemmy, miała swój własny sposób bycia.
- Poznęcajmy się nad kimś - powiedziałam z sarkazmem.
- Dobra, chwila. Od kogo zaczynamy? Emily pasuje? - zapytała z dzikim uśmieszkiem. Odwróciłam się, Emily spała z książką w ręce.
- Poczekaj, wzięłam czarną i czerwoną farbę na zieloną noc - zaśmiałam się. Wyciągnęłam je z torby i podałam Gemmie. - Trzymaj.
- Ty masz łeb! Nawet ja zapomniałam o farbie, mam tylko krędkę do oczu mamy i zapasy pasty do zębów. - wzięła farbki, nabrała na palec i ... Zrobiła wąsy, brwi i piegi. Emily wyglądała tak śmiesznie, że dosłownie posikałabym się ze śmiechu. Po cichu obudziłyśmy Melody i Gemma poprosiła o chusteczkę higieniczną - wszystkie ślady trzeba zetrzeć. A brudną chusteczkę podrzuciła Michaelowi - mój pomysł.
Gdy Emily się obudziła wszyscy się rwali ze śmiechu, ona nie wiedziała o co chodzi i śmiała się razem z nami. Istna komedia. Dopiero gdy poszła się spytać pani Harpe kiedy będziemy, ta odpowiedziała:
- Co ty masz na twarzy? - Emily uniosła rękę i rozmazała swój cały 'makijaż'. Cały autobus znów ryknął śmiechem. Wtedy do akcji wkroczyła pani Harpe:
- Już koniec, rozdam wam żółte czapki - każdy musi mieć ją na głowie niezależnie od pogody, samopoczucia czy miejsca wyjścia. Ma być ona na głowie. Zrozumiano?
Po około 2 godzinach po tym incydencie dojechaliśmy do Virginia Beach. Hotel nie był okazały, ale taki w sam raz. Dostałam pokój z Melody, Emily (?!), Gemmą i... i... Katie. Oczywiście ja jako ta, która jest dobrym aniołkiem musiałam oddać jej swoje łóżko - piętrowe, bo piętrowe, ale ja spałam na dole! Naiwna byłam...
Przez cały wieczór zbierałam podpisy. Michael napisał mi 'Michael' ale na daszku, więc było to widoczne. Gemma również podpisała się niezbyt małą czcionką. Cały bok czapki był ozdobiony imieniem Gemmy.
Kolejnego dnia mieliśmy iść nad plażę i w końcu się kąpać lub opalać. Szukałam swojej czapki, nigdzie jej nie było. Wszystko byłoby okej, gdyby nie te podpisy. Bo czapka jak czapka. Ale podpisy głupio zbierać drugi raz. Poszłam do pani i powiedziałam jej, że niestety, ale zgubiłam czapkę. Pani Harpe powiedziała, że już więcej mi nie da, ale teraz dostanę. Poprosiłam od razu o podpis.
Gdy tylko przyjechaliśmy miałam już całą czapkę ozdobioną podpisami. Zawołał za mną męski głos:
- Alice! Mam pytanie! - był to głos Petera.
- Taaak? - spytałam.
- Robimy dziś kisiel, zapewne masz swój, więc gdybyś mogła go przynieść jadłabyś go z nami - mną, Michaelem, bratem Michaela i Marco. - czyli będzie Michael. Nie narzucaj się - pomyślałam, ale to przecież Peter mnie zaprasza.
- Z chęcią! O której?
- Nie wiem, przebierz się i pogadaj z dziewczynami czy co tam dziewczyny robią i możesz przyjść.
- Eeee... Za 10 minut?
- Pewnie!
Z zegarkiem w reku zjawiłam się 10 minut później z saszetką kisielu. Michael gdy tylko mnie zobaczył powiedział:
- O! Alice! Chodź tu usiądź - poklepał miejsce obok.
- Już, już. - powiedziałam i podałam mu moją saszetkę.
- Brzoskwiniowy - mój ulubiony! - wykrzyknął i wyjął z szuflady swoją, taką samą saszetkę kisielu.
- Mój też - uśmiechnęłam się do niego.
Po chwili spytam się czy mogę wyjść na balkon. Zaskoczyła mnie Michaela:
- NIE! - prawie wykrzyknął.
- Oczywiście, że MOŻESZ - powiedział Peter i otworzył mi drzwi balkonowe. Zrezygnowany Michael wyszedł za mną. Od razu zauważyłam żółtą czapkę! Moją! Wzięłam ją do ręki i przyjrzałam się - wszytko było okej oprócz małych napisów - nieocenzurowanych. Typu; burdel; sex itp. oraz jedno wielkie słowo - KUPA. Spojrzałam na niego i zaczęłam się śmiać.
- To ja zrobiłem, przepraszam.
- Dlaczego? - nadal nie mogłam powstrzymać śmiechu.
- Nie wiem, na początku chciałam ci po prostu zabrać czapkę, ale później Peter przekonał mnie, że mam talent do hieroglifów.
- Rozumiem. Niezły jesteś.
- No, przepraszam.
- Nic się nie stało - uśmiechnęłam się łobuzersko.
----------------------
Dedykuję Celestine <3
I ogólnie mi się podoba, czekajcie do 6 rozdziału
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Sylvia190 dnia Śro 20:20, 20 Paź 2010, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Necklice
Pani mórz
Dołączył: 28 Sty 2010
Posty: 3175
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 7 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Krk Płeć: Annabeth
|
Wysłany: Śro 21:24, 20 Paź 2010 Temat postu: |
|
|
No nawet spoko, tylko u nas to się ludzie obrażają za takie rzeczy.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Celestine.
Boy z hotelu Lotos
Dołączył: 19 Wrz 2010
Posty: 316
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: CHB! Płeć: Annabeth
|
Wysłany: Czw 15:18, 21 Paź 2010 Temat postu: |
|
|
Muahahahaha Świetny
"Od razu zauważyłam żółtą czapkę! Moją! Wzięłam ją do ręki i przyjrzałam się - wszytko było okej oprócz małych napisów - nieocenzurowanych. Typu; burdel; sex itp. oraz jedno wielkie słowo - KUPA. Spojrzałam na niego i zaczęłam się śmiać. " - PRO
Tnx < 3
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Sophie
Miss Holmes
Dołączył: 13 Sie 2010
Posty: 2360
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Niemcy Płeć: Annabeth
|
Wysłany: Czw 18:46, 21 Paź 2010 Temat postu: |
|
|
Fajne, dobra akcja z tą czapką
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|