Forum PercyJackson.fora.pl Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

Pamiętnik: Historia Nieco Innej Miłości [tekst własny]

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum PercyJackson.fora.pl Strona Główna -> Twórczość literacka
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Annabeth&Percy
Artystka
Artystka



Dołączył: 10 Paź 2010
Posty: 745
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Annabeth

PostWysłany: Pią 21:59, 19 Paź 2012    Temat postu: Pamiętnik: Historia Nieco Innej Miłości [tekst własny]

Dobra, część z was zna moją wcześniejszą twórczość. Była, i jest bo nadal będe pisać wiersze, nieco dziwna i zmienna. Ale teraz wzięłam się za coś zupełnie nowego. Eksperymentem jest wstawienie tego tutaj bo nie wiem czy kogoś to zainteresuje. Mam jednak nadzieję, że tak, i że długość was nie zrazi. Możecie czytać po kawalku, nie? Dobra, dobra... Tylko jeszcze, byłabym chętna gdybyście ocenili styl pisania, dali jakieś uwagi czy... Może jak czegoś nie rozumieć, możecie się zapytac a ja opiszę to w kolejnym dniu? Tematy do moich "codziennych" przemyśleń mile widziane!



14.10.2012

15:15
Nie wiem czemu zaczynam to pisać... Może, żeby nie zapomnieć o tym co było a może po to by po prostu się komuś „wygadać”. Będę tu opisywać wszystkie dni, kiedy tylko będe mogła. Co ciekawsze będę wam ujawniać. Nie wszystkim się one spodobają, mam tego świadomość, ale musicie to przeżyć. Tu będę pisać o sobie i mojej dziewczynie. Wiem, ze to głupota bo w sumie nie ma tu nic ciekawego, ale po prostu czuję, że muszę to napisać. Zapewne nie wyjdzie to nigdy na światło dzienne. Jednak to napiszę.
Ale w zasadzie... Kim jestem ja? Jestem zwykłą dziewczyną z niezbyt ciekawym życiem (wiem, logiczne, piszę sobie dziennik, chcę go wam pokazać, ale mam niezbyt ciekawe życie), mam 15 lat, jestem w 3 klasie gimnazjum. Tak jak większość zakuwam do sprawdzianów, stresuję się ocenami, myśle o wyborze profilu w liceum, kłócę się z rodzicami... Wszystko normalnie. Z jedną różnica, że do tego mam dziewczynę. Nie jesteśmy strasznie długo. Dopiero jakieś 7 miesięcy, od 18 marca. Nic w tym dziwnego. Związek jak związek. Jednak będę tu opisywać nasze wspólne życie. A nuż się trafi coś ciekawego? Nikt tego nie wie. Jednak na razie to tyle. Dzisiaj może jeszcze coś napiszę jak wrócę z kościoła.


19:24
Własnie wróciłam z kościoła. Siedzę sobie na kanapie, jem płatki i czekam aż Baumgartner do leci do tych 36 km i skoczy. Po ciągłym wznoszeniu się, opadaniu, i znowu wznoszeniu, i znowu opadaniu... W końcu skoczył i wszystko poszło dobrze, oprócz początkowej fazy. Jednak przez cały ten czas pisałam ze swoja dziewczyną, choć widziałam się z nią chwilę wcześniej bo to ona własnie namówiła mnie bym poszła z nią i naszą znajomą do kościoła i do spowiedzi. U spowiedzi byłam do tej pory trzy razy w życiu. Przed I Komunią Świętą, przed szóstą klasą i przez pierwszą gimnazjum. Dzisiaj mi się nie udało pójść bo ksiądz nie przyszedł na spowiedź. Byłyśmy także na różańcu. Ja swojego zapomniałam i razem z Magda, moją dziewczyna, korzystałyśmy z jednego. Cały ten czas ledwo powstrzymywałam się by nie złapać jej za rękę. To trudne, takie ukrywanie się. Jednak nikt się nie może dowiedzieć oprócz najbliższych dwóch znajomych. Jutro już na przerwie, w łazience będe mogła ją przytulić czy poczuć się jak jej dziewczyna. Tak samo nie moge się doczekać już soboty. Zaczęłyśmy od tego tygodnia wolontariat w schornisku dla zwierząt. Było świetnie. Poszłyśmy tam we czwórkę. Ja, moja dziewczyna, M. i O. (nasze koleżanki). Tam nie musiałyśmy się ukrywać. Jednak to nie był jedyny powód do tego by stwierdzić, że bardzo się nam tam podobało. Najpierw zajmowałyśmy się szczeniakami, które od razu pokochałyśmy. Potem wyprowadzałyśmy na spacer już dorosłe psy. Na końcu jeszcze odwiedziłyśmy maleńkie kotki. Postanowiłyśmy, że w szkole zorganizujemy zbiórkę rzeczy potrzebnych do schroniska. Czy to wypali, nie wiem? Wiem, ze chciałabym już jutrzejszy dzień pomimo sprawdzianu z matematyki. Tęsknie za Magdą i czekam wytrwale na przerwy.


15.10.2012

Dzisiaj obejrzałam film, którego właściwie nie chciałam oglądać bo mnie nie zachęcał opisem. Jednak zobaczyłam gdzieś zdjęcie sceny z niego no i jakoś mnie naszło. Film to Lost And Delirious (Zagubione). Film... Wywiera duże wrażenie. Odrobinkę może przewidywalny, ale nie powiem, zszokował mnie. I jest to jeden z tych filmów co zostaja w pamięci a człowiek o tym myśli. Może tylko ja to tak odczuwam bo jak najbardziej rozumiałam postać Paulie i nie dziwiłam się jej czynom, a także tego, że dostała praktycznie załamania nerwowego. Sama bym tak postępowała. Prawdziwa miłość jest tylko jedna w życiu i trwa wiecznie. Jednak ten film tylko potwierdza moje wcześniejsze przemyślenia.
Dlaczego pomimo tych „nowoczesnych czasów” pewni ludzie nie mogą korzystać w pełni ze swojej „przyjemności”? Czemu pomimo że jest obok nich nie mogą jej czule dotknąć? Muszą żyć w strachu by nie wydało się to, że mają ją taką a nie inną? Wielu ludzi przez to cierpi. Niekiedy są zmuszeni do porzucenia jej przez najbliższych. Wtedy nie wiadomo jak skończy się jej los. Bo świat nadal często nie akcpetuje taiego szczęścia. Jednak akceptuje on skakanie z chłopaka na chłopaka nastoletnich dziewczyn, często wyłącznie dla seksu, a prawdziwa miłość musi się kryć po kątach.
Osobiście powiem wam, że coś takiego może wykańczac człowieka psychicznie. Ciągły strach, niepewność... Jednak pewne chwile prawdziwego szczęścia są warte poświęcenia odrobiny psychiki.


16.10.2012

Trzecia klasa. Jeszcze niedawno byłam w pierwszej, miałam to swoje 13 lat i święty spokój. Nawet nie sądziłam, że egzaminy nadejdą tak szybko. Egzaminy, trzecia klasa, panika przed nimi. Choć panika... U mnie w sumie nie pasuje. Może i mam je w tym roku, ale nie mam zamiaru się nimi przejmować. Nie mam zamiaru się bać, panikować. Tak nie można. Jak tylko się czymś przejmuję to idzie mi to gorzej. A nawet jakbym chciała o nich tyle myśleć, przejmować się to bym nie umiała. Za bardzo głowę zaprzątają mi inne rzeczy. Ciągle marzę o tym by wyjechać gdzieś z moja dziewczyną, na kilka dni. Trzy czy cztery. Nawet dwa by wystarczyły. Gdzieś gdzie byśmy były same dla siebie i tyle. To byloby najlepsze. Jednak marzenia rzadko się spełniaja.
Ale miał to być dziennik a ja nie opisuję żadnych wydarzeń. Tylko po prostu nie działo się wiele ostatnio. Co było dzisiaj? Dzisiaj było normalnie. Kłótnia rano. Potem kolejne... Jak zwykle od pewnego czasu. Nie ma dnia bez paru kłótni z nią. Choć zawsze szybko się godzimy i zapominamy swoich winach, przepraszamy to ślad w sercu i psychice zostaje po każdej takiej kłótni. Każda z nich rozdziera kawałek serca, zabiera kawałek psychiki. Potem staramy się to skleić, udaje się nam, jednak przy każdej kolejnej te kawałki na nowo się odklejają zabierając ze sobą kolejne. Nie wiem na ile starczy nam serc ale wiem, że będziemy je sklejać do samego końca póki nie umrzemy, bo, jak to gdzies przeczytałam, prawdziwa miłość trafia się raz w życiu. Wiem, gadanie zakochanej nastolatki. A na dodatek jakby ktoś spędził z nami kilka dni to pomyslałby, że zaraz się rozpadniemy. Bo jaką szansę mogą mieć osoby co chwila się kłócące? Wiecie, jednak mogą. Nie wiem jak to wytłumaczyć ale bez niej skończyłabym jak Paulie. Tak, nadal o tym myslę i jestem pewna, że bym tak skończyła. Jednak wiem, że tak nie skończę. Zrywałyśy wiele razy, wiele razy słyszałam, że mnie nienawidzi jednak za każdym razem wracamy bo bez siebie jesteśmy jakby bez dusz. Bez serc. Bez życia. Po prostu egzystujemy a ze sobą naprawdę żyjemy. I będziemy żyć wiecznie, czy w piekle czy w niebie.



18.10.2012

Tak myślę czy by nie rozwinąć tematu filmu „zagubione”. Napisałam wam, ze wiem co czuła Paulie, i że zachowałabym się jak ona. Jednak ne sądzę byście nagle rzucili się i glądali ten film. Więc jak ona się czuła i czemu? Rzuciła ją jej ukochana dziewczyna. Nie wiem czy już macie za sobą zerwanię ze swoja opłowka ale jeśli nadal żyjecie to to znaczy, że to nie było to samo. Kiedy jest tak strasznie wielka miłość do pewnej osoby a ta osoba Cię zostawia.... Wszystko przestaje się liczyć. Nic już Cie nie obchodzi. Czy jesteś głodna, czy chce Ci się pić, czy inni zaczynają na Ciebie gadać... Nic się nie liczy prócz odzyskania JEJ. W każdej sekundzie marzysz tylko o tym by ją znowu poczuć obok, poczuć jej ciepło, jej usta, zobaczyć jej oczy wpatrzone w Ciebie, wręcz krzyczące „Kocham Cię!”. Czujesz się jkaby coś wydarło Ci sece i przypalało tą ranę rozżarzonym prętem. Do Twojej głowy nie dochodzi nic prócz mysli „błagam, wróć do mnie!”. Cale życie wali Ci się. Wszystkie marzenia i plany zostają wyrwane z Twojej głowy wraz z kawalkami psychiki. Starasz się o nia walczyć, robisz wszystko co możliwe nie zwarzając na konsekwencje, odchodzisz dla niej od zmysłów. Jesteś w stanie zobić wszystko, nawet zranić innego człowieko. A kiedy nic nie działa wszystko traci sens. Nic nie czujesz prócz smutku. Aż w końcu się zabijasz.
Ja na szczeście na razie nie byłam zmuszona do walki o nią. Nie na dłuższą metę. Jednak to co napisałam czułam. Nie raz. No nie raz zrywalyśmy, ale zawsze wracałyśmy.
Nie wiem jak to nazwiecie, to już od was zależy. Może to być choroba psychiczna, a może jesteście tymi co mówią na to po prostu miłość. Jednak jeśli nawet należycie do tych pierwszych, proszę, nie uprzykrzajcie nam życia bo to może zabić.

Teraz napiszę może coś z dziennika. Dzisiaj jest 17 października a to znaczy, że dokładnie 7 miesięcy temu zaczęłyśmy chodzić. Wszystko stało się jednego dnia. Byla u mnie a przy wychodzeniu pocałowała mnie. Nie miałam nic przeciwko. Odwrotnie. Miałam ochotę zrobić to już prawie dwa miesiące wcześniej. Wieczorem zaputała się mnie kim dla mnie jest. Napisałam, że jest jak siostra. Nie umiałam nadal przyznać, że podoba mi się dziewczyna. Rozmawiałyśmy przez długi czas, a w końcu zaczęłyśmy chodzić. Czy się bałam? Tak. Bałam się, że może jej nie kocham tylko mi się zdaje i ją zawiodę. Wiecie co? Myliłam się.




19.10.2012

Wczoraj nie pisałam, wiem. Ale nie miałam siły ani ochoty. Bo jest źle. Bardzo źle, może nie w tej chwili ale ogółem. Moja dziewczyna znowu... Znowu jej coś jest, że tak powiem. Nie wiem jak to nazwać, to ona tu kocha psychologię, mowi, że depresja, ja nie sądzę, bo dzisiaj była szczęśliwa i nie jest ciągle „smutna”. Może załamanie? Nie wiem. Chodzi o jej samoocenę i przeżywanie swoich ocen. Według mnie, uczy się ona normalnie dobrze, według niej? Źle. Ostatnio znów dostała „złą” ocenę, czyt. trzy. Podłamało ja to, bo zabrakło jej zaledwie pół punkta do czwórki. Ja bym to w swojej ocenie już traktowała jako cztery, bo co oznacza pół punkta? No prawie, że nic. Może i by się mi udało ją wyciągnąć z tego dołka... Jednak dobiła ją jej mama. I to bardzo. Lubię ją, ale nie podoba mi się jak traktuje moją dziewczynę. Dla mnie ona zasługuje na miłośc i pocieszenie. A od jej mama tylko na nią krzyczy za ocenę gorsza niż cztery, a ja dobrze wiem jak ona sama z siebie to przeżywa. Nie dość, że wczoraj naprawdę się biedna podłamała to jeszcze straciła wszelka wiare w Boga. To był dla mnie straszny cios, bo ona zawsze była dla mnie ostoją wiary w Boga, to ja miałam problemy z ta wiarą. Ja miałam trudności z wierzeniem w niego i chodzeniem do kościoła a tu nagle to co zdawało mi się jedna z najstabilniejszych rzeczy zmienia się. Jednak co najgorsze to ja wiem, że... Bóg istnieje. Nie chcę by szła do piekła. Ale jeśli pójdzie to ja z nią. Nie da się inaczej. Przez to wszystko nawet ja, pomimo problemów, zaczelam wczoraj błagać Go o to by ją w końcu wysłuchał, pomógł znowu uwierzyć. Odmowiłam różaniec, rozmawiałam z Bogiem... Będe probować wszystkiego byle jej pomógł nawet jak będzie to dla mnie bardzo trudne.
Jednak dzisiaj udało mi się pocieszyć ją. Bardzo pocieszyć. Było wspaniale. Jak zawsze w piątki przyjechałyśmy do mnie po szkole bo potem mam zajęcia dodatkowe razem. Dzisiaj wróciłyśmy wcześniej bo był dzień patrona. Przez godzinę byli jeszcze rodzice, zjadłyśmy sobie obiad, a potem rodzice pojechali... Miałyśmy jakieś 3 godzine sam na sami. Było wspaniale. Uśmiech nie schodził jej z twarzy. Chciałabym móc wywoływać tak wspaniały uśmiech co dzień. Nie jak w szkole, tam mogę ją rozśmieszyć, niekiedy uszczęśliwić, ale jak same jesteśmy jest naprawdę szczęśliwa. Zapomniała o wszystkich kłopotach. To był chyba jeden z najlepszych dni, a jeszcze jutro jedziemy do schroniska. Nie moge się doczekać.




No i... Co wy na coś takiego?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Blanca
Muza/Maniaczka Klat



Dołączył: 02 Sie 2010
Posty: 1477
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Maków
Płeć: Annabeth

PostWysłany: Pią 22:18, 19 Paź 2012    Temat postu:

Pierwszy raz spotykam się z shippingiem dwóch dziewczyn. Na początku trochę nie mogłam się przyzwyczaić do całej sytuacji, ale gdy skończyłam, stwierdziłam że może wyjść z tego coś ciekawego:) Dlatego trzymam kciuki, żeby było tego więcej!

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Annabeth&Percy
Artystka
Artystka



Dołączył: 10 Paź 2010
Posty: 745
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Annabeth

PostWysłany: Wto 19:32, 23 Paź 2012    Temat postu:

Dobra, na próbe wstawię jeszcze dwa dni, ale widzę, że raczej wielu to nie interesuję więc pewno zaprzestanę wstawiania. xd
A, Blanc, nie jestem pewna czy kapnęłaś sie, że wszystko to co tu opisuje to moje prawdziwe życie. xd



20.10.2012

Ehh... Myślałam, że to będzie dobry dzień. A w rzeczywistości jakiś beznadziejni. W schornisku miało być tak fajnie, a jednak w biurze była jakaś wredna baba. Hasała sobie po gabinecie w sukieneczce. Przyszły do niej dwie nowe dziewczyny, które były tam pierwszy dzień, a ona im tylko powiedziała by wzięły psy z jakiegoś kojca sobie, byleby wzięły wszystkie. Kurde, nic nie pokazać, nie oprowadzić? Nie ogarniam. Nam w zeszłym tygodniu dkołdanie taka inna babka wszystko pokazywała, psy które można brać dawała. A ta nad niczym nie panowała. Jeszcze oberwało się nam za to, że złapałyśmy psy, które uciekły z kwarantanny bo inny pracownik nie zamknął ich. Masakra. Jednak już tam więcej nie pójdę. Nie z jej powodu, bo strasznie mi się tam podobna, psy mi się podobaja, może nie ta jedna kierowniczka. Ale mojej dziewczynie oberwało się dzisiaj. I to bardzo. Po schronisku pojechałyśmy wraz ze znajomą do galerii. Tam o 12 zobaczył nas jej brat, na szczęście w jakiś normalnych okolicznościach, nie jak się trzymamy za ręce, albo całujemy, kiedy wróciła koło 16 do domu powiedziała, że do galerii poszłyśmy poźniej. Brat oczywiście doniósł na nią. Teraz ma szlaban na internet i nie może jeździć do schroniska. Rany, jak ja nienawidzę jak jej rodzice tak na nia krzyczą i wszystkiego zabraniają. Nawet nie wiedzą jaka jest. Nie mogę tego znieść. Jednak nie rozumiem zachowania jej brata. W ogóle. Ja... Mam, teoretycznie, brata. Jest on starszy ode mnie o 14 lat. Dziwne, zarazem go kocham a czasem potrafię nienawidzić go z całego serca. Wszystkie najlepsze wspomnienia z dzieciństwa to chyba z nim wyniosłam. Zawsze z nim łaziłam do wszystkich znajomych, jak miałam 7, 8, 9, 10 lat... I nie byłam traktowana jak siostra. Zawsze grałam z nim i z naszymi sąsiadami na konsoli, filmy oglądaliśmy. Pamiętam też jak robiliśmy sobie popcorn, przestawialiśy fotele przed telewizor a on puszczał nam horrory. Zabawne, żadnych się nie bałam. Puszczał mi także klasyki jak Star Wars czy Lord Of The Rings. Uwielbiałam jak rodzice wyjeżdżali do ogrodu a my zostawaliśmy. Niekiedy nawet malował mi twarz i przebierał, za różne postacie np. właśnie jak z SW, czy po prostu jak Batman albo tym podobne. Nawet kiedyś mi musztrę zrobił. I ja wiem, że jakbym powiedziała mu nawet o mnie i mojej dziewczynie i poprosiła by nikomu nie mówił, nie zrobił by tego. Bo pomimo że od przeprowadzki widzę go może dwa razy w roku to i tak jest nadal moim bratem, choć przyrodnim. Może tu chodzi o różnicę wieku? On jest już dorosły, od pewnego czasu ma żonę, choć... Jest odrobinę dziecięcy. Jest w pewnym sensie przeciwieństwem mnie. Pamiętam jak oszukiwał rodziców, że chodzi na studia, oni u wysyłali pieniądze, a on nawet nie chodził na nie... Jak zmieniał ciągle kierunki, wywalali go... Teraz skończył historię i w ogóle nie przychodzi mu do głowy, że nie będzie miał pracy po tym. Pamiętam jak sobie obiecywałam, że nie będę taka jak on. Nie będe dawać powodów do kłótni rodzicom, będę się ładnie uczyć, żeby nie musieli tyle kasy na mnie wydawać i nie będę ich okłamywać o ocenach. Teraz tak myślę czy może nie zawiodę ich moimi planami, związkiem z dziewczyną... Mam nadzieję, że nie. Tata cały czas mi mówi, że najważniejsze jest robić to co sprawia nam szczęście. Oni mnie nigdy nie ograniczali w pewnym sensie. Więc myślę, że i to zrozumieja i nie będą źli. Chciałabym im powiedzieć. Byłoby dużo łatwiej. Ale strach zawsze jest. I zawsze będzie póki im nie powiem.



21.10.2012

Przeczytałam powieść na podstawie, której zostały nakręcone „Zagubione”. Czytałam ją cały dzień i cala przeczytałam. Zabawne, 160 stron Krzyżaków czytałam przez tydzień a tu 167 stron Dam z Bath przeczytałam w jeden dzień. No ale... Z tego co widzę jedyne co wzięli to filmu to główne postacie, miejsce akcji i związek Paulie i Tori. Jednak... Tam postępowanie Paulie także było z wielkiej miłość do Tori, jednak tam ona chyba była chora psychicznie. Jednak i tak jej miłość była piękna, choć jej czyny raczej nie. Ale zakończenie na pewno bylo weselsze niż w filmie.
Ale przejdźmy do tego co naprawdę chcę wam powiedzieć. Czy kiedykolwiek kiedy czytałyście, oglądałyście czy po prostu w autobusie patrzyliście na ludzi zastanawialiście się o historii tego? Tak jak w Damach z Bath. Ludzie, którzy słyszeli o procesie Paulie w sprawie zabójstwa, a zabiła woźnego ze szkoły i odcięła mu genitalia, zastanawiał się co ja sprowokowało do tego? Pomyśleli, że jakaś psychiczna dziewucha zabiła go z zimną krwią. A prawda jest inna. Może i Paulie byla psychicznie chora, ale to pewno przez przeżycia z dziecięcych lat. A wszystko to zrobiła z miłości do Tori.
Na razie więcej nie mogę już napisać bo jestem potwornie zmęczona... Jutro coś napiszę.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum PercyJackson.fora.pl Strona Główna -> Twórczość literacka Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Forum.
Regulamin