|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Blanca
Muza/Maniaczka Klat
Dołączył: 02 Sie 2010
Posty: 1477
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Maków Płeć: Annabeth
|
Wysłany: Nie 21:00, 17 Kwi 2011 Temat postu: Zielarka [tekst własny][NZ][1/?][BO] |
|
|
A więc od początku. Postanowiłam spróbować swoich sił z opowiadaniem związanym ze światem starożytnym tak ogólnie, bez magii i podobnych ceregieli. Nakłoniła mnie do tego świetna książka. Sama sobie się dziwię, że ją tak nazywam, bo znajduje się w kategorii romansu, aczkolwiek ten romans wypływa zaledwie na kilka kartek książki. Mam nadzieję, że się Wam spodoba. Co do tytułu, jest on chwilowo roboczy, gdyż muszę znaleźć odpowiednie słowo, które mi będzie pasować.
Aleksandria
Pochyliła głowę do przodu i wstrzymała oddech. Bała się poruszyć w jakikolwiek sposób. Wiedziała, że najmniejszy odgłos sprowadzi na nią kłopoty. W ogóle nie powinno jej tu być. Jednak nie potrafiła powstrzymać swej narastającej ciekawości. Dlatego siedziała ukryta za wysoką półką z książkami, przyglądając się maleńkiemu lusterku, które trzymała w ręku. Rzeźbione dookoła z leciutkiego metalu, o gładkim wzorze liści akantu. Przedmiot leżał w jej dłoni pod odpowiednim kątem, dzięki czemu miała możliwość obserwowania wydarzeń dziejących się w pomieszczeniu. Było to lewe skrzydło biblioteki należącej do jej ojca. Podłogi wyłożone marmurem, podobnie jak i wysokie kolumny, prowadzące do wymalowanych w niesamowite obrazy sklepień. Półki wykonane przez najlepszych miejscowych rzemieślników ze sprowadzonego mahoniu. Wszystkie tomy, które jej ojciec zgromadził w ciągu całego swojego życia. Uwielbiała to miejsce. Od małego przychodziła tu, brała pierwszą książkę z brzegu i uciekała do swojej sypialni, gdzie w spokoju mogła przeglądać ilustracje i czytać strategiczne opisy wojen. Tak spędzała każdy wolny czas od nauki.
Teraz jednak z wielką uwagą przyglądała się zaistniałej sytuacji. Jej ojciec, domowy lekarz oraz jeden z ulubionych niewolników ojca stali przy ogromnym stole, rozmawiając przyciszonym głosem. Próbowała wychwycić chociaż strzępek rozmowy, jednak docierało do niej tylko ciche warczenie i bulgotanie. Gdyby podeszła bliżej, już mogłaby się żegnać z tym miejscem.
Jeden z mężczyzn wyczuł czyjąś obecność, bo odwrócił głowę. W ułamku sekundy schowała się za filarem. Stała w bezruchu, czekając na rozwój wydarzeń. Sięgnęła po lusterko i znów wykorzystała sztuczkę, której nauczyła się od swojego przyjaciela, Dariusa. Widząc, że są zbyt zajęci czymś, co leżało na stole, zgrabnie wskoczyła na pierwszy z regałów. Bezszelestnie wspięła się na szczyt i skoczyła na półkę obok. Nawet nie zwrócili uwagi. Wyjęła z kieszeni przyszytej do krótkiej spódnicy malutką lunetę zdobioną wzorami hinduskimi i spojrzała przez nią. Jej ojciec pokazywał coś lekarzowi na pergaminie. Przechyliła głowę i wysiliła wzrok, próbując odczytać kształtne litery, tworzące długie linie tekstu.
- Co za cholerstwo… Aa! – nie zauważyła końca regału i spadła na dół. W ostatniej chwili dzięki refleksowi zaczepiła nogą o półkę. Ojciec spojrzał na nią i pokręcił głową.
- Przeczuwałem, że tu jesteś… Czy ty się nigdy nie nauczysz?
Pokręciła głową z uśmiechem. Co jak co, ale upierać się będzie.
- Chcę wiedzieć o co chodzi. Tym razem nie zbędziesz mnie żadnym głupim komentarzem.
- No proszę, wychowałem w domu dyplomatkę o zadatkach na złodzieja. Cudownie – zironizował mężczyzna. Był wysoki, dobrze zbudowany, o ciemnych włosach lekko przyprószonych siwizną. Jednak jego oczy pozostawały równie młode i żywe, jak kilkanaście lat temu. To po nim, jako jedyna w rodzinie Adriana odziedziczyła kolor oczu. Zielone, mocno zielone niczym dojrzała oliwka. Była kompletnym przeciwieństwem swej matki. Wielu znajomych rodziny porównywało ją do ojca z dzieciństwa – zabawnego, inteligentnego, zwinnego, sprytnego, ale w razie czego poważnego mówcę z darem języków. Podobało jej się to, ona jednak pragnęła tego, czego akurat Philon nie chciał – leczyć. Przy obiadach wiele nasłuchała się o wspaniałych właściwościach roślin, które spotykane były tylko w krajach położonych na północy. Marzyła móc szkolić się w Aleksandryjskiej Akademii Nauk, jednak kobiety nie były dopuszczane do tego miejsca, jedynie jako położne lub pomocnice. A odbieranie dziecka przychodzącego na świat zdecydowanie nie było życiowym spełnieniem dziewczyny.
Teraz jednak stała przed swym ojcem z uśmiechem mówiącym wszystko. Choćbyś chciał mnie ukarać, nie dasz rady. Wiesz, że i tak będę robić swoje, zdawała się mówić jej twarz.
- Rozważamy pewną rzecz, o której prawdopodobnie dowiesz się przy kolacji. A teraz marsz do siebie.
- Tylko wezmę jakąś książkę. – z oporem ruszyła ku regałom, chwyciła jeden z greckich dramatów i wyszła.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
PercJack17
Róg Minotaura
Dołączył: 27 Paź 2010
Posty: 484
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 1/5
Płeć: Percy
|
Wysłany: Nie 21:15, 17 Kwi 2011 Temat postu: |
|
|
Ciekawie się zaczyna. Fajnie opisane, język luźny i nie męczy a wręcz przeciwnie, wciąga i to jak. Czekam na rozwój wydarzeń. Muszę zapamiętać by regularnie odwiedzać tego fanficka.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
matti141
Cnotliwa Afrodyta
Dołączył: 09 Sie 2010
Posty: 1628
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Krosno - Miasto Kronosa ;-) Płeć: Percy
|
Wysłany: Pią 16:33, 06 Maj 2011 Temat postu: |
|
|
Fajne i czekam na ciąg dalszy
A tak poza tym to gdzie są przygody Blanki? Bo nie mogę tego odnaleźć ;D
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
ailyn
Boy z hotelu Lotos
Dołączył: 29 Wrz 2010
Posty: 309
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z odległych rubieży Płeć: Annabeth
|
Wysłany: Sob 14:00, 07 Maj 2011 Temat postu: |
|
|
Mmm dobre, dobre Z niesamowitą lekkością oddajesz klimat, tak trzymaj! Czekam na ciąg dalszy
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|